sobota, 4 lipca 2020

Artur Ligęska - "Pamiętnik więzienny"

Tytuł: Pamiętnik więzienny
Autor: Artur Ligęska
Stron: 240
Gatunek: literatura faktu, autobiografia, pamiętnik, dramat
Wydawnictwo: Burda Książki
ISBN: 978-83-805-3710-1

Przyznam Wam się szczerze, że od dłuższego już czasu więzienny świat stał mi się bliższy niż kiedykolwiek. Dla sprostowania - nie, nie wylądowałam za kratkami! Wciągnęłam się w oglądanie kilku dokumentalnych seriali o życiu w więzieniach (głównie polskich i amerykańskich). Potem doszła do tego książka "Gad. Spowiedź klawisza" no i przepadłam. "Pamiętnik więzienny" jak możecie się domyślić, najnormalniej w świecie musiałam przeczytać, by poznać realia więzieni w innych zakątkach globu. No cóż, momentami żałowałam, że po niego sięgnęłam. Jednak nie dlatego, że była to nudna czy bezsensowna historia, ale dlatego, że opisuje brak poszanowania ludzkiej godności - nawet najmniejszej jej części.

Artur Ligęska - to imię i nazwisko prawdopodobnie zna, a na pewno kojarzy wiele osób. To mężczyzna, który był trenerem personalnym, ale również jako jeden z pierwszych zainwestował w kluby fitness w Polsce i to w małych miejscowościach. Niestety w pewnym momencie jego życie zaczęło się sypać - popadł w długi, stracił firmę, zaczął zażywać narkotyki. By odciąć się od tego koszmaru i spróbować stanąć na nogi postanowił wyjechać z kraju. Jego celem stały się Zjednoczone Emiraty Arabskie. To tam się skierował, osiadł i planował ułożyć sobie życie na nowo. Wszystko wskazywało, że podjął naprawdę dobrą decyzję i nareszcie los ponownie się do niego uśmiechnął. Niestety tylko chwilowo. Zgubiła go naiwność w kontaktach z ludźmi o innej mentalności. Nie zauważył, że jego przyjaźń, empatia i chęć niesienia pomocy została odebrana zupełnie inaczej i to przez osobę, która mogła zbyt wiele w porównaniu do Artura.

W dzień, gdy chciał opuścić Dubaj i wrócić do Polski został cofnięty z lotniska. Jeszcze tego samego wieczoru został aresztowany rzekomo za narkotyki. Najpierw areszt w Bur Dubai, następnie w As-Sadr na pustyni. Łącznie 13 miesięcy w więzieniu, z czego większość w izolacji i nieludzkich warunkach - cela wielkości 4 metrów kwadratowych, koc i zepsuta toaleta (brak choćby umywalki gdzie można by się umyć, o jakichkolwiek kosmetykach takich jak mydło czy pasta do zębów w ogóle nie było mowy). Światło dzienne, do którego dostęp miał około 1-1,5 godziny na dobę, bo na tyle pozwalało marne okienko w ścianie i trzy posiłki, którymi może pojadłoby kilkuletnie dziecko. Warunku urągające nawet zwierzęciu, a co dopiero człowiekowi.

W tej chwili mamy XXI i takie rzeczy nie mieszczą nam się w głowie. Szczególnie gdy dowiadujemy się, że to wszystko spotkało niewinnego człowieka, który nie miał nawet możliwości się wytłumaczyć czy obronić. Nie miał szans w konfrontacji z synem szejka, którego traktował jak przyjaciela, a okazało się, że to coś znacznie poważniejszego z jego strony. Artur nie był świadom, że chęcią pomocy młodemu mężczyźnie ściągnął na siebie w pewien sposób problemy większe niż te w Polsce. Walczył 13 miesięcy, w ciągu których pomagało mu wiele osób. Jednak to, co przeżył, zostawiło ślad w jego psychice już na zawsze. Choć w trakcie odsiadki praktycznie się nie poddawał i po każdej chwili załamania zaczynał walkę z jeszcze większą determinacją, to zespół stresu pourazowego dopadł i jego. Jak sam mówi wiara w Boga, wysiłek fizyczny i nadzieja dawały mu siłę i nawet chwile zwątpienia potrafił wykorzystać tak, by coś z nich wynieść.

Muszę przyznać, że dawano nie czytałam tak ciężkiej książki, a raczej pamiętnika. Pisany praktycznie na kolanie w okresie, gdy sama pewnie położyłabym się i czekała na najgorsze, przepełniony jest wiarą i nadzieją. To zrobiło na mnie ogromne wrażenie (praktycznie równe z szokiem, jaki wywołały warunki przetrzymywania Artura). Opisana sytuacja jest o tyle niewiarygodna, że ciężko połączyć bogaty i nowoczesny kraj, jakim jest Dubaj, z tym, co potrafi on zgotować ludziom. Do tego trzeba dodać fakt, że sprawiedliwość u nich praktycznie nie istnieje...


"Facet ma prawo wykorzystać seksualnie kobietę, która jest jego niewolnicą , do czasu, aż wyda ją za mąż. On i tylko on. W praktyce wygląda to tak, że kobiety, które zostały przez nich zgwałcone i zaszły w ciążę - uwaga! - idą do więzienia z dziećmi, po czym deportowane są do kraju macierzystego,a  dzieci zostają w Emiratach, bo to dzieci państwa. Inny przykład: znajomy wziął z biurka kolegi kit kata. Ten dzwoni na policję, a zjadacz kit kata został skazany na więzienie, grzywnę i deportację"*

* - cyt. z "Pamiętnik więzienny" Artur Ligęska, str. 144

<Ocena: 9/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Burda Książki

5 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Książki mało kto czyta Niech ktoś zrobi film o tym!!to ważne!

      Usuń
    2. A ja właśnie uważam, że to jest dobry sposób na to by przekonać ludzi do literatury. Jeśli wszystko będzie w formie filmów to o w końcu czytanie zaniknie całkiem, a i tak już jest kiepsko.

      Usuń
  2. Interesuję się krajami arabskimi i koniecznie muszę poznać historię Ligęski. Jednak póki co, przede mną jeszcze wciąż część pierwsza.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiele słyszałam o tamtejszych więzieniach. Najgorszym wrogowi bym nie życzyła. Pobyt w takim miejscu zdecydowanie musi wpłynąć na psychikę. Też lubię takie historie. Na pewno dobrze się czyta. Jak zawsze wspaniała recenzja.

    Przepraszam za dłuższą nieobecność Karolciu. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń