poniedziałek, 27 listopada 2017

Charlotte Link - "Sześć lat. Pożegnanie z siostrą"

Tytuł: Sześć lat. Pożegnanie z siostrą
Autor: Charlotte Link

Stron: 288
Gatunek: biografia, autobiografia, dokumentalna, pamiętnik, dramat, literatura faktu
Wydawnictwo: Sonia Draga
ISBN: 978-83-799-9904-0

Charlotte Link - jakże dobrze znana autorka dla miłośników literatury obyczajowej, ale przede wszystkim psychologicznych powieści sensacyjnych. Ja niestety nie miałam okazji przeczytać jakiejkolwiek książki Charlotte i żałuję, ale też mam w planach to nadrobić. Jednak nie bez powodu sięgnęłam właśnie po tą pozycję. O jej powieściach czytać i słychać wszędzie wiele dobrego, a ta jest jednak całkiem inna niż te wydane przez nią do tej pory. Chciałam się przekonać czy jest świetna też w innych klimatach. 

Pytanie brzmi czy taką książkę jaką jest "Sześć lat. Pożegnanie z siostrą" można dzielić na kategorie świetna pozycja lub dno? Genialna konstrukcja lub totalna porażka? Nie. To jest właśnie ta różnica. W tej książce nie o to chodzi. Ten tytuł ukazuje nam coś całkiem innego, coś czego nie da się ująć w ramy typowej oceny konkretnych powieści. Spytacie pewnie: "dlaczego?"

Bo to historia szczera, prywatna i intymna. To zwierzenia o walce o każdy dzień siostry Charlotty - Franziski. Opowieść uchylającą sporą część prywatnego życia autorki i jej rodziny. Nie każdego na to stać, nie każdy uważa to za słuszne, ale czasami właśnie to pomaga uporać się z traumą jaką dana osoba dźwiga na barkach. 

"Sześć lat. ..." to próba pogodzenia się przez Link z wieloma rzeczami. Ból jakim jest świadomość, że jedna z najbliższych Ci osób w każdej chwili może odejść jest straszny. Wiem o tym z doświadczenia, więc rozumiem co przeżywała Charlotte. Problemem jest pogodzenie się z losem jaki pisany jest każdemu z nas. A mam wrażenie, że najgorzej pogodzić się nie z własnym, ale właśnie drugiej osoby - szczególnie tej kochanej przez nas całym sercem.

Franziska miała zaledwie dwadzieścia pięć lat, gdy zdiagnozowano u niej chłoniaka Hodkinga - złośliwy nowotwór węzłów chłonnych, który w 80% jest w pełni uleczalny. Wydawało by się, ze statystyki są wspaniałomyślne i po części tak jest, a młoda dziewczyna znajduje się właśnie w tej jakże chlubnej większości. Po miesiącach walki udaje się wywalczyć remisję. Zarówno Franz jak i jej rodzina starają się wrócić do normalnej codzienności. Choć po ciężkiej i agresywnej terapii lekarze ostrzegają, że nie zostanie nigdy matką ona na przekór wychodzi za mąż i rodzi dwójkę wspaniałych dzieci. Jest szczęśliwą rodzicielką - ma syna i córkę. Czerpie z życia garściami. Podróżuje, pracuje, jest wolontariuszką w obronie braci mniejszych. Wszystko było cudownie do czasu. Świat rozsypuje się jak domek z kart, gdy u czterdziestojednoletniej już Franziski znów zdiagnozowano raka - tym razem jelita. Co szokuje w tym najbardziej? Fakt, że kobieta nie umiera z powodu tegoż właśnie nowotworu. Jakim cudem? I co tak na prawdę było przyczyną jej śmierci jeśli nie ta straszna choroba?

Muszę przyznać, że jestem dość twarda i mało rzeczy mnie "rusza". Uronienie łzy przy czytaniu to u mnie sporadyczna sytuacja. Wstyd się przyznać, ale częściej się to u mnie zdarza, gdy czytam o krzywdzie zwierząt. A jednak historia Charlotte i jej siostry rozerwała mi serce. Mam wrażenie, że zostało one wyrwane i posiekane. Co, więc musiały czuć obie kobiety, które to przeżywały, a nie o tym czytały? Jak to możliwe, że ta historia nie jest tylko bujną wyobraźnią autorki? Jak życie może pisać takie scenariusze? To boli, ale jest najprawdziwszą prawdą - wiem z autopsji. Myślę, że warto by każdy zapoznał się z tą pozycją. Chyba, że jesteś zbyt wrażliwy/ -a to decyzję podejmij sam/ -a. Ja polecam z ręką na pękniętym sercu...

Ocena: 10/10


Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Sonia Draga

4 komentarze: