wtorek, 28 kwietnia 2015

Praca zbiorowa - "500 cudów świata"

Albumy to gatunek książek bez których nie wyobrażam sobie życia. Mam ich w domu tyle, że regał ma problemy z udźwignięciem - wiadomo jak wygląda piękny, wydany album i ile potrafi ważyć. Dla mnie nie ma znaczenia czy jest on o zwierzętach, roślinach, miastach, zabytkach itp. One po prostu same w sobie są wyjątkowe.

I tak też jest z tym. Zdjęcia - co jedno to piękniejsze. Opisy, które uczą, uświadamiają, informują. Fascynujące ciekawostki - niektóre znane inne nie. I tylko jeden żal w sercu, że większość jeśli nie wszystkie te cuda osobiście mogę obejrzeć tylko na zdjęciu, w albumie, na kartce...

Ciężko o czymś tak wspaniałym pisać recenzję, ale to co mogę powiedzieć to to, że jest to pozycja, którą warto mieć, warto ją poznać i warto zobaczyć!

<Ocena:10/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Publicat

Sylwia June Day - "Zniewolenie"

Erotyka tak w filmach jak w książkach nigdy nie była czymś co uwielbiałam i co by mnie pochłonęło. Mimo to sięgam po takie pozycje. Czasami jest to wybór świetny, czasami beznadziejny, niekiedy zanurzam się w świat fantazji i perwersji, a innym razem tylko czekam aż się skończy, bo nie przywykłam odkładać nieprzeczytanej książki na bok. Jeśli chodzi o Sylvię Day to moje drugie podejście i choć pierwszym byłam trochę rozczarowana, bo książka podchodziła pod plagiat Greya to sama w sobie mi się podobała tak tym razem niestety pozycja mnie dobiła. I nie wiem czy zrobiła to sama w sobie czy fakt, że nigdzie nie ma zaznaczonego, że książka to nie tylko erotyk, ale też FANTASTYKA... Dlatego też żeby recenzja nie była zbyt negatywna podzielę ją sobie na dwie części i sumę ich ocen po prostu dodam ;)

Victoria to śliczny chowaniec. Max to rasowy łowca. Powinni być wrogami, a jednak połączyło ich coś zdecydowanie innego... Książka zbyt krótka by opisywać historię - to zostawiam do odkrycia na kartkach pozycji "Zniewolenie"

Fantastyka - pokrótce to w ogóle nie mój świat co nie zmienia faktu, że jako miłośnik książek staram się o poznanie i takich. Niestety magowie, czarodzieje, chowańcy, magia i inne to chyba dla mnie za dużo i mimo, że książka ma raptem 160 str i skończyła się bardzo szybko to jej czytanie mnie bardzo męczyło i drażniło.

Erotyka - ta w tej książce choć znów widziałam nawiązania do Greya bardzo mi się podobała. Odważna i konkretna . Miejscami odważny romans z nutami pieprzu, a w następnej chwili ostry erotyzm momentami okraszony wulgarnością, który wprowadzał mnie w świat perwersji i fetyszy.

Podsumowując pozycja dla miłośników erotyki jak i fantastyki kobiecej. Na pewno się nie zawiedziecie to pewne. Ja po prostu źle trafiłam co nie oznacza, że książka mi się w ogóle nie podobała. Gdybym przymknęła oko na świat fantasy to była bym jak najbardziej zadowolona.

<Ocena: 5/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Harlequin Mira

.

poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Rachel Wells - "Alfie, kot wielorodzinny"

Książki o zwierzętach? Tak. Pozycje o ludziach, a w szczególności ich problemach? Jasne. Ale połączenie ludzkich losów z czworonogami, które pomagają ułożyć życie? Temu chyba nikt nie powie NIE. Dokładnie z tego powodu ta książka musiała trafić w moje ręce. Musiała i trafiła. Mało tego pochłonęłam ją w zaledwie kilka godzin, ale jak mówią: "Co dobre szybko się kończy..."Oj tak, niestety często jest to zbyt prawdziwe...

Alfie to młody kocurek, który najpierw stracił swoją najlepszą przyjaciółkę Agnes, a niedługo po tym odeszła jego ukochana Pani Margaret. Ale prócz tego stracił to co dla salonowego lwa najważniejsze - miłość, ciepło, i dach nad głową. Stracił DOM. Córka jego właścicielki nie miała w życiu miejsca dla Alfiego, który aby nie trafić do schroniska - uciekł. Wylądował na ulicy, musiał walczyć o przetrwanie, o każdy dzień, każdą noc, o posiłek, o życie... Dla kociaka, który wychował się w cieple domu, z innym kotem i dbającą właścicielką była to walka ciężka i nierówna. Ale jak się okaże mały kot ma wielkie serce i ogromne chęci do życia, a jeszcze większe by mimo tego co go spotkało pomagać innym. I tak po niejednej walce, nie jednym ataku, Alfie dostał też rady od tych, którzy postanowili mu pomóc. I tym sposobem kocurek trafia na Edgar Road i staje się tytułowym kotem wielorodzinnym. Aby mieć pewność, że nie zostanie sam postanawia "pomieszkiwać" aż u czterech rodzin. A każda z nich ma kłopoty, każda przeżywa jakieś usterki, każda ma problemy. A Alfie chce pomóc, wierzy, że mu się uda, a wręcz, że musi to zrobić. Czy mu się uda? Czy faktycznie bycie kotem dochodzącym i wielorodzinnym to dobry pomysł? Czy sprosta on pomysłowi by pomóc wszystkim? Przeczytajcie a się przekonacie.

Pomysłowym i ciekawym zabiegiem wykorzystanym przez Rachel jest pisanie książki w imieniu kota. I choć potrzebowałam kilku stron by dostosować się do kociego toku myślenia i punktu widzenia, zrobiłam to szybko i z ogromną przyjemnością. Tak naprawdę książka ma dla mnie jeden minus... Za szybko mi się skończyła. Miałam wrażenie, że nie ma ona 350, a 35str. Nie wiem czy to moje tempo czytania czy wciągający styl, ale jedno jest pewne - jeśli lubisz zwierzaki, interesuje Cię ludzki los, chcesz zacząć przygodę z tego typu literaturą albo chcesz sięgnąć po lekką i przyjemną pozycję - ta książka jest IDEALNA dla Ciebie!!!

<Ocena: 9/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Amber

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Sharon (SJ) Bolton - "Mroczne przypływy Tamizy

Zarówno Sharon jako autorka jak i Lacey jako bohaterka były, są i jak na razie będą moimi ulubienicami. Wierzę, że to się nie zmieni i dopóki książki wychodzić będą dotąd ja będę miała na co czekać i co czytać. Nie potrafię obok przejść nie nie zerkną, nie zahaczyć oka, a w końcu nie przeczytać z zapartym tchem. Co ciekawe pierwsze podejście do Bolton miałam dzięki okładkom - utonęłam w tych szarościach i jakże mrocznych, wymownych i wciągających zdjęciach na nich umieszczonych...
Jedyna prośba dla czytelników - Czytajcie chronologicznie, bo warto poznać i poznawać w dalszym ciągu historię policjantki Flint!!!

Czwarty tom przygód Lacey Flint. Tym razem postanawia ona zmienić swoje życie. Po traumatycznych przeżyciach zrezygnowała z Wydziału Zabójstw i przeniosła się do Policji Rzecznej. Zamieszkała w łodzi na Tamizie i liczy na spokój i ciszę. Ale niestety dziewczyna jest jak magnes na seryjnych morderców i nie może być przypadku w tym, że pewnego poranka, gdy pływała w rzece na jej drodze pojawiają się zwłoki. Zwłoki kobiety, która na pewno sama nie utonęła, bo raczej wątpliwe jest by już po śmierci sama się otuliła białym prześcieradłem na wzór całunu? I nie kończy się na jednych zwłokach. Każda z nich pochodzi ze wschodu, jest młoda, a kiedyś była też śliczna. Dlaczego znów w tak trudne i skomplikowane śledztwo musi wplątać się Lacey?  Kto zabija i dlaczego? Czemu wikła w to Flint?

Na te i wiele innych pytań odpowie czwarta część serii. I choć Bolton zmieniła tu trochę styl co troszkę mi przeszkodziło to i tak nadal będę czekać na jej książki. Polecam wszystkim, którzy już ją znają i tym którzy dopiero na nią trafią. Ale tak jak wspomniałam - CHRONOLOGIA to ważny punkt w tej serii!!!

<Ocena: 9/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Amber

środa, 15 kwietnia 2015

Baptiste Beaulieu - "Już nigdy nie będzie Pan smutny"

Baptista poznałam czytając jego pierwszą książkę pt. "Pacjentka z sali numer 7". Książka zauroczyła mnie tak, że oderwałam się od niej dopiero po przełożeniu końcowej okładki. Nie było szans by odłożyć ją na dłużej niż zaspokojenie potrzeb fizjologicznych ;) Po czymś takim nie mogłam przejść obok powyższej pozycji obojętnie i bez emocji. Czy dorównała "Pacjentce..."? Czy spełniła wygórowane jednak oczekiwania jakie wobec niej miałam?

Zacznę od tego, że książka to niesamowite połączenie humoru z jakże poważnym tematem jakim jest śmierć, ale też ukazuje nam czym dla człowieka było, jest i może być życie! Doktor to człowiek, który miał marzenia i plany. Kochał swoich pacjentów,a w każdym znajdywał dobro. Teraz mając czterdzieści lat nie umie leczyć. Stracił żonę, sens życia i stał się czystym smutkiem. Ale pewnego dnia na jego drodze pojawia się ekscentryczna starsza dama, która proponuje mu niecodzienny pakt. Doktor chce popełnić samobójstwo - dzisiejszego wieczoru. Ona chce 7 dni na to by przynajmniej spróbować go od tego zamiaru odciągnąć. Czy jej się uda? Kim w ogóle jest i skąd wie o zamiarach Doktora? Co mu pokaże, do czego nakłoni i czego będzie oczekiwać?
Dama na koniec mówi mu: "Zawsze możesz powiedzieć NIE osobie, którą się stałeś, a dzięki nadziei zmienić się po to, by spotkać prawdziwego siebie" 
Jednak to koniec opowieści jest najbardziej nieoczekiwany, podniosły i dramatyczny. Ale jest też piękny jak cała powieść o cudzie jakim jest życie. Życie, które musi zwyciężyć i pozwolić zacząć wszystko od nowa!

I choć książka tak wspaniała w swojej okazałości, ukazująca nam to co mamy najcenniejszego czyli życie, napisana realistycznie, ale z wesołością - nie całkiem spełniła moje oczekiwania. Chyba były zbyt wielkie. Czegoś mi zabrakło. Ale proszę - jeśli zobaczycie na swej drodze tę książkę nie wahajcie się po nią sięgnąć! Jeśli już poznaliście Baptista - trwajcie u jego boku. Jeśli nie - poznajcie go. Warto mieć go w zasobie swoich książek!

<Ocena: 8/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Amber

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Ava Dellaira - "Kochani, dlaczego się poddaliście?"

Od pewnego czasu byłam pewna, że lektura młodzieżowa to dla mnie przeszłość. Przynajmniej na pewien czas. Jednak prawda okazała się być inna. A powodem tego okazała się książka Avy Dellairy oraz opinie jakie czytałam na jej temat. Ot niepozorna książka z bardzo interesującą choć skromną okładką. I to co znalazłam, a czego nie spodziewałam się w środku...

Główna bohaterka książki to nastoletnia Laurel. Nie może się ona pogodzić ze stratą starszej siostry May - ideał, którym chciała by być. Punktem zapalnym w życiu okazuje się niepozorne zadanie z języka angielskiego, a mianowicie napisanie listu do zmarłej osoby. Szesnastolatka nie tylko nie oddaje listu, ale pisze ich niezliczoną ilość i zapełnia nimi cały zeszyt. Adresatami są znane i nieżyjące osoby tj. Janis Joplin, Amelia Earhart czy River Phoenix... Listy dają Laurel możliwość otwarcia się, wylania problemów codziennych czy zwykłych myśli nastolatki...
Całość układa się w fascynującą opowieść ze śmiercią jako tematem przewodnim oraz pogodzeniem się z nią oraz z wyrzutami sumienia. Ekscytująca, wciągająca i dająca do myślenia pozycja!

Książka to debiut literacki Avy, kupiony przez 21 wydawców na świecie. Została nominowana do nagrody Goodreads jako najlepsza książka młodzieżowa 2014 roku! A prawa filmowe wykupił producent Filmu "Gwiazd naszych wina" - FOX 2000.

Myślę, że po części właśnie to mnie zafascynowało i skłoniło do przeczytania tej pozycji. I jednego jestem pewna - WARTO. Zrobiła bym też jedna rzecz, a mianowicie usunęła jej miano książki młodzieżowej, gdyż jest idealna tak dla nasto- jak kilkuset- latków!!!

<Ocena: 9/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Amber

piątek, 3 kwietnia 2015