środa, 4 maja 2016

Michał Pstrucha - "Pod podłogą"

Tytuł: Pod podłogą
Autor: Michał Pstrucha
Stron: 468
Gatunek: thriller, thriller psychologiczny, dramat literatura polska
Wydawnictwo: Oficynka
ISBN: 978-83-64307-51-5

Thrillery w tym te z elementami psychologicznymi są dla mnie wszystkim. Dała bym na prawdę dużo by czytać ich jeszcze więcej niż czytam i żeby były naprawdę dobre, bo wiadomo jak jest. Jedna na kilka książek jest na prawdę dobrych, a wręcz świetnych! A do polskiej literatura jaka by nie była niestety jestem zrażona - nie oznacza to jednak, że jej nie czytuję. Chodzi raczej o to, że podchodzę do niej z negatywnym nastawieniem i pozycja musi być naprawdę dobra by wskaźnik mojego zadowolenia wzrósł z czerwonego na co najmniej pomarańczowy nie mówiąc już o zielonym światełku ;) I nagle w moje dłonie trafia debiut...

Łukasz od jakiegoś czasu mieszka w dość bogatej dzielnicy Łodzi. Problemem jest to, że dzieciństwa i młodości do siedemnastego roku życia kompletnie nie pamięta. Tylko w snach widuje urywki z dawnego życia, a i tak nie wie czy to jawa czy może jednak sen. Te wątpliwości męczą go jeszcze bardziej. Sąsiedzi nie dają żyć, bo chcą wiedzieć kim jest, co robi między nimi, jaką ma przeszłość, a młodzieniec sam tego wszystkiego nie wie, a chciał by wiedzieć jeszcze bardziej niż oni. Zdarzenia, które mają miejsce w jego życiu zostają przez wszystkich negowane i sprowadzane do wymysłów Łukasza i chociaż on do pewnego momentu jest pewny swojego sam zaczyna myśleć o sobie jak o psychicznie chorym...

Początek lekko sztuczny i chociaż mroczny to nie przyciągający specjalnie nagle zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni i jedyne czego chcesz to dobrnąć do końca tak by nikt i nic Ci nie przeszkadzało. Chcesz tylko czytać, czytać i czytać aż będzie koniec książki. Po zamknięciu ostatniej strony nie mogłam uwierzyć, że to debiut, że Michałowi udało się utrzymać klimat i podsuwać co rusz to inne tropy, które za każdym razem okazywały się nas mamić i sprowadzać na boczne tory. Finał okazuje się cudownie zaskakujący - przynajmniej jak dla mnie. I choć kilka elementów mi przeszkadzało, wydawało się niedociągniętych czy niedopracowanych to jednak to było coś! Jednego jestem pewna - nie chcę by pan Pstrucha zakończył na debiucie! Ja czekam na więcej! A jeśli tak jak ja kochacie takie klimaty to poświęćcie trochę czasu na zapoznanie się z tą pozycją!

<Ocena: 9/10>


Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję portalowi Kostnica

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz