niedziela, 31 stycznia 2021

Ewa Grocholska - "Uprowadzone życie"

Tytuł: Uprowadzone życie
Autor: Ewa Grocholska
Stron: 448
Gatunek: kryminał, thriller, thriller psychologiczny, dramat, dramat psychologiczny,  
Wydawnictwo: Sonia Draga
ISBN: 978-83-811-09846-4

Książkę miałam okazję czytać już dość dawno temu, patrząc na moje tempo, ale na pewno szybko jej nie zapomnę. Blurb z tylnej okładki przyciąga uwagę i to dość mocno. Dodatkowo miewam okresy, kiedy interesują mnie lata moich urodzin (bardziej przed, niż po), a ta powieść idealnie wpasowuje się w te czasy. Dodatkowo nie mogę pominąć faktu, że coraz częściej jako wzrokowca przyciągają moją uwagę okładki. Muszę przyznać, że aktualnie są one naprawdę ciekawe, a dodatkowo bywają albo tajemnicze, albo intrygujące, albo na tyle skromne, że wydają się wręcz nie pasować do ilości rzeczy, które według opisu mają się mieścić w książce.

Grudzień, rok 1981.
Minęło zaledwie kilka dni od ogłoszenia stanu wojennego i ludzie dopiero uczą się jak zaplanować codzienne życie, by zdążyć do domu przed godziną milicyjną. Pewne młode małżeństwo również robi wszystko by nie zostać złapanym poza domem. Wyjeżdżają autem od znajomych, którzy mieszkają naprawdę blisko. Trzeba przejechać tylko jeden przejazd kolejowy... Niestety tu szczęście się kończy. Dochodzi do tragicznego wypadku, w którym jak wszystko wskazuje, giną zarówno kierowca, jak i pasażerka samochodu, w który uderzył pociąg. Milicja bada sprawę niezwykle pobieżnie i okoliczności zdarzenia tak naprawdę nigdy nie zostały wyjaśnione.

Grudzień, rok 1997.
Pewnego późnego zimowego wieczoru, malarka Ewelina wychodzi z domu na spacer. Jak gdyby nigdy nic nogi prowadzą ją w stronę przejazdy kolejowego, do którego ma dość blisko. Spotyka tam tajemniczą kobietę błąkającą się po torach kolejowych, tak jakby kogoś szukała. Ewelina nawet nie zauważa, w którym momencie nieznajoma znika w śnieżnej zawierusze. Po powrocie do domu coś nie daje jej spokoju i postanawia namalować z pamięci portret tejże kobiety. Kilka dni później podczas sylwestrowego spotkania ze znajomymi goście oglądają jej obraz. Jedna osoba, która z zawodu jest policjantem, dostrzega w nim coś więcej, niż niezwykle realistyczny portret. Mężczyzna jest pewien, że Ewelina namalowała kobietę, którą kiedyś już widział i to w... policyjnej kartotece! Jednak nie to jest zadziwiające, a fakt, że namalowana nieznajoma od szesnastu lat... nie żyje.

Kocham książki, które wciągają od pierwszych stron, a nie dopiero na kilka kartek przed końcem. Uwielbiam, kiedy coś się w nich dzieje. Cenię, kiedy autor/autorka dają z siebie tyle, ile mogą, by przyciągnąć czytelnika. Czy Ewa Grocholska spełniła te "życzenia"? Owszem. To jedna z tych książek, które były dla mnie swego rodzaju ruchomymi piaskami. Co planowałam ją odłożyć, to ona wołała, że jeszcze strona, jeszcze rozdział... No i w pewnym momencie się skończyła, zostawiając mnie w osłupieniu, co może człowiek człowiekowi zrobić. Jakie tajemnice może skrywać. Dodatkowo postanowiłam poznać autorkę lepiej, sięgając po jej obyczajowe pozycje z serii o Paryżu i jednego jestem pewna. Pani Ewo to kryminały i książki psychologiczne są Pani światem! Chcę więcej, a Was zachęcam do przeczytania "Uprowadzonego życia".

 Ocena: 9/10

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania dziękuję wydawnictwu Sonia Draga

sobota, 16 stycznia 2021

Ilaria Tuti - "Śpiąca nimfa"

Tytuł: Śpiąca nimfa
Cykl: komisarz Teresa Battaglia (tom 2)
Autor: Ilaria Tuti

Stron: 542
Gatunek: kryminał, thriller, thriller psychologiczny, dramat, 
Wydawnictwo: Sonia Draga
ISBN: 978-83-811-0999-4

Minęło naprawdę sporo czasu między usłyszeniem o Ilarii a przeczytaniem jej pierwszej powieści "Kwiaty nad piekłem". Niestety zasługą tego jest chroniczny brak czasu na kolejne książki. Jednak jeśli coś ewidentnie przypadnie mi do gustu, to robię wszystko by ciągnąć dalej, szczególnie jeśli do czynienia mam z cyklem, a nie pojedynczymi pozycjami. Także, "Śpiąca nimfa" również musiała w końcu trafić w moje ręce i tak też się stało. Pierwszą część o komisarz Battagli pamiętam aż za dobrze. To były moje prywatne ruchome piaski, które wciągały do ostatniej strony. Czy "Śpiąca nimfa" także mnie pochłaniała?

Teresa Battaglia to komisarz z ogromnym stażem i doświadczeniem. Widziała już naprawdę wiele, choć ostatnie śledztwo uświadomiło jej, że nie ma prawa mówić, że wszystko. Tym razem przedmiotem śledztwa okazuje się...obraz. Chodzi o portret przepięknej kobiety, który został namalowany przez partyzanta podczas ostatnich dni II wojny światowej. Obraz, który namalowany jest intrygującą czerwienią, skrywa jednak niebywałą i szokującą tajemnicę. Został on namalowany ludzką krwią, krwią prosto z serca ofiary.
Pytanie brzmi, kim była ofiara, a kim "artysta"? Czy możliwe jest, by autor dzieła zabił tylko po to, by uwiecznić piękno młodej kobiety?

Battaglia i jej współpracownicy nie mają praktycznie żadnych śladów. Dysponują tylko obrazem. Nie ma ciała, nie ma śladów, ale jest krew. To ona prowadzi komisarz i jej podwładnego Mariniego do doliny Resia. Surowej krainy wśród gór w północno-wschodniej części Włoch. I tak krok po kroku zaczynając od jednego tropu, potem doliny i dzięki rozmowom z kolejnymi ludźmi śledztwo nabiera kształtu. Zaczynają pojawiać się osoby, które coś pamiętają, coś wiedzą, ale wolą milczeć... Jest ktoś, kto zrobi wszystko, by tajemnica nie ujrzała światła dziennego. Determinacja tego kogoś zaskoczy chyba wszystkich.

W największych tarapatach znajdzie się jednak sama Teresa. Jej choroba postępuje, a nie chce nikomu o niej powiedzieć. Ukrywanie powoduje, że zeszyt, który był jej prawą ręką, znika i grozi demaskacją jej ułomności... Marini zaś z jednej strony chce wspierać Battaglię, ale z drugie sam zmaga się z nie lada problemami i to natury niezwykle osobistej.
Jak potoczą się ich losy? Kto komu w ostateczności będzie pomagał? Czy będzie im dane uratować się nawzajem? Kim będzie osoba, która pomoże im w śledztwie i nie tylko?

Książka niestety nie była tak porywająca, jak jej pierwsza część. Potrzebowałam sporo czasu na wciągnięcie się w akcję, a niestety za połową było już chyba tylko gorzej. Dodatkowo nie potrafię uwierzyć, że nikt z bliskich współpracowników nie widzi problemów, z jakimi zmaga się komisarz Battaglia. Jest zostawiona sama sobie, każdy ją słucha jak Boga jedynego, a ona nawet przez sekundę nie pomyśli jakie zagrożenie stwarza dla współpracowników. To mi się bardzo nie podobało i spowodowało, że książkę odbierałam dość nieprzyjaźnie. Mimo to, jeśli autorka wyda kolejną, chcę po nią sięgnąć. Gdyby tylko wróciła poziomem do "Kwiatów nad piekłem" to myślę, że zniosłabym samowolkę pani komisarz i jej rządy na komisariacie (i nie tylko). Jeśli planujecie czytać to koniecznie w odpowiedniej kolejności, bo ma ona ogromne znaczenie (w przypadku Teresy, ale również Massima).

Ocena: 6/10

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania dziękuję wydawnictwu Sonia Draga

wtorek, 12 stycznia 2021

Konrad Reznowicz - "Pójdziesz ze mną?"

Tytuł: Pójdziesz ze mną?
Autor: Konrad Reznowicz
Stron: 300
Gatunek: literatura piękna, literatura obyczajowa, dramat, dramat psychologiczny, literatura polska, literatura współczesna
Wydawnictwo: Oficynka
ISBN: 978-83-666-1334-8

To kolejna z pozycji, która przyciągnęła moją uwagę nie tyle opisem ile... okładką! Z reguły nie oceniam książek właśnie po niej, ale niektóre mają w sobie coś, co powoduje, że nie ważne co jest w środku, to chcę ją mieć i przeczytać. Zazwyczaj jest to jak najlepsza reakcja i po skończeniu gratuluję sama sobie, że dałam przyciągnąć swoje oko. Jednak dobrze wiemy, że nie wszystko złoto co się świeci i bywa, że niesamowita okładka skrywa totalne dno. Przyjęłam zasadę, że bardzo często się to zdarzać nie może...

Jak się okazuje, Konrad Reznowicz jest nie tylko autorem, ale i bohaterem książki pt. "Pójdziesz ze mną?" Czy to tylko zbieg okoliczności, czy też powieść jest oparta na życiu autora? - obstawiam, że na to pytanie aktualnie odpowiedź zna tylko sam pisarz.

Konrad jest młodym i wydawałoby się pewnym siebie chłopakiem. Mieszka w Warszawie, studiuje socjologię i szuka swojego miejsca na świecie. Mając dwadzieścia jeden lat, nadal był prawiczkiem, bo jak sam twierdził, miał wiele koleżanek, ale z żadną nie łączyło go nic poza koleżeństwem i rozmowami. Jednak samoobsługę opanował do perfekcji i mógłby się nazwać królem masturbacji. Tyle że przyszedł w końcu dzień, kiedy Konrad doszedł do wniosku, że to nie wystarczy, że nie tego pragnie.

"Renia Rączkowska już mnie nudziła, bo ileż można oglądać pocieracze i masturbować się na widok gigantycznych silikonów. W końcu coś się we mnie przełamało i postanowiłam, że albo znajdę sobie dziewczynę, albo skorzystam z profesjonalnej pomocy". *

Decyzję podjął szybko, a swój pierwszy raz może zaliczyć nie tylko do udanych, ale i do profesjonalnych, bo odbył go nie z byle kim, a z doświadczoną prostytutką! To był pierwszy krok, by rozwinąć swoje życie erotyczne. Od tej chwili zaliczał już każdą możliwą "panienkę" na czele z lesbijką. Seks stał się jego życiowym mottem i celem. Praca była dodatkiem, by mieć za co żyć. Jednak to żądze były napędem dnia codziennego. Coś się zmienia, gdy w jego życiu pojawia się pewna śliczna studentka o imieniu Natalia. Między nimi iskrzy praktycznie od razu. Konrad się ustatkował, zrezygnował z szukania przygód wszędzie i z każdą możliwą dziewczyną. Jednak to, co piękne nawet w książkach potrafi się popsuć. Ukochana chłopaka popada w alkoholizm i ginie w wypadku samochodowym. On sam zaczyna mieć problemy psychiczne, popada w paranoję, widzi ją i słyszy. Chłopak dobrze wie, że to są urojenia, ale nie potrafi sobie z nimi poradzić, a nie chce iść do lekarza. Do czego zaprowadzi go taka sytuacja?

Rzecz, która mnie zszokowała, kiedy usiadłam pisać recenzję to umieszczenie "Pójdziesz ze mną?" w kategorii literatury pięknej... No cóż, albo ja nie znam się na gatunkach, albo ktoś był nie do końca trzeźwy. Droga sprawa to fakt, że mam za sobą niejedną książkę z gatunku erotyki i jedne mi się podobały bardziej, inne mniej, ale czytało się je szybko i przyjemnie. Tu, choć erotyka zajmuje jakieś 3/4 książki jest ona przesadzona, wulgarna i momentami niesmaczna. Ogólnie język autora mógłby być "łagodniejszy". Choć książka sama w sobie idealnie wpisuje się w dzisiejsze czasy i ludzką pogoń jak nie za pieniędzmi, to sukcesami czy sławą, ma w sobie niesamowitą gamę emocji, to niestety jest coś, co spowodowało, że głównego bohatera nie polubię nigdy. Nie toleruję traktowania kobiet przedmiotowo. Poderwę, zaliczę i zostawię. Ewentualnie tylko zaliczę. Były momenty, kiedy trochę to było niesmaczne, ale dobrze wiemy, że są kobiety, które lubią takie klimaty.

Podsumowując, nie odnalazłam się w tej książce i nie wpadłam w jej sidła. Zaczęłam, przeczytałam i szybko zapomnę (w sumie to mam taką nadzieję). Nie zachęcam, nie zniechęcam. Może właśnie Ty znajdziesz w tej pozycji, coś, czego ja nie zauważyłam, albo co mnie odrzuciło, a Ciebie zaintryguje.

* - cytat z "Pójdziesz ze mną" Konrad Reznowicz, str. 9

<Ocena: 6/10>


Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Oficynka

poniedziałek, 4 stycznia 2021

L.H. Cosway - "Gorące dochodzenie"

Tytuł: Gorące dochodzenie
Autor: L. H. Cosway
Stron: 480
Gatunek: literatura kobieca, literatura współczesna, literatura obyczajowa, romans, romans współczesny,
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
ISBN: 
978-83-666-5455-6

Nie przepadam za literaturą stricte świąteczną, bo zazwyczaj jest ona zwykłym laniem wody. Magiczna data, która dziwnym trafem wszystkim bohaterom książek przynosi tylko szczęście, pieniądze i miłość, za to zero problemów, stresu czy łez. Takie pozycje, zamiast poprawiać humor i cieszyć dobijają człowieka całkiem. Ewentualnie ta bardziej pozytywna wersja, czyli rozśmieszają do bólu brzucha. Dlaczego zatem zmieniłam decyzję i w moje ręce trafiło "Gorące dochodzenie"? Jedyne wytłumaczenie to umiejscowienie akcji w biurze detektywistycznym. Ot, może akurat chociaż jeden element mi się spodoba.

Maisie Wilkins pracuje w biurze detektywistycznym jako resercherka. Pomaga doświadczonym detektywom w zdobywaniu informacji, ale też chętnie bierze udział w rozwiązywaniu zagadek. Do tej pory nie przeszkadzało jej, że niektórzy współpracownicy są dość gburowaci. Jednym z takich nieprzystępnych osób jest Cameron Grant. Okazuje się, że straszny charakter idzie w parze z niezwykle kuszącą prezencją.

Na imprezie świątecznej organizowanej przez firmę Maisie postanawia porozmawiać z Cameronem. Powodem jest jego samotnie siedząca przy barze postać. Kobieta jako niezwykle towarzyska i optymistyczna osoba nie umie wyobrazić sobie, by w święta ktokolwiek był sam. Okazuje się, że rozmowa toczy się płynnie i to dosłownie, gdyż towarzyszy jej spora ilość alkoholu. Nie mija zbyt wiele czasu, jak bar zmienia się w mieszkanie Camerona, a niezobowiązująca rozmowa w gorącą i niekoniecznie grzeczną noc.

Jednak czy romans biurowy to dobra decyzja? Czy ma on szansę na rozwinięcie i przekształcenie się w coś poważnego? Co na to współpracownicy, a przede wszystkim szefowa Maisie i Camerona?

Przyznam, że zasiadając do tej pozycji, oczekiwałam totalnego lania wody, być może sporo seksu i rozterki głównej bohaterki pt. czy dobrze robię. Zaskoczył mnie fakt jak przyjemnie i szybko czytało mi się "Gorące dochodzenie" i że choć faktycznie literatura była leciutka to jednak niebezsensowna i płytka. Styl autorki zdecydowanie przypadł mi do gustu i chętnie zapoznam się z innymi jej powieściami, a co za tym idzie, liczę, że na polskim rynku pojawi się więcej jej książek, a nie tylko dwa tytuły. Polecam i to nie tylko w świątecznym okresie!

   Ocena: 9/10

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję księgarni  Tania Książka