wtorek, 27 sierpnia 2019

Claire Contreras - "Nie ma światła w ciemności"

Tytuł: Nie ma światła w ciemności
Cykl: Darkness/Ciemność (tom 1)
Autor: Claire Contreras
Stron: 280

Gatunek: dramat, literatura młodzieżowa, literatura współczesna, literatura obyczajowa, romans, romans współczesny, new adult, mature young adult, literatura kobieca
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
ISBN: 978-83-
662-3491-8


Choć Claire Contreras ma na swoim koncie wiele książek to ja spotkałam się z nią po raz pierwszy. Jest bestsellerową autorką romansów, a jej powieści tłumaczy się na ponad 50 języków. "Nie ma światła w ciemności" jednak nie jest typowym romansem. Contreras między stronami tej pozycji schowała znacznie więcej i to w ten zabójczy dla czytelnika sposób, jakim jest czytanie, bo chcesz wiedzieć więcej, więcej i więcej...

Pewnej nocy do domu państwa Brennan wdzierają się nieznani mężczyźni. Dochodzi do strzelaniny. Blake miała wtedy zaledwie cztery latk. Jej rodzice giną, a ona trafia pod opiekę swojej cioci Shelley. Jednak już w wieku lat trzynastu zostaje całkowitą sierotą, bo jej ciocia umiera na raka. Ona trafia zaś do rodziny zastępczej. Tam okazuje się nie być jedyną, która potrzebuje jej pomocy. Ciocia Maggie, która staje się dla Blake bliska niczym mama gości w domu jeszcze kilkoro dzieci. Dziewczyna poznaje Cole'a, Aubry'ego, Phoebe i Grega, a także Becky, która w niedługim czasie zostaje jej przyjaciółką na dobre i na złe. Ich kontakty szybko się pogłębiają i stają się jedną wielką paczka nierozłącznych przyjaciół, którzy wspierają się i dogryzają kiedy trzeba.

Lata mijają i choć Blake jest już dorosła to w dalszym ciągu zmaga się z koszmarami z dzieciństwa. Nie pomagają w tym przyjaciele. No może prócz Cole'a, który potrafi ją uspokoić już samą swoja obecnością. Swoja drogą między tą dwójką jest aż gęsto od chemii, czuć pożądanie na każdym kroku, a przecież on ma dziewczynę, a ona chłopaka...

Blake chce rzucić trochę światła na cienie z przeszłości. Zaczyna dociekać co tak naprawdę wydarzyło się tej pamiętnej nocy. Nie wie jak bardzo może ufać swoim wspomnieniom jako czteroletniej dziewczynki. Skąd ma wiedzieć co było prawdą, a co wymysłem lub przewidzeniem dziecka. Jednak nie poddaje się. Jedyne czego się boi to utraty tych, których kocha, tych, na których jej zależy.  Do tej pory każdy, kogo obdarzyła głębokimi uczuciami znikał z jej życia i to nie tylko w przenośni. Rodzice nie żyją, ciocia nie żyje... Co jeśli przyzna, że kocha następne osoby?!

Ta pozycja ma jedną dużą wadę. Jeśli nie ma się zbyt dużo czasu do czytania za jednym zamachem to będziecie chodzić struci. Będziecie się zastanawiali co jeszcze przydarzy się bohaterce, jakie decyzje będzie musiała podjąć oraz czy odważy się powiedzieć głośno i wyraźnie na kim jej zależy nie bacząc na "klątwę" z dzieciństwa. Także jeśli chcecie zapoznać się z "Nie ma światła w ciemności" to zróbcie to gdy będziecie mogli poświęcić jej swój czas i uwagę. Ja z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg cyklu Darkness/Ciemność.


Ocena: 8/10

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję księgarni  Tania Książka

niedziela, 25 sierpnia 2019

Thomas Harris - "Milczenie owiec"

Tytuł: Milczenie owiec
Cykl: Hannibal Lecter (tom 2)
Autor: Thomas Harris

Stron: 408
Gatunek: kryminał, thriller, thriller psychologiczny, 
Wydawnictwo: Sonia Draga
ISBN: 978-83-811-0673-3

Minęło zdecydowanie dużo czasu odkąd obejrzałam film "Milczenie owiec" oraz "Czerwony smok". Zdecydowanie było to coś na czym potrafiłam się skupić, co mnie zaciekawiło i co pochłonęło moją uwagę od początku do końca. Od wielu lat zabierałam się też by w końcu przeczytać książki, na podstawie których te filmy powstały. No i w końcu zaczęłam. To nic, że niepokolei - filmy również tak oglądałam. Nawet ja, która pilnuje porządków w czytaniu potrafi się pogubić i zrobić coś nie w tej kolejności co trzeba.

Clarice Starling to młoda kobieta, która rozpoczyna staż w sekcji behawioralnej FBI, która zajmuje się seryjnymi mordercami. Z dnia na dzień zostaje rzucona na głęboką wodę, gdyż jej pierwsze zadanie to spotkanie i rozmowa z wielokrotnym mordercą i kanibalem - Hannibalem Lecterem. Z zawodu jest on psychiatrą, więc konwersacja z nim jest nielada wyczynem, bo to on trzyma stery i potrafi manipulować jak mało kto. Przebywający w szpitalu dla umysłowo chorych doktor jest ogromnym zagrożeniem. Żeby móc się z nim spotkać kobieta musi przejść krótkie szkolenie i przestrzegać wielu zasad by nie ucierpieć. Po co w ogóle to spotkanie? FBI chce wskazówek na temat grasującego seryjnego mordercy, ale Lecter z nikim nie chce rozmawiać. Co ciekawe z Clarice nawiązuje dialog praktycznie odrazu. Jest tylko jeden problem. Doktor poddaje Starling psychoanalizie i wciąga ją w niebezpieczną grę w zamian za okruchy informacji, które pomogą im posunąć się choć trochę do przodu, a być może pozwolą uratować życie kolejnej porwanej kobiecie...
Buffalo Bill, bo o nim mowa terroryzuje Amerykę już od kilku miesięcy. Porywa, obdziera ze skóry, a potem topi w rzekach kobiety w różnych miastach Stanów Zjednoczonych, a policja oraz FBI nie potrafią posunąć się ani o krok do przodu. Giną kolejne kobiety, a od momentu porwania do zabicia i odnalezienia zwłok czas w każdym przypadku się skraca. Ile mają go teraz? Tydzień? 5 dni? A może 3 dni? Czy zdążą? Czy Hannibal Lecter pomoże? Tylko on zna zasady tej gry. Niezwykle koszmarnej gry. Mało tego on zna jej zakończenie. Czy coś z tym zrobi?

Nie miałam okazji czytać "Czerwonego smoka", ale na pewno to nadrobię. Zarys historii tam ukrytej pamiętam z filmu, ale dla mnie to nie to samo. Trzeba będzie to nadrobić, poukładać i napawać się genialną grą psychologiczną, jaką stworzył autor. Dzięki temu, a może przez to, iż obejrzałam ekranizację czytając miałam przed oczami "gotowych" bohaterów w postaciach Anthony'ego Hopkinsa (to był poprostu strzał w 10!) oraz Jodie Foster. Polecam, bo nie wyobrażam sobie miłośników thrillerów szczególnie tych psychologicznych bez znajomości książek Thomasa Harrisa z cyklu o doktorze Hannibalu Lecterze! To obowiązek, każdego czytelnika by zapoznać się z tą serią i dopiero potem  ruszyć dalej - być może nie umiejąc znaleźć nic godnego ich następstwa.


Ocena: 10/10


Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania dziękuję wydawnictwu Sonia Draga

piątek, 16 sierpnia 2019

Karina Krawczyk - "Nazywam się Milion"

Tytuł: Nazywam się Milion
Autor: Karina Krawczyk
Stron: 508
Gatunek: dramat, dramat psychologiczny, kryminał, sensacja
Wydawnictwo: Dlaczemu
ISBN: 978-83-954-0683-6

Nie raz i nie dwa zastanawiałam się jak to jest stracić pamięć. Nie wiedzieć jak się ma na imię, kim się jest, gdzie się mieszka, a nawet czy mam jakąś rodzinę, która się o mnie martwi. Te pytania pojawiły się u mnie kilkanaście lat temu, gdy z powodu stanu zdrowia wymazał mi się z życia ZALEDWIE jeden dzień, którego do dziś nie mogę odtworzyć. A co, gdy nie można odtworzyć kilkudziesięciu lat swojego życia? Gdy coś Ci się kojarzy, coś przypomina, ale nie wiesz, z czym to połączyć, jak ugryźć i co z tym zrobić? Nie chciałabym tego przeżywać, bo do dziś mój jeden dzień nie daje mi spokoju ducha - tak chciałabym wiedzieć o nim więcej. Karina Krawczyk pokazuje nam więcej. Nie dzień, nie tydzień, nie rok. Lata życia, których nie da się poukładać, bo bohaterka ich nie pamięta. Wie tylko, że "Nazywa się Milion".

Pascal Kirski to jeden z najlepszych komisarzy w lubelskiej policji. Właśnie wraca ze szpitala i szykuje się do powrotu do pracy. Tam od ręki wpada w wir walki z bossem gangu narkotykowego nazwanego Chemikiem. Jego "farmaceutyki" zbierają krwawe żniwo wśród imprezującej młodzieży. W międzyczasie Pascal po powrocie z chorobowego musi odbyć coś na kształt psychoterapii, która jak zawsze przy spotkaniu Kirski-Czaja, kończy się delikatnie mówiąc darciem kotów nie tylko z psychiatrą, ale i z szefem. Ku uldze wszystkich sprawę Pascala przejmuje pani doktor Dolores Stein-Ziegler, z którą komisarz łapie niezwykły kontakt od pierwszego spotkania. Prócz terapii, jaką mężczyzna z nią przechodzi nawiązuje on także kontakt z jedną z jej pacjentek - niejaką Milion. Kobieta prosi go by pomógł jej odkryć kim jest. Na oddział psychiatryczny trafiła 3 lata temu i mimo pomocy Dolores nie ruszyła do przodu ani o krok. Cała nadzieje w tym, że Pascal jako policjant będzie mógł zrobić więcej. 

Od teraz Kirski ma dwie sprawy na karku. Chce dopaść szefa mafii narkotykowej nim umrze więcej młodzieży niż do tej pory. Poza tym kusi go opcja dowiedzenia się kim jest Milion oraz tajemnicza dziewczyna, która pojawia się w jej wspomnieniach. Kobieta jest pewna, że ją znała i coś je łączyło, ale czy na pewno?

Muszę przyznać, że książka jest niezwykle intrygująca, jedna z tych, którą czyta się bez przerwy na oddech, bo czujesz przymus dowiedzenia się co będzie dalej. Wiemy, że jest oparta na faktach, ale umiejętność wplecenia przez autorkę relacji sportowych związanych z piłka nożną i mundialem w Rosji czy kolarstwem i Tour de France. Choć nie jestem miłośniczką ani jednej dyscypliny to czytało mi się to niezwykle przyjemnie. Plany czytania książki przez około 7-10 dni legła w gruzach po pierwszym dniu czytania. Skończyło się na niespełna 4 dniach. Jak myślicie, czy coś będzie lepszą zachętą do sięgnięcia po tę książkę? Jedno ostrzeżenie - chcesz czytać to zarezerwuj czas, bo ciężko się oderwać choćby na chwilę! 


Ocena: 10/10

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Dlaczemu

niedziela, 11 sierpnia 2019

Katherine Center - "Milion nowych chwil"

Tytuł: Milion nowych chwil
Autor: Katherine Center
Stron: 416
Gatunek: dramat, literatura kobieca, literatura współczesna, literatura obyczajowa, romans, romans współczesny
Wydawnictwo: MUZA

ISBN: 978-83-287-1208-9


Przyznam szczerze, że gdy w moje ręce wpadła notatka prasowa "Miliona nowych chwil" to jakoś świadomość nie dopuszczała powieści, mimo iż to słowo pojawiało się tam kilkukrotnie, a opis to stuprocentowa historia pewnej dziewczyny. Cały czas liczyłam na poradnik, na coś, co pomoże mi znaleźć w sobie wewnętrzną siłę i odwagę w najtrudniejszych momentach mojego życia. Gdy więc trzymałam już książkę i zaczęłam czytać to mnie nie było. Odpłynęłam i wróciłam dopiero jak skończyłam czytać, a i to nie odrazu.

Margaret Jacobsen to młoda, silna i piękna kobieta. Aktualnie ma przed sobą świetlaną przyszłość. Wymarzona oferta pracy, która wydaje się już być pewna, wspaniała rodzina, narzeczony, którego kocha i uwielbia nad życie i plany na przyszłość. Wszystko to na wyciągnięcie ręki. Liczy na oświadczyny i ten ogromny krok do przodu. Niestety nie wszystko jest tak piękne, a los czasami bywa parszywy.
Do pewnego momentu wszystko idzie po myśli Maggie, ale nagle ktoś chce by wszystko odwróciło się o stoosiemdziesiąć stopni. 
Podczas romantycznej wycieczki, gdzie Chip pilotuje swoją cessnę i oświadcza się dziewczynie, która jest zachwycona i przerażona zarazem, gdyż od dziecka przeraźliwie bała się latać. To w tym momencie najpiękniejszy dzień w życiu Margaret zmienia się w ten najgorszy z możliwych. Lot kończy się wypadkiem, z którego on wychodzi bez najmniejszego szwanku, a ona... No właśnie. Ona musi stawić czoło wielu problemom naraz. 
Kłopoty ze zdrowiem (to tak naprawdę skromnie ujęte), walka (a może wręcz przeciwnie?) o narzeczonego, rodzinne problemy, powrót siostry, z którą nie miała kontaktu przez ponad trzy lata oraz rehabilitant, z którym nie da się pogadać, a ona nie umie pracować w ciszy. Ian, bo tak nazywa się jej fizjoterapeuta to wyjątkowy szkocki gbur. Odzywa się tylko wtedy gdy musi, a jak już to robi to nagle Maggie ma ochotę by jednak zamilkł. Mimo to, tych dwoje współpracuje ze sobą wyjątkowo dobrze i z zaangażowaniem i to z obu stron.

Margaret w szpitalu uświadamia sobie bolesną prawdę, że nic już nie będzie takie jak wcześniej. A co najważniejsze to to, że musi przewartościować życiowe priorytety. 
Czy uda jej się walczyć z głową podniesioną do góry? Kto będzie najbardziej ją wspierał? Co z wymarzoną pracą? A narzeczony? Czy będzie im pisane żyć razem mimo tego co im się przytrafiło? A raczej czy Maggie da szansę Chipowi na naprawienie tego co zepsuł?

Jedno jest pewne. Żałuję, że nie trafiłam na tę pozycję 14 lat temu, gdy przez 3 lata zmagałam się z poruszaniem na wózku. Margaret właśnie stała się moją idolką, autorytetem i guru. Może i jest osobą fikcyjną, ale to jak autorka nią pokierowała dało mi kopa na przyszłość. Wiem, że teraz, gdy złapię doła, nie będę miała motywacji to wystarczy, że pomyślę o Maggie i powieści "Milion nowych chwil". Dzięki tej książce zrozumiałam, że jest wiele rzeczy, z których można się cieszyć, za które można dziękować i takie, których nie chcemy, ale z którymi można sobie radzić. Katherine Center - Dziękuję za tą książkę i żałuję, że dopiero dziś, ale jak to mówią: "Co się odwlecze to nie uciecze". Dobra rada i pozytywne nastawienie przyda się w każdym momencie życia!

A na koniec coś, czego nie mogłam sobie odpuścić czyli słowa pewnej autorki:

"Jeżeli zamierzasz w tym roku przeczytać tylko jedną książkę, wybierz „Milion nowych chwil”. Jeśli masz przyjaciela, który jest zagubiony w życiu, zrób mu przysługę i wręcz mu tę powieść."

Nina George, autorka bestsellerowych powieści 

Ocena: 9/10

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu MUZA

sobota, 10 sierpnia 2019

Chris Carter - "Galeria umarłych"

Tytuł: Galeria umarłych
Cykl: Detektyw Robert Hunter (tom 9)
Seria: Thriller
Autor: Chris Carter

Stron: 392
Gatunek: kryminał, thriller, thriller psychologiczny,
Wydawnictwo: Sonia Draga
ISBN: 978-83-811-0694-8

Tak! Ponownie w moje progi zawitał Chris Carter. Jestem tym typem jego fanki, która czeka z utęsknieniem na kolejne pozycje. Niestety przez fakt władania tylko ojczystym językiem muszę być zdana na łaskę wydawnictwa. Więc włączam tryb cierpliwości i czytając inne pozycje czas leci do kolejnej nowości tego autora. "Galeria umarłych" ku mojemu zdziwieniu nie została łyknięta odrazu jak się u mnie znalazła. Troszkę poczekała, a teraz żałuję, że nie dłużej, bo krótszy czas oczekiwania na tom dziesiąty by był.

Detektywi Robert Hunter i Carlos Garcia ponownie dostają w swoje ręce sprawę, o której normalny człowiek chciałby jak najszybciej zapomnieć. Prawda jest jednak inna, bo jeśli ktoś zobaczył to, co oni i policjanci tuż przed nimi to NIGDY nie zapomni tego widoku choćby nie wiem jak o tym marzył. 

"Nadkomisarz westchnął. Jego postawa uległa zmianie. [...] Przez trzydzieści jeden lat służby naoglądałem się naprawdę dużo okrucieństwa, jednak gdybym przed śmiercią mógł wymazać z pamięci jedna rzecz... Wybrałbym właśnie to. - Kiwnął głową w kierunku domu." *

Kiedy Robert i Carlos odwiedzają kolejne miejsca zbrodni pewni są, że widzieli już wszystko, że mieli do czynienia z najgorszym złem na świecie. I za każdym razem wiedzą, że się mylą, a ludzka psychika nie zna ograniczeń w dokonywaniu zbrodni jak nie z tego świata. 
Tym razem muszą się zmierzyć z mordercą innego kalibru niż do tej pory. Wszystko wskazuje na to, że miejsce zbrodni traktuje on jak galerię sztuki albo bardziej pasująca nazwa galerię umarłych. Hunter i Garcia zaczynają działać praktycznie od razu, więc zarwane noce daje się we znaki już od początku - najmniej Robertowi, bo on i tak zmaga się z bezsennością, więc przywykł do funkcjonowania z minimalną ilością snu lub w ogóle bez niego. Tyle że nieoczekiwany obrót spraw spowoduje, iż detektywi będą zmuszeni współpracować ze znienawidzonym przez policję FBI. Zamiast we dwójkę nad sprawą pracują w cztery osoby, a co rusz na linii detektyw (Garcia) - agentka (Fisher) iskrzy od emocji i to głównie negatywnych. Okazuje się jednak, że agent Larry Williams jest dużo bardziej chętny do współpracy i do tego łatwiejszy w obejściu. Choć ewidentnie widać, że obu ekipom nie jest na rękę ze sobą współpracować robią co mogą by złapać seryjnego mordercę wydawałoby się losowo wybranych osób. Najgorsze, że nie mają nic czego mogli by się chwycić. Giną kobiety i mężczyźni, biali i czarni, młodzi i starzy. A jak by tego było mało morderstwa dokonywane są w różnych stanach Ameryki!

Przed detektywami i agentami trudny orzech do zgryzienia. Nawet Hunter w pewnym momencie czuje się bezradny, a wydawałoby się, że on poradzi sobie ze wszystkim. Tym razem rozwiązanie zagadki to zbieg okoliczności, a nie siła dedukcji i intuicji. 

Jednak nie zmienia to faktu, że autor omotał czytelnika wokół palca. Tym razem wykorzystał odbiorców swoich powieści by polubili ofiary, które giną! Choć mamy okazję spotkać je raptem na jednej czy dwóch stronach są przedstawione tak, że pałamy do nich sympatią, a chwilę potem... No właśnie, chwilę potem wraca prawdziwy Chris Carter. Co ciekawe w dziewiątym już tomie przygód Huntera i Garcii najbardziej spodobała mi się... końcówka! A teraz znów muszę czekać na kolejną książkę. Powieść oczywiście nie traci poziomu, autor w dalszym ciągu ukazuje mroczne strony ludzkiej psychiki i robi to w niezwykle dosadny sposób.

Jeśli jeszcze nie znasz Chrisa Cartera i stworzonych przez niego detektywów, a lubisz krwawe książki z motywami psychologicznymi to koniecznie się z nimi zapoznaj. Polecam czytać chronologicznie, ale nikogo do tego nie zmuszę. Że tak słodko powiem: "Życzę miłej lektury!"

* - Cytat z "Galeria umarłych" Chris Carter, str. 18.


Ocena: 8/10


Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania dziękuję wydawnictwu Sonia Draga

wtorek, 6 sierpnia 2019

Helen Hoang - "Więcej niż pocałunek"

Tytuł: Więcej niż pocałunek
Cykl: The Kiss Quotient (tom 1)
Autor: Helen Hoang

Stron: 480
Gatunek: literatura kobieca, literatura współczesna, literatura obyczajowa, romans, romans współczesny
Wydawnictwo: MUZA

ISBN: 978-83-287-1204-1

Kiedy w moje ręce trafiła broszurka z trzema pierwszymi rozdziałami byłam ciekawa czy da się ocenić pozycję zaledwie po kilkudziesięciu stronach. Ocenić jak ocenić, ale na pewno autorka umiała wzbudzić ciekawość czytelniczki co dalej, więc nie mogłam zakończyć na zaledwie trzydziestu kilku stronach. Poprostu nie jestem typem, który odpuszcza, szczególnie jak coś zaintryguje. Zatem jedyne wyjście, jakie miałam to zasiąść do pełnej wersji powieści i podążać śladami bohaterki, jej problemów i przygód.

Stella osiągnęła w życiu ogromny sukces zawodowy. Kocha pracę, którą wykonuje, świetnie zarabia i wydawałoby się, że wiedzie wręcz idealne życie. Nic bardziej mylnego. Kobieta nie potrafi stworzyć związku z mężczyzną, o czym uparcie przypomina jej matka.  Te uwagi i zaczepki powodują, że młoda kobieta odczuwa coraz większy stres i presję, bo odnosząc sukcesy na każdym innym tle w życiu nie może pogodzić się z porażką w tej jednej dziedzinie. By otworzyć swój umysł i serce postanawia wynająć sobie mężczyznę do towarzystwa. Chce by obcy mężczyzna pokazał jej nie tylko jak zrobić wrażenie i jak zachowywać się w towarzystwie płci przeciwnej, ale także jak uwodzić czy... współżyć! Tak poznaje Michaela, który ku jej zdumieniu już na pierwszym spotkaniu robi na niej ogromne i pozytywne wrażenie. Mało tego kobieta czuje przy nim coś czego do tej pory nie miała szansy doświadczyć - pożądanie. Lekcja, która miała być jednorazowa szybko zmienia się w ich cykl by pomóc Stelli się otworzyć co wcale nie jest takie łatwe. Największym problemem jest to, że kobieta choruje na Zespół Aspergera i nie chce się do tego przyznać nikomu nawet swojemu trenerowi, bo uważa, że będzie wtedy inaczej traktowana. Żeby nie stracić kontaktu z mężczyzną z którym nie ma problemów w kontaktach i licząc na to, że jej kiełkujące wobec niego uczucia zostaną z czasem odwzajemnione proponuje Michaelowi zostanie jej "treningowym chłopakiem". Choć z początku jest on zaskoczony propozycją to jednak przystaje na nią i w ten sposób lekcje zmieniają całkowicie swój charakter, a mało tego ich granice sięgają znacznie dalej niż do pocałunku...

Czy Stella odważy się powiedzieć Michaelowi o swojej chorobie? A może on sam zorientuje się, że z jego "dziewczyną" jest coś nie tak? Czy trening ma szansę zmienić się w trwały związek? Czy Stella zrozumie, że w życiu najważniejsze jest to czego nie da się zmierzyc logiką? 

Mogłabym Wam podrzucić jeszcze kilka pytań, jakie nasuwają się do treści, ale chyba wolę Was przekonać do przeczytania książki, a nie tylko mojej recenzji. "Więcej niż pocałunek" to debiut Helen Hoang, ale uwierzcie mi jest lepszy niż któraś z kolei książka autora wyajdacza. Kobieta ma niezwykłą lekkość pisania, nawet gdy porusza temat choroby, jaką jest Zespół Aspergera. To, co wspaniałe to brak lania wody, gdyż autorka oparła się na własnych przeżyciach, więc mamy fakty i realia osób zmagających się z tą odmianą autyzmu. Do tego kobieca tematyka, jaką jest romans i mamy coś wspaniałego teraz na letni czas. Polecam z całego serca, a ja liczę, że autorka napisze jeszcze nie jedną książkę!

Ocena: 9/10

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu MUZA

poniedziałek, 5 sierpnia 2019

Emily March - "Pocałuj mnie wiosną"

Tytuł: Pocałuj mnie wiosną
Autor: Emily March

Stron: 344
Gatunek: literatura kobieca, literatura współczesna, literatura obyczajowa, romans, romans współczesny,
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
ISBN: 
978-83-
662-3487-1

"Pocałuj mnie wiosną" to pierwsza powieść Emily March, jaka trafiła w moje ręce. Jednak nie jest to debiut autorki, wręcz przeciwnie kobieta ma na swoim koncie kilkanaście powieści, a miejscowość Eternity Springs darzy wyjątkową sympatią. Stworzyła coś na kształt cyklu i na swoim koncie ma aż osiemnaście pozycji z akcją toczącą się w tym rejonie. Trzeba dodać, że to nie jedyne pozycje autorki. Ma ich naprawdę sporo i aż dziw, że polskie czytelniczki miały okazję poznać ją dopiero teraz!

Caitlin Timberlake ma świetną pracę i robi oszałamiającą karierę. Jest projektantką narzut w Nowym Jorku  i wydawało się, że wiedzie szczęśliwe życie. Problem w tym, że ta praca nie była wymarzoną posadą Cat, a jej mamy. Kobieta zaś miała dość spełniania marzeń i oczekiwań wszystkich tylko nie swoich. Mało tego zaginięcie jej brata miało na nią większy wpływ niż sama chciała to przyznać przed samą sobą. Postanawia, więc rzucić posadę i wrócić w rodzinne strony. Okazuje się jednak, że po przedstawieniu rodzicom swojego planu nie są oni z tego powodu ani trochę szczęśliwi. Młoda kobieta nie rozumie dlaczego nie cieszą się, że chce wrócić i być tuż obok.

Powodem, dla którego Caitlin akurat teraz wróciła do Eternity Springs jest wesele przyjaciółki. Na dzień przed uroczystością utyka w gondoli kolejki górskiej z niezwykle przystojnym mężczyzną i jego niepełnosprawnym psem. Między kobietą a Joshuą praktycznie odrazu nawiązuje się nić sympatii, a nawet więcej. Czuć, że pomiędzy nimi iskrzy, a powietrze wokół nich jest aż gęste od pożądania. Cat pod wpływem impulsu zaprasza Tarkingtona na wesele przyjaciółki jako osobę towarzyszącą chcąc się przy okazji dobrze bawić zarówno na imprezie jak i z towarzyszem. Uczucia, jakie między nimi kiełkują ze zdwojoną siłą niestety nie mają szansy rozkwitnąć, a romans zostaje przerwany nim się dobrze zacznie. Caitlin oraz Josh tracą ze sobą jakikolwiek kontakt i to na długi okres.

Joshua uważa się za niezwykle pechowego mężczyznę, a co za tym idzie woli żyć sam. I choć nie ma najmniejszych kłopotów z nawiązywaniem kontaktów i ma wielu znajomych to praktycznie tylko jedna osoba wie o nim wszystko i to dosłownie wszystko. 
Czy rodzące się uczucie do Caitlin zmieni jego charakter? Skruszy jego wydawałoby się niezwykle twarde serce? Czy Josh da szansę sobie kolejny raz? Co ukrywa ten człowiek przed mieszkańcami Eternity Springs, a przede wszystkim przed kobietą, którą chciałby na wieczność choć boi się do tego przyznać?

Tytuł przywodził mi na myśl niezwykle lekką, romantyczną opowieść z przedwiośniem i wiosną w tle. Co ciekawe dostałam to, ale tylko w pewnym stopniu. Autorka nie zawahała się wplątać poważnych i trudnych tematów co nadało książce więcej realizmu. Niestety coś za coś, bo przedobrzyła z pechem głównego bohatera. Z jednej strony Joshua Tornado (wybaczcie ksywkę, ale była szybsza od moich myśli i tak go nazwałam po jego wyznaniach) mógł to wszystko przeżyć, bo tornada w Ameryce to nic nowego i rzadkiego. Z drugiej zaś posiadanie pecha i doświadczanie tego, co rusz budzi w człowieku niechęć. Przy okazji powieść traci ten realizm, który zyskała autorka dzięki poruszanym tematom. Muszę przyznać, że mimo minusów czułam się dobrze, gdy przerzucałam kolejne strony tego tytułu i jeśli polski rynek wyda jeszcze coś Emily March to chętnie się z tym zapoznam. Polecam lekturę tym kobietom, które lubią się romanse co zawierają coś więcej, ale mają też swoje wady.


Ocena: 7/10

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję księgarni  Tania Książka