piątek, 29 grudnia 2017

Casey Watson - "Dziewczyna, która musi uciekać"

Tytuł: Dziewczyna, która musi uciekać
Seria: Moja historia
Autor: Casey Watson
Stron: 288
Gatunek: biografia, dramat, dokumentalna, na faktach, 
Wydawnictwo: Amber
ISBN: 978-83-241-6173-7

I znów w moje ręce trafiła pozycja z serii Moja historia. Ceniłam i cenię je nadal za ukazanie prawdy. Za otwarcie oczu na otaczający nas świat i tego co w nim złe. A dokładniej na to co złe w drugim człowieku. Casey Watson jest nie tylko autorką wielu książek z tego cyklu, ale też od lat zajmuje się tworzeniem domu tymczasowego dla dzieci krzywdzonych przez innych - najczęściej przez rodzinę. 

Tym razem pod jej opiekę trafia trafia nastoletnia Adrianna. Jedyne co o niej wiadomo to, że jest Polką i ma 14 lat. Nie posiada żadnych dokumentów ani rzeczy osobistych. Nie zna też języka angielskiego mimo, że przebywa w Anglii. Nikt nie wie co jej się przytrafiło i dlaczego sama i wystraszona jest w obcym kraju. Jedyne co jest pewne to to, że przez jakiś czas zostanie w domu Casey. A ona podejrzewa, że dziewczynka dużo ukrywa, a jej nieznajomość języka to przykrywka, bo dobrze orientuje się w pewnych rzeczach. Do tego Ada wygląda na chorą, a gdy jej opiekunka wzywa lekarza reaguje wręcz paniką. Poza tym nawet rodzina Cas widzi, że dziewczyna zachowuje się inaczej niż dzieci, którymi opiekowali się do tej pory. Nastolatka jest cicha i grzeczna, ale też ... przerażona. Co ją spotkało i czego lub kogo tak strasznie się boi?
Minie jednak wiele tygodni nim Casey i reszta dowie się co tak na prawdę spotkało Adriannę. Co skrywa ta biedna dziewczyna i dlaczego w momencie, gdy wydaje się że wszystko się prostuje, nastolatka ucieka choć nie ma tak na prawdę dokąd.

Pierwsza rzecz, która mnie zdenerwowała to praktycznie wyłożenie całej treści książki w opisie na okładce. Praktycznie nic nie zostaje do odkrycie przez czytelnika. Druga sprawa pozycja choć porusza na prawdę ciężki temat została napisana dość słodko i ckliwie. Zdecydowanie lepiej było by to wykorzystać na poważny reportaż. Nie wiem czy polecam tą pozycję. Nie zniechęcam, ale uważam że warto poświęcić czas na coś lepszego.

<Ocena: 5/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Amber

wtorek, 19 grudnia 2017

Bruce Porter - "Uwikłana. Królowa narkotyków, tajna agentka, zakładniczka"

Tytuł: Uwikłana. Królowa narkotyków, tajna agentka, zakładniczka
Autor: Bruce Porter
Stron: 468
Gatunek:  reportaż, literatura faktu, 
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
ISBN: 978-83-657-4009-0


Literatura faktu, ale utrzymana w klimacie kryminału. Zdarzało mi się czytać, więc nie jest to coś czego nie znam. Jednak podchodzę do tego z rezerwą, bo miewam obawy o to by z dokumentu nie zrobić bajki, bo o odwrotność raczej się martwić nie mam zamiaru. Tu zaciekawiło mnie właśnie to połączenie plus opis. 

Pilar to kobieta wyjątkowa. Jest nie tylko piękna i pełna nieodpartego uroku. Jest też bezwzględna i przebiegła. Jako osoba wykształcona i inteligentna mogła sobie pozwolić na wiele. Postanowiła zostać stewardessą i to na pokładzie samolotu poznała swojego pierwszego męża, który wprowadził ją w arkana narkobiznesu. Jej klasa i silny charakter pomogły jej bez problemu odnaleźć się w tym twardym świecie. Wydawało by się, że wszystko szło idealnie. Jednak po paru latach jej drugi maż sprzedał jej personalia rządowi by złagodzić własny wyrok. Tyle, że jak się okazało, dla DEA Pilar była tym o czym mogli do tej pory tylko marzyć. Kobieta była studnią kontaktów i informacji. Przez wiele lat narażała własnie życie jako tajna informatorka. Chciała jak najlepiej, ale w końcu spotkało ją to czego bała się najbardziej. Była królową narkotyków, została tajną informatorką, a na koniec stała się zakładniczką. Była pewna, że nie przeżyje. A jednak się udało. 

Mam za sobą wiele książek i pojedyncze filmy. Jednak z doświadczenia wiem, że najlepszym scenarzystą i reżyserem jest samo życie. Choćby nie wiem jak wybujałą wyobraźnią charakteryzował się autor to wszystko ma gdzieś swój początek. Historia Pilar mogła by być kanwą na niejeden film czy książkę. To co mamy ukazane na tych pięciuset stronach to tak na prawdę jedna któraś jej życia. Ukazana choć krok po kroku to jednak skrótowo. Tylko ona wie jak to wyglądało w rzeczywistości i co tak na prawdę przeżyła i czuła. Nie da się wszystkiego ubrać w słowa.

Jak to jest przez kilkanaście lat stać po ciemnej stronie i nagle przejść na tą drugą, dobrą? Czy gdyby Pilar nie była przyzwyczajona do życia na wysokim standardzie wdepnęła by w narkobiznes? Czy bogactwo, które dają narkotyki i które jest równie uzależniające jak one same były głównym powodem by brnąć przez to tyle lat? Tylko Pilar wie co i dlaczego pchnęło ją na tą, a nie inną drogę. 

Zastanawialiście się kiedykolwiek czy wystarczy pomóc komuś by odkupić swoje grzechy? Ja zastanawiam się czy to co robiła kobieta przez wiele lat zostało w pewien sposób naprawione tym, że pomogła rządowi. Czy rachunek się wyrównał? Jeśli zdecydujecie się przeczytać tę pozycję i zwrócicie uwagę na coś więcej niż tylko sam narkobiznes - uczucia Pilar, jej zachowanie, emocje i powody działania - zrozumiecie o czym mówię. Ta książka ukazuje nam dwa różne światy, dwie jego twarze, ale przede wszystkim skłania do myślenia.

<Ocena: 8/10>


Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Wydawnictwo Kobiece

niedziela, 17 grudnia 2017

John Douglas, Mark Olshaker - "Mindhunter"

Tytuł: Mindhunter
Seria: MindhunterAutor: John Douglas, Mark Olshaker
Stron: 432
Gatunek: literatura dokumentalna, kryminalistyka, kryminologia, psychologia kryminalistyczna, 
Wydawnictwo: Znak Literanova
ISBN: 
978-83-240-3747-6


Uwielbiam thrillery, kryminały czy książki psychologiczne. Te oparte na faktach chyba najbardziej. Ale tym, które tylko się na nich opierają na prawdę dużo brak do tych typowo dokumentalnych. Jeśli dodamy do tego fakt, że możemy dostać relację z pierwszej ręki co już w ogóle jest (przynajmniej dla mnie) rarytasem to chyba nie wielu miłośników gatunku zawaha się przed jej przeczytaniem. 

John Douglas to jeden z najwybitniejszych profilerów w dziejach FBI. Jak przystało na ten zawód przez lata pracy zgłębiał umysły wielu morderców i to tych najgorszych. Psychopaci, seryjni mordercy, zwyrodnialcy. Wszyscy Ci, którzy nie liczyli się z drugim człowiekiem. Chciało by się powiedzieć, że oni też ludźmi nie byli. A jednak byli. Nawet jeśli tylko jako zewnętrzna powłoka. John bywał na miejscach zbrodni, szukał tego co mogli zostawić, a potem badał. Starał się zrozumieć ich działanie i motywy. Przewidzieć kolejne ruchy. Sam przyznał, że żeby być w tym dobrym niejednokrotnie trzeba swój umysł wymienić na ich. Nie zrozumiesz szaleńca nie wpuszczając szaleństwa do swego umysłu. Nie poznasz motywu mordercy jeśli nie pomyślisz jak on. To jest straszne. Ale gdyby nie ta technika prawdopodobnie nikłe były by sukcesy w tym zawodzie. 
Agent Douglas stał się również inspiracją dla znanego miłośnikom gatunku Thomasa Harrisa i jego powieści o Hannibalu. To on stał się pierwowzorem dla agenta Crawforda. Jeśli zdecydujecie się na przeczytanie to zrozumiecie co za tym stało.

Sama książka "Mindhunter" to nie do końca to czego się spodziewałam. Dlaczego? Bo książka została jednak troszkę podrasowana i z pomocą Marka Olshakera - przerobiona na powieść bardzo bliską rasowemu thrillerowi. A jednak obaj panowie zrobili to tak, że pozycja zbytnio na tym nie ucierpiała, a to na czym zależało autorom zostało ukazane.

A więc co to miało by być? Prawdziwa praca agentów, którzy ścigają zwyrodnialców jakich my możemy sobie wyobrazić. Są szczegóły, które po części znamy z powieści. Ukazanie działań jakich podejmują się agenci. Jest tego dużo i jeszcze więcej. Mnie mimo wszystko mało rzeczy zaskoczyło, bo zdecydowanie jest to tematyka, którą zgłębiam w każdym wolnym momencie. Mój świat chociaż stricte teoretyczny. Bardzo szybko książka skojarzyła mi się z "Zodiakiem" Roberta Graysmitha choć się różniły. "Mindhunter" napisany lekkim stylem powoduje, że choć tematy poruszane w nim są ciężkie łatwo przez nie przejść choć może nie laikom. "Zodiak" to już książka pełna suchych faktów, która wielu osobom może się nie podobać lub być zbyt trudna w czytaniu. Dla mnie obie są genialne i choć nowości tu dla mnie nie wiele to wiem, że każdą kolejną tego typu książkę przeczytam bez wahania. A teraz jedyna na co mam ochotę to obejrzeć serial, który na podstawie "Mindhuntera" nakręcił sam David Fincher. Znany miłośnikom kina z takich filmów jak: "Siedem" czy właśnie "Zodiak". Oby było równie ciekawie jak w książce. Polecam!


<Ocena 9/10>


Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Znak Literanova

poniedziałek, 11 grudnia 2017

PROMOCJA - 30%

Kochani jedno z wydawnictw z którym współpracuję właśnie otwarło swój sklep internetowy. Z tej okazji dla miłośników czytania pojawia się nie lada gratka czyli rabat do zamówienia. Aż 30% taniej na całe zamówienie w sklepie EDITIO. Co prawda nie łączy się z innymi promocjami, ale może akurat znajdziecie coś dla siebie!

Śpieszcie się, bo czas tylko do 17 grudnia!



niedziela, 10 grudnia 2017

Mats Olsson - "Wszystko zostaje w rodzinie"

Tytuł: Wszystko zostaje w rodzinie
Cykl: Harry Svensson (Tom 2)
Seria: Ślady zbrodni
Autor: Mats Olsson
Stron: 352
Gatunek: thriller, thriller psychologiczny, kryminał skandynawski, kryminał
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
ISBN: 978-83-271-5574-0

No i kolejna książka ze skandynawskimi klimatami. Następna seria, którą zaczęłam i będę czytać aż autor zdecyduje, że to koniec. A może podejmie się pisania innej serii? Musze przyznać, ze stworzony przez Matsa dziennikarz zrobił na mnie spore wrażenie, bo jest to postać z jakę jeszcze nie miałam do czynienia. Dlaczego?Bo skoro mowa o kryminałach to najczęściej ich bohaterami są policjanci, detektywi, śledczy no i oczywiście mordercy tudzież sprawcy jakichś włamań. A tu mamy ambitnego i to zdecydowanie zbyt ambitnego dziennikarz i to o skłonnościach sado-maso. Olsson na prawdę się postarał. Stworzył nie tylko nietuzinkową postać, ale zrobił to naprawdę dobrze.

Harry Svensson po raz drugi wpada w tarapaty. Jako dziennikarz  i to wścibski zaczyna grzebać tam gdzie niekoniecznie chcą go inni. Tym razem Harry staje na drodze wysoko postawionej szwedzkiej rodziny. A może to oni stają na jego drodze? Jak się okazuje nawet szanowani ludzie mają różne rzeczy za uszami. A to co odkryje Svansson tym razem to czubek góry lodowej. Wszystko zaczęło się od małej dziewczynki, która pewnej nocy zjawia się u niego w domu. Dziewczynki, która mężczyzna zna z widzenia, bo czasami się u niego pojawiała i częstował ją kawą. Niestety do jego życia wkracza nie tylko kilkulatka, ale też dwóch nieciekawych typów. Jednak Harry nie jest głupi i udaje mu się ich zmylić i pozbyć. Dziecko niestety jest tak wystraszone, że nie jest w stanie mówić i Svensson sam musi rozwikłać zagadkę kim jest mała i jej rodzice. Wywozi ja w bezpieczne miejsce do znajomego i zaczyna swoje własne śledztwo, które tak jak za pierwszym razem wpakuje go w nie lada tarapaty. To co odkryje będzie zaskoczeniem nie tylko dla niego. Bogata rodzina Szwedów, rosyjska mafia, neonaziści i mroczne tajemnice sprzed lat. A to dopiero początek... Harry z pomocą swoich przyjaciół - chorym na cukrzyce emerytowanym dziennikarzem, policjantką, byłą kochanką oraz grupą litewskich imigrantów wpadają na wiele ciekawych informacji i faktów. Jednak nie każdemu się to podoba i mężczyzna bardzo dobrze o tym wie, a nawet przekonuje się o tym na własnej skórze.

Miejscem akcji jest jeden z moich ulubionych skandynawskich krajów czyli Szwecja. Dokładnie przenosimy się do Skanii i tam razem z bohaterami przeżywamy ich przygody. Musze przyznać, że Olsson na prawdę świetnie skomponował cała powieść mimo kilku niedociągnięć, a raczej dociągnięć na siłę. Całość jednak dość ciekawa i przyjemna w czytaniu. Polecam fanom skandynawskich kryminałów chociaż mogą czuć niedosyt w porównaniu z częścią książek tego gatunku.

<Ocena 8/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Publicat - Wydawnictwo Dolnośląskie

Hellen Russell - "Życie po duńsku. Rok w najszczęśliwszym kraju na świecie"

Tytuł: Życie po duńsku. Rok w najszczęśliwszym kraju na świecie
Seria: Mundus
Autor: Helen Russell
Stron: 304
Gatunek: na faktach, reportaż, dokument, 
Wydawnictwo: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
ISBN: 978-83-233-4232-8


Sięgając po tę pozycję byłam zaintrygowana taką prawdziwą relacją z jednego z krajów skandynawskich, które pokochałam po namiętnym czytaniu kryminałów z tamtejszych stron. A, że ostatnio bardzo modne stało się "szczęśliwe duńskie życie" czyli ich tak zwane hygge bądź lykke

Dążenie do bycia wręcz perfekcyjnie szczęśliwym to w Danii codzienność. Cieszą się ze wszystkiego czego mogą. Z pogody, kontaktów z rodziną, wolnego popołudnia, pracy, która daje im satysfakcję czy po prostu z bycia Duńczykiem. Helen Russel, która wraz z mężem wyjeżdża tam na rok dowiaduje się dlaczego tak jest i co powoduje, że pospolity Duńczyk uśmiecha się ot tak i swój poziom zadowolenia ocenia między 8 a 10 na 10. 

Jest wiele rzeczy na które Helen pewnie nigdy nie zwróciła by uwagi, ale Duńczycy z Jutlandii, gdzie zamieszkała z nazywanym przez siebie Ludzikiem Lego (tak nazwała męża po tym jak właśnie tak otrzymał pracę) pokazali jej co dla nich jest na prawdę ważne i co dla niej również powinno, bo da jej ... szczęście!

Mając rok czasu, pracując jako wolny strzelec Helen skupiła się na dogłębnym zbadaniu skąd bierze się ta szczęśliwości narodu duńskiego oraz czym tak na prawdę jest hygge i czy jest ono dostępne tylko dla Duńczyków czy ona jako przyjezdna też jest w stanie go doświadczyć.

Czego, więc pani Russel dowie się przez ten okres? Że dla narodu z którym zamieszkała bardzo ważny jest wystrój domu - najlepiej jak meble i lampy są designerskie oraz od znanych projektantów. Że recykling jest u nich na bardzo wysokim poziomie i trzeba ostro przestrzegać segregacji odpadów. Duńczycy mimo iż nie są religijni to są bardzo duchowi. Jak obchodzić się z duńską flagą i dlaczego tylko ona jest akceptowana u "normalnego" mieszkańca tego kraju. Że w Danii stawia się na zrównoważone życie zawodowe, a ich tydzień pracy to zaledwie około 34 godzin pracy - my Polacy możemy o tym pomarzyć prawda? I wiele, wiele innych ciekawostek.

Gdy zaczynałam czytać pomyślałam, że mogła bym się tam przeprowadzić. Ale im bardziej zagłębiałam się w książkę i im więcej się dowiadywałam tym mniej byłam o tym przekonana. Powiedzmy sobie szczerze - szczęśliwość w dużym stopniu zależy od nas samych. Potrafimy być smutni i załamani w zasadzie wszędzie, więc i weseli i radośni też. A nie ma miejsca idealnego. Nawet w najszczęśliwszym kraju na świecie, bo za takie uznawana jest Dania są rzeczy, których ja w życiu bym nie zaakceptowała. Może nie jestem zadowolona na 10 na 10, ale jestem szczęśliwa z tego co mam i tego gdzie to uzyskałam. To Polska zostanie moim najszczęśliwszym krajem, a Danię czy inne państwa mogę co najwyżej odwiedzić - na krócej lub dłużej. Nie zmienia to faktu, że takie książki czyta się z zapartym tchem i poznawanie kultury innych krajów jest naprawdę fascynujące. Polecam, bo może Ty zdecydujesz się tam wyjechać i uzyskać to prawdziwe duńskie hygge.

<Ocena: 9/10>

A ja za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję księgarni Tania Książka

czwartek, 7 grudnia 2017

Johanna Mo - "Tak sobie wyobrażałam śmierć"

Tytuł: Tak sobie wyobrażałam śmierć
Seria: Editio Black
Autor: Johanna Mo
Stron: 320
Gatunek: kryminał, kryminał skandynawski, dramat, thriller, thriller psychologiczny
Wydawnictwo: Editio
ISBN: 978-83-283-2609-5

Jako miłośniczka wszystkiego co skandynawskie - szczególnie thrillery czy kryminały - nie mogłam sobie darować przeczytania tej pozycji "Tak sobie wyobrażałam śmierć" to pierwsza wydana w Polsce książka Johanny Mo co jeszcze bardziej zachęciło mnie do czytania. Przyznam, że powieść jest specyficzna. Nie znajdziemy tu akcji i dynamiki. Autorka skupiła się na emocjach i to bardzo głębokich.

Helena Mobacke właśnie wraca do pracy po długiej, bo aż rocznej przerwie w pracy. Jest policjantką z wieloma sukcesami na koncie, ale zawieszenie kariery zawodowej miało u niej swój powód. Rok wcześniej straciła swojego jedynego, ukochanego synka Antona. Jak by tego było mało również ukochany mężczyzna odszedł i została samiutka. Ze swoja rozpaczą oraz złością na siebie i cały świat. Powrót na komendę uważa zarówno za dobry jak i zły pomysł. Nie wie czy sobie poradzi - tak z obowiązkami jak i z tym by nie stracić swojej reputacji i opinii niezawodnej. Już pierwszego dnia dostaje sprawę. Pod metro wpada młody chłopak jednak świadkowie tego zdarzenia twierdzą, że to nie był wypadek i ktoś wepchnął go tam specjalnie. Helena wraz z grupą zaczyna prowadzić śledztwo jednak skupienie się na pracy wymaga od niej nie lada wysiłku, a i to często myślami jest całkiem gdzie indziej. Nie potrafi obiektywnie prowadzić sprawy i stara się powstrzymać szalejące emocje. To co najbardziej jej przeszkadza to współczucie da rodziców, którzy tracą swoje dziecko. Ona sama nadal przeżywa żałobę po synku, a w tym samym czasie pod kołami metra ginie kolejna osoba, a najgorsze, że w ekipie Heleny Mobacke zaczynają się zgrzyty między ekipą i nie tylko...

To co nasuwa się po przeczytaniu tej pozycji to niesamowicie przedstawienie głębokich emocji. Przejmujący wątek utraty dziecka przez rodziców, a w szczególności matki. Skupiając się na sferze psychicznej cierpiącej matki autorka stawia sobie poprzeczkę dość wysoko, a jednak wyśmienicie wywiązuje się z postawionego sobie celu. Łącząc to z rewelacyjnie skonstruowaną intrygą kryminalną stworzyła książkę obok, której ciężko przejść obojętnie. Jej przeczytanie zostawia w głowie i sercu pewne pytania i myśli. Powieść godna uwagi szczególnie dla tych, którzy mają dość utartych i suchych schematów. Myślę, że podobnie jak ja zapamiętacie tę pozycję na długo i będziecie czytać z zapartym tchem do ostatniej strony. Polecam, bo warto. 

<Ocena 8/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Editio

wtorek, 5 grudnia 2017

Karin Slaughter - "Dobra córka"

Tytuł: Dobra córka
Autor: Karin Slaughter
Stron:  560
Gatunek: kryminał, sensacja, thriller, 
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
ISBN: 978-83-276-3067-4

Jeśli chodzi o książki Karin to miałam okazję czytać tylko dwie. Jedna z nich była po prostu genialna, druga tyle, że dobra. Co zatem będzie z tą, która jest trzecia? Czy "Dobra córka" załapie się do którejś z tych dwóch grup czy może jednak będę mieć o niej jeszcze inne zdanie? Czytało się ciekawie, ale momentami miałam jakby dość...

Rodzina Quinnów jest potępiana za to co robi głowa rodziny czyli Rusty. Jest on adwokatem osób, które delikatnie mówiąc powinny siedzieć i to bez mrugnięcia okiem. Każda jego sprawa to praktycznie poszerzające się grono wrogów.  Jest rok 1989. Charlotte i Samantha mając zaledwie po kilkanaście lat są świadkami zabójstwa własnej matki. Widzą to na własne oczy, ale jak by tego było mało muszą patrzeć także na własne cierpienie. A to zostawia w nich ślady. 
Dwadzieścia osiem lat później więzy rodzinne między żyjącymi osobami Quinnów praktycznie nie istnieją, każda z sióstr poszła swoją drogą i w zasadzie zerwały ze sobą kontakt. Jednak pechowa Chuck znów przeżywa koszmar. Znajduje się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiedniej porze. A wszystko to ma ogromny wpływ nie tylko na jej dotychczasowe życie, ale i przyszłość. 
Charlotte jest świadkiem podwójnego morderstwa. Widzi zabitego nauczyciela, którego zna z młodzieńczych lat oraz ośmiolatkę, która umiera na jej rękach. Znów słyszała strzały, widziała krew, ale też ktoś zmarł w jej towarzystwie. Kobieta jest w szoku, więc jej mąż kontaktuje się z Samanthą by przyjechała do młodszej siostry. 
W ten sposób Quinnowie znów nawiązują kontakt. Praktycznie uczą się ze sobą żyć i rozmawiać. A Rusty? On podejmuje się obrony morderczyni, bo to właśnie od zawsze go pasjonowało. Pomaganie nie temu kogo trzeba. Tyle, że tu okazuje się iż ma podstawy by bronić nastolatki, która miała w rękach broń... Żeby nie było zbyt prosto i przyjemnie kiedy siostry łączą siły by spróbować rozwikłać zagadkę ewentualnej niewinności osiemnastolatki, o której domyśla się Rusty, Sam i Chuck odkrywają prawdę o tym co stało się lata temu. Zaczynają układać puzzle rodzinnej tragedii, a obraz jaki się wyłania wcale nie jest przyjemny.

I teraz zaczyna się pod górkę. Obraz jaki wyłania się z tego wszystkiego brzmi ciekawie i intrygująco, ale w rzeczywistości daleko mu do tego. Pierwsza książka Slaughter jaką czytałam narobiła mi ogromnego smaku na coś więcej. Na coś znacznie lepszego, wysmakowanego i wyszukanego. Otrzymałam? Nie. Dostałam coś zdecydowanie neutralnego i pospolitego. Niby coś się pojawia - trudne relacje rodzinne, morderstwo, próba rozwikłania zagadki i odkrywanie tajemnic. Ale to nie ten poziom. Karin już nie zrobiła na mnie tego wrażenia co przy "Moich ślicznych". A może moje oczekiwania są zbyt wysokie? Za dużo czytania w tym gatunku i liczę wciąż na coś nowego, innego i wystrzałowego (dosłownie i w przenośni w tym wypadku - patrząc na narzędzie zbrodni). Ale może jeszcze kiedyś będzie mi dane sięgnąć coś z półki "Moich...". Na razie zachęcam jeśli lubicie autorkę lub powielające się schematy.

<Ocena: 6/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu HarperCollins Polska