poniedziałek, 31 grudnia 2018

Vi Keeland - "Tylko dla ciebie"

Tytuł: Tylko dla ciebie
Cykl: Cole (Tom 2)
Autor: Vi Keeland
Stron: 254
Gatunek: romans, obyczaj, literatura kobieca, literatura współczesna, erotyka, romans współczesny
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
ISBN: 978-83-661-3413-3

"Tylko dla Ciebie" to drugi tom cyklu "Cole". Nie sięgałam po niego z ogromną chęcią. Raczej z pewnego rodzaju musu, by dowiedzieć się, co autorka szykuje dla bohaterów w końcowym rozliczeniu. W przypadku "Tylko twój" nie zaiskrzyło między mną a bohaterami co zawsze do tej pory było normą u tej autorki. Mimo to zaczęta seria skłoniła mnie do jej zakończenia. W końcu to zaledwie jedna dodatkowa książka.

Jack i Sydney próbują stworzyć prawdziwy związek mimo wielu przeszkód. Niestety pojawia się ich coraz więcej. Jedną z nich okazuje się trasa koncertowa Syd, która ma trwać aż cztery miesiące. Może gdyby tyczyła się ona tylko jej oraz jej przyjaciółki Sienny pewnie byłoby łatwiej. „Niestety” duet pań jest elementem tournée znanego zespołu rockowego składającego się z dwóch panów! A co gorsza dla jednego z nich Sydney nie jest obojętna. Zarówno Syd, jak i Jack świadomi są, że tak długi czas rozłąki może różnie wpłynąć na ich relacje i związek. On obawia się nie tyle o jej zachowanie ile o szalejącego na jej punkcie Justinem, a ona o to, czy on będzie jej wierny i czy jego partnerka w pornobiznesie nie zajmie jej miejsca przy byle lepszej okazji.
Stres związany z codziennością i rozłąką daje się we znaki obojgu. Dlatego każde spotkanie, jakie uda im się wyżebrać pomiędzy napiętymi grafikami przepełnione jest rządzą, pożądaniem i zaborczością. Żadne z nich nie chce odpuścić, każde upiera się przy swoim i żadne nie da drugiemu odejść na krok.

Czy Sydney zaufa swojemu partnerowi i zrozumie, że świata poza nią nie widzi? Czy Jack zrozumie, że to iż ktoś inny coś czuje do jego dziewczyny nie znaczy, że ona czuje to samo? Czy kobieta jest gotowa na związek z facetem, którego częścią życia jest kręcenie filmów porno? Czy mężczyzna zrozumie, że zaborczość i ograniczone zaufanie to nie jest dobra podstawa na stworzenie udanego związku?

Książka zdawało by się ma pewne przesłanie. Pokazuje nam, że czasami trzeba zaufać i odpuścić, by coś zyskać.

„Jeśli coś kochasz, puść to wolno. Kiedy do Ciebie wróci, jest twoje. Jeśli nie, nigdy Twoje nie było.„*

Jednak nie ma tak kolorowo. Mało tego jest gorzej. Czasami po głowie chodzi mi myśl, że w pewnym momencie kariery autorzy idą na ilość, a nie jakość. I niestety odczuwam to przy Vi Keeland. Czasy, gdy pisała rzadziej były cudowne. Książki pochłaniałam w kilka godzin i to pod przykrywką: muszę wiedzieć co dalej i jak to się skończy. Z każdą kolejną pozycją jest gorzej. Już pierwszy tom z cyklu "Cole" mnie zawiódł, a o drugim nie wiem co napisać. Może tyle, że końcówka to stara dobra Vi, którą czytało mi się wręcz luksusowo. Poza tym ogromny spadek stylu. Oby Keeland się obudziła, odpoczęła i wróciła na stare dobre tory. Bo brakuje mi jej strasznie. Jej i tego specyficznego zadziornego dramatyczno - erotycznego pióra.

* - Antoine de Saint-Exupery „Mały książę”


<Ocena: 5/10>


Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu  Wydawnictwo Kobiece

Bartłomiej Piotrowski - "Kołysanka"

Tytuł: Kołysanka
Seria: Editio Black
Autor: Bartłomiej Piotrowski
Stron: 212
Gatunek: thriller, thriller psychologiczny, kryminał, literatura polska, kryminał polski, dramat
Wydawnictwo: Editio
ISBN: 978-83-283-3748-0

Muszę przyznać, że w tym roku pozwoliłam debiutantom rozgościć się na półkach mojego regału. Wyjątkowo ich wielu, a przy tym (na szczęście!) rzadko kiedy zawiedli. Bartłomiej Piotrowski to kolejny z nich. Jemu pozwoliłam na w paradowanie w moje życie z dwóch powodów, które w sumie łączą się w jeden. Tak jak ja urodził się w Gliwicach i właśnie w naszym mieście dzieje się akcja jego niepozornej powieści! Tylko raz jak do tej pory udało mi się za sprawą pisarskiego duetu czytać książkę gdzie po ulicach własnych i okolicznych miast mogłam podróżować wraz z głównymi bohaterami. Nie mogłam więc sobie darować kolejnej takiej możliwości. To dopiero sprawia czytelnikowi wyjątkową frajdę. 

W Gliwicach grasuje seryjny morderca małych dzieci. Ochrzczony pseudonimem "Pan Kołysanka" czyje się bezkarny. Ciałka swych ofiar porzuca na placach zabaw. Jednak od jakiegoś czasu jest spokój i mieszkańcy liczą, że to koniec. Że nie będzie więcej ofiar. Niestety to cisza przed burzą. Zostaje porwana sześcioletnia Zuzia. Policja bezradnie rozkłada ręce i mimo wciąż trwającego śledztwa nie jest w stanie ruszyć sprawy nawet o krok. Matka małej dziewczynki prosi o pomoc jedyną osobę, jaka przychodzi jej do głowy. Swoją szwagierkę Gaję. Kobiety nigdy za sobą nie przepadały, ale ta druga jest była wojskowa i jeśli ona niczego nie zadziała to Dorota wie, że nikt inny tego nie zrobi.

"- Znajdź ją. Ta prośba zaskoczyła Gaję. 
- Zrobię wszystko, aby uratować Zuzę - odpowiedziała. - Ale wiesz, że nie mam pojęcia o tropieniu przestępców. 
[...] chociaż jesteśmy rodziną, to obydwie wiemy, że jesteś inna. [...] Bałam się ciebie. 
- Dalej się boisz?
- Nie... Boję się tylko o życie mojej córki. Porwał ją potwór, którego policja na pewno nie schwyta.
- Gdybym potrafiła zrobić, to o co mnie prosisz, to nie zawahałabym się ani przez sekundę. Ale... 
- Potwora może pokonać tylko inny potwór - przerwała jej Dorota. - Gaja... Ty jesteś naszym potworem." *

Kobieta zgadza się, chociaż powód jej działania nie jest tak oczywisty. Robi to zarówno dla bratanicy, jak i zmarłego brata. Ale też dla wcześniejszych ofiar, a także dla siebie. Pomaga jej Oskar Krul. Kochanek jej brata, który również jest byłym wojskowym. Chcą rozwikłać sprawę "Pana Kołysanki" i dowiedzieć się jaki motyw kieruje seryjnym zabójcą dzieci. Pierwsze co rzuca się w oczy to fakt, że rodziny wszystkich ofiar się znają. Oskar i Gaja czują, że to nie może być przypadek. Że owszem zbiegi okoliczności istnieją, ale nie w takich sytuacjach i nie aż takie. 

Przed śledczym amatorami będzie sporo zawiłości. Wiele pytań i tym razem równie wiele odpowiedzi, ale nie wiele one pomagają. Do czasu... 


Jest kilka rzeczy, które mnie naprawdę pozytywnie zaskoczyły w tej niepozornej nie tyle książce ile książeczce. Po pierwsze spodziewałam się raczej skromnej w akcję, a już na pewno detale historii. Po drugie nie sądziłam, że Bartłomiejowi uda się namieszać na zaledwie 212 stronach! Po trzecie, to już całkiem moje osobiste odczucie, czyli podróżowanie po ulicach, lokalach i miejscach, które tak dobrze znam! Także nic bardziej mylnego niż objętość „Kołysanki”. Autor, mając do dyspozycji raptem kilka nazwisk, zrobił z nich taki użytek, że niejednokrotnie musiałam cofać się o kilka stron, by uzmysłowić sobie, kto kim był, bo się mieszałam. Wszystko to jednak (dla mnie) na plus – w końcu przerzucania wielu kartek nie miałam. Myślę, że jest to idealna pozycja dla tych, którzy nie lubią zbędnych opisów i nic niewnoszących szczegółów. Dla mnie, choć pozycja genialna to troszkę z tej objętości zabrakło (może to zgubny nałóg czytania grubych tomiszczy?). Ale cudnie się sprawdza na zabranie np. do autobusu lub jeśli chcemy przeczytać coś szybko i na tak zwane już.

* - cytat z „Kołysanka” Bartłomiej Piotrowski, str. 23 – 24.

<Ocena 8/10>


Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Editio

sobota, 15 grudnia 2018

Madeleine Hesserus - "W cieniu Czarnobyla"

Tytuł: W cieniu Czarnobyla
Autor: Madeleine Hesserus
Stron: 334
Gatunek: romans, literatura obyczajowa, dramat, literatura piękna, 
Wydawnictwo: Sonia Draga
ISBN: 978-83-811-0492-0

Gdy zobaczyłam ten tytuł, od razu pomyślałam, że chcę go przeczytać. Gdzieś w głębi serca czułam, że nie będzie to łatwa książka i trzeba będzie do niej przysiąść z czystym umysłem i więcej niż chwilą wolnego czasu. Już po kilkunastu stronach okazało się, że miałam dobre przeczucia, że nie da się czytać tej powieści po kilka kartek. Ma to swoje plusy i minusy niestety. 

Prypeć to miasto założone specjalnie dla pracowników Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej i to zaledwie 4 km od niej samej. Dnia 26 kwietnia 1986 roku doszło tam do wybuchu reaktora jądrowego, a prawie 50 tysięcy ludzi musiało bezpowrotnie opuścić swoje domy. Miasteczko, które miało wszystko: hotel, centrum kultury, kawiarnie, szpital, kino, basen, a nawet stadion zostało miastem widmo i tak jest do dziś.

Katarina przyjeżdża do Czarnobyla ze Szwecji. Staje się jednym z naukowców w międzynarodowym instytucie badającym strefę wokół elektrowni jądrowej, w której doszło do tragedii w kwietniu 1986 roku. Dość szybko się tam aklimatyzuje, choć nie z każdym współpracownikiem układa jej się równie dobrze. Największe zgrzyty panują między Katariną a Olgą. Tyle że z tą drugą praktycznie każdy obchodzi się tu w specyficzny sposób. Dodatkowym problemem okazuje się fakt, iż między Kat a partnerem Olgi zaczyna iskrzyć. Wdają się w romans, który z początku umiejętnie ukrywają. Jednak, gdy wszystko wychodzi na jaw atmosfera w całej grupie ulega "zanieczyszczeniu". Pojawia się dystans między pracownikami, Olga wyjeżdża, a Katarina sama nie wie, na czym stoi. 

Czy ma prawo cokolwiek oczekiwać? Czy Grigorij faktycznie coś do niej czuje, czy był to nic nieznaczący romans? Czy warto było dać się pokonać uczuciom, zamiast myśleć logicznie? Jakie skutki dopadną Katarinę, Grigorija oraz resztę ekipy po czymś takim?

Wszystko zapowiadało się niezwykle ciekawie. I gdybym spojrzała na książkę nie jako na romans, który zapowiadają już na okładce, a np. na literaturę obyczajową z wątkami naukowymi może nie byłoby źle. I ta strona powieści nawet mi się podobała. Niestety ten wielki apel "O miłości w zakazanej strefie rozciągającej się wokół Czarnobyla" to już jest ogromna przesada. To, co autorka stworzyła ciężko nazwać romansem, a co dopiero miłością. Dla mnie Madeleine sama strzeliła sobie w kolano czymś takim. A jeśli to nie był jej pomysł na umieszczenie tego napisu to nie powinna się zgodzić na jego publikację na okładce. Dobrze, że opisy samej strefy w książce są niezwykle interesujące i tak żywe, że bez problemu można sobie ją wyobrazić. Z jednej strony opuszczone miejsca rodem z horroru, a z drugiej piękna bujna i dzika natura, której nikt i nic nie hamuje. Dzięki temu pozycja nabiera kolorów i wartości. Wyjątkowo spodobał mi się też sam styl autorki. Niezbyt lekki, wymuszający na człowieku oczyszczenia umysłu i chwilę zadumy. Czasami warto przeczytać coś na czym trzeba skupić uwagę. I chociaż jak to mówią "szału nie ma" to chyba zdecydowałabym się na kolejną powieść autorki. Tylko nie brałabym sobie już do serca tak mocno klasyfikacji gatunku, bo może znów kogoś poniesie wyobraźnia... Jedno jest pewne - ocena niestety głównie za opisy.


Ocena: 6/10

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Sonia Draga

poniedziałek, 3 grudnia 2018

Lars Kepler - "Kontrakt Paganiniego"

Tytuł: Kontrakt Paganiniego
Cykl: Joona Lina (Tom 2)
Seria: Ślady zbrodni
Autor: Lars Kepler
Stron: 408
Gatunek: thriller, sensacja, kryminał, kryminał skandynawski, dramat
Wydawnictwo: Publicat Wydawnictwo Dolnośląskie
ISBN: 978-83-271-5830-7

Lars Kepler, czyli duet Ahndoril. Szwedzka para postanowiła stworzyć cykl książek, gdzie główne skrzypce gra komisarz Joona Lina. Jak widać, jest to druga część i przy okazji drugie moje spotkanie zarówno z autorami, jak i bohaterem. Pierwsze wspominam jako jedno z tych naprawdę udanych. Styl i tempo akcji były zdecydowanie w moim stylu. No i było typowo kryminalnie, czyli... krwawo.

Archipelag Szwedzki. Dryfuje po nim opuszczony i dryfujący jacht. Jednak nie jest on pusty. Na jego pokładzie znaleziono zwłoki kobiety. Ubrania ma suche, za to w płucach pełno morskiej wody. Ledwo następnego dnia zostaje odkryte kolejne ciało. Tym razem to mężczyzna. Wszystko wskazuje, że powiesił się na żyrandolu we własnym mieszkaniu. Tylko jak to zrobił, skoro obok nie ma żadnego stołka, czy czegokolwiek co umożliwiłoby zawieszenie pętli. 

Obie sprawy trafiają w ręce komisarza Liny, który wraz z kolegami i koleżankami próbuje rozwikłać, o co tak naprawdę może chodzić. Joona dość szybko dochodzi do wniosku, że sprawy się łączą, ale brakuje na to jasnych i konkretnych dowodów. 

Tym razem państwo Ahndoril poszli bardziej w stronę sensacji niż kryminału. Handel bronią, machlojki i korupcje podczas załatwiania ofert czy groźby śmiercią. A wszystko to w kręgach politycznych oraz biznesowych z wyższych półek. Autorzy postanowili wpakować komisarza w sam środek tego "bagna". Jednak mam mieszane uczucia. Z jednej strony wszystko wkomponowuje się w dzisiejsze czasy, akcja i dynamika na wysokim poziomie, przez co czyta się niezwykle szybko i płynnie. Z drugiej zaś jest to tak mało realne, że aż boli. A może ja nie znam świata przestępczego? Szczególnie tego niedostępnego dla przeciętnego szarego człowieka. Jednak jak by na to nie spojrzeć, nie pisze nigdzie, że książka ma mieć coś z faktami wspólnego. Czytam dla rozrywki, więc i coś takiego czasami się przyda. Pewne jest jedno. Kolejny tom już na mnie czeka i nie odpuszczę. Pytanie, czy będzie lepszy, czy wręcz przeciwnie...

<Ocena 6/10>


Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Publicat.

niedziela, 2 grudnia 2018

Magiczny dziennik 2019

Tytuł: Magiczny dziennik 2019
Seria: CzaroMarownik
Autor: Praca zbiorowa
Gatunek: poradnik, kalendarz, ezoteryka, magia
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
ISBN: 978-83-661-3418-8

Patrząc na tempo dzisiejszego życia, zastanawiam się, ilu osobom udałoby się przeżyć bez kalendarza. Wiadomo, że kalendarze w telefonach królują, ale ja bez tego zwykłego w torebce nie wyobrażam sobie codzienności. Czaromarownik jest właśnie takim niezbędnikiem, jeśli chodzi o moje potrzeby. Od dwóch lat planowałam go nabyć, by zobaczyć, co ma do zaoferowania. I tak jakoś czas leciał, a ja kupowałam pierwszy lepszy kalendarz, bo potrzebowałam go wcześniej, niż był wydawany magiczny dziennik. Czy dziś mając go wreszcie w rękach, żałuję, że dopiero teraz?

Nie jest to ani typowy kalendarz, ani dziennik. Mamy tu kilka przepisów np. na gorący zestaw czekoladowy na zimowe przesilenie czy na pieczone jabłka na równonoc jesienną. Do tego oczywiście horoskopy i ... czary! Są wskazówki jak oczyścić amulety i talizmany za pomocą ziemi, soli, wody czy dymu białej szałwii lub kadzidła. Jest rytuał na wzmocnienie zdrowia podczas pełni księżyca oraz ochronne działanie kryształów i kamieni. Wracając do horoskopów to prócz klasycznego mamy jeszcze kwiatowy czy horoskop dla... dzieci! 

Mnie zaciekawiły dwa tematy, czyli naturalne SPA dla włosów oraz uroda, a fazy księżyca. Jednak to, co spowodowało mój zachwyt to codzienne sentencje, które są niezwykle optymistyczne, budujące i wspierające.

"Przyjaciół nie poznaje się w biedzie, lecz po tym, jak znoszą twoje szczęście." - 27.02.2019 r.

"Nie patrz w przeszłość — tam już byłeś. Patrz do przodu — tam będzie ciekawiej" - 1.02.2019 r.

Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie zauważyła piękna wydania tego dziennika. Śliczna ciemnofioletowa okładka wykończona złotymi zdobieniami przyciągnie nie jedno oko, a przy tym nie będzie się brudzić, co jak dla mnie zasługuje na pochwałę. 

Choć magiczna strona do mnie nie przemówiła, to muszę przyznać, że całość zrobiła na mnie naprawdę ciekawe i pozytywne wrażenia. Głównie za sprawą przejrzystości oraz miejsca na notatki, których niestety potrzebuję sporo, a tu właśnie tyle go mam. Spodobało mi się, że każdy miesiąc zaczyna się od wyróżnienia ważnych w nim dat. Mniej już dla mnie przydatne, ale wiem, że dla niektórych bardzo potrzebne, jest ukazanie faz księżyca i tego tu nie zabraknie!

Podsumowując, kalendarz spełnia swoje przeznaczenie. Mamy gdzie zapisać spotkania, wydarzenia czy myśli. Są porady i sentencje, wyróżnione ważne daty oraz... możliwość zapisania sobie celu na każdy miesiąc! Po co robić w styczniu cele na cały rok, gdy można to robić krok po kroku i miesiąc po miesiącu. Jednym słowem: POLECAM!


<Ocena: 8/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu  Wydawnictwo Kobiece.

sobota, 1 grudnia 2018

Lars Kepler - "Hipnotyzer"

Tytuł: Hipnotyzer
Cykl: Komisarz Joona Lina (Tom 1)
Seria: Ślady zbrodni
Autor: Lars Kepler
Stron: 464
Gatunek: kryminał, sensacja, thriller, kryminał skandynawski, dramat, thriller psychologiczny,
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
ISBN: 978-83-271-5728-7


O Larsie Keplerze, czyli duecie kryjącym się pod tym pseudonimem czytałam już jakiś czas temu. Dużo pozytywnych i zachęcających recenzji skłoniło mnie tylko do szybszego sięgnięcia po tę, a nie inną książkę. W tym wypadku zaciekawił mnie wątek leczenia hipnozą oraz fakt, że książka jest... szwedzka. Jakże by inaczej. Kryminał skandynawski, zbrodnie, komisarz i przede wszystkim cykl, czyli kilka powieści do przeczytania, jeśli tylko ta pierwsza się spodoba to idealne połączenie dla mnie.

Tumba to małe szwedzkie miasteczko. Do tej pory dość spokojne. Jednak pewnego dnia dochodzi tam do makabrycznej zbrodni. Zostaje zamordowana kobieta i jej najmłodsza córka. Świadkiem tego wszystkiego był starszy syn. Doznał poważnych obrażeń i jest w szoku, który uniemożliwia nawiązanie z nim poprawnego kontaktu, a tym bardziej uzyskania wiarygodnych zeznań. Jako że chłopiec jest jedynym świadkiem morderstwa, to prowadzący sprawę komisarz Joona Lina prosi o pomoc psychiatrę, który lata temu stosował hipnozę. Problem tkwi w tym, że doktor Erik Maria Bark zaprzestał jej stosowania dziesięć lat temu i poprzysiągł już więcej jej nie używać. Za namową Joony łamie jednak swoją przysięgę i zgadza się na seans. Niestety wywołuje to ciąg dramatycznych wydarzeń, których nie da się zatrzymać.

Książka zaczyna się logicznie jako spójna całość. Jednak im głębiej wchodzimy w las, tym bardziej wszystko zaczyna się rozwarstwiać. Dla mnie to świetny przykład thrillera psychologicznego. Mamy tu, że się tak wyrażę pięknie przedstawione zaburzenia psychiczne głównie u dziecka, ale nie tylko. Jest bezsilność rodziców względem swojej pociechy, która żyła w odrębnym świecie. W świecie, do którego nie wpuszczała nikogo. W świecie, gdzie dziecko samo stworzyło reguły gry oparte na przemocy, zasady, o których istnieniu nie wie nikt prócz ich twórcy. A to wszystko ma swój finał. Niestety niezwykle tragiczny.

Powieść niezwykle brutalna stąd nie będę mogła jej polecić każdemu. Jednak typowy miłośnik thrillerów powinien być zadowolony. Ja zdecydowanie będę drążyć dalej, jeśli chodzi o śledztwa i losy komisarza Joony Liny i jego kolegów. Was również do tego zachęcam. 

<Ocena 9/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Publicat.

wtorek, 27 listopada 2018

Jay McLean - "Więcej niż my"

Tytuł: Więcej niż my
Cykl: Więcej (tom 1)
Autor: Jay McLean
Seria: Young
Gatunek: dramat, literatura młodzieżowa, literatura współczesna, literatura obyczajowa, romans, new adult
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
ISBN: 978-83-660-7494-1

Jay McLean to kobieta, której do tej pory nie znałam i pewnie nie poznałabym dalej, gdyby nie przyjaciółka. Czasami zastanawiam się jak trafić na niektóre książki, gdy ich ilość jest tak obezwładniająca, czasu na czytanie tak niewiele, a planów na kolejne powieści taki ogrom. Wiem, że nigdy nie przeczytam wszystkiego, co bym chciała, bo nie starczy mi życia. Jednak robię wszystko by mieć za sobą jak najwięcej pozycji. Co jednak zrobić, gdy do grona autorów, których muszę zaliczyć, dołącza kolejny i to nie z jedną pozycją, a kilkoma seriami? Starać się...

Mikayla to zwykła nastolatka. Niedawno skończyła osiemnaście lat i pomału planuje przyszłość. U boku swojego chłopaka, z przyjaciółką na tych samych studiach. Kochająca rodzina tylko ją w tym wspiera. Wszystko wygląda idealnie. Nadszedł dzień szkolnego balu, gdzie wybierają się we trójkę. Ona z chłopakiem i przyjaciółka, która woli być sama, by wyrywać facetów. Jednak przed balem kolacja w barze. 

Czar pryska. W jedną idealnie zapowiadającą się noc Kayla traci wszystkich, których kochała.
Jej świat rozpada się na milion kawałków.

Przyłapuje Jamesa na zdradzie z Megan swoją przyjaciółką z piaskownicy. To pierwszy nóż w plecy, chociaż cios okazał się podwójny. Niedługo potem powrót do domu kończy się jeszcze większą tragedią. 

Kilka godzin i życie zmienia się w ruiny. Nie masz nikogo. Świadkiem stojącym tuż obok nie jest Megan jej przyjaciółka. Nie był to też James jej chłopak. Tylko obcy chłopak poznany w barze. Jednak to Jack i jego rodzina jest podporą dla zrozpaczonej Mikayli. To właśnie oni wspierają ją wtedy, gdy najbardziej tego potrzebuje. Przyjaciele Jacka stają się jej przyjaciółmi, którzy pomagają, jak mogą i kiedy mogą. 

Tylko ile czasu potrzeba by poskładać rozbite na milion kawałków życie i serce? Czy w ogóle da się to zrobić? Czy Kayla po tym, co przeszła otworzy się jeszcze na kogokolwiek? Czy pozwoli, by jej zranione serce stworzyło miejsce na WIĘCEJ?

Zaczęłam czytać i nie potrafiłam odłożyć. Niby zwykła książka jakich wiele. Strata, ból, samotność. Tak często powtarzane emocje. Jay jednak zaczarowała literki, rzuciła urok na czytelnika. Nie odłożysz, musisz skończyć i pozwolić otulić się uczuciom, jakie wywoła ta niepozorna powieść. Wszystko wydawało się "normalne" jeśli można o tej sytuacji napisać takimi słowami. I tylko końcówka. To ona i zwierzenia Megan wywracają wszystko do góry nogami. I właśnie coś takiego kocham w książkach. The end, który zmienia całokształt pozycji. Który zmienia mnie. Który mnie przepełnia słowem WIĘCEJ, jeśli chodzi o czytanie!

<Ocena: 10/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu  Wydawnictwo Kobiece.

niedziela, 25 listopada 2018

Anna Fryczkowska - "Równonoc"


Tytuł: Równonoc
Autor: Anna Fryczkowska
Seria: NA F/AKTACH
Gatunek: reportaż, literatura faktu, literatura fabularyzowana
Wydawnictwo: Od deski do deski
ISBN: 978-83-651-5781-2


Wydawnictwo Od deski do deski zwróciło moją uwagę już spory czas temu. Ich seria NA F/AKTACH to zdecydowanie mój numer jeden. Posiadam dwie ich książki, ale już czasu, by je przeczytać nie. Mam nadzieję, że zmienię to wcześniej niż później. Historia opisana przez Annę to nie czysty dokument, to opowieść fabularyzowana, utkana na wspomnieniach i informacjach autentycznych wydarzeń w Łobzie, Rewalu i Starym Drawsku w marcu 1998 i 1999 roku. Tylko czytając, przeszywa nas dreszcz niepokoju i smutku jakby to wszystko dotyczyło nas...

Utrata bliskiej osoby boli. Rani, gdy ktoś umiera. Chociaż mniej, gdy taka osoba przeżyła już swoje lata. Bardziej, gdy tracimy dziecko. Doskwiera nam, gdy kogoś tracimy, bo on znika. Może ktoś go porwał? Gdzieś się zgubił? Ma atak paniki lub amnezji? Kiedy się odnajduje to nasz najszczęśliwszy dzień w życiu. Może nie do końca, gdy dostajemy ciało, a nie tę ukochaną osobę, ale... mamy kogo pożegnać. Możemy go godnie pochować, możemy pozwolić mu odejść. A co jeśli mijają tygodnie, miesiące i lata, a my nadal nie mamy ani utraconej osoby, ani jego ciała? Nie wiemy, czy ten ktoś żyje, czy umarł. Czy możemy nadal czekać, czy już zacząć wchodzić w etapy żałoby? 

Cztery rodziny doświadczyły straty. Każda z nich utraciła syna i/lub brata. Czterech chłopców niezwykle do siebie podobnych znika. Jeden w marcu 1998 roku, a trzech w marcu 1999 roku. Żaden się nie odezwał, nie pojawił, nie dał znaku życia. Policja nie wiele zrobiła. W końcu dwoje nastolatków uciekło z ośrodka wychowawczego, jeden prawdopodobnie pił i się utopił. Czwarty również się utopił. A rodziny niewiele mogły zrobić. Starały się wierzyć w mundurowych. W to, jak prowadzą sprawy. Czas mijał, żadnych nowych informacji, śledztwa umorzono. Tylko jedna rodzina pogodziła się z prawdopodobną śmiercią własnego syna. Reszta chciała dojść prawdy. Po latach pojawił się ślad, ale nigdy nie został sprawdzony. Czy był prawdziwy i słuszny? Tego się nie dowiemy. 

Gdyby do zaginięć doszło raptem kilka lat później, wszystko mogło potoczyć się inaczej. Pojawiły się nowe metody, badania DNA, komputery, komórki. Jest wiele możliwości. Wtedy nie było prawie nic. Naklejanie plakatów, które kilka godzin, a czasami minut od zawieszenia zrywane były przez wiatr lub deszcz, na nic się zdawało. 

Książka jest niezwykle bolesna mimo z fabularyzowana. Kiedy człowiek pomyśli, że to prawda tylko przedstawiona trochę inaczej kraje mu się serce. No, bo jak się zachować, gdy ginie dziecko, nie ma po nim śladu i nie wie się, czy żyje, czy nie... Ma się z nim pożegnać? Czy czekać na jego powrót do końca? Kogo tak naprawdę wyczekiwać po 5, 8 czy 10 latach? 

Książka to nowość na rynku wydawniczym, którą polecam jak mało jaką pozycję. Warto przeczytać, pomyśleć. Ja nie wiem, czy i kiedy ewentualnie o niej zapomnę.

Równe 20 lat od zaginięcia Szymka, a dziewiętnaście lat od zaginięcia Darka, Jędrka i Kamila. Nadal nie wiadomo gdzie mogli lub mogą przebywać, co się z nimi stało i czy jeszcze żyją. Wykonano progresje wiekową dla Jędrzeja oraz Kamila. Dla Szymona i Dariusza nigdy tego nie zrobiono.

Ocena: 8/10

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję księgarni  Tania Książka.

wtorek, 20 listopada 2018

Camilla Grebe - "Dziennik mojego zniknięcia"

Tytuł: Dziennik mojego zniknięcia
Autor: Camilla Grebe
Stron: 472
Gatunek: thriller, thriller psychologiczny, kryminał, kryminał skandynawski, dramat, dramat psychologiczny, 
Wydawnictwo: Sonia Draga
ISBN: 978-83-811-0501-9

Doszłam do wniosku, że za dużo czytam, szczególnie skandynawskich książek. Byłam pewna, że czytałam już książki Camilli nie raz i nie dwa. A jednak to było tylko jedno spotkanie. I to wcale nie tak dawno temu. Dobrze, że to, co miałam za jej pozycje, zapamiętałam jako dobre i sięgnęłam po kolejną tym razem faktycznie pióra Grebe. 

Mała wieś Ormberg, gdzie splatają się losy trojga bohaterów. Młodej policjantki Malin, nastolatka Jack'a oraz psycholog sądowej Hanne. 
Mija osiem lat, gdy Malin jako młoda dziewczyna wraz z grupą przyjaciół znalazła w lesie szkielet małego dziecka. Sprawa utknęła wtedy w martwym punkcie i do dziś jej nie rozwiązano. Po tylu latach wszczęto postępowanie ponownie, a sprawę prowadzą Hanne oraz jej partner Peter. Para wpada na trop sprawców, ale w niewyjaśnionych okolicznościach przepadają gdzieś w Ormbergu i nie ma z nimi kontaktu. Gdy niedługo potem Hanne wybiega przemarznięta z lasu, natrafia na swojej drodze na chłopca, którym jest Jack. Okazuje się, że ma amnezję i niczego nie pamięta. Choć dla samej siebie, jak i dla dobra śledztwa próbuje sobie cokolwiek przypomnieć, to nie jest w stanie tego zrobić. Najgorsze, że mijają kolejne mroźne i wietrzne noce, a Petera wciąż nie udało się znaleźć. Nie pomaga fakt, że w poszukiwania zaangażowali się mieszkańcy wsi oraz policja. Jedynym efektem usilnego starania odnalezienia policjanta było odkrycie kolejnych zwłok. Ciało kobiety znaleziono prawie w tym samym miejscu co szkielet dziecka 8 lat temu. Gdzieś w głowach Malin i reszty ekipy nasuwa się myśl, że to ten sam sprawca co wtedy. 

Tylko jak to udowodnić, jak się dowiedzieć kim jest zabita kobieta oraz gdzie jest Peter? No i co stało się z dziennikiem Hanne, w którym kobieta wszystko zapisywała, bo okazało się, że ukrywała, iż ma problemy z pamięcią i to coraz większe? Kim tak naprawdę jest Jack i co wspólnego ma z Hanne? Kto w małej wiosce jest mordercą, skoro wszyscy się znają i każdy mówi, że to nie możliwe by to ktoś od nich?

Myślę, że należałoby nadmienić, iż "Dziennik mojego zniknięcia" został w 2017 roku uhonorowany nagrodą Szklanego Klucza najlepszej powieści kryminalnej tegoż roku, według Szwedzkiej Akademii Kryminałów. Nagroda przyznawana jest co roku dla jednego pisarza kraju nordyckiego. Jak dla mnie Akademia miała ku temu powód, bo powieść zdecydowanie na nią zasłużyła. Dawno nie czytałam tak dynamicznej książki, która zakończeniem pozbawiłaby mnie tchu. Nawet "Stąpając po cienkim lodzie" zrobiła na mnie wrażenie, nie była tak dobra. Aż liczę na kolejne, choć chętnie nadrobię zaległości w postaci cykli Siri Bergman oraz Mroczna Moskwa. 


Ocena: 9/10

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Sonia Draga

niedziela, 18 listopada 2018

Rhiannon Navin - "Kolor samotności"

Tytuł: Kolor samotności
Autor: Rhiannon Navin
Gatunek: dramat, literatura współczesna, literatura obyczajowa
Wydawnictwo: Harper Collins
ISBN: 978-83-276-3725-3

Samej nie chce mi się wierzyć w to, co teraz napiszę. Trzy wybrane jakiś czas temu książki postanowiłam przeczytać z rzędu. Każda z nich okazała się mieć ze sobą wiele wspólnego. We wszystkich któryś z bohaterów przeżył jakiś dramat. Stracił kogoś bliskiego. W dwóch z nich przewinął się wątek tragedii w szkole. W tej trzeciej szkoła dała się we znaki głównej bohaterce już po tragedii. Nie wiem, czy to zbieg okoliczności, czy nie. W końcu tylko na jednej pisało, że o to będzie wątek przewodni. "Kolor samotności" to właśnie ta pozycja, która nie skrywała przede mną tajemnic co znajdę w środku. 

Dzień jak każdy inny. Sześcioletni Zach oraz jego starszy dziesięcioletni brat Andy jak zwykle poszli do szkoły. Niestety nic wtedy nie było takie jak zawsze. Do placówki edukacyjnej wpadł uzbrojony napastnik. Strzelając na chybił trafił, zabił 19 osób w tym brata Zacha. Sam zginął podczas policyjnej obławy. Chłopiec jest przerażony, dręczą go koszmary i ma problemy z poukładaniem własnych emocji. Czuje się winny, ale nie ma z kim o tym porozmawiać, gdyż rodzice zajęci przeżywaniem straty odpychają go od siebie, jakby nie zauważali, że nie tylko oni cierpią. Wciąż od nowa zbywają go krótkim i niecierpliwym "nie teraz". Jednak Zach się nie poddaje i sam próbuje wszystko poukładać. Znajduje tajną skrytkę gdzie za pomocą czytania i malowania porządkuje własne emocje i rozmyśla, co zrobić by zadziałało to również u rodziców. 
To, co przeraża małego chłopca to zachowanie matki, która stała się wręcz agresywna i zaczęła pałać nienawiścią do mężczyzny, którego do niedawna wszyscy w rodzinie uznawali za przyjaciela. Tylko dlatego, że to jego syn był sprawcą zamachu w szkole. 

No właśnie. Tylko dlatego czy właśnie dlatego? Choć po samej książce spodziewałam się czegoś innego, to zdecydowanie to, co najważniejsze otrzymałam. Jestem na świeżo po jej przeczytaniu i na pewno rozmyślać nad nią będę jeszcze jakiś czas. A może nie tyle nad powieścią ile nad tym, jak ja bym się zachowała w takiej sytuacji. Czy miałabym w sobie złość matki, niepewność ojca czy może dobroć małego Zacha? Czy zapanowałyby nade mną jeszcze inne emocje? Nie wiem, bo rozmyślanie nijak ma się do znalezienia w danej sytuacji. Tyle że czasami mam potrzebę spróbowania jak by to było, być w niecodziennym położeniu i co mogłabym wtedy zrobić.

Zdecydowanie polecam Wam tę pozycję. Napisana z punktu widzenia dziecka jest niezwykle prosta w odbiorze, a zarazem ma ogromny przekaz. Jest pełna emocji, które nawarstwiając się, przygniotły małego chłopca. Tyle że on się nie dał pokonać i do ich poukładania wykorzystał bardzo prosty sposób. Czasami zastanawiam się, czemu my dorośli wolimy wszystko komplikować. Oczywiście nie wszyscy, ale ja na przykład zdecydowanie tak...

<Ocena: 9/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu HarperCollins Polska.

sobota, 17 listopada 2018

Kacper Śledziński - "W tajnej służbie. Wojna wywiadów w II RP"

Tytuł: W tajnej służbie. Wojna wywiadów w II RP
Autor: Kacper Śledziński
Gatunek: literatura historyczna, literatura dokumentalna, literatura polska, literatura wojenna, literatura naukowa, literatura popularnonaukowa, literatura polityczna
Wydawnictwo: Znak Horyzont
ISBN: 978-83-240-5461-9

Tak, dobrze widzicie. W takim samym stopniu miłośniczka kryminału, w jakim przeciwniczka historii. A tu jednak któryś już raz, pokonuję swoje bariery. Nie zawsze mi się to udaje. Nie wszystkie płoty przeskakuję, ale nie ograniczam się, a to dla mnie ogromny sukces. Szczególnie że zaczęłam z zapałem zgłębiać literaturę  historyczną. Nie robię tego już z musu czy z chęci przełamania się, a z ciekawości i chęci powiększenia wiedzy. Żałuję, że w szkole tego zapału nie miałam. A może musiałam dorosnąć do tego etapu w życiu?

Kacper Śledziński ma na swoim koncie już kilka książek, a jak sam przyznaje: pisze takie książki, jakie sam chciałby przeczytać. Jego najnowsza pozycja to „W tajnej służbie. Wojna wywiadów II RP". Nie miałam okazji przeczytać jeszcze żadnej, ale jakoś nie wahałam się nad tą. Prócz historii dorzuciłam jeszcze politykę, a to już dla mnie nie lada wyzwanie. Tyle  że niedawno miałam już okazję książkę o tej tematyce czytać. Tu zamiast mafii pojawiają się szpiedzy, wywiadowcy oraz podwójni agenci.

Na co otwiera nam oczy w tej pozycji? Po pierwsze na to, że wojna polsko-niemiecka wybuchła dużo wcześniej niż 1 września. To kilka lat wcześniej oba kraje prowadziły między sobą akcje szpiegowskie, które potem przerodziły się w coś znacznie poważniejszego. Jest polski superszpieg, który dostaje się na niemieckie salony, uwodzi żonę generała i niebawem wykrada tajne plany wojny z Polską. Są genialni matematycy, łamiący szyfr Enigmy czym szokują zachodnich aliantów. Polscy kontrwywiadowcy, którzy przechwytują niemiecką korespondencję i poznają sekrety Rzeszy. Mogłabym tu wymienić więcej przykładów walki II RP ze służbami III Rzeszy czy Związku Radzieckiego, ale po co skoro możecie o tym przeczytać. Nie chcę Wam też, zdradzać więcej niż trzeba, bo stracicie chęć do czytania, a tego bym nie chciała. 

Dla mnie, osoby, która dopiero przekonuje się do tej tematyki, na największy plus zasługuje autor z kilku powodów. Jego styl i język są przystępne i zrozumiałe. Do tego trzeba dodać, że pan Kacper trzyma się z dala od nudy, ma lekkie pióro i funduje nam naprawdę wiele ciekawostek. Śledziński funduje nam (a przynajmniej mi) mnóstwo informacji, których nie miałam okazji do tej pory poznać. Będę chciała przeczytać jeszcze coś tego autora, bo jak dla mnie warto. 

Ocena: 8/10

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję księgarni Tania Książka

czwartek, 15 listopada 2018

Tijan Meyer - "Pozwól mi zostać"

Tytuł: Pozwól mi zostać
Autor: Tijan Meyer
Seria: Young
Gatunek: dramat, literatura młodzieżowa, literatura współczesna, literatura obyczajowa, romans, new adult
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
ISBN: 978-83-661-3417-1

Z Tijan miałam już do czynienia jakiś czas temu za sprawą "Anti-stepbrother". Pomysł na nią podobał mi się bardzo. Niestety wykonanie było słabe. Pozwoliłam sobie jednak dać jej szansę jeszcze raz, bo wydawało mi się, że koncepcje na fabuły ma genialne, a warsztat pisarski zawsze można dopracować. Czy dobrze zrobiłam, dając Meyer kolejną okazję do wykazania się w pisarstwie? Zobaczmy.

Świat Mackenzie runął w ciągu zaledwie jednej nocy. Willow jej siostra bliźniaczka popełniła samobójstwo. Osobą, która ją znalazła była właśnie Mac. Musiała nocować w całkiem obcym dla siebie domu, wśród nieznanych osób. Przypadkowo myli pokoje. Zamiast do nowo poznanej dziewczyny ląduje u jego brata. Nie odeszła, nie przeprosiła i nie była zawstydzona. Nie zrobiła żadnej z tych rzeczy, bo obcy chłopak sprawił, że po raz pierwszy czuła się bezpiecznie. Dał jej ten skrawek miejsca i towarzystwa, które pozwoliły uspokoić myśli i uczucia. A ona tylko to wykorzystała. I zrobiła to nie raz i nie dwa. Pozwolił jej zostać i chętnie służył pomocą, a ona przyjęła go z otwartym sercem.
Bo Mac musiała walczyć z wieloma rzeczami naraz. Z utratą uwagi  rodziców, którzy zawsze więcej uwagi poświęcali jej siostrze bliźniaczce. Ojciec i matka zachowują się tak, jak by strata dziecka dotyczyła ich, ale już strata siostry dla Mackenzie to niewielkie przeżycie. Zaczyna tracić kontakt z młodszym braciszkiem, którego rodzice od niej odsuwają, a w szkole jest brana za dziwaczkę. 

Ryan, bo tak ma na imię wybawiciel Mackenzie, również ma za sobą trochę przeżyć. Bez trudu potrafi zrozumieć, co czuje ta wystraszona i zrozpaczona dziewczyna. Nie waha się, by jej pomóc, jeśli tylko jest w stanie to zrobić. Doskonale widzi, że nastolatka w jego towarzystwie czuje się bezpiecznie i jest w stanie się rozluźnić. Sam również zauważa, że działa to w obie strony. Lubi spędzać z nią czas i czuje się przy niej równie dobrze, jak ona przy nim. 

Książka jest niezwykle mroczna. Autorka przepełniła ją bólem, strachem i samotnością. Młodzi ludzie zostali przez nią poważnie doświadczeni, a przecież to nie rzadkość w prawdziwym życiu. Muszę przyznać, że Tijan poradziła sobie niezwykle dobrze z tematyką samobójstwa, utratą bliskiej osoby i radzeniem sobie z żałobą. Jednak to, czym mnie złamała to ostatnie zdanie w książce. Mój świat legł w gruzach podobnie jak głównej bohaterki. Nie tego się spodziewałam, ale za to dziękuję. Dzięki temu pozycja daje do myślenia i robi to w niezwykle dosadny sposób. Właśnie czegoś takiego poszukuję w książkach. Jako osoba nieczuła doceniam każdą powieść, która poruszy jakąkolwiek strunę w mej duszy. Tijan udało Ci się i cieszę się, że dałam Ci szansę. Chcę więcej. A Wam polecam zapoznać się z "Pozwól mi zostać"

<Ocena: 10/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu  Wydawnictwo Kobiece

poniedziałek, 12 listopada 2018

Peter Robinson - "Przyjaciółka diabła"

Tytuł: Przyjaciółka diabła
Cykl: Inspektor Alan Banks (tom 17)
Seria: Thriller
Autor: Peter Robinson
Stron: 400
Gatunek: thriller, thriller psychologiczny, kryminał, 
Wydawnictwo: Sonia Draga
ISBN: 978-83-811-0532-3

Bardzo dobrze pamiętam swoje pierwsze spotkanie z Robinsonem. Było nieudane z mojej strony. Książka była brana i odkładana. Nie umiałam się odnaleźć w jego stylu. Aż nagle przyszedł ten dzień. Wzięłam, przeczytałam i koniecznie chciałam więcej. Poszła, więc kolejna. A teraz nie wyobrażam sobie życia bez Petera i jego serii z inspektorem. Zdecydowanie muszę nadrobić zaległości.

Anglia. Eastvale. Starszy inspektor Banks prowadzi kolejną sprawę. Tym razem zamordowano i zgwałcono młodą dziewczynę. Do zabójstwa doszło w tak zwanym labiryncie, czyli mrocznym skupisku średniowiecznych uliczek. Pada aluzja do pojawienia się seryjnego mordercy, ale jakoś nikt nie pała, by w to uwierzyć.
W tym samym czasie Inspektor Anna Cabbot dostaje do rozwiązania zagadkę zabójstwa niepełnosprawnej kobiety. Jej ciało na wózku inwalidzkim znajduje spacerowicz z psem. Kobieta miała poderżnięte, gardło co wszystkich szokuje. Nie mówiła, nie poruszała się. Nie wiadomo czy w ogóle rejestrowała cokolwiek z otoczenia. Jednak komuś zależało na jej zabiciu. Miejsce znalezienia ciała jest specyficzne. To brzeg klifu, a  to oznacza, że można ją było po prostu zepchnąć i "nie brudzić sobie rąk". A jednak ktoś wybrał całkiem inną metodę. Okazuje się, że Cabbot i Banks będą musieli połączyć swoje siły, aby rozwiązać wydawało by się, dwie różne zagadki. To co najbardziej szokuje Alana i Anne to prawdziwa tożsamość niepełnosprawnej ofiary. Wszystko wskazuje bowiem na powrót dwójki sadystycznych morderców, z którymi oboje mieli styczność w przeszłości.

Peter Robinson ma jeden ogromny plus. To znaczy, ma ich wiele, ale ten uderzył centralnie we mnie. Jego bohaterami są prości, codzienni ludzie. Mają problemy, jak każdy z nas, nie prowadzą życia innego niż my. Nie są pracoholikami. To naprawdę wyjatkowe na tle tego, z czym mamy doczynienia aktualnie w literaturze. Nie umiem sobie darować, że jeszcze kilka lat temu nie potrafiłam się do tego autora przekonać. Dziś nie wyobrażam sobie bez niego mojego kryminalnego życia. Cieszę się, że nie odczułam braku poprzednich części w trakcie czytania 17 już tomu przygód Banksa, ale zdecydowanie muszę to nadrobić. Szczególnie że akurat ta część ma swój początek w książce pt. "Kameleon" i nie odpuszczę zapoznania się z nią. To, co mi się podoba to styl Petersona. To nie są zdania proste złożone raptem z kilku słów, a zarazem nie jest to lanie wody. Wszystko ma tu swoje miejsce, jest poukładane i potrzebne. Do tego dobre tempo oraz intrygująca fabuła. Czego może chcieć więcej miłośnik kryminałów? Ja odnalazłam tu komplet swoich potrzeb. Polecam i w odróżnieniu ode mnie zachęcam do czytania po kolei.


Ocena: 10/10

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Sonia Draga