sobota, 27 maja 2017

Camilla Grebe - "Stąpając po cienkim lodzie"

Tytuł: Stąpając po cienkim lodzie
Autor: Camilla Grebe

Stron: 464
Gatunek: kryminał, thriller, dramat, thriller psychologiczny, kryminał skandynawski
Wydawnictwo: Sonia Draga
ISBN: 978-83-811-0040-3

O tym, że Camilla pisała wcześniej już wiedziałam. Najpierw w duecie z siostrą Asą Traff, a potem Paulem Leanderem-Engstromem. Nawet jej mam tylko czasu na czytanie jakoś tak brakuje i nie ma kiedy tego nadrobić. Tu Grebe odważyła się w końcu na solowy debiut. Jako, że nie miałam okazji przeczytać tych wcześniejszych to ciężko mi stwierdzić czy wyszła na tym dobrze czy nie. Na pewno nie jest to typowy kryminał. Bardziej w stylu powieści noir co nawet napisane zostało na okładce książki.

Jesper Orre jest znanym biznesmenem. Prezes Clothes & More - najszybciej rozwijającej się sieci odzieżowej w Skandynawii. Mężczyzna jest zajadle krytykowany przez prasę za swoje liczne romanse i skandale, ale przede wszystkim za metody zarządzania firmą. Prowadzi on bowiem bardzo rygorystyczną politykę, a za jego kadencji w firmie pracę straciło na prawdę wielu pracowników. Odnotowuje się każde spóźnienie, nieobecność czy zwolnienie się na godzinkę z dniówki. Kobiety pracujące na sklepie chodzą jak w zegarku i starają się jak mogą by wszystkiego przestrzegać. Ale to właśnie na jedną z pracownic Jesper zwraca uwagę. Jak się okazuje ze wzajemnością. Emma jest zauroczona i zafascynowana własnym szefem. Zaczynają się więc spotykać.
Pewnego dnia jednak w domu Orrego policja znajduje zwłoki kobiety. I nie jest to kwestia tylko zamordowania. Kobieta ta ma odciętą głowę. Na myśl policjantom przychodzi morderstwo sprzed kilkunastu lat. Zabito mężczyznę i również odcięto mu głowę. Znakiem jakże specyficznym i łączącym zdawało by się oba morderstwa jest nie tyle samo oddzielenie głowy od tułowia co jej ułożenie. Ktokolwiek wejdzie do pomieszczenia gdzie dokonano zabójstwa ma wrażenie, że oczy ofiary skierowane są wprost na niego. Sprawę prowadzi Peter i ze swoja ekipą, a za namową kolegi ich pracę wspiera psycholog - Hanna, przed którą on wzbraniał. Pojawia się pytanie: dlaczego?
Jak by tego było mało sam Jesper znika co powoduje, że to on jest podejrzany o dokonanie zbrodni. W końcu nie ucieka i nie ukrywa się nie mając powodu.
Jak się okazuje nie tylko policja poszukuje Orrego, ale też jego pracownica z którą miał romans. Emma, której dopiero co Jesper się oświadczył jest zaskoczona i załamana, że ten się nie odzywa.

Kto pierwszy odnajdzie Jespera? Co tak na prawdę łączyło Emmę z jej szefem? Czy policja rozwikła podobieństwo dwóch drastycznych zbrodni? 

Choć książka przewidywalna i jeśli ktoś jest spostrzegawczy to szybko wyłapie mordercę to wyjątkowo nie zniechęca to do odłożenia książki. Przyjemne jest podzielenie książki na rozdziały z punktu widzenia osób. Tym sposobem poznajemy Petera, Emmę i Hannę oraz ich przemyślenia. Osobiście zaintrygowała mnie relacja policjanta i psycholog i liczę na dalsze ich losy. Cała książka jest przyjemna w czytaniu, płynna i ciekawa. Miłośnikom gatunku na pewno się spodoba. Zachęcam do zapoznania się z pozycją.

Ocena: 7/10


Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Sonia Draga

poniedziałek, 22 maja 2017

Kirsty Moseley - "Nic do stracenia. Początek"

Tytuł: Nic do stracenia. Początek
Cykl: Guarded Hearts (Tom 1)
Autor: Kirsty Moseley
Stron: 464
Gatunek: romans, obyczaj, literatura kobieca, młodzieżowa, new adult, dramat
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
ISBN: 978-83-276-2469-7

Kirsty już od pierwszej książki została moją ulubienicą. Jej powieści przeznaczone dla młodych dorosłych skradły me serce na prawdę szybko. I choć pewne elementy się w nich wszystkich powielają to ciężko mi nie sięgnąć po kolejną wydaną przez nią pozycję. Dlaczego? Zobaczcie sami.

Anabelle właśnie obchodzi szesnaste urodziny. Wraz z chłopakiem z tej okazji wybierają się do klubu. Jako, że są nastolatkami wchodzą tam dzięki okazaniu fałszywych dowodów. Wieczór, który miał być wspaniały i niezapomniany pozostał tylko niezapomniany. Niestety nie w dobrym tego słowa znaczeniu. Ta noc kończy się dość wcześnie i tragicznie. Zarówno dla Jacka, który ginie z rąk handlarza narkotyków i jego kumpli jak i samej Anny, która zostaje uprowadzona, a kilka lat jej życia zostaje zamienione w koszmar. Dziewczyna odzyskała wolność tylko przez przypadek, Cartera aresztowała policja, a dzięki jej zeznaniom również skazany. Mija dokładnie trzy lata od porwania. Wydawało by się, że wszystko powinno wracać do normalności. I choć przed dziewczyną nadal długa droga by zacząć prowadzić w miarę normalne życie to okazuje się, że nie jest jej to pisane. Ojciec nastolatki kandyduje na prezydenta, a w tym samym czasie do rodziny Anabelle, a dokładniej do niej samej zaczynają przychodzić dwa rodzaje listów. Jedne miłosne, drugie z pogróżkami - oba pisane z więzienia. O żadnych ona nie wie. Pewna, że ochrona związana jest z wyborami staje okoniem i ochroniarze sami jeden po drugim odchodzą. 
Dwudziestojednoletni Asthon właśnie ukończył naukę na uczelni. Zrobił to z wyróżnieniem i pięcioma rekordami na koncie. Teraz liczy na posadę w SWAT. Jest rozczarowany i zdezorientowany, gdy jego przełożony oddelegowuje go jako ochroniarza dla Anny. Jednak wszystko bardzo szybko się zmienia. Gdy tylko ma okazję poznać, a raczej zobaczyć dziewiętnastoletnią aktualnie Anabelle. Młody mężczyzna świadom jest, że już na dzień dobry wpadł po uszy. 
Żeby wykonywać swoją pracę agent Taylor musi towarzyszyć jej na studiach i spędzać z nią praktycznie dwadzieścia cztery godziny na dobę. Jak by tego było mało ma udawać chłopaka panny Spencer. Wczuwa się w to z całego serca i to nie tylko dlatego, że dziewczyna skradła jego serce. Chce zrobić wszystko by pomóc jej pozbyć się dręczących ją koszmarów, by pogrzebała przeszłość. Problemem (a może korzyścią?) jest fakt, że oboje się w sobie zakochują i udawanie pary nie stanowi dla nich większego problemu, nie jest to już tylko gra młodych ludzi na pokaz dla innych...

Czy Asthonowi uda się zdziałać cokolwiek w kwestii koszmarów Anabelle? Czy agent lub rodzice odważą się w końcu powiedzieć dziewczynie co jest powodem wzmożonej ochrony? Czy Taylor będzie kolejnym, który zrezygnuje i ucieknie od Anny? 

Czytając książki Kirsty mamy okazję pojeździć rollercoasterem emocjonalnym. Jej romantyzm oraz słodycz związków wśród nastolatków tudzież młodych dorosłych zawsze równoważony jest przed traumę i dramaty, którejś z połówek. Często jej powieści przygnębiają nawet mimo szczęśliwego zakończenia. Bo ciągle przed oczami mamy to co cieniem kładzie się na któregoś z bohaterów. W przypadku "Nic do stracenia. Początek" pierwszy raz zdarzyło mi się rozdzielić bohaterów na Asthona, którego polubiłam z całego serca oraz Anabelle, której miałam po dziurki w nosie. Dlaczego skoro dziewczyna ma za sobą koszmar? Bo jest osobą, która wykorzystuje: "Taylor się zgadza, a ja biorę. A biorę, bo mi się należy. W końcu swoje przeszłam" To nie na takiej zasadzie działa. Nic nam się nie należy za pstryknięciem palców. Na wszystko trzeba zapracować, o wszystko walczyć i umieć to oddać i się odwdzięczyć... Polecam.


<Ocena: 10/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu HarperCollins Polska

niedziela, 21 maja 2017

Ewa Bagłaj - "Marek Tela.Moje konie, moje życie"

Tytuł: Marek Trela. Moje konie, moje życie
Autor: Ewa Bagłaj
Stron: 304
Gatunek: biografia, literatura faktu, reportaż, o koniach
Wydawnictwo: Erica
ISBN: 978-83-653-1080-4

Konie. Były, są i będą częścią mojego życia. Chociaż nie aż w takim stopniu jak bym chciała. Kilkanaście jazd konnych, kilka wizyt w stajniach i patrzenie na nie. Z daleka, na filmach czy w książkach. 
Marek Trela - bohater niniejszej książki dostał od życia wszystko to o czym ja mogę marzyć, a nawet więcej. Kiedy do tego ujrzałam, że autorką jest Ewa Bagłaj, którą pokochałam za młodzieżową serię o Broszce to oczywistym wynikiem tego dodawania było przeczytanie pozycji.

Marek Trela - z wykształcenia weterynarz od samego początku swej kariery pracował w Stadninie Koni Janów Podlaski. Pod okiem ówczesnego dyrektora Andrzeja Krzyształowicza miał okazję się niejednokrotnie wykazać. Kiedy pewnego dnia ten sam Andrzej zaproponował mu by w przyszłości został jego zastępcą. Marek się zgodził i na wiele lat o wszystkim zapomniał. Do czasu. Pan Krzyształowicz, gdy poczuł że na niego czas powiedział, że Trela mu obiecał. Sam więc nie musiał się martwić i nikogo szukać. A Marek zaczął ciężką wieloletnią walkę o wyniesienie SK Janów jeszcze wyżej niż udało się to Andrzejowi i o utrzymanie tego. Walka momentami niezwykle ciężka, praca, która nie kończyła się po 8 godzinach i zdawanie się na intuicję, która u Treli okazała się być na najwyższym poziomie. To on najpierw miał pod opieką jedne z najlepszych koni arabskich w Polsce tj. Eukaliptus (Bandos - Eunice/Comet)*, Bandola (Witraż - Bałałajka/Amurath Sahib) czy Etruria (Palas - Etna/Faher). Później sam został hodowcą, a pod jego pieczą urodziło się blisko tysiąc koni. Wiele z nich uzyskało tytuł Czempionatu, a wśród największych "wygranych" klacz Pianissima (Gazal Al Shaquab - Pianosa/Eukaliptus). Dwukrotnie zdobyła Trójkoronę. Do tego wiele innych nagród tak jej jak innych wyhodowanych koni czy ogólnie stadniny.

Dbał o SK Janów jak o swoje dzieci. Niejednokrotnie śmiejąc się, że poświęca jej więcej uwagi niż pierworodnym. Jeden z jego synów również wspierał stadninę. W 2003 roku został ogłoszony najlepszym prezenterem podczas Narodowego Pokazu Koni Arabskich Czystej Krwi. Wstępował w charakterystycznej bordowej czapeczce z daszkiem.

Wiele ciekawostek, informacji. Historia nie tylko samego Marka kiedy i skąd wzięła się u niego pasja związana z końmi, ale też ta opowiadająca o początkach hodowli arabów oraz angloarabów w Polsce i nie tylko. Trela wraz z Ewą ukazują nam nie tylko piękno konia, ale i pracę jaką trzeba włożyć by uzyskać właśnie takie ideały.

Dla mnie miłośniczki tych pięknych zwierząt książka jest wprost idealna. Wydana w skromnej choć ślicznej twardej oprawie i wzbogacona pięknymi zdjęciami i pojedynczymi rysunkami. Czytałam z radością i ciekawością, do pewnego momentu. Pozycja zawiera też informacje z czasu zaraz po usunięciu Treli z SK Janów Podlaski, Jerzego Białoboka z SK Michałów oraz Annę Stojanowską sprawującą nadzór nad stadninami jako inspektor ANR (Agencji Nieruchomości Rolnych). To co się stało to tragedia nie tylko dla stadnin oraz dla Polski. Okazuje się, że świat też na tym ucierpi. Nie wiem czy chcę wiedzieć co będzie później. Starczy mi ten "przedsmak", bo serce ściska się na samą myśl.

Jeśli kochasz konie, lubisz biografie, ciekawią Cię historie tworzenia pewnych miejsc i nie tylko to będzie to dla Ciebie idealna pozycja. Ja zachęcam jednak do zapoznania się choćby po to by poznać to co dla Polski było i powinno być dalej dobrem narodowym!

<Ocena: 8/10>

A ja za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję księgarni Tania Książka

sobota, 20 maja 2017

Argymir Iwicki - "Burek na śnaidanie. Serbia dla koneserów"

Tytuł: Burek na śniadanie. Serbia dla koneserów  
Autor: Argymir Iwicki
Stron: 320
Gatunek: literatura podróżnicza,
Wydawnictwo: Bernardinum
ISBN: 978-83-7823-819-5

Niejednokrotnie wspominałam, że kocham książki podróżnicze. Praktycznie nie mam ograniczeń jeśli chodzi o to o jakim kraju. Po prostu chcę poznać wszystkie zakamarki świata, których raczej nie dane mi będzie zobaczyć na własne oczy. Niejednokrotnie nie potrzeba zdjęć, bo opisy są tak realistyczne i dokładne, że można sobie wiele wyobrazić. Przyznajmy jednak, że fotografie to w pewien sposób to podstawa książek podróżniczych. Szczególnie tych w wydaniach albumowych.

W przypadku "Burka..." na samym wstępie autor ostrzega nas, że nie jest to typowa książka podróżnicza. Nie będzie to też przewodnik. To książka, opowieść o "Mojej Serbii" jak nazywa ją Argymir. Historia o fragmencie czasoprzestrzeni, która znajduje się na południu Europy. O kawałku ziemi, który zdołał poznać i posmakować, ale którego nie rozgryzł i nie odkrył jeszcze w całości. Nie miał szans, czasu i okazji żeby  zobaczyć, poznać i opisać wszystko. Nie miał możliwości zrobić zdjęć, porozmawiać z ludźmi. Ale pokazał i opisał nam to co zobaczył, dotknął i poznał.

Kiedy zobaczyłam książkę i jej tytuł to jako miłośniczka zwierząt miałam swoje skojarzenie i się przeraziłam. Musiałam poczytać o czym jest, co kryje się za "burkiem" nim odważyłam się zajrzeć w jej karty. Jak kamień spadł z mych ramion, gdy zorientowałam się, że ten tytułowy "burek" to ciasto z nadzieniem. Może być nadziany mięsem, warzywami czy serem. Grunt by był tłusty i gorący. No i jedzony na śniadanie z naturalnym jogurtem. To tylko jedno z wielu serbskich dań. 
Prócz tego autor pozwala nam choć w niewielkim stopniu poznać Vuk Karadzica - największego serbskiego językoznawcę, historyka i etnografa. Wylicza nam serbskie atrakcje wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Serbia ma tylko, a może aż trzynaście takich atrakcji. M. in. Park Narodowy Derdap, Forteca Smederevo czy Monastyr Studenica oraz Sopocani. 
Prócz tego wiele ciekawostek, wrażeń i opisów z punktu widzenia Argymira. Do tego przepiękne zdjęcia.

Dla mnie książka warta czasu i uwagi. To, że książka jest całkowicie subiektywna w ogóle mi nie przeszkadzało, a jeśli dla kogoś to problem to autor na szczęście już na początku ostrzega, że to jego książka o jego Serbii. Więc nie mamy prawa mieć pretensji. Zdecydowanie sięgnęła bym po inne pozycje Iwickiego. Polecam


<Ocena: 10/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Bernardinum

poniedziałek, 15 maja 2017

A.J. Banner - "Mroczna toń"

Tytuł: Mroczna toń
Autor: A.J. Banner
Stron: 304
Gatunek: thriller, thriller psychologiczny, dramat
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
ISBN: 978-83-276-2943-2


Miałam już okazję czytać książki z wątkiem o utracie pamięci i muszę przyznać, że to temat, który jak na razie mi się nie nudzi, a wręcz przeciwnie wciąż intryguje. Wiele można ukryć na stronach powieści mając do dyspozycji amnezję głównego bohatera czy bohaterki. Co więc znajdziemy na kartach tej książki? Na co postawiła Banner?

Kyra Winthrop to szczęśliwa żona. Jako biolog morski pracowała na uczelni wykładając i asystując profesorowi. Wydawało by się, że wszystko układa się pięknie. Niestety podczas jednego z nurkowań miała wraz z mężem wypadek. Uderzyła głową o skałę i straciła pamięć. Utraciła ostatnie cztery lata ze swojego życia. Nie pamięta prawie nic z tego okresu. Krok po kroku próbuje sobie przypomnieć co się w tedy działo, co robiła, jak wyglądało jej życie. Część wspomnień powraca dzięki zapachom, miejscom i dźwiękom. Część łączy dzięki rozmowom z różnymi ludźmi. A część opowiada jej mąż. Problem w tym, że to co jej się przypomina i co mówią inni nie powiela się z tym co mówi jej Jacob. Kyra nie wie czy to pamięć i obcy ludzie płatają jej figle czy może mężczyzna z którym się związała nie jest z nią szczery. Kobieta próbuje ułożyć puzzle układając odzyskane fragmenty życia.

Dlaczego w myślach i obrazach, które ją prześladują gości nieznajomy mężczyzna, o którym wie tyle, że na imię mu Aiden Finlay? Kim on jest i czemu czuje do niego większy pociąg niż do własnego męża? Czemu czuje, że przyjaciółka z którą wymienia e-maile nie jest z nią szczera i coś ukrywa? Dlaczego mąż chce Kyrze dotrzymywać towarzystwa praktycznie 24 godziny na dobę i robi wszystko by ograniczyć jej kontakty z obcymi? 

Wiele pytań krąży po głowie głównej bohaterki. Wiele krąży po naszej głowie, gdy poznajemy jej losy. Wraz z nią próbujemy wszystko poukładać, odkryć jak najwięcej kart, oddzielić prawdę od kłamstw, a jawę od snów. Napisanie powieści gdzie narratorką jest kobieta cierpiąca na amnezję to wbrew pozorom nie taka prosta sprawa. Bohaterka z problemami z pamięcią oraz sensowna kanwa książki to duet ciężki do stworzenia, a jednak jak na razie nie zawiodłam się na żadnej z pozycji, która by się na czymś takim opierała. Musze przyznać, że Banner od samego początku utrzymuje wysoki poziom powieści. Świetnie dawkuje napięcie i tajemnice jakie skrywa przed Kyrą jej mąż i otoczenie. Nie tylko kobieta przeżywa emocjonalny rollercoaster, bo i my przy okazji poznawania jej losów dążymy do tego by poznać prawdę, zobaczyć co będzie dalej, a raczej co było kiedyś. Niesamowita psychologiczna zagrywka. Dla mnie książka warta uwagi, bo czyta się szybko, przyjemnie i z zainteresowaniem. Polecam.

<Ocena: 10/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu HarperCollins Polska

niedziela, 14 maja 2017

Abby Geni - "Strażnicy światła"

Tytuł: Strażnicy światła
Autor: Abby Geni
Stron: 320
Gatunek:  thriller, dramat, thriller psychologiczny, literatura kobieca
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
ISBN: 978-83-655-0676-4

Z debiutami różnie bywa. Czasami otrzymujemy coś super, a innym razem wręcz przeciwnie. Nigdy też sama nie miałam problemów czy obaw do zasiadania do debiutów. W końcu każdy od czegoś zaczynał. Jedni mają to coś od początku, a inni to zdobywają wraz z doświadczeniem. Jak było w przypadku Abby?

Miranda jest fotografką przyrody. Już od wielu lat podróżuje i pomieszkuje na terenach często dziewiczych i niezamieszkanych. Za towarzystwo ma swoje aparaty, które nazywa tak jak niektórzy ludzie zwierzęta, a traktuje jak inni dzieci. Kobieta jest świetna w tym co robi i przemierzyła już sporo część świata. Teraz postanowiła wyjechać na rok na Wyspy Farallońskie. Tam jej zadaniem jest robić zdjęcia ukazujące piękno, ale i tajemniczość maleńkiej wyspy i jej okolic. Do tego zwierzęta takie jak: lwy morskie, foki, rekiny, płetwale, humbaki, mewy i inne. Choć wyspa jest zarówno piękna jak i brzydka jednocześnie to ma swój urok. Jej inna nazwa to Wyspy Śmierci, które tworzy wraz z okolicznymi wysepkami. Razem tworzą obraz przypominający piegi na twarzy. Tyle, że piegami są one, a licem morze...

Prócz Mirandy na Farallonie jest jeszcze siedem osób. Odnosi się wrażenie, że każda skrywa jakiś mroczny sekret i stara się trzymać na dystans od drugiej osoby. Kobieta jednak nawiązuje bliską relację z jednym z mężczyzn. Dużo rozmawiają. Sama odkrywa niejedną z tajemnic wyspy i jej mieszkańców. Również o sobie dowiaduje się ciekawych rzeczy. 
Jednak Miranda zwana na wyspie Melissą doświadcza nie tylko dobrych i przyjemnych rzeczy na wyspie. Jakiś czas po zamieszkaniu na niej zostaje zaatakowana przez jednego z mężczyzn, który niedługo potem zostaje znaleziony martwy, a zgon uznano za nieszczęśliwy wypadek. Miranda jest zaskoczona, ale czuje też pewnego rodzaju ulgę. 

Kto i jakie tajemnice skrywa? Dlaczego ludzie z własnej woli odseparowują się od innych oraz od technologii i codzienności? Co przydarzyło się Mirandzie? Jak i dlaczego zginął mężczyzna, który ją zaatakował?


Abby w niesamowity sposób opisuje przyrodę. Pogoda, zwierzęta, wyspa. To wszystko wręcz żyje i momentami aż było żal, że pozycja nie zawierała zdjęć - choćby tych robionych przez bohaterkę. Spokój, ale też niepewność oraz tajemnice to to co króluje na stronach powieści. I choćby dlatego warto ją przeczytać. Osobiście uważam, że jak na debiut to pozycja zachęcająca, ale i pozostawiająca niedosyt. Jak by na początku dała człowiekowi nadzieję na więcej, a podarowała mniej. Jednak polecam by przenieść się w ramiona innego świata!




Pozycja pod Patronatem Taniej Książki, polecana jako jedna z nowości.

<Ocena: 8/10>

A ja za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję księgarni Tania Książka

środa, 10 maja 2017

Michael Hastings - "Wszyscy ludzie generała"

Tytuł: Wszyscy ludzie generała
Autor: Michael Hastings
Stron:480
Gatunek: na faktach, reportaż, dokument, wojenna,
Wydawnictwo: Znak Literanova
ISBN: 978-83-240-3666-0

Choć ani historia ani wojna nie są moimi ulubionymi tematami to muszę przyznać, że coraz częściej sięgam po książki o tejże tematyce i to z coraz pozytywniejszym rezultatem w czytaniu. robię to chętniej i z większą przyjemnością. To co tym razem przykuło moją uwagę to dopisek: "Wstrząsający portret elit, które stanowią otoczenie Donalda Trumpa". Ciężko nie zwrócić na to uwagi i tym bardziej nie zgłębić tematu. Na wstępie zaznaczę jednak, że recenzja ta będzie zupełnie obiektywnym punktem widzenia. 

Czego my jako ludzie, jako społeczeństwo i jako naród ( nie ważne czy tu chodzi o Polaków, Amerykanów, Japończyków czy Rosjan) oczekujemy od głowy państwa oraz armii? Ja mówiąc za siebie odpowiem tak: adekwatnie do swojej pozycji oczekuję: rozsądku w podejmowaniu decyzji oraz odpowiedzialności za te już podjęte oraz za państwo na czele którego stoją, które reprezentują i którego bronią. Z doświadczenia wiemy, że oczekiwania, a realia to dwie strony medalu, a raczej dwie różne bajki. Coś jak oczekiwanie fantastycznej bajki, a otrzymanie tragedii pełnej grozy...

Autor, który przy okazji jest ( a raczej był, ale do tego wrócę*) dziennikarzem dostaje się do elity armii amerykańskiej. Został przyjęty do grona generała Stanleya McChrystala zwanego Big Stanem, Papieżem czy Gwiazdą Rocka. Miał okazję usłyszeć i zobaczyć wszystko sam. A to czego miał możliwość doświadczyć i uświadczyć zszokuje i przerazi chyba każdego - nawet tych wytrzymałych. Ja byłam pewna, że spodziewać się można wszystkiego, a co za tym idzie nic mnie nie zaskoczy. Jakże człowiek się może mylić...

Stan miał niewiele czasu na zorganizowanie swojego sztabu najbliższych ludzi, a jednak udało mu się to zrobić bez problemu. Chociaż nie. Problem był. W jego otoczeniu znaleźli się specyficzni ludzie. Zuchwali, odjazdowi i bezczelni. Bezprecedensowi kochali władzę, ale i dobrą zabawę. Czyli rzecz biorąc byli bardzo, ale to bardzo podobni do McChrystala. 

Michael Hastings miał przewagę nad innymi reporterami. Był, widział i słyszał. Mógł notować - z pojedynczymi zastrzeżeniami czego publikować mu nie wolno. Czego w takim układzie był świadkiem? Tego między innymi tego jak w hotelowym barze generał ze swoja elitą pili w towarzystwie szpiegów i luksusowych prostytutek. Oczywiście to tylko maleńkie wydawało by się przewinienie z ich strony. 

To co ukrył na kartach tej książki dziennikarz jest dużo bardziej szokujące. Niestety nie tylko. Ja czytając momentami świetnie się bawiłam i śmiałam - do pewnych momentów, mianowicie za każdym razem, gdy było coraz zabawniej uświadamiałam sobie - "Kobieto to nie jest komedia! To fakt! To dzieje się na prawdę!". I dobry humor pryskał jak bańki mydlane, a mnie dopadły wyrzuty sumienia, ale i złość - Jak można kogoś takiego postawić jako dowódcę armii! Jak ktoś taki może mieć taką władzę...

Generał Stanley McCrystal w pewnym sensie sam prosił się o tak spektakularną dymisję jakiej został poddany. No, bo powiedzmy sobie szczerze kto mądry dopuszcza dziennikarza do takich rzeczy nawet jeśli "obiecuje" dochować tajemnicy w momentach, gdy rzekomo go o to się prosi? Kto zabiera reportera na spotkania i narady dotyczące spraw tajnych? Michael jak najbardziej przystał na nie pisanie tego o co prosili, ale jeśli tyczyło się to tylko pojedynczych spraw to czemu nie mógł w takim układzie wykorzystać całej reszty?

I choć dziś Big Stan poddał się do dymisji, którą przyjął jeszcze prezydent Barack Obama to jego współpracownicy mi. Mike Flynn pracuje nadal. To dokładnie on był doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego prezydenta Donalda Trumpa. Jego kadencja była najkrótszą w historii biura - trwała zaledwie 24 dni. 

Podsumowując na tylnej okładce widzimy napis: "Przejmująca kronika świata, który zmierza do szaleństwa". Czy aby na pewno? Czy do szaleństwa może zmierzać coś co jego granice już przekroczyło? Czy szaleństwo w ogóle może mieć granice? 

*Wspomniałam, że Michael Hastings jest, a raczej był dziennikarzem. Dlaczego zmieniłam na był? Ponieważ on już nie żyje. Zginął w niewyjaśnionych okolicznościach w wypadku samochodowym dzień po tym jak skontaktował się z prawniczką demaskatorskiego portalu WikiLeaks. Mało tego kilka godzin wcześniej wysłał przyjaciołom i współpracownikom e-maila sugerującego, że jest na celowniku FBI. Do dziś nie wiadomo co tak na prawdę się stało. Czy to był wypadek czy może jednak celowe działanie osób trzecich?

Tak jak wspomniałam książka czytała mi się szybko i w pewien sposób przyjemnie. Najgorsze, że świetnie się przy niej bawiłam do czego dojść raczej nie powinno. Nie, gdy pozycja porusza tak ważne tematy i prawdziwe problemy. Nie zmienia to faktu, że Hastings miał fantastyczne pióro i cieszę się, że pozycja znalazła się w moich rękach.


<Ocena 8/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Znak Literanova

poniedziałek, 8 maja 2017

Konkurs - "Podróże ze śmiercią" - WYNIKI!

Tak jak była mowa dziś czyli 8 maja 2017 roku ogłaszam zwycięzcę konkursu "Podróże ze śmiercią"



Książkę Maxa Bilskiego pt. "Zła krew" ufundowaną przez wydawnictwo Videograf
otrzymuje:

Basia, która obserwuje FB jako Barbara P.

Czekam 7 dni na kontakt - w razie jego braku odbędzie się ponowne losowanie!




A już teraz informuję, że niedługo odbędzie się kolejny konkurs gdzie do wygrania będzie kolejna książka Maxa Bilskiego. Dalszy ciąg losów bohaterów ze "Złej krwi" czyli "Sezon na śmierć"



czwartek, 4 maja 2017

Max Bilski - "Zła krew"

Tytuł: Zła Krew
Cykl: Łukasz Magiera (Tom 1)
Seria: Podróże ze śmiercią (Tom 6)
Autor: Max Bilski
Stron: 280
Gatunek: groza, literatura polska, thriller
Wydawnictwo: Videograf
ISBN: 978-83-783-5469-7

Z Maxem miałam do czynienia tylko raz i to już jakiś czas temu. Czytałam jego pierwszą powieść pt. "Hotel w Lizbonie", która otwierała cykl Podróże ze śmiercią. Książka była kryminałem z fajna nutą komiki. Połączenie to robiło na prawdę ciekawe wrażenie, a dzięki temu pozycja czytała się bardzo szybko i przyjemnie. Gdy dowiedziałam się, ze Bilski zmienia styl na mocniejszy nie wahałam się z nim zapoznać. W końcu thriller to coś co kocham, więc jak mogła bym sobie darować przeczytanie książki z tego gatunku?

Wraz z autorem przenosimy się do miasta na południu Polski. A dokładniej do Raciborza. To tam oraz w niewielkiej odległości od tego miasteczka na przestrzeni ćwierćwiecza samobójstwo popełnia aż trzynaście kobiet. Dwie z nich zabijają się w przeciągu kilku dni. Jedna z nich to żona burmistrza. Młoda reporterka ma swoją teorię na temat samobójstw, bo choć udział osób trzecich jest wykluczony to wiele rzeczy się nie zgadza. Namawia, więc ona do współpracy w rozwiązaniu zagadki emerytowanego policjanta, którego żona wiele lat temu również się zabiła. Pewnie nie było by w tym nic aż tak dziwnego gdyby nie fakt, że zbrodnie są niewiarygodnie krwawe, a sposób odebrania sobie życia zupełnie nie pasujący do kobiet. W jaki sposób to robią? Podcinając sobie gardła. Do ekipy, która próbuje rozwiązać zagadkę zostaje wplątany także młody policjant, który właśnie wrócił z wakacji i trafia w sam środek tej krwawej masakry. W ten sposób dwaj policjanci - jeden czynny, drugi w spoczynku - oraz młoda dziennikarka zaczynają wydawało by się intrygujące śledztwo i przygodę swojego życia. Emeryt wciąga w to wszystko także swojego kolegę - profilera. Chyba nikt, a już w szczególności oni nie pomyśleli by co ich będzie czekać. Osobą, która również nie wierzy w samobójstwo jest burmistrz, który również szuka i próbuje pomóc grupie "detektywów". W między czasie w tle tej historii poznajemy Dzidka. Bezdomnego, który mieszka w leśniczówce. Uznany za znachora i zielarza pomaga leczyć osoby, które odważą się do niego przyjść.

Co tak na prawdę dzieje się w Raciborzu? Co z tym wszystkim wspólnego ma staruszek z leśniczówki? Co odkryje ekipa samozwańczych detektywów? Czy faktycznie w mieście dochodzi do czegoś więcej niż samowolne samobójstwa wśród kobiet?

Prócz zmiany gatunku Max zafundował na także zmianę stylu. Czy na lepsze czy na gorsze to już zależy od czytelnika. Ja nie potrafiłam odnaleźć się w tym iż narratorem był sam autor. Powodowało to, że nie umiałam się wczuć w historię. To tak jak by co jakiś czas ktoś wylewał na mnie wiadro zimnej wody i musiałam się otrząsać by znów wejść w głąb świata z powieści. Choć sama pozycja ponownie okazuje się być lekka i momentami zabawna to zawiera ona elementy grozy co różni ją od tej pierwszej, którą miałam okazję poznać. Jednak w dalszym ciągu pozostaję fanką Bilskiego i zdecydowanie będę sięgać po kolejne jego książki no i mam w planach nadrobić te poprzednie. Kiedy już zapozna i przywyknie się do pióra autora to wrażenia na pewno będą pozytywne. Zachęcam do sięgnięcia i przeczytania powieści Maxa.


<Ocena: 7/10>
Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Videograf

poniedziałek, 1 maja 2017

Przemek Corso - "Misto z gliny"

Tytuł: Miasto z gliny  
Cykl: Archeolog Robert Karcz (Tom 3)
Seria: Z Mustangiem  
Autor: Przemek Corso
Stron: 347
Gatunek: literatura podróżnicza, literatura polska, literatura przygodowa, literatura historyczna, kryminał, sensacja
Wydawnictwo: Bernardinum

ISBN: 978-83-782-3850-8
 
Trzeci już tom przygód archeologa stworzonego przez Przemka. Zarówno autora ja i jego bohatera polubiłam od pierwszej książki i to praktycznie od pierwszych stron. A co najlepsze Corso pisze przygodowo-historyczne powieści za czym ja nie przepadam, a jednak uwiódł mnie już na dzień dobry. A to tylko świadczy o tym jak pisze.

Tym razem Robert Karcz wraz z siostrą i jej chłopakiem oraz Zuzą wyjeżdżają na wakacje do Tunezji. Miało być przyjemnie, mieli się zrelaksować, wypocząć i dobrze się bawić. Mieli się cieszyć słońcem, plażą, klimatem i zwiedzaniem zabytków. Szybko okazuje się, że nie jest im to pisane. Michał czyli partner siostry Karcza nie jest tym za kogo się podaje co archeolog zdążył już odkryć. Już na samym początku wczasów  Karmelitę poszukuje dwóch podejrzanych gości, a biedna Zuza zostaje napadnięta na plaży podczas spaceru. Justyna nie wie co się dzieje, a gdy wieczorem dochodzi w hotelu do strzelaniny wszyscy są zszokowani. Michał i Robert zostają związani, zapakowani do samochodu i wywiezieni na Saharę. Tam pozostawieni sami sobie mieli albo zginąć albo przemyśleć pewne rzeczy. Zuza i Pyśka próbują się zorientować co się dzieje, ale władze Tunezji próbują wszystko zatuszować. Szczególnie, że nikt nie zginął, a nie interesuje ich jakoś specjalnie los porwanych mężczyzn.

Pytanie brzmi: Czy tam gdzie pojawia się Robert może obyć się bez przygód? Co ukrywa Michał? Czy mężczyźni przeżyją na Saharze? Czy pomoże im gwiazda polarna? Dokąd ich ona w ogóle zaprowadzi? Co na środku pustyni robią Japończycy i czego tam szukają? I co z przygodami Karcza i Karmelity ma wspólnego tytuł książki czyli miasto z gliny?

To moje trzecie spotkanie z archeologiem i jego przygodami.  Motto przewodnie tej części brzmi "Nie musisz szukać bandytów, oni sami cię znajdą". Prócz wiecznych problemów Karcza z obcymi ma on tech przechlapane z tymi bliższymi. Wciąż igra ze śmiercią, bo Justyna za każdym razem gdy on wpada w kłopoty obiecuje mu, że go zabije. Poza tym według młodej przyjaciółki Zuzi jest po prostu głupi. Mimo to gdyby nie te dwie dziewczyny Roberto mógł by swoje przygody zakończyć już w pierwszym tomie. To co mnie zadowoliło prócz poziomu książek Przemka to fakt, że "Miasto z gliny" nie jest ostatnią jego powieścią. Osobiście już dziś nie mogę się doczekać kolejnego tomu (mam na dzieję, że nie jednego). Jeśli kochanie przygody, skrawki historii i odrobinę kryminału to zachęcam do zapoznania się z piórem Corso. A może tak jak ja spróbujecie z ciekawości nawet jeśli nie są to wasze klimaty? Ja byłam na prawdę mile zaskoczona i chcę jeszcze!

<Ocena: 10/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Bernardinum