czwartek, 28 lutego 2019

Świat sprzed #MeToo - czyli otwieramy oczy na przedmiotowe traktowanie kobiet!


W październiku 2017 roku ruch #MeToo wstrząsnął światem. Wybuch miał epicentrum w Hollywood wraz z ujawnieniem sprawy Weinsteina, potem fala uderzeniowa objęła kilkadziesiąt krajów i pozwoliła dojść do głosu kobietom krzywdzonym za społecznym przyzwoleniem. Odtąd upokarzanie i znęcanie się nad ciałem kobiety jest już niedopuszczalne. Kobiety na całym świecie nie chcą dłużej pozwalać, by ich ciało traktowano jak przedmiot, jak obiekt seksualny.
Ta książka przedstawia wizerunki kobiet w kulturze masowej – w reklamie, filmie, fotografii, ilustracjach książek i komiksów, w bajkach dla dzieci - od lat 50. XX wieku do dziś. Wizerunki dziś nie do zaakceptowania. A jednak te szokujące zdjęcia, plakaty, obrazy i fotosy odzwierciedlają sposób traktowania kobiet przed październikiem 2017 roku.

Niestety takie przedmiotowe traktowanie kobiety nie ominęło naszego kraju, czego dowodem niech będzie zeszłoroczna reklama polskiego napoju energetycznego "Dare evil". Producenci reklamy nie wycofali. Zamiast tego postanowili odwrócić sytuację w reklamie i umieścić w niej mężczyznę. Z hasłem niestety równie szokującym i seksistowskim:   




Świat sprzed #MeToo usiłuje zrozumieć mechanizmy kulturowe i obyczajowe, które pozwoliły tysiącom Harveyów Weinsteinów na oczach wszystkich postępować jak drapieżca seksualny.


Myślę, że te zdjęcia mówią same za siebie i że nie muszę za wiele pisać. Warto zapoznać się z pozycją, którą już wczoraj zaczął promować jakże znany nam wszystkim Empik!


niedziela, 24 lutego 2019

Jenn McKinlay - "Z łapą na sercu"

Tytuł: Z łapą na sercu
Cykl: Bluff Point (Tom 3)
Autor: Jenn McKinlay

Stron: 384
Gatunek: literatura kobieca, literatura współczesna, literatura obyczajowa, romans
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
ISBN: 
978-83-661-3464-5


Jako miłośniczka naszych braci mniejszych tak skaczących, chodzących jak latających czuję w sobie zew, by czytać każdą książkę, która prócz nas ludzi ma też takich właśnie bohaterów. Z Jenn McKinlay zapoznałam się dzięki jej pierwszej powieści „Zakochani po uszy”, która zrobiła na mnie dość pozytywne wrażenie. Jednak to chyba ta druga „Wyszczekana miłość” skradła moje serce. A raczej pewien jej bohater o imieniu Ike. Padłam w jego objęcia i wiedziałam, że cała seria Bluff Point będzie moja i było mi obojętne czy będę zachwycona, czy tylko zadowolona.


A więc po raz trzeci w Bluff Point.

Zachary Cane w tej małej miejscowości nie tylko prowadzi piwiarnię, ale i mieszka wraz ze swoim specyficznym i ponoć "tymczasowym" psem Rufusem. Do tej pory kawalerski tryb życia zdecydowanie mu odpowiadał i nie planował niczego zmieniać. Nie czuł takiej potrzeby. Jednak pewnego dnia do jego drzwi pukają córki sąsiadki. Zwracają się do niego o pomoc w uratowaniu bezpańskiego kota. Zach nie waha się nawet przez chwilę. 

Jessie Connelly nie ma łatwego życia. Tak naprawdę strzeliła sobie w stopę kradnąc męża Mac. Co ciekawa ta schowała swoje urazy i bardzo chętnie pomogła kobiecie, gdy wszystko zaczęło jej się sypać na głowę. Aktualnie samotnie wychowuje dwie córki. Obiecuje sobie, że rodzina jest najważniejsza i będzie się składała tylko z nich trzech. Nie chce cierpieć ponownie. Niestety dziewczynki mają inne plany, a ich przyjaźń z Zachem kwitnie. Sama Jess zaczyna go lubić co powoduje w niej niepokój. 

W Bluff Point zaczyna szaleć burza śnieżna. Zachary bez oporów proponuje Jessie oraz jej córkom pomoc. A gdy okazuje się, że kobiecie i dziewczynkom zagraża nie tylko pogoda jest zdecydowany zrobić dosłownie wszystko. Dodatkowo chce zawalczyć o coś jeszcze. O popękane i zranione serce Jess. Czy mu się uda?

Już raz wspominałam, że nie powinnam wybierać ulubieńców nim nie skończę całej serii i coś w tym jest. No, ale pewnie się tego nie wyzbędę. Co powoduje, że Ci będą się zmieniać jak w kalejdoskopie. Po raz kolejny już ogromne wrażenie zrobiła na mnie okładka powieści. Skrada serce nim pozna się bohaterów i ich przygody. Kolorystyka delikatna i pastelowa wprawia w nastrój i tylko usiąść, otulić się kocykiem i czytać, czytać i czytać. Gdzieś w głębi liczę, że to jednak nie jest tak całkiem ostatni tom przygód "ekipy z Maine". Będę za nimi tęsknić, bo poczułam jakbym należała do tej paczkiod zawsze. No i zwierzaki... Każdemu z bohaterów towarzyszy jakiś pupil, który ma swoje zadanie. Jak tu nie kochać takich książek i autorów, którzy je tworzą? Kupujcie, wypożyczajcie i czytajcie! Póki za oknem chłodem powiewa ta część będzie idealna! A ja z żalem kończę przygodę z Bluff Point i liczę, że Jenn zaskoczy swoich fanów.

<Ocena: 9/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu  Wydawnictwo Kobiece

sobota, 23 lutego 2019

20.02.2019 - PREMIERA! Nowa powieść Kristen Ashley

Idealny mężczyzna

Kochane dziewczyny i kobiety 20 lutego miała miejsce premiera trzeciego już tomu z cyklu "Mężczyzna" pisanego przez Kristen Ashley. 
Po tajemniczym oraz niepokornym mężczyźnie przyszedł czas na tego IDEALNEGO. 

Ja zabieram się do niego na dniach z myślą o nadrobieniu strat w postaci wcześniejszych części. Was zachęcam do tego samego. 

Kolejna odsłona jednej z najbardziej wyczekiwanych na polskim rynku serii erotycznych. „Idealny mężczyzna” to perfekcyjnie zmiksowana dawka seksu, namiętności i sensacji, która zachwyci wielbicielki miłosnych uniesień. Premiera nowej powieści Kristen Ashley odbyła się 20 lutego.

Niepokorny mężczyzna
Mara Hanover, nieśmiała ekspedientka w sklepie z materacami, nie może uwierzyć w swoje szczęście. Pewnego dnia odkrywa, że jej sąsiad z naprzeciwka, którego jedno spojrzenie powoduje u niej przyspieszone bicie serca, wreszcie zwrócił na nią uwagę! Kochająca się w nim skrycie od czterech lat dziewczyna była przekonana, że niesamowicie przystojny detektyw Mitch Lawson nigdy nie odwzajemni jej uczuć. Gra przecież w całkiem innej lidze. Rozdarta między wstydem i strachem o przeszłość, która znów zechce się o nią upomnieć, a nadzieją, że Mitch naprawdę się nią interesuje, musi zdecydować, czy jest gotowa podjąć ryzyko i dać szansę ich związkowi.


Kiedy niespodziewanie na Marę spada obowiązek wychowywania dzieci jej zamieszanego w brudne interesy kuzyna, Mitch staje na wysokości zadania, oferując jej pomoc. Wkrótce ich relacje wchodzą na inny poziom. Pod osłoną nocy nieśmiałe uczucie szybko przeradza się w ognisty romans, a pożądanie bierze górę nad rozsądkiem. Kobieta czuje, że rozpamiętując błędy przeszłości, może zaprzepaścić szansę na szczęście u boku mężczyzny swoich marzeń. Detektyw Lawson chciałby stworzyć z Marą rodzinę, ale najpierw musi zadbać o jej bezpieczeństwo. Na życie jego ukochanej czyhają bezwzględni przestępcy.

Tajemniczy mężczyzna
„Idealny mężczyzna” Kristen Ashley to, po „Tajemniczym mężczyźnie” i „Niepokornym mężczyźnie”, trzeci tom bestsellerowej serii, w której sensacyjne wydarzenia i niebezpieczne intrygi przeplatają się z dziką i bezpruderyjną miłością. Każdy tom stanowi osobną całość, więc nic nie stoi na przeszkodzie, by właśnie od tej powieści rozpocząć przygodę z uwielbianą przez czytelniczki prozą Kristen Ashley. „Idealny mężczyzna” to rozbudzające zmysły, uzależniające połączenie gorącego romansu z niepokojącymi wydarzeniami, które powoduje wypieki na twarzy i przyspieszony oddech.

Kristen Ashley – urodziła się w Stanach Zjednoczonych, wychowywała się na farmie, w dużej wielopokoleniowej rodzinie. Od zawsze pragnęła pisać książki. Swobodnie porusza się w różnych gatunkach literackich. Jest autorką ponad pięćdziesięciu powieści. Więcej informacji o autorce i jej twórczości na stronie: http://www.kristenashley.net/

Pani Bukowa -"Weź się ogarnij"

Tytuł: Weź się ogarnij
Autor: Pani Bukowa

Stron: 208
Wydawnictwo: Flow Books / Znak
ISBN: 978-83-240-5589-0


Jestem typem osoby, która wszelkie poradniki omija szerokim łukiem. Podjęłam się przeczytania kilku. Jeden z nich rozłożył mnie na łopatki (niestety całkowicie negatywnie). Wolę po prostu rady przyjaciół i rodziny niż zaczytywanie się w nie wiadomo czym. Jednak mam swoje ustępstwa. Nigdy nie powiem „NIE” książce z jajem! No i jestem zła, że do tej pory nie poznałam Pani Bukowej. Ale mówią, że lepiej późno niż wcale, więc zdecydowanie to nadrobię. Mało tego, jeśli też chcecie to zrobić to prócz pozycji czytanych kobietka ma… Profil na Facebooku – to dla tych nowocześniejszych co boją się papieru albo nie wiedzą, jakie wpisać hasło by okładka się otwarła! No wiecie czasami roztocza na stronach są groźniejsze niż wirusy w komputerze – najlepiej wybrać coś optymalnego dla nas.

Pani Bukowa kimże ona jest? To osoba z niezwykłym dystansem nie tylko do siebie, ale i świata oraz ludzi. To, co ją charakteryzuje to ironia i sarkazm, czyli coś, co ja kocham! Umiejętność śmiania się z samego siebie to dziś naprawdę coraz rzadziej widziana zaleta. Ciągle się o coś gniewamy, złościmy i obrażamy. A ja pytam: „Po co?!”

„Weź się ogarnij” to jak sama Pani B. napisała poradnik dla ogarniętych inaczej. Powiedzmy sobie szczerze, że czasami nawet normalnemu człowiekowi coś takiego się przyda. Wiecie jak coś zrobić, żeby się nie narobić, co zrobić, by nie wyjść ze swojej strefy komfortu i przy okazji świetnie się bawić. A to wszystko w towarzystwie, o jakim każda z kobiet marzy, czyli... wino, serial i pizza. No dobra ja wymieniłabym serial na książkę, a wino na czekoladę (dopóki nie zrobi się cieplutko), ale pizza niech zostanie. I właśnie chodzi o to by znaleźć swoje potrzeby i z nimi spędzić czas.

Prócz komicznych (ale zawierających prawdę!) myśli jest sporo, bo aż 111 zadań w postaci wykreślanek, okienek do rysowania czy labiryntów. Kusi, by zrobić to wszystko w jeden wieczór, a uwierzcie dało by się i to bez mrugnięcia okiem.

I tak na przykład pamiętajcie by:

„Wszystkie oszczędności lokuj w alkoholu. Wtedy są najwyżej oprocentowane” *
„Napij się, ponieważ gdzieś ktoś ma urodziny” ** 
„Nie śpię więcej niż inni. Po prostu śpię wolniej” *** 
„Najmilszy zwrot w języku polskim: zwrot podatku” ****

Oczywiście jest ich tu wiele, wiele więcej i każda w zabawny i szczery sposób uwalnia na twarz ogromny uśmiech. Rozdziałów mamy 12 plus 4 dodatkowe z zadaniami na cztery pory roku. Ja wpadłam jak śliwka w kompot przy rozdziale 8. Kto mnie zna i zaliczy poradnik „Weź się ogarnij” to zrozumie.


Nie wiem co mogłabym dodać prócz tego, że jak dla mnie pozycja obowiązkowa dla smutasów i pesymistów. Na chłodne i deszczowe lub zimne i mroźne wieczory, a raczej wieczór, bo "Weź się ogarnij" za szybko się czyta! I choć pisana z perspektywy kobiety dla kobiet to myślę, że niejeden facet pośmiał by się przerzucając strony tej niepozornej książeczki. Polecam na poprawę humoru przede wszystkim! Ja chcę spotkać Panią Bukową na swej drodze jeszcze nie raz i nie dwa, a najlepiej jak najwięcej razy! 

* - cytat z "Weź się ogarnij" Pani Bukowa, str. 12
** - cytat z "Weź się ogarnij" Pani Bukowa, str. 20
*** - cytat z "Weź się ogarnij" Pani Bukowa, str. 35
**** - cytat z "Weź się ogarnij" Pani Bukowa, str. 127

<Ocena: 10/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Znak Literanova

czwartek, 21 lutego 2019

Nic Sheff - "Na głodzie. Moja historia walki z nałogiem"

Tytuł: Na głodzie. Moja historia walki z nałogiem
Autor: Nic Sheff
Stron: 384
Gatunek: literatura faktu, autobiografia, dramat,
Wydawnictwo: Poradnia K
ISBN: 978-83-660-0521-1

Nie minęło zbyt wiele czasu od przeczytania relacji Davida. Ojca uzależnionego od metamfetaminy Nicholasa. Teraz przyszedł czas na poznanie wersji z ust samego Nica. Po części wiadome było czego się spodziewać. W końcu drzwi uchylił mi już David. Jednak pamiętajmy, że to tak naprawdę dwie różne historie, dwie różne walki. Walka rodziny o życie dziecka i własne życie. O godność, przyszłość, ale i codzienność. Także walka o siebie, by ratując nie pociągnąć na dno siebie samego. Walka chłopaka o każdy dzień, walka o wygranie z nałogiem, który w dzisiejszych czasach czyha za każdym rogiem. Walka o odzyskanie zaufania i bycie akceptowanym.

Jak to jest być na szczycie i spaść na dno? Wstawać z tego dna wielokrotnie i lądować tam ponownie? Nic Sheff wie i to aż za dobrze. Uzależniony od alkoholu i narkotyków w tym metamfetaminy, którą uznaje się za jedną z najbardziej wyniszczających organizm trucizn.
Nicholas swoją przygodę z narkotykami zaczął niezwykle wcześnie. Mając zaledwie dwanaście lat miał za sobą pierwsze doświadczenia seksualne, popalał marihuanę i nie umiał znaleźć swojego miejsca. Pewny, że da sobie radę, bo ojciec też brał i ma się dobrze, więc czemu z nim miałoby być inaczej. A jednak...

"Na głodzie. Moja historia walki z nałogiem" to zapis wspomnień i przeżyć Nica Sheffa. Choć jego historię po części mogliśmy poznać za sprawą "Mój piękny syn" to jednak punkt widzenia ma tu ogromne znaczenie. Możemy lepiej poznać nastolatka, a potem dorosłego mężczyznę. Jego psychikę oraz charakter. 
Niezwykle gorzka i brutalnie szczera relacja Nica szokuje. Nie jest wyidealizowana co momentami mogłam odczuć czytając wyznania Davida. Nicholas nie owija w bawełnę. Pisze jak było. 642 dni, które są relacjonowane niezwykle szczegółowo i bezpośrednio. Oczywiście nie wszystkie z tych dni tu są. Pojawiają się te, które mają znaczenie i mogą coś pokazać, czy przekazać. Momentami hołubi fakt uzależnienia. Chce w nim trwać, nie widzi powodu, by się z niego wyrwać, by cokolwiek zmienić. Jest zadufany i cieszy się faktem, gdy dzięki związkowi z Zeldą staje się również sławny i znany. Nie potrzeba mu nic więcej do szczęścia. Ale znów upadek na samo dno powoduje, że dostrzega też złe strony życia w nałogu. Traci nie tylko siebie, ale i rodzinę. Okazuje się, że naprawdę trzeba sięgnąć dna, by zrozumieć, w jakim bagnie się żyje. Nic dopiero wtedy otwiera oczy i zaczyna poraz kolejny walkę z samym sobą. 

Dwie relacje, dwa punkty widzenia, lecz jedna historia. Niby podobne, a jednak diametralnie inne. Tematyka poruszana już niejednokrotnie. Niby nic nowego nie zostało tu odkryte, a jednak każdą kolejną książkę o narkomanii będę czytać świadomie i z zainteresowaniem. Dla mnie to bestseller, który warto mieć w swojej bibliotece. Dzięki Nicowi mogłam zrozumieć świat uzależnionych. Nie każdy narkoman ćpa, bo tak mu jest dobrze. Nie każdy ma siłę i cel, by walczyć o lepsze jutro. Najważniejsze jednak by jakiekolwiek kroki ku wyzdrowieniu wykonywali dla siebie. Nie można ich robić dla kogoś, bo gdy tego kogoś zabraknie znów zostajemy na lodzie. Osiągnięty cel będzie niczym i znów wylądujemy na dnie. Wśród narkomanów często walka z nałogiem jest Syzyfową pracą. Wtoczony kamień spada i pracę trzeba zaczynać od nowa. Nic pokazał jak to wygląda i nie koloryzował tego co musiał przeżyć by zrozumieć pewne sprawy. Dla mnie książka niezapomniana i warta uwagi.


  Ocena: 10/10

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję księgarni  Tania Książka

wtorek, 19 lutego 2019

Ninni Holmqvist - "Jednostka"

Tytuł: Jednostka
Seria: Editio Purple
Autor: Ninni Holmqvist

Stron: 278
Gatunek: dramat, romans, fantastyka, science fiction
Wydawnictwo: Editio
ISBN: 978-83-
283-4580-5



Chyba nigdy bym nie pomyślała, że właśnie ta książka trafi do moich rąk. A raczej, że w ogóle mnie zainteresuje. Chociaż z drugiej strony do dziś pamiętam jakie wrażenie w gimnazjum zrobiła na mnie książka Aldousa Huxley’a „Nowy wspaniały świat”. A te pozycje zdecydowanie mają coś wspólnego. Ani science fiction, ani fantastyka nie były i nie są moją mocną stroną. Jeden z niewielu gatunków, którym mówię nie i koniec. A jednak tematyka, którą pod lupę wzięła Ninni zdecydowanie mnie przyciągnęła. Mało tego zaczęłam się zastanawiać czy to naprawdę jest przyszłość, a nie teraźniejszość…

Niewiarygodne jest to jak przedstawiony przez Holmqvist model systemu wartości przypomina ten dzisiejszy. A przecież książka miała być obrazem tego, co być może będzie nas czekało, a nie co już nas spotkało.

Egoizm, bezduszność, opłacalność i rentowność. Tylko to się liczy. Jeśli trzeba do ciebie dokładać stajesz się „zbędny”.
Kobieto, jeśli masz pięćdziesiąt lat, nie masz rodziny, dziecka lub sukcesów na koncie – jesteś niepotrzebna. Mężczyzno, jeśli masz lat sześćdziesiąt i również nie masz nikogo kto by cię kochał, a w twoim życiorysie brak jakichkolwiek osiągnięć – jesteś nikim. Ale jeśli jesteście zdrowi to się przydacie. Będziecie idealni na materiał biologiczny dla tych „potrzebnych”. Nerki, wątroba, rogówka, siatkówka czy kosteczki słuchowe. Aż do końcowej donacji. Ewentualnie wszelakie testy od fizycznych do psychicznych przez testowanie leków, promieniowania i innych substancji szkodliwych. Aż do końca Twych dni…

Mówiąc wprost stajesz się magazynem części wymiennych dla tych do których nie trzeba dokładać, a wręcz dają coś od siebie. Takim pudełkiem do przechowywania potrzebnych elementów staje się Dorrit Weger.


Kobieta właśnie skończyła 50 lat i musi opuścić własny dom, by przeprowadzić się do „Jednostki”. Tam dzięki państwu ma zapewnione dosłownie wszystko. Zarówno lekarzy, jak i rozrywkę. Mieszkanie i spacery. Może się spotykać, rozmawiać, a nawet tworzyć związki z innymi „zbędnymi”. A jednak jest coś co Dorrit dokucza. Pewnego rodzaju samotność, gdy musi oddać swojego psa. Tego wyjątkowego przyjaciela, z którym łączą ją relacje jakże inne od tych ludzkich. Mimo to nie może nic zrobić. Zostaje sama i próbuje nadać swemu życiu jakikolwiek sens do czasu aż się ono skończy.  W "Jednostce" nawiązywanie kontaktów wychodzi naturalnie, ale jest też niezwykle bolesne. Nikt nie wie, kiedy bliski znajomy zniknie z tego świata poprzez donację końcową lub zmieni się nie do poznania z powodu testów, jakie są na nim przeprowadzane. A jednak Dorrit poznaje Johannesa. Między nimi szybko rodzi się głębokie uczucie, które staje się dla nich pociechą życiu w zamknięciu. Kobieta doświadcza czegoś, czego nie udało jej się odczuwać "na wolności". Chcąc walczyć o szczęście i życie postanawia dokonać zaskakującego wyboru. 

Gdy siadałam do tej powieści bałam się czy się w niej odnajdę. Po jej skończeniu nadal się boję. Tyle że tego, iż to wszystko może się okazać prawdą. Przerażające stadium okrucieństwa, odczłowieczenia oraz patrzenia na opłacalność. Ludzie zyskują miano rzeczy, magazynów z częściami wymiennymi dla tych, którzy coś znaczą, którzy jeszcze zasługują na bycie człowiekiem.  Książka minimalistyczna, zimna i spokojna jak na skandynawskie klimaty przystało. To wszystko powoduje, że z każdą kolejną stroną niepokój i trwoga oplatają czytelnika swoimi mackami coraz bardziej. Ogromnie się cieszę, że sięgnęłam po pozycję Ninni Holmqvist i wiem, że chętnie przeczytałabym coś podobnego jeszcze nie raz. Polecam z całego serca!

<Ocena 10/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Editio

niedziela, 17 lutego 2019

Jens Henrik Jensen - "Zanim zawisły psy"

Tytuł: Zanim zawisły psy
Cykl: Niels Oxen (Tom 1)
Seria: Editio Black
Autor: Jens Henrik Jensen
Stron: 448
Gatunek: kryminał, thriller, sensacja, dramat, kryminał skandynawski, 
Wydawnictwo: Editio
ISBN: 978-83-283-2646-0

Jak tak patrzę na przeczytane książki to zauważam kilka rzeczy: królują kryminały i thrillery, a te skandynawskie mają u mnie pierwszeństwo. W ich przypadku często sięgam bez wiedzy o czym tak naprawdę są i czy będą w moim guście, czy nie. Skoro Szwecja i okolice to czytam i koniec. Tym razem padło na Danię i… politykę. No cóż, jak pomyślę, że nie minęło zbyt wiele czasu od ostatniego kryminału politycznego, który został przeze mnie zmęczony, a nie przeczytany to trochę zwątpiłam. Jens Henrik Jensen jednak przykuł moją uwagę i postanowiłam spróbować. Już nie raz wychodziłam poza swoje ramy czytelnicze, więc przełamanie się nie było aż tak trudne.

Niels Oxen jest weteranem wojennym. Były żołnierz duńskich sił specjalnych po powrocie z ostatniej misji w Afganistanie zaszył się w jednej z dzielnic Kopenhagi. Tam trawiony stresem pourazowym, którego nabawił się podczas misji na Bałkanach utrzymuje się ze sprzedaży butelek i jedzenia, które wygrzebie z kontenerów. Jego życie to tak naprawdę wegetacja. Jedynym wiernym przyjacielem w jego parszywym życiu jest pies rasy Samojed – Mr. White. Tylko jemu ufa, jego obecność toleruje i przy nim czuje się „normalnie”.
Nadchodzi jednak dzień, kiedy Niels postanawia spróbować uciec od własnych demonów. Wraz z czworonożnym kumplem wyrusza w drogę, by osiąść w lasach północnej Jutlandii. Zaszyć się w głuszy, z dala od ludzi, a w ramionach dzikiej przyrody wydaje mu się najlepszym rozwiązaniem.
Problem w tym, że wybrał chyba najgorsze możliwe miejsce i czas na tą prywatną misję.

W niedługim czasie od rozbicia przez Oxena obozu ginie właściciel pobliskiego zamku. Był właścicielem lasów, w których Niels postanowił koczować, a mało tego mężczyzna był zobaczyć jego zamek z bliska. Kiedy, więc w okolicach miejsca zbrodni znaleziono jego ślady dość szybko stał się podejrzanym numer jeden. Dla byłego wojskowego zaczyna się prawdziwy koszmar. Z planów przebywania tylko w swoim towarzystwie zostały marzenia, a on wylądował w samym środku oka cyklonu.

Wbrew swojej woli zostaje wciągnięty w śledztwo. Wydawałoby się, że jako pomocnik, gdyż były żołnierz potrafi nie tylko walczyć, ale i tropić. Nie przepuści żadnej okazji, by ruszyć do przodu. Tyle że nie umie nikomu zaufać. Do czasu… Okazuje się, że osobą, z którą złapał najlepszy kontakt jest agentka Margrethe Franck. Jako duet zaczynają odkrywać kolejne karty w wydawało by się trudnym, a może utrudnianym śledztwie? Okazuje się bowiem, że niewyjaśnionych zabójstw jest było znacznie więcej, a to, co je łączy to fakt, że morderca zapowiadał swoje przybycie w iście makabryczny sposób…

Pomyślicie gdzie tu ta polityka, o której wspomniałam. Śledztwo, które prowadzi Oxen oraz Franck zaprowadzi ich do wprost na ślad głęboko zakonspirowanej grupy wpływowych ludzi od lat sterujących najważniejszymi sprawami w Danii. Danehof, bo o nim mowa to średniowieczny parlament, który odgrywał pewną rolę między rokiem 1250 a 1413. Jednak czy na pewno został zlikwidowany?


Polityka, jaką ukrył tu Jens nie jest taka oczywista, ale samo to, że się pojawiła trochę mnie wystraszyło. Niepotrzebnie. Dawno nie czytałam książki z takim zapałem. Aż żal mi było się rozstawać z Oxenem, by sięgać po kolejną powieść. Ale to, co mnie cieszy to fakt, że już niebawem siadam do kolejnej części. Choćby się waliło i paliło muszę zaliczyć cała trylogię, bo czuję, że zdecydowanie warto.  Zdecydowanie polubiłam Nielsa i chciałabym mu towarzyszyć do końca jego przygód. Liczę, że autor nie zawiedzie i dalej będzie równie dobrze, a może i lepiej!

<Ocena 9/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Editio

sobota, 16 lutego 2019

David Sheff - "Mój piękny syn"

Tytuł: Mój piękny syn
Autor: David Sheff
Stron: 448
Gatunek: literatura faktu, biografia, dramat, literatura piękna
Wydawnictwo: Poradnia K
ISBN: 978-83-660-0517-4



Na tą książkę trafiłam tak naprawdę przypadkiem. Jako że tematyka narkotyków i uzależnień pojawiała się już w czytanych przeze mnie książkach to pomyślałam, że kolejna będzie dobrym pomysłem. To, co przeważyło szalę to fakt, iż do tej pory czytałam książki z punktu widzenia osoby biorącej. Stąd myśl, że wyznania członka rodziny będą jednak czymś zupełnie innym. David Sheff pisząc tę książkę zrobił dla mnie (myślę, że nie tylko) coś wspaniałego. 

„Mój piękny syn” to pierwsza (przynajmniej w moim przypadku) tak szczera i przy okazji napisana przez ojca historia. Tak jak wspomniałam za mną wiele tego typu historii, ale opowiadanych przez samych narkomanów. Nigdy nie miałam okazji poznać realiów członka rodziny. Nie było mi dane zobaczyć co przeżywają bliscy.

David to zrobił. Otwarł drzwi do swojego życia po to by pokazać jak wygląda codzienne życie z nastoletnim, a później dorosłym już synem narkomanem. Pokazał codzienny strach najpierw o jego zdrowie, a potem już życie, niepokój, kiedy i czy w ogóle się odezwie lub pokaże. Obawy o resztę rodziny, a nawet przyjaciół.

Nic uzależnił się zarówno od alkoholu jak i narkotyków. Miał zaledwie dwanaście lat, gdy zaczął eksperymentować. Najpierw była marihuana, a potem poszło z górki. Nim ktokolwiek się obejrzał był w objęciach twardych narkotyków, leków i alkoholu.

"Mój piękny syn" to jednak nie historia Nica, ale jego rodziny. Przede wszystkim ojca. To David dniami i nocami zajmując się żoną i dwójką młodszych dzieci nie potrafił poświęcić im całej uwagi. Wiedział, że ich zaniedbuje, ale nie mógł zapomnieć o najstarszym synu - Nicu.

Chłopak miał przed sobą świetlaną przyszłość. Inteligentny, młody z wieloma zdolnościami i kochającą i wspierającą rodziną. Niestety wybrał inną drogę. Tę, która skrzywdziła zarówno jego, jak i rodzinę. Jego nałóg kosztował zdrowie nie tylko samego Nica, ale również jego ojca. Tylko David wie ile nerwów i stresu kosztowało go to, co zafundował mu własny syn. I choć musiał być twardy, odmawiać i patrzeć jak chłopak się stacza to okazało się to być najlepszą postawą jaką mógł wybrać. 

David w niezwykle szczery sposób pokazuje nam stadium uzależnienia własnego dziecka. Obnaża każdy najsłabszy punkt i zastanawia się, która z najdrobniejszych nawet rzeczy mogła zawinić. Być tym konkretnym kamykiem, który wywołał lawinę. 

To, co zrobiło na mnie wrażenie to nie tylko ta bezpośredniość i obnażenie własnych słabości i problemów, jeśli chodzi o Davida. To fakt, że w swojej książce zawarł wiele rad jak postępować z dziećmi, które wpadły w ten paskudny nałóg, jakim są narkotyki. Daje wiarę i nadzieję, że można z tego wyjść. Pokazuje, że choć jest to naprawdę trudne to jednak możliwe. Najtrudniejsze to być twardym i umieć się sprzeciwić, nawet jeśli łamie nam się serce. 

"Mój piękny syn" to książka nie tylko o zdrowieniu narkomana. To historia powrotu do zdrowia całej rodziny, która próbuje odzyskać równowagę po latach życia w strachu, niepewności i rozczarowaniu.

Dla mnie to prawdziwy bestseller, jeśli chodzi o problemy z narkomanią. Myślę, że tę konkretną książkę poleciłabym każdemu. Rodzicom, jak i ich dzieciom. Tym, którzy mają kontakt z narkotykami, ale i tym, którzy nic o nich nie wiedzą. To ostrzeżenie i pomoc w jednym. Przeczytajcie, a zrozumiecie co mam na myśli. 

Ocena: 10/10

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję księgarni  Tania Książka

niedziela, 10 lutego 2019

Daniel Cole - "Przynęta"

Tytuł: Przynęta
Cykl: William Fawkes (Tom 2)
Autor: Daniel Cole

Stron: 408
Gatunek: kryminał, thriller, sensacja, 
Wydawnictwo: Sonia Draga
ISBN: 978-83-811-0522-4

No i doczekałam się dalszego ciągu przygód Williama Fawkes’a. A raczej jego partnerki Emily Baxter. Gdy zasiadłam do „Ragdolla” znanego także pt. „Szmaciana lalka” miałam mieszane uczucia. Z jednej strony zafascynowana, bo jakże podobne klimaty do mojego ulubionego Cartera, a z drugiej zalatywało plagiatem i pozostał mały niesmak. Co spowodowało, że jednak pozostałam wierna autorowi? Zauroczenie głównym bohaterem, czyli Wolfem. Jakże fajnie poznać detektywa, który nie jest kryształowo czysty i ma swoje za uszami. I tylko pewien niedosyt, że tu go zabrakło, mimo iż cykl poświęcony jest podobno właśnie jemu…

Emily Baxter wciąż nie doszła do siebie po ostatnim śledztwie, jak i zniknięciu swojego partnera i najlepszego przyjaciela Williama Fawkesa. Mimo tego i oporów przed zaangażowaniem w następne śledztwo zostaje oddelegowana do Nowego Jorku, gdzie ma się przyłączyć i pomóc grupie operacyjnej przy makabrycznej sprawie seryjnych morderstw. Pierwsza ofiara powieszona na Moście Brooklińskim naznaczona jest wyciętym na klatce piersiowej napisem „Przynęta”. Nie mija wiele czasu jak pojawiają się kolejne zwłoki tym razem podpisane „Marionetka”. Presja ze strony mediów jest coraz większa, a liczba ofiar zaczyna być coraz większa. Najgorsze, że każda ofiara ma swojego mordercę, który ginie razem z nią albo tuż dokonaniu zbrodni. Wszystko wskazuje, że nad całą tą masakrą sprawuje władzę ktoś inny. Potężny i mający wpływ na ludzi porównywalne do guru sekty. Jakby tego było mało, zabójstwa mają swoje odzwierciedlenie po obu stronach oceanu. Emily Baxter, agentka FBI Elliot Curtis oraz agent specjalny z CIA Damien Rouche muszą połączyć siły i zaufać sobie nawzajem by rozwikłać tę niezwykle skomplikowaną i mroczną sprawę. Problem w tym, że tylko Damien ufa Emily i jest w stanie powiedzieć jej wszystko. Elliot ma nad sobą osobę, która zabrania jej przekazywania ważnych informacji tak by ewentualne rozwiązanie sprawy było ich zasługą, a nie Baxter. Dlatego też Emily musi radzić sobie praktycznie sama i korzysta z pomocy i wsparcia tylko jednej osoby – byłego podwładnego Edmundsa. Sprawa tak naprawdę rusza do przodu dzięki temu duetowi i zaufaniu, jakie rodzi się między Baxter a Rouche’m.
Sama Emily musi zmagać się nie tylko z przeszkodami, jakie pojawiają się w trakcie śledztwa, ale też musi poradzić sobie z żalem i strachem, które paraliżowały ją przez ostatni rok. Musi działać i powstrzymać kolejnego przerażającego mordercę nim będzie za późno.

Kto kieruje tą całą masakrą i dlaczego? Czy trio, gdzie brak zaufania i otwartości ma szansę rozwikłać tak poważne śledztwo? 


I tu nareszcie poczułam, że Cole ma swój styl, a nie opiera się tylko na Carterze. Stworzona przez Daniela Emily Baxter, która jest łącznikiem między trzema tomami to niezwykle bezkompromisowa osoba z ciężkimi przeżyciami. Genialnie trzyma wszystko w ryzach i jak na razie autor świetnie radzi sobie z oddaniem całego ciężaru akcji na jej barki. Nie mogę się doczekać finiszu w postaci trzeciego i niestety ostatniego tomu, nad którym autor aktualnie pracuje. Szczególnie że końcówka jest naprawdę godna podziwu i zostawia w czytelniku wielki niedosyt. Jedyne co mogę zrobić to czekać, a Wam polecić zapoznanie się z Danielem, ale tylko jeśli kochacie krwawe, mocne i mroczne thrillery. Nie dla amatora kryminałów jego powieści. Odjęta ocena tylko za brak mojego ulubieńca Wolfa. Bohatera nie takiego krystalicznego, czystego i bez skaz jak na policjanta by przystało.


Ocena: 8/10


Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania dziękuję wydawnictwu Sonia Draga

Remigiusz Mróz - "Wieża milczenia"

Tytuł: Wieża milczenia
Autor: Remigiusz Mróz
Stron: 367
Gatunek: literatura polska, kryminał, sensacja, thriller
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dragon
ISBN: 978-83-788-7873-5

Moje pierwsze spotkanie z Remigiuszem Mrozem. Robiłam podchody pod niego kilka razy, gdyż rozbieżne opinie nie pomagały mi podjąć decyzji co robić. W końcu stwierdziłam, że decyzja należy do mnie, a nie innych i zaryzykowałam. Padło na „Wieżę milczenia”, gdyż nie jest cyklem i w razie czego nie będę się czuła związana czytaniem serii. Byłam ciekawa czy zrobi na mnie negatywne, pozytywne czy neutralne wrażenie (a z tego, co widzę to trzecie praktycznie nie istnieje przy opiniach jego powieści). I w ten sposób zasiadłam do powyższego tytułu.

Scott i Heather rozpoczynają nowy etap w życiu. W nowym mieszkaniu i w nowym mieście. Daleko im do sielanki, ale są szczęśliwi i robią wszystko by polepszyć sytuację, w jakiej się znaleźli. Niestety trwało to bardzo krótko, gdyż pewnego wieczoru ktoś morduje dziewczynę. Zabita perfekcyjnym ciosem nie wygląda na przypadkową ofiarę napadu. Nie było walki, szarpania czy obrony. Jedno idealnie zadane pchnięcie ostrym i szpiczastym narzędziem. Okazuje się, że to początek makabrycznej serii zabójstw, która pojawiła się w stanie Michigan. Niebawem ginie kolejna ofiara, a następnie w krótkim odcinku czasu dochodzi do zamachu na znanego polityka. Można by powiedzieć, że pozornie nic tych spraw nie łączy, ale nie zgadza się z tym Scott Winton. Partner zabitej dziewczyny czuje, że ta sytuacja to nie jest zbieg okoliczności. Mężczyzna pomaga przy sprawie policji, ale do śledztwa dołącza się również FBI. Drobiazgowe i niebywale skomplikowane dochodzenie nabiera zawrotnego tempa, gdy nadchodzi czas by przenieść się ze stanów Zjednoczonych aż do Singapuru! Jest to nie lada wyczyn dla Scotta i policjantki, gdyż poszukiwani są przez FBI i podejrzewani za współudział w morderstwach.

Mówią, że strach ma wielkie oczy i coś w tym jest. Bałam się brać do ręki książki Remigiusza tylko i wyłącznie dzięki opiniom, ale doszłam do wniosku, że to moja decyzja czy będę go czytać, czy nie i czy przypadnie mi do gustu, czy wręcz przeciwnie. Nie żałuję decyzji o zaliczeniu "Wieży milczenia". Spodobał mi się fakt, że Polak w tak genialny sposób umieścił akcję w Stanach Zjednoczonych. Co do samej powieści podobała mi się bardzo do momentu przeniesienia akcji z USA do Singapuru. Tu autor już za bardzo popuścił wodze fantazji. Trochę zepsuło to klimat, ale zakończenie spodobało mi się najbardziej. Pewne jest to, że chętnie spróbuję innych książek Mroza. Założę się, że trafię zarówno na te lepsze, jak i gorsze w porównaniu do tej powieści oraz powieści innych autorów. 

<Ocena: 7/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję  Wydawnictwo Dragon