piątek, 5 lutego 2016

Mitchell Zuckoff - "Lodowe piekło. Katastrofa na Grenlandii"

Tytuł: Lodowe piekło. Katastrofa na Grenlandii"
Autor: Mitchell Zuckoff
Stron: 464
Gatunek: Na faktach, dramat, literatura współczesna, literatura katastroficzna
Wydawnictwo: Znak Literanova
ISBN
978-83-240-2758-3

Lubię książki na faktach i to bardzo. Jednak jeszcze nie miałam do czynienia z literaturą katastroficzną. Skąd więc pomysł by sięgnąć właśnie po nią? Głównie opis, ale też fakt, że lubię próbować czegoś innego, a w końcu to nadal dokument, więc próba była krokiem mniejszym niż by się wydawało. Czy była to pozycja dla mnie? Czy cieszę się, że wyszłam poza swoje ramy?

Przyszła Wam kiedyś do głowy myśl, że piekło nie jest czerwone i wybrukowane ogniem, ale biało-błękitne i pokryte lodem? Pomyślicie - ona chyba zwariowała! Pewnie tak. Ale przyznajcie kto z Was w czasie zimy zmarzł? Ale tak porządni? To boli czy piecze? A jeśli piecze to czemu nie mogło by jednak tak wyglądać piekło?

Główni bohaterowie niniejszej pozycji w tego rodzaju czeluści spędzili AŻ 148 dni. Dni pełnych dramatycznych zdarzeń, walki o przetrwanie, ale przede wszystkim walki o pozostanie normalnym - pozostaniu przy zdrowych zmysłach.

W 1942 roku na Grenlandii rozbija się samolot - cudem jest fakt, że wszystkim  członkom załogi udaje się przeżyć tą tragedię. Jednak wyjście cało z tej katastrofy to dopiero początek piekła jakie ich czeka. Nadają sygnał SOS i modlą się. Z pomocą zostaje wysłany bombowiec - niestety on również ulega wypadkowi, a załoga potrzebująca pomocy powiększa się o kolejne osoby - tym razem o dodatkowych dziewięcioro ludzi. Myślicie, że to już koniec pecha tej grupy? Też bym tak chciała, ale tak nie jest. Na ratunek wychodzi im Grumman Duck, ale ich też spotyka nieszczęście. 

Przenosimy się do roku 2012. Autor książki chce zrelacjonować przebieg walki o przetrwanie w zamarzniętym piekle. Natrafia na grupę, która szykuje wyprawę na Grenlandię. Nasuwa się pytanie po co? Czy mało tragedii się tam wydarzyło? Oni chcą sprowadzić zwłoki załogi Gumman Ducka. Zuckoff skorzystał i dołączył się do nich. Dzięki temu historia zostaje odkryta i opowiedziana na nowo, a my poznajemy szczegóły, które wcześniej nie widziały światła dziennego...

Pomyślicie, że temu opisowi bliżej do thrillera niż dokumentu. Gdy to czytałam niejednokrotnie ta myśl świtała mi w głowie. Niestety to najprawdziwsza prawda, ale opowiedziana rzetelnie i z sercem. Porywa i mrozi, ale przede wszystkim przeraża. Przeczytajcie, bo na prawdę warto!


<Ocena 8/10>


Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Znak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz