poniedziałek, 23 lutego 2015

14 lutego "Walentynki" - wizyta w kinie i wrażenia po Greyu

Walentynki, drugi dzień ekranizacji jakże słynnej książki Pani James "Pięćdziesiąt twarzy Greya" i zaproszenie do kina od ukochanego... No to myślę: "To mi się podoba". I choć książka (a w zasadzie jej pierwszy tom, bo tylko tyle przełknęłam) bardzo mnie zawiodła, a przed wyjściem zerknęłam na wymowne i negatywne opinie po dniu premiery na temat tegoż filmu, szłam z nastawieniem neutralnym - nie spodziewając się niczego, a dokładniej niczego konkretnego. Czy był to dobry pomysł? Dla mnie tak. Informuję i ostrzegam, że opinię wydaję jako osoba dla której kino, film i oglądanie to zło konieczne! ;)

Najpierw aktorzy... Obsadzenie Dakoty w roli Any było dla mnie od pierwszego dnia strzałem w dziesiątkę. Skromna, niepozorna, nieśmiała, a zarazem śliczna. Miała jednak wdzięk i wspaniałą dozę zadziorności. Jamie? Przyznaję nie podobała mi się taka opcja, nie umiałam go dopasować do Greya z książki. A jednak w efekcie końcowym, a w zasadzie po kilku minutach filmu stwierdziłam, że ten facet to to! Przystojny (choć pewnie nie do końca takiej urody spodziewały się fanki), enigmatyczny, skryty i poważny. W całości stworzyli wspaniały duet, który bardzo przypadł mi do gustu.

Książka erotyczna, a ekranizacja której do niej dość daleko... Pozwolę sobie ładnie i skromnie odnieść się do słów Christiana z powieści: "Waniliowy seks to seks bez zabawek i dodatków." Mniej więcej tak mogę porównać książkę z filmem, gdzie ten drugi to właśnie nuta waniliowa. Czy to źle? Jak widzę po opiniach wielu osób - bardzo, ale dla mnie... NIE. Problemem jak dla mnie był, będzie i jest fakt, że ludzie idąc do kina szli pewni, że dostaną EROTYK graniczący z porno z konkretnymi elementami BDSM. Dostajemy to w ilości skromnej, słodkiej i delikatnej, a co za tym idzie czy to na pewno to? Znów odpowiem NIE, ale to nie znaczy, że właśnie taka forma nie może być dobra, nie może zadowolić czy zachęcić do przemyślenia...

No właśnie i moja reakcja na film... Książka mnie zawiodła, bo była płytka i śmieszna. A prymitywny język, stylistyka i ogólna treść załamuje. Co dziwne film zrobił na mnie ogromne wrażenie, bo zachęcił do myślenia, którego bym się po tego rodzaju ekranizacji nie spodziewała!!! Ogromne gratulacje jednak za oprawę muzyczną, bo to ona wpływa na zmysły, myśli i odczucia!

Na dziś kończę, a osoby, które dopiero będą zamierzały obejrzeć "Pięćdziesiąt twarzy Greya" zachęcam do tego by poświęciły temu filmowi trochę uwagi i nie szły z konkretnym oczekiwaniem, a otwartym umysłem!

<Ocena: 8/10>

10 komentarzy:

  1. Chyba trochę się minęłaś z prawdą. Tutaj piszesz, że przełknęłaś tylko jeden tom, a w recenzji "50 twarzy Greya" piszesz, że przeczytałaś wszystkie. Więc jak to w końcu jest?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochanie napisałam, że przeczytam wszystkie ;) Jednak do dnia dzisiejszego tego nie zrobiłam, ale jestem na etapie nadrabiania - pytanie ile czasu mi to zajmie...

      Usuń
    2. hahahaa. No to nieźle. Tak ciężko CI to idzie? Ja ostatnio nic nie czytam, bo zasypiam zaraz na początku :)

      Usuń
    3. Hihi powiedzmy,że idzie mi to zlekka opornie :D Jestem na etapie przypominania 1 tomu. I pomyśleć, ze nie dość, że pierwsza książka, która czytam drugi raz i na dodatek taka, która mi się nie podoba :P

      Usuń
  2. Ciekawa opinia po przeczytaniu 3 tomów tej przynudnej, oczywistej, średniego pióra, dziecinnych porównań oraz żenunącej treści książki bardzo byłam.ciekawa czy film również spodoba się tylko fankom książki czy znajdą się pochlebne opinie u osób, które książki nie zdierżyły:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję, że film spodoba mi się bardziej niż książka:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja obejrzeć ani czytać nie zamierzam, ale jeśli ktoś lubi tego typu rzeczy...

    OdpowiedzUsuń
  5. Po przeczytaniu Twojej opinii, podejdę do tego filmu z trochę innym nastawieniem, nie będę od razu nastawiona negatywnie. Książka wg mnie była płytka i nie wnosiła zbyt wiele, ale z tego, co wiem niektóre wątki w filmie zostały zmienione. Dobrze, ze trafiłam na Twoją recenzję przed obejrzeniem filmu :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Książki nie czytałam, bo jakoś nie potrafiłam się do niej przekonać. Film mi się podobał, być może dlatego, że nie czytałam książki.

    OdpowiedzUsuń
  7. Może jestem dziwna, ale 50 twarzy Greya to najgłupsza i najgorsza książka jaką czytałam. Niestety dla mnie ona niczym nie zaskakuje. Film jeszcze gorszy. Pozdrawiam Cię Karolino serdecznie

    www.kasinyswiat.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń