sobota, 23 czerwca 2018

Cody Cassidy, Paul Doherty - "Już nie żyjesz"

Autor: Cody Cassidy, Paul Doherty
Stron: 288
Gatunek: literatura faktu, 
Wydawnictwo: Znak Horyzont
ISBN: 978-83-657-4082-3

I oto na naszym rynku pojawiła się specyficzna nowość. Cody i Paul już wstęp swej książki zaczęli z dość dużą dawką czarnego humor. Jako, że ja jestem jego miłośniczką to bardzo szybko się odnalazłam w klimacie jaki stworzyli opisując kolejne metody na "głupią śmierć".  Kto z Was kojarzy takie programy jak "1000 sposobów na śmierć" gdzie niejednokrotnie mamy do czynienia z absurdalną, a jednak możliwą przyczyna zgonu lub "Anatomia głupoty" gdzie może wypadki śmiercią się nie kończą, ale jedyne pytanie jakie kotłuje się w Twojej głowie to: "jakim cudem ten ktoś żyje?!". Autorzy tej pozycji postanowili przerzucić to na papier, wyjaśnić za pomocą praw fizyki oraz logiki co by było gdyby...

No to teraz pytanie jakie głupie metody śmierci przychodzą Wam do głowy? 
Na Ciasteczkowego potwora? Czemu nie. W końcu ludzki żołądek jak i cały przewód pokarmowy ma swoją pojemność oraz wytrzymałość, więc choćbyś nie wiem jak kochał ciastka to nie zjesz ich w ilości przekraczającej te parametry. A zastanawialiście się kiedykolwiek nad tym ile jedzenia można zmieścić w brzuchu by "nie pęknąć? Przeczytajcie rozdział o potworze, a wszystkiego się dowiecie.
A może woleli byście się znaleźć w samym centrum roju komarów? Ja pasuję z moją alergią oraz brakiem wytrzymałości na swędzenie, ale jak się okazuje to są najmniejsze choć niezbyt przyjemne problemy. Jeden komar, dziesięć czy sto komarów to oprócz powyższych niedogodności nie jest jeszcze wielki kłopot. Gorzej jak zaatakują Cię setki tysięcy komarów, a każdy upije troszkę krwi... Wiesz ile ich potrzeba byś się wykrwawił?
Proponuję jeszcze kwestię zabawy w biblijnego Jonasza, którego zjadł wieloryb. Chcielibyście tak? Nie jestem pewna, bo nic w tym przyjemnego, ale każdy lubi co innego. No, bo czemu by nie wykąpać się w sokach żołądkowych żrących silniej niż kwas akumulatorowy? Albo nie być zmiażdżonym przez język, który waży prawie 3 tony? 

Kilka rozdziałów o kosmosie czyli wyprawa do czarnej dziury, wycieczka na Wenus czy Jowisz, stanął na powierzchni Słońca czy odbył podróż na gapę na Księżyc... I właśnie tego było mi za dużo i było dla mnie wręcz niepotrzebne. Bo prawda jest taka, że wszystko co w kosmosie sprowadzało się dokładnie do tych samych efektów. Można było wykorzystać inne "ciekawe" sposoby. Tyle, że pamiętajmy iż Paul Doherty to profesor fizyki, więc oczywiste jest, że to w swoim królestwie czuł się najpewniej!

Nie licząc nadmiaru fizyki oraz kosmicznych "prawdopodobieństw co by się stało gdybyś..." to pozycja jest na prawdę genialna. Napisana niezwykle lekko i z dużą dawką humoru przekazuje przede wszystkim wiedzę o fizyce w naprawdę przyswajalny sposób. Gdybym w liceum miała taką fizykę to mogła bym zdawać z niej maturę! No dobra poniosło mnie. Nigdy bym tego nie zrobiła. Jedno jest pewne! Jest to pozycja, którą polecę każdemu kto lubi nietuzinkowe książki

<Ocena: 8/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję księgarni Tania Książka


3 komentarze:

  1. Naprawdę uśmiałam się przy lekturze tej książki :)
    Zapraszam na http://bookmystery.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba mi o tym wspominałaś... :) Muszę to przeczytać *.*

    OdpowiedzUsuń