Najpierw aktorzy... Obsadzenie Dakoty w roli Any było dla mnie od pierwszego dnia strzałem w dziesiątkę. Skromna, niepozorna, nieśmiała, a zarazem śliczna. Miała jednak wdzięk i wspaniałą dozę zadziorności. Jamie? Przyznaję nie podobała mi się taka opcja, nie umiałam go dopasować do Greya z książki. A jednak w efekcie końcowym, a w zasadzie po kilku minutach filmu stwierdziłam, że ten facet to to! Przystojny (choć pewnie nie do końca takiej urody spodziewały się fanki), enigmatyczny, skryty i poważny. W całości stworzyli wspaniały duet, który bardzo przypadł mi do gustu.
Książka erotyczna, a ekranizacja której do niej dość daleko... Pozwolę sobie ładnie i skromnie odnieść się do słów Christiana z powieści: "Waniliowy seks to seks bez zabawek i dodatków." Mniej więcej tak mogę porównać książkę z filmem, gdzie ten drugi to właśnie nuta waniliowa. Czy to źle? Jak widzę po opiniach wielu osób - bardzo, ale dla mnie... NIE. Problemem jak dla mnie był, będzie i jest fakt, że ludzie idąc do kina szli pewni, że dostaną EROTYK graniczący z porno z konkretnymi elementami BDSM. Dostajemy to w ilości skromnej, słodkiej i delikatnej, a co za tym idzie czy to na pewno to? Znów odpowiem NIE, ale to nie znaczy, że właśnie taka forma nie może być dobra, nie może zadowolić czy zachęcić do przemyślenia...
No właśnie i moja reakcja na film... Książka mnie zawiodła, bo była płytka i śmieszna. A prymitywny język, stylistyka i ogólna treść załamuje. Co dziwne film zrobił na mnie ogromne wrażenie, bo zachęcił do myślenia, którego bym się po tego rodzaju ekranizacji nie spodziewała!!! Ogromne gratulacje jednak za oprawę muzyczną, bo to ona wpływa na zmysły, myśli i odczucia!
Na dziś kończę, a osoby, które dopiero będą zamierzały obejrzeć "Pięćdziesiąt twarzy Greya" zachęcam do tego by poświęciły temu filmowi trochę uwagi i nie szły z konkretnym oczekiwaniem, a otwartym umysłem!
<Ocena: 8/10>
Chyba trochę się minęłaś z prawdą. Tutaj piszesz, że przełknęłaś tylko jeden tom, a w recenzji "50 twarzy Greya" piszesz, że przeczytałaś wszystkie. Więc jak to w końcu jest?
OdpowiedzUsuńKochanie napisałam, że przeczytam wszystkie ;) Jednak do dnia dzisiejszego tego nie zrobiłam, ale jestem na etapie nadrabiania - pytanie ile czasu mi to zajmie...
Usuńhahahaa. No to nieźle. Tak ciężko CI to idzie? Ja ostatnio nic nie czytam, bo zasypiam zaraz na początku :)
UsuńHihi powiedzmy,że idzie mi to zlekka opornie :D Jestem na etapie przypominania 1 tomu. I pomyśleć, ze nie dość, że pierwsza książka, która czytam drugi raz i na dodatek taka, która mi się nie podoba :P
UsuńCiekawa opinia po przeczytaniu 3 tomów tej przynudnej, oczywistej, średniego pióra, dziecinnych porównań oraz żenunącej treści książki bardzo byłam.ciekawa czy film również spodoba się tylko fankom książki czy znajdą się pochlebne opinie u osób, które książki nie zdierżyły:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że film spodoba mi się bardziej niż książka:)
OdpowiedzUsuńJa obejrzeć ani czytać nie zamierzam, ale jeśli ktoś lubi tego typu rzeczy...
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu Twojej opinii, podejdę do tego filmu z trochę innym nastawieniem, nie będę od razu nastawiona negatywnie. Książka wg mnie była płytka i nie wnosiła zbyt wiele, ale z tego, co wiem niektóre wątki w filmie zostały zmienione. Dobrze, ze trafiłam na Twoją recenzję przed obejrzeniem filmu :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńKsiążki nie czytałam, bo jakoś nie potrafiłam się do niej przekonać. Film mi się podobał, być może dlatego, że nie czytałam książki.
OdpowiedzUsuńMoże jestem dziwna, ale 50 twarzy Greya to najgłupsza i najgorsza książka jaką czytałam. Niestety dla mnie ona niczym nie zaskakuje. Film jeszcze gorszy. Pozdrawiam Cię Karolino serdecznie
OdpowiedzUsuńwww.kasinyswiat.blogspot.com