wtorek, 4 listopada 2014

Vanessa James, Lynne Barret Lee – „Dziewczynka bez imienia – Marina Chapman moja historia”

Książki na faktach, autobiografie, historie niesamowite… To rodzaje literatury, którym nie umiem powiedzieć NIE. Jak do tej pory zawiodłam się tylko trzy razy. Jak było w przypadku tej pozycji?
„Dziewczynka bez imienia” to historia opowiedziana przez córkę głównej bohaterki. Historia oparta na miesiącach rozmów, szukaniu, pytaniu, porównywaniu. Dlaczego? Bo historia opisuje dzieciństwo niespełna pięcioletniej dziewczynki, które wielu rzeczy nazwać nie umiała. Trzeba było to odwzorować w miarę wiernie i nie upiększając. Efektem jest szokująca opowieść, której czytaniu towarzyszy nam jedna myśl: „To niewiarygodne i niemożliwe!”. A jednak. Marina, która w swoim życiu miała tyle imion ilu miała „opiekunów”. Do dziś nie wie ile naprawdę ma lat. W wieku około czterech, pięciu lat została uprowadzona i pozostawiona sama sobie w kolumbijskiej dżungli. Najpierw czekała na mamę, potem była pewna, że umrze, a w ostateczności przeżyła kilka lat w towarzystwie stada małpek kapucynek. Od nich uczyła się jak przetrwać, co jeść a czego lepiej unikać, jak wspinać się na drzewa oraz kto jest wrogiem a kto przyjacielem. Po około pięciu latach spędzonych w dziczy znaleźli ją myśliwi. Była pewna, że los się do niej uśmiechnął. Rzeczywistość była okrutna – została sprzedana za papugę do domu publicznego. A to był zaledwie początek walki o przetrwanie, bo okazało się, że w dżungli było łatwiej, wszystko było jasne i oczywiste. Tu ludzie, którzy mieli pomóc okazali się śmiertelnymi wrogami. Jak potoczyły się, więc losy Mariny? Sięgnij po tę książkę i zobacz.
Pozycja dla każdego. Nie trzeba się wiele o niej rozpisywać, gdyż podczas czytania broni się ona sama! Ważna dla mnie nauka wyniesiona z tej historii jest taka: „Nie ważne jak ciężkie jest nasze życie, nie poddawajmy się, bo nigdy nie wiadomo co przyniesie jutro!”
<Ocena: 10/10>
Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Amber

2 komentarze:

  1. Chętnie bym przeczytała ale boje się że się mogę potem nie ogarnąć. Jestem bardzo wrażliwa jeśli chodzi o dzieci. Szybko się wzruszam no i sama wiesz.... Pozdrawiam serdecznie i dziękuje za wizytę u mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem Ci, że ta książka bardziej buduje niż dobija na prawdę :)

    OdpowiedzUsuń