niedziela, 28 lutego 2021

Thor Larsen - "Miasteczko głodnych dusz"

Tytuł: Miasteczko głodnych dusz
Autor: Thor Larsen
Stron: 332
Gatunek: kryminał, sensacja, dramat, dramat psychologiczny, thriller, thriller psychologiczny
Wydawnictwo: Milion
ISBN: 978-83-959-7750-3

Thor Larsen to ani skandynawski autor, ani mężczyzna. To nasza rodzima autorka Karina Krawczyk, która na swoim koncie ma już kilka książek w tym między innymi "Nazywam się Milion", którą miałam okazję recenzować. Dlaczego sięgnęłam po kolejny jej tytuł, który wydała nie tylko w swoim wydawnictwie, ale i pod pseudonimem? Ponieważ kocham skandynawską literaturę, którą mogłabym czytać dosłownie na tony. Chciałam porównać oryginalne pióro Skandynawów, z tym, co potrafią autorzy innej narodowości. Nie po drodze było mi z innym polskim autorem, który również posłużył się pseudonimem. Tym razem wahanie poszło w kąt, bo autorka jest przeze mnie znana i lubiana.

Poniedziałkowy ranek w niewielkim norweskim miasteczku Underdal. Jeden z mieszkańców niespodziewanie znajduje nagie zwłoki młodej dziewczyny, Anny Fjeld. Zabójstwo jest niezwykle podobne do tego dokonanego czterdzieści lat temu. Miejscowa policja zaczyna śledztwo oraz poszukiwanie winnego zbrodni. Przesłuchania osób z otoczenia nastolatki prowadzą w różne strony, a każda wydaje się tą, którą należy w szczególności sprawdzić. Co ciekawe, brana za niezwykle grzeczną, ale i surowo wychowywaną dziewczynę Anna, nie jest tak krystalicznie czysta, jak można by się spodziewać. Bardzo szybko śledczy odkrywają niebezpieczne związki nastolatki z podejrzanym środowiskiem. Dodatkowo możliwość wykonania testów DNA, które czterdzieści lat temu były niedostępne dają szokujące wyniki. Okazuje się bowiem, że morderca jest spokrewniony z... głównym śledczym prowadzącym sprawę!

Co wspólnego z mordercą ma policjant prowadzący sprawę? Co kryje się za fasadą miłej i grzecznej rodziny Fjeldów? Co łączy morderstwo Anny z tym sprzed lat? Czy morderca jest jeden, czy może jest ich dwóch?

Siadając do tej powieści, zupełnie nie czułam obaw przed tym, co mogę tam znaleźć. Tak jak wspomniałam, znam autorkę z poprzednich publikacji i czytało mi się ją niezwykle dobrze i przyjemnie. To, co trochę mnie rozpraszało i przeszkadzało to tym razem zbyt szybka i gwałtowna akcja! Tak, dobrze czytacie. Brakowało mi oddechu na odpoczynek i logiczne poukładanie wielu wątków. Panie Thorze gdzież to takim sprintem Pan biegł? Za duża odległość na takie tempo. Jednak wracając do plusów! Nie odczułam różnicy, że skandynawska książka w moich rękach napisana została przez osobę zupełnie innej narodowości. A wisienką na torcie dla mnie był polski akcent przewijający się niby w tle, a jednak dość ważny dla fabuły i śledztwa. Czekam na więcej!

<Ocena: 8/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Studio Million

1 komentarz:

  1. Lubię skandynawskich autorów i ich zimny klimat. Zaskoczyłaś mnie, że za tym pseudonimem kryje się polska autorka. Chętnie przeczytam, bo fabuła dość interesująca, intrygująca. Myślę że mi podejdzie.

    OdpowiedzUsuń