wtorek, 27 listopada 2018

Jay McLean - "Więcej niż my"

Tytuł: Więcej niż my
Cykl: Więcej (tom 1)
Autor: Jay McLean
Seria: Young
Gatunek: dramat, literatura młodzieżowa, literatura współczesna, literatura obyczajowa, romans, new adult
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
ISBN: 978-83-660-7494-1

Jay McLean to kobieta, której do tej pory nie znałam i pewnie nie poznałabym dalej, gdyby nie przyjaciółka. Czasami zastanawiam się jak trafić na niektóre książki, gdy ich ilość jest tak obezwładniająca, czasu na czytanie tak niewiele, a planów na kolejne powieści taki ogrom. Wiem, że nigdy nie przeczytam wszystkiego, co bym chciała, bo nie starczy mi życia. Jednak robię wszystko by mieć za sobą jak najwięcej pozycji. Co jednak zrobić, gdy do grona autorów, których muszę zaliczyć, dołącza kolejny i to nie z jedną pozycją, a kilkoma seriami? Starać się...

Mikayla to zwykła nastolatka. Niedawno skończyła osiemnaście lat i pomału planuje przyszłość. U boku swojego chłopaka, z przyjaciółką na tych samych studiach. Kochająca rodzina tylko ją w tym wspiera. Wszystko wygląda idealnie. Nadszedł dzień szkolnego balu, gdzie wybierają się we trójkę. Ona z chłopakiem i przyjaciółka, która woli być sama, by wyrywać facetów. Jednak przed balem kolacja w barze. 

Czar pryska. W jedną idealnie zapowiadającą się noc Kayla traci wszystkich, których kochała.
Jej świat rozpada się na milion kawałków.

Przyłapuje Jamesa na zdradzie z Megan swoją przyjaciółką z piaskownicy. To pierwszy nóż w plecy, chociaż cios okazał się podwójny. Niedługo potem powrót do domu kończy się jeszcze większą tragedią. 

Kilka godzin i życie zmienia się w ruiny. Nie masz nikogo. Świadkiem stojącym tuż obok nie jest Megan jej przyjaciółka. Nie był to też James jej chłopak. Tylko obcy chłopak poznany w barze. Jednak to Jack i jego rodzina jest podporą dla zrozpaczonej Mikayli. To właśnie oni wspierają ją wtedy, gdy najbardziej tego potrzebuje. Przyjaciele Jacka stają się jej przyjaciółmi, którzy pomagają, jak mogą i kiedy mogą. 

Tylko ile czasu potrzeba by poskładać rozbite na milion kawałków życie i serce? Czy w ogóle da się to zrobić? Czy Kayla po tym, co przeszła otworzy się jeszcze na kogokolwiek? Czy pozwoli, by jej zranione serce stworzyło miejsce na WIĘCEJ?

Zaczęłam czytać i nie potrafiłam odłożyć. Niby zwykła książka jakich wiele. Strata, ból, samotność. Tak często powtarzane emocje. Jay jednak zaczarowała literki, rzuciła urok na czytelnika. Nie odłożysz, musisz skończyć i pozwolić otulić się uczuciom, jakie wywoła ta niepozorna powieść. Wszystko wydawało się "normalne" jeśli można o tej sytuacji napisać takimi słowami. I tylko końcówka. To ona i zwierzenia Megan wywracają wszystko do góry nogami. I właśnie coś takiego kocham w książkach. The end, który zmienia całokształt pozycji. Który zmienia mnie. Który mnie przepełnia słowem WIĘCEJ, jeśli chodzi o czytanie!

<Ocena: 10/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu  Wydawnictwo Kobiece.

niedziela, 25 listopada 2018

Anna Fryczkowska - "Równonoc"


Tytuł: Równonoc
Autor: Anna Fryczkowska
Seria: NA F/AKTACH
Gatunek: reportaż, literatura faktu, literatura fabularyzowana
Wydawnictwo: Od deski do deski
ISBN: 978-83-651-5781-2


Wydawnictwo Od deski do deski zwróciło moją uwagę już spory czas temu. Ich seria NA F/AKTACH to zdecydowanie mój numer jeden. Posiadam dwie ich książki, ale już czasu, by je przeczytać nie. Mam nadzieję, że zmienię to wcześniej niż później. Historia opisana przez Annę to nie czysty dokument, to opowieść fabularyzowana, utkana na wspomnieniach i informacjach autentycznych wydarzeń w Łobzie, Rewalu i Starym Drawsku w marcu 1998 i 1999 roku. Tylko czytając, przeszywa nas dreszcz niepokoju i smutku jakby to wszystko dotyczyło nas...

Utrata bliskiej osoby boli. Rani, gdy ktoś umiera. Chociaż mniej, gdy taka osoba przeżyła już swoje lata. Bardziej, gdy tracimy dziecko. Doskwiera nam, gdy kogoś tracimy, bo on znika. Może ktoś go porwał? Gdzieś się zgubił? Ma atak paniki lub amnezji? Kiedy się odnajduje to nasz najszczęśliwszy dzień w życiu. Może nie do końca, gdy dostajemy ciało, a nie tę ukochaną osobę, ale... mamy kogo pożegnać. Możemy go godnie pochować, możemy pozwolić mu odejść. A co jeśli mijają tygodnie, miesiące i lata, a my nadal nie mamy ani utraconej osoby, ani jego ciała? Nie wiemy, czy ten ktoś żyje, czy umarł. Czy możemy nadal czekać, czy już zacząć wchodzić w etapy żałoby? 

Cztery rodziny doświadczyły straty. Każda z nich utraciła syna i/lub brata. Czterech chłopców niezwykle do siebie podobnych znika. Jeden w marcu 1998 roku, a trzech w marcu 1999 roku. Żaden się nie odezwał, nie pojawił, nie dał znaku życia. Policja nie wiele zrobiła. W końcu dwoje nastolatków uciekło z ośrodka wychowawczego, jeden prawdopodobnie pił i się utopił. Czwarty również się utopił. A rodziny niewiele mogły zrobić. Starały się wierzyć w mundurowych. W to, jak prowadzą sprawy. Czas mijał, żadnych nowych informacji, śledztwa umorzono. Tylko jedna rodzina pogodziła się z prawdopodobną śmiercią własnego syna. Reszta chciała dojść prawdy. Po latach pojawił się ślad, ale nigdy nie został sprawdzony. Czy był prawdziwy i słuszny? Tego się nie dowiemy. 

Gdyby do zaginięć doszło raptem kilka lat później, wszystko mogło potoczyć się inaczej. Pojawiły się nowe metody, badania DNA, komputery, komórki. Jest wiele możliwości. Wtedy nie było prawie nic. Naklejanie plakatów, które kilka godzin, a czasami minut od zawieszenia zrywane były przez wiatr lub deszcz, na nic się zdawało. 

Książka jest niezwykle bolesna mimo z fabularyzowana. Kiedy człowiek pomyśli, że to prawda tylko przedstawiona trochę inaczej kraje mu się serce. No, bo jak się zachować, gdy ginie dziecko, nie ma po nim śladu i nie wie się, czy żyje, czy nie... Ma się z nim pożegnać? Czy czekać na jego powrót do końca? Kogo tak naprawdę wyczekiwać po 5, 8 czy 10 latach? 

Książka to nowość na rynku wydawniczym, którą polecam jak mało jaką pozycję. Warto przeczytać, pomyśleć. Ja nie wiem, czy i kiedy ewentualnie o niej zapomnę.

Równe 20 lat od zaginięcia Szymka, a dziewiętnaście lat od zaginięcia Darka, Jędrka i Kamila. Nadal nie wiadomo gdzie mogli lub mogą przebywać, co się z nimi stało i czy jeszcze żyją. Wykonano progresje wiekową dla Jędrzeja oraz Kamila. Dla Szymona i Dariusza nigdy tego nie zrobiono.

Ocena: 8/10

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję księgarni  Tania Książka.

wtorek, 20 listopada 2018

Camilla Grebe - "Dziennik mojego zniknięcia"

Tytuł: Dziennik mojego zniknięcia
Autor: Camilla Grebe
Stron: 472
Gatunek: thriller, thriller psychologiczny, kryminał, kryminał skandynawski, dramat, dramat psychologiczny, 
Wydawnictwo: Sonia Draga
ISBN: 978-83-811-0501-9

Doszłam do wniosku, że za dużo czytam, szczególnie skandynawskich książek. Byłam pewna, że czytałam już książki Camilli nie raz i nie dwa. A jednak to było tylko jedno spotkanie. I to wcale nie tak dawno temu. Dobrze, że to, co miałam za jej pozycje, zapamiętałam jako dobre i sięgnęłam po kolejną tym razem faktycznie pióra Grebe. 

Mała wieś Ormberg, gdzie splatają się losy trojga bohaterów. Młodej policjantki Malin, nastolatka Jack'a oraz psycholog sądowej Hanne. 
Mija osiem lat, gdy Malin jako młoda dziewczyna wraz z grupą przyjaciół znalazła w lesie szkielet małego dziecka. Sprawa utknęła wtedy w martwym punkcie i do dziś jej nie rozwiązano. Po tylu latach wszczęto postępowanie ponownie, a sprawę prowadzą Hanne oraz jej partner Peter. Para wpada na trop sprawców, ale w niewyjaśnionych okolicznościach przepadają gdzieś w Ormbergu i nie ma z nimi kontaktu. Gdy niedługo potem Hanne wybiega przemarznięta z lasu, natrafia na swojej drodze na chłopca, którym jest Jack. Okazuje się, że ma amnezję i niczego nie pamięta. Choć dla samej siebie, jak i dla dobra śledztwa próbuje sobie cokolwiek przypomnieć, to nie jest w stanie tego zrobić. Najgorsze, że mijają kolejne mroźne i wietrzne noce, a Petera wciąż nie udało się znaleźć. Nie pomaga fakt, że w poszukiwania zaangażowali się mieszkańcy wsi oraz policja. Jedynym efektem usilnego starania odnalezienia policjanta było odkrycie kolejnych zwłok. Ciało kobiety znaleziono prawie w tym samym miejscu co szkielet dziecka 8 lat temu. Gdzieś w głowach Malin i reszty ekipy nasuwa się myśl, że to ten sam sprawca co wtedy. 

Tylko jak to udowodnić, jak się dowiedzieć kim jest zabita kobieta oraz gdzie jest Peter? No i co stało się z dziennikiem Hanne, w którym kobieta wszystko zapisywała, bo okazało się, że ukrywała, iż ma problemy z pamięcią i to coraz większe? Kim tak naprawdę jest Jack i co wspólnego ma z Hanne? Kto w małej wiosce jest mordercą, skoro wszyscy się znają i każdy mówi, że to nie możliwe by to ktoś od nich?

Myślę, że należałoby nadmienić, iż "Dziennik mojego zniknięcia" został w 2017 roku uhonorowany nagrodą Szklanego Klucza najlepszej powieści kryminalnej tegoż roku, według Szwedzkiej Akademii Kryminałów. Nagroda przyznawana jest co roku dla jednego pisarza kraju nordyckiego. Jak dla mnie Akademia miała ku temu powód, bo powieść zdecydowanie na nią zasłużyła. Dawno nie czytałam tak dynamicznej książki, która zakończeniem pozbawiłaby mnie tchu. Nawet "Stąpając po cienkim lodzie" zrobiła na mnie wrażenie, nie była tak dobra. Aż liczę na kolejne, choć chętnie nadrobię zaległości w postaci cykli Siri Bergman oraz Mroczna Moskwa. 


Ocena: 9/10

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Sonia Draga

niedziela, 18 listopada 2018

Rhiannon Navin - "Kolor samotności"

Tytuł: Kolor samotności
Autor: Rhiannon Navin
Gatunek: dramat, literatura współczesna, literatura obyczajowa
Wydawnictwo: Harper Collins
ISBN: 978-83-276-3725-3

Samej nie chce mi się wierzyć w to, co teraz napiszę. Trzy wybrane jakiś czas temu książki postanowiłam przeczytać z rzędu. Każda z nich okazała się mieć ze sobą wiele wspólnego. We wszystkich któryś z bohaterów przeżył jakiś dramat. Stracił kogoś bliskiego. W dwóch z nich przewinął się wątek tragedii w szkole. W tej trzeciej szkoła dała się we znaki głównej bohaterce już po tragedii. Nie wiem, czy to zbieg okoliczności, czy nie. W końcu tylko na jednej pisało, że o to będzie wątek przewodni. "Kolor samotności" to właśnie ta pozycja, która nie skrywała przede mną tajemnic co znajdę w środku. 

Dzień jak każdy inny. Sześcioletni Zach oraz jego starszy dziesięcioletni brat Andy jak zwykle poszli do szkoły. Niestety nic wtedy nie było takie jak zawsze. Do placówki edukacyjnej wpadł uzbrojony napastnik. Strzelając na chybił trafił, zabił 19 osób w tym brata Zacha. Sam zginął podczas policyjnej obławy. Chłopiec jest przerażony, dręczą go koszmary i ma problemy z poukładaniem własnych emocji. Czuje się winny, ale nie ma z kim o tym porozmawiać, gdyż rodzice zajęci przeżywaniem straty odpychają go od siebie, jakby nie zauważali, że nie tylko oni cierpią. Wciąż od nowa zbywają go krótkim i niecierpliwym "nie teraz". Jednak Zach się nie poddaje i sam próbuje wszystko poukładać. Znajduje tajną skrytkę gdzie za pomocą czytania i malowania porządkuje własne emocje i rozmyśla, co zrobić by zadziałało to również u rodziców. 
To, co przeraża małego chłopca to zachowanie matki, która stała się wręcz agresywna i zaczęła pałać nienawiścią do mężczyzny, którego do niedawna wszyscy w rodzinie uznawali za przyjaciela. Tylko dlatego, że to jego syn był sprawcą zamachu w szkole. 

No właśnie. Tylko dlatego czy właśnie dlatego? Choć po samej książce spodziewałam się czegoś innego, to zdecydowanie to, co najważniejsze otrzymałam. Jestem na świeżo po jej przeczytaniu i na pewno rozmyślać nad nią będę jeszcze jakiś czas. A może nie tyle nad powieścią ile nad tym, jak ja bym się zachowała w takiej sytuacji. Czy miałabym w sobie złość matki, niepewność ojca czy może dobroć małego Zacha? Czy zapanowałyby nade mną jeszcze inne emocje? Nie wiem, bo rozmyślanie nijak ma się do znalezienia w danej sytuacji. Tyle że czasami mam potrzebę spróbowania jak by to było, być w niecodziennym położeniu i co mogłabym wtedy zrobić.

Zdecydowanie polecam Wam tę pozycję. Napisana z punktu widzenia dziecka jest niezwykle prosta w odbiorze, a zarazem ma ogromny przekaz. Jest pełna emocji, które nawarstwiając się, przygniotły małego chłopca. Tyle że on się nie dał pokonać i do ich poukładania wykorzystał bardzo prosty sposób. Czasami zastanawiam się, czemu my dorośli wolimy wszystko komplikować. Oczywiście nie wszyscy, ale ja na przykład zdecydowanie tak...

<Ocena: 9/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu HarperCollins Polska.

sobota, 17 listopada 2018

Kacper Śledziński - "W tajnej służbie. Wojna wywiadów w II RP"

Tytuł: W tajnej służbie. Wojna wywiadów w II RP
Autor: Kacper Śledziński
Gatunek: literatura historyczna, literatura dokumentalna, literatura polska, literatura wojenna, literatura naukowa, literatura popularnonaukowa, literatura polityczna
Wydawnictwo: Znak Horyzont
ISBN: 978-83-240-5461-9

Tak, dobrze widzicie. W takim samym stopniu miłośniczka kryminału, w jakim przeciwniczka historii. A tu jednak któryś już raz, pokonuję swoje bariery. Nie zawsze mi się to udaje. Nie wszystkie płoty przeskakuję, ale nie ograniczam się, a to dla mnie ogromny sukces. Szczególnie że zaczęłam z zapałem zgłębiać literaturę  historyczną. Nie robię tego już z musu czy z chęci przełamania się, a z ciekawości i chęci powiększenia wiedzy. Żałuję, że w szkole tego zapału nie miałam. A może musiałam dorosnąć do tego etapu w życiu?

Kacper Śledziński ma na swoim koncie już kilka książek, a jak sam przyznaje: pisze takie książki, jakie sam chciałby przeczytać. Jego najnowsza pozycja to „W tajnej służbie. Wojna wywiadów II RP". Nie miałam okazji przeczytać jeszcze żadnej, ale jakoś nie wahałam się nad tą. Prócz historii dorzuciłam jeszcze politykę, a to już dla mnie nie lada wyzwanie. Tyle  że niedawno miałam już okazję książkę o tej tematyce czytać. Tu zamiast mafii pojawiają się szpiedzy, wywiadowcy oraz podwójni agenci.

Na co otwiera nam oczy w tej pozycji? Po pierwsze na to, że wojna polsko-niemiecka wybuchła dużo wcześniej niż 1 września. To kilka lat wcześniej oba kraje prowadziły między sobą akcje szpiegowskie, które potem przerodziły się w coś znacznie poważniejszego. Jest polski superszpieg, który dostaje się na niemieckie salony, uwodzi żonę generała i niebawem wykrada tajne plany wojny z Polską. Są genialni matematycy, łamiący szyfr Enigmy czym szokują zachodnich aliantów. Polscy kontrwywiadowcy, którzy przechwytują niemiecką korespondencję i poznają sekrety Rzeszy. Mogłabym tu wymienić więcej przykładów walki II RP ze służbami III Rzeszy czy Związku Radzieckiego, ale po co skoro możecie o tym przeczytać. Nie chcę Wam też, zdradzać więcej niż trzeba, bo stracicie chęć do czytania, a tego bym nie chciała. 

Dla mnie, osoby, która dopiero przekonuje się do tej tematyki, na największy plus zasługuje autor z kilku powodów. Jego styl i język są przystępne i zrozumiałe. Do tego trzeba dodać, że pan Kacper trzyma się z dala od nudy, ma lekkie pióro i funduje nam naprawdę wiele ciekawostek. Śledziński funduje nam (a przynajmniej mi) mnóstwo informacji, których nie miałam okazji do tej pory poznać. Będę chciała przeczytać jeszcze coś tego autora, bo jak dla mnie warto. 

Ocena: 8/10

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję księgarni Tania Książka

czwartek, 15 listopada 2018

Tijan Meyer - "Pozwól mi zostać"

Tytuł: Pozwól mi zostać
Autor: Tijan Meyer
Seria: Young
Gatunek: dramat, literatura młodzieżowa, literatura współczesna, literatura obyczajowa, romans, new adult
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
ISBN: 978-83-661-3417-1

Z Tijan miałam już do czynienia jakiś czas temu za sprawą "Anti-stepbrother". Pomysł na nią podobał mi się bardzo. Niestety wykonanie było słabe. Pozwoliłam sobie jednak dać jej szansę jeszcze raz, bo wydawało mi się, że koncepcje na fabuły ma genialne, a warsztat pisarski zawsze można dopracować. Czy dobrze zrobiłam, dając Meyer kolejną okazję do wykazania się w pisarstwie? Zobaczmy.

Świat Mackenzie runął w ciągu zaledwie jednej nocy. Willow jej siostra bliźniaczka popełniła samobójstwo. Osobą, która ją znalazła była właśnie Mac. Musiała nocować w całkiem obcym dla siebie domu, wśród nieznanych osób. Przypadkowo myli pokoje. Zamiast do nowo poznanej dziewczyny ląduje u jego brata. Nie odeszła, nie przeprosiła i nie była zawstydzona. Nie zrobiła żadnej z tych rzeczy, bo obcy chłopak sprawił, że po raz pierwszy czuła się bezpiecznie. Dał jej ten skrawek miejsca i towarzystwa, które pozwoliły uspokoić myśli i uczucia. A ona tylko to wykorzystała. I zrobiła to nie raz i nie dwa. Pozwolił jej zostać i chętnie służył pomocą, a ona przyjęła go z otwartym sercem.
Bo Mac musiała walczyć z wieloma rzeczami naraz. Z utratą uwagi  rodziców, którzy zawsze więcej uwagi poświęcali jej siostrze bliźniaczce. Ojciec i matka zachowują się tak, jak by strata dziecka dotyczyła ich, ale już strata siostry dla Mackenzie to niewielkie przeżycie. Zaczyna tracić kontakt z młodszym braciszkiem, którego rodzice od niej odsuwają, a w szkole jest brana za dziwaczkę. 

Ryan, bo tak ma na imię wybawiciel Mackenzie, również ma za sobą trochę przeżyć. Bez trudu potrafi zrozumieć, co czuje ta wystraszona i zrozpaczona dziewczyna. Nie waha się, by jej pomóc, jeśli tylko jest w stanie to zrobić. Doskonale widzi, że nastolatka w jego towarzystwie czuje się bezpiecznie i jest w stanie się rozluźnić. Sam również zauważa, że działa to w obie strony. Lubi spędzać z nią czas i czuje się przy niej równie dobrze, jak ona przy nim. 

Książka jest niezwykle mroczna. Autorka przepełniła ją bólem, strachem i samotnością. Młodzi ludzie zostali przez nią poważnie doświadczeni, a przecież to nie rzadkość w prawdziwym życiu. Muszę przyznać, że Tijan poradziła sobie niezwykle dobrze z tematyką samobójstwa, utratą bliskiej osoby i radzeniem sobie z żałobą. Jednak to, czym mnie złamała to ostatnie zdanie w książce. Mój świat legł w gruzach podobnie jak głównej bohaterki. Nie tego się spodziewałam, ale za to dziękuję. Dzięki temu pozycja daje do myślenia i robi to w niezwykle dosadny sposób. Właśnie czegoś takiego poszukuję w książkach. Jako osoba nieczuła doceniam każdą powieść, która poruszy jakąkolwiek strunę w mej duszy. Tijan udało Ci się i cieszę się, że dałam Ci szansę. Chcę więcej. A Wam polecam zapoznać się z "Pozwól mi zostać"

<Ocena: 10/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu  Wydawnictwo Kobiece

poniedziałek, 12 listopada 2018

Peter Robinson - "Przyjaciółka diabła"

Tytuł: Przyjaciółka diabła
Cykl: Inspektor Alan Banks (tom 17)
Seria: Thriller
Autor: Peter Robinson
Stron: 400
Gatunek: thriller, thriller psychologiczny, kryminał, 
Wydawnictwo: Sonia Draga
ISBN: 978-83-811-0532-3

Bardzo dobrze pamiętam swoje pierwsze spotkanie z Robinsonem. Było nieudane z mojej strony. Książka była brana i odkładana. Nie umiałam się odnaleźć w jego stylu. Aż nagle przyszedł ten dzień. Wzięłam, przeczytałam i koniecznie chciałam więcej. Poszła, więc kolejna. A teraz nie wyobrażam sobie życia bez Petera i jego serii z inspektorem. Zdecydowanie muszę nadrobić zaległości.

Anglia. Eastvale. Starszy inspektor Banks prowadzi kolejną sprawę. Tym razem zamordowano i zgwałcono młodą dziewczynę. Do zabójstwa doszło w tak zwanym labiryncie, czyli mrocznym skupisku średniowiecznych uliczek. Pada aluzja do pojawienia się seryjnego mordercy, ale jakoś nikt nie pała, by w to uwierzyć.
W tym samym czasie Inspektor Anna Cabbot dostaje do rozwiązania zagadkę zabójstwa niepełnosprawnej kobiety. Jej ciało na wózku inwalidzkim znajduje spacerowicz z psem. Kobieta miała poderżnięte, gardło co wszystkich szokuje. Nie mówiła, nie poruszała się. Nie wiadomo czy w ogóle rejestrowała cokolwiek z otoczenia. Jednak komuś zależało na jej zabiciu. Miejsce znalezienia ciała jest specyficzne. To brzeg klifu, a  to oznacza, że można ją było po prostu zepchnąć i "nie brudzić sobie rąk". A jednak ktoś wybrał całkiem inną metodę. Okazuje się, że Cabbot i Banks będą musieli połączyć swoje siły, aby rozwiązać wydawało by się, dwie różne zagadki. To co najbardziej szokuje Alana i Anne to prawdziwa tożsamość niepełnosprawnej ofiary. Wszystko wskazuje bowiem na powrót dwójki sadystycznych morderców, z którymi oboje mieli styczność w przeszłości.

Peter Robinson ma jeden ogromny plus. To znaczy, ma ich wiele, ale ten uderzył centralnie we mnie. Jego bohaterami są prości, codzienni ludzie. Mają problemy, jak każdy z nas, nie prowadzą życia innego niż my. Nie są pracoholikami. To naprawdę wyjatkowe na tle tego, z czym mamy doczynienia aktualnie w literaturze. Nie umiem sobie darować, że jeszcze kilka lat temu nie potrafiłam się do tego autora przekonać. Dziś nie wyobrażam sobie bez niego mojego kryminalnego życia. Cieszę się, że nie odczułam braku poprzednich części w trakcie czytania 17 już tomu przygód Banksa, ale zdecydowanie muszę to nadrobić. Szczególnie że akurat ta część ma swój początek w książce pt. "Kameleon" i nie odpuszczę zapoznania się z nią. To, co mi się podoba to styl Petersona. To nie są zdania proste złożone raptem z kilku słów, a zarazem nie jest to lanie wody. Wszystko ma tu swoje miejsce, jest poukładane i potrzebne. Do tego dobre tempo oraz intrygująca fabuła. Czego może chcieć więcej miłośnik kryminałów? Ja odnalazłam tu komplet swoich potrzeb. Polecam i w odróżnieniu ode mnie zachęcam do czytania po kolei.


Ocena: 10/10

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Sonia Draga

sobota, 10 listopada 2018

Ginger Scott - "Zapadnij w serce"

Tytuł: Zapadnij w serce
Cykl: This is falling (tom 1)
Seria: YoungAutor: Ginger Scott
Gatunek: dramat, literatura młodzieżowa, literatura współczesna, literatura obyczajowa, romans, new adult
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
ISBN: 978-83-661-3404-1

O Ginger Scott miałam okazję usłyszeć za sprawą jej innej książki pt. "Chłopak taki jak ty". Nie wiem, dlaczego nie zdecydowałam się na jej przeczytanie, bo pamiętam, że zapowiadała się ciekawie. Nawet zaraz po skończeniu tej "Zapadnij w serce" przeczytałam jej opis ponownie. I wiem jedno... Przeczytam niebawem, bo po tym, co dostałam, czuję, że muszę to zrobić. Zawsze zaskakiwał mnie fakt, z jaką lekkością potrafią o dramatach pisać niektórzy autorzy. Ginger jest właśnie jedną z takich pisarek.

Mijają dwa lata od tragicznych wydarzeń, jakie rozegrały się w życiu Rowe. Przez cały ten okres nastolatka była zamknięta w stworzonej przez siebie bańce. Uczyła się w domu i w nim spędzała praktycznie cały czas. Choć bliznami pokryte jest nie tylko jej ciało, ale i dusza to i tak dziewczyna decyduje się na bardzo odważny krok. Wyjeżdża na studia z dala od domu i od rodziny. 
Na szczęście szybko łapie kontakt z jedną ze współlokatorek, więc pomalutku robi postępy. Jednak to nie koleżanka wyciąga ją ze skorupy, w której schroniła się lata temu. To przystojny, wrażliwy i niezwykle cierpliwy chłopak imieniem Nate. Sportowiec krok po kroku próbuje dostać się do wnętrza dziewczyny i udaje mu się cegiełka po cegiełce demontować mur, jakim się otoczyła. Nastolatek sam ma za sobą trochę przejść, ale szybko uzmysławia sobie, że jego przeżycia to tak naprawdę nic. Ot szczenięce problemy. To Rowe ma do pokonania wiele przeszkód, obaw i lęków. A on chce być przy każdym jej sukcesie, chce jej pomóc i ją wspierać. Za nią skoczy w ogień i wejdzie w siódmy krąg piekła.

Mogłabym powiedzieć, że tematyka już była. Wątki nie są nowe, a jednak Ginger wprowadziła tu wiele świeżości. Jestem dość nieczuła emocjonalnie na książki, a jednak tu raz się śmiałam, a raz uroniłam łzy. Autorka niezwykle umiejętnie gra na uczuciach zarówno bohaterów, jak i czytelników, za co mam ochotę ją zarówno ucałować, jak i potrząsnąć! Dziwnie się czuję, gdy nie umiem zapanować nad emocjami, a tu nie byłam w stanie tego robić. To bardzo irytuje i fascynuje, gdy na co dzień nie ma się z tym problemu. Jedno jest pewne - chcę więcej książek Ginger. Połączenie dramatów z dużą dawką humoru jest u niej po prostu wybitne i będę za tym tęsknić do następnej książki Scott!

<Ocena: 10/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu  Wydawnictwo Kobiece

czwartek, 1 listopada 2018

Aleksandra Chrobak - "Fashionistki zrzucają czadory. Moje odkrywanie Iranu"

Tytuł: Fashionistki zrzucają czadory. Moje odkrywanie Iranu
Autor: Aleksandra Chrobak
Stron: 352
Gatunek: literatura polska, literatura kobieca, literatura współczesna, na faktach, reportaż
Wydawnictwo: Znak Literanova
ISBN: 978-83-240-4811-3


Pierwsze spotkanie z Aleksandrą Chrobak zapamiętałam dość pozytywnie i choć minęło już od niego sporo czasu, to nie zawahałam się przed przeczytaniem kolejnej książki jej pióra. W niezwykle lekki sposób opowiada zarówno o codzienności, jak i tematach tabu. Za pierwszym razem zabrała mnie do Emiratów Arabskich, a teraz odwiedziłam wraz z Olą Iran. Podejrzewam, że wiele osób, nawet jeśli nie interesuje się stricte tematem bliskiego wschodu, to spotkała się z opinią na jego temat. Być może sam ją sobie wyrobił lub za pomocą książki, filmu czy audycji radiowej stworzył coś w swojej głowie i tego się trzymał. Ja tak mam, a raczej miałam.

Co ciekawe ten zły obraz serwują nam zazwyczaj zachodnie media, a nie sam Iran i inne okoliczne państwa. Do tej pory łapałam się na tym, iż sięgałam po literaturę o tych krajach właśnie z powodu złej sławy. Aleksandra otwarła mi oczy, że nie jest tak, jak najczęściej pokazują.
Kobiecie udało się dotrzeć do miejsc, gdzie turysta nie ma wstępu. Odwiedziła sanktuarium szyickich imamów, w których charakterystycznym postępowaniem ze strony Iranek jest najpierw modlitwa, a potem selfie przy grobie świętych męczenników. Miała okazję zobaczyć zawodową płaczkę podczas uroczystości żałobnej czy zaprzyjaźnić się z irańskimi kobietami. 

To, co ciekawe to fakt, że Iranki na ulicach już nie noszą się tak grzecznie, jak jeszcze kilka lat temu. Czadory zmieniły na dizajnerskie kreacje, a farbowane na blond włosy zawadiacko wyglądają spod chust. I nikt nie zwraca na to większej uwagi. Jak to powiedziała Ola najskromniej i najodpowiedzialniej noszą się turystki, a nie Iranki. Mało tego w świecie operacji plastycznych to my, a nie one są w tyle. 

Świat irańskich kobiet już nie zaczyna i nie kończy się na czarnych, a w najlepszym wypadku kolorowych hidżabach, czadorach, nikabach i abajach. Skończyły się czasy, kiedy mogły sobie pozwolić tylko na piękną biżuterię i mocny makijaż. Teraz poprzez strój, a raczej jego zmianę sprzeciwiają się wobec dyktatury religijnej.

Aleksandra Chrobak ukazała nam prawdziwe oblicze Iranu, które okazuje się niezwykle kolorowe, fascynujące i przede wszystkim gościnne. Myślę, że niejedna z nas zapragnie odwiedzić kraj, który do niedawna postrzegałyśmy jako niezbyt przyjazny, a wręcz wrogi, którego kultura i obyczaje nas przerażały, a kobiet było nam po prostu żal. Czy na pewno mamy ku temu podstawy?

Choć ksiązka jest niezwykle ciekawa, to jednak nie czytała mi się aż tak przyjemnie, jak pierwsza. Za dużo powtórzeń odnośnie historii. Odnoszenie się wciąż i wciaż do tuch samych aspektów przez całą książkę zaczęło psuć jej charakter. Nie zmienia to jednak mojego postanowienia, że jeśli Aleksandra napisze coś jeszcze, to napewno to przeczytam. Polecam książkę każdemu kto chce poznać prawdziwe oblicze Iranu.

<Ocena: 7/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Znak Literanova