wtorek, 5 grudnia 2017

Karin Slaughter - "Dobra córka"

Tytuł: Dobra córka
Autor: Karin Slaughter
Stron:  560
Gatunek: kryminał, sensacja, thriller, 
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
ISBN: 978-83-276-3067-4

Jeśli chodzi o książki Karin to miałam okazję czytać tylko dwie. Jedna z nich była po prostu genialna, druga tyle, że dobra. Co zatem będzie z tą, która jest trzecia? Czy "Dobra córka" załapie się do którejś z tych dwóch grup czy może jednak będę mieć o niej jeszcze inne zdanie? Czytało się ciekawie, ale momentami miałam jakby dość...

Rodzina Quinnów jest potępiana za to co robi głowa rodziny czyli Rusty. Jest on adwokatem osób, które delikatnie mówiąc powinny siedzieć i to bez mrugnięcia okiem. Każda jego sprawa to praktycznie poszerzające się grono wrogów.  Jest rok 1989. Charlotte i Samantha mając zaledwie po kilkanaście lat są świadkami zabójstwa własnej matki. Widzą to na własne oczy, ale jak by tego było mało muszą patrzeć także na własne cierpienie. A to zostawia w nich ślady. 
Dwadzieścia osiem lat później więzy rodzinne między żyjącymi osobami Quinnów praktycznie nie istnieją, każda z sióstr poszła swoją drogą i w zasadzie zerwały ze sobą kontakt. Jednak pechowa Chuck znów przeżywa koszmar. Znajduje się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiedniej porze. A wszystko to ma ogromny wpływ nie tylko na jej dotychczasowe życie, ale i przyszłość. 
Charlotte jest świadkiem podwójnego morderstwa. Widzi zabitego nauczyciela, którego zna z młodzieńczych lat oraz ośmiolatkę, która umiera na jej rękach. Znów słyszała strzały, widziała krew, ale też ktoś zmarł w jej towarzystwie. Kobieta jest w szoku, więc jej mąż kontaktuje się z Samanthą by przyjechała do młodszej siostry. 
W ten sposób Quinnowie znów nawiązują kontakt. Praktycznie uczą się ze sobą żyć i rozmawiać. A Rusty? On podejmuje się obrony morderczyni, bo to właśnie od zawsze go pasjonowało. Pomaganie nie temu kogo trzeba. Tyle, że tu okazuje się iż ma podstawy by bronić nastolatki, która miała w rękach broń... Żeby nie było zbyt prosto i przyjemnie kiedy siostry łączą siły by spróbować rozwikłać zagadkę ewentualnej niewinności osiemnastolatki, o której domyśla się Rusty, Sam i Chuck odkrywają prawdę o tym co stało się lata temu. Zaczynają układać puzzle rodzinnej tragedii, a obraz jaki się wyłania wcale nie jest przyjemny.

I teraz zaczyna się pod górkę. Obraz jaki wyłania się z tego wszystkiego brzmi ciekawie i intrygująco, ale w rzeczywistości daleko mu do tego. Pierwsza książka Slaughter jaką czytałam narobiła mi ogromnego smaku na coś więcej. Na coś znacznie lepszego, wysmakowanego i wyszukanego. Otrzymałam? Nie. Dostałam coś zdecydowanie neutralnego i pospolitego. Niby coś się pojawia - trudne relacje rodzinne, morderstwo, próba rozwikłania zagadki i odkrywanie tajemnic. Ale to nie ten poziom. Karin już nie zrobiła na mnie tego wrażenia co przy "Moich ślicznych". A może moje oczekiwania są zbyt wysokie? Za dużo czytania w tym gatunku i liczę wciąż na coś nowego, innego i wystrzałowego (dosłownie i w przenośni w tym wypadku - patrząc na narzędzie zbrodni). Ale może jeszcze kiedyś będzie mi dane sięgnąć coś z półki "Moich...". Na razie zachęcam jeśli lubicie autorkę lub powielające się schematy.

<Ocena: 6/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu HarperCollins Polska

2 komentarze:

  1. Mam w planach tę książkę i szkoda, że nie jest tak dobra jak sądziłam. Ciekawa jestem jak ja ją odbiorę. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli przeczytasz ją jako pierwszą to podejrzewam, że się nie zawiedziesz. Po prostu nie robi na mnie wrażenia w porównaniu ze znakomitą książką pt. "Moje śliczne" :)

      Usuń