niedziela, 25 listopada 2018

Anna Fryczkowska - "Równonoc"


Tytuł: Równonoc
Autor: Anna Fryczkowska
Seria: NA F/AKTACH
Gatunek: reportaż, literatura faktu, literatura fabularyzowana
Wydawnictwo: Od deski do deski
ISBN: 978-83-651-5781-2


Wydawnictwo Od deski do deski zwróciło moją uwagę już spory czas temu. Ich seria NA F/AKTACH to zdecydowanie mój numer jeden. Posiadam dwie ich książki, ale już czasu, by je przeczytać nie. Mam nadzieję, że zmienię to wcześniej niż później. Historia opisana przez Annę to nie czysty dokument, to opowieść fabularyzowana, utkana na wspomnieniach i informacjach autentycznych wydarzeń w Łobzie, Rewalu i Starym Drawsku w marcu 1998 i 1999 roku. Tylko czytając, przeszywa nas dreszcz niepokoju i smutku jakby to wszystko dotyczyło nas...

Utrata bliskiej osoby boli. Rani, gdy ktoś umiera. Chociaż mniej, gdy taka osoba przeżyła już swoje lata. Bardziej, gdy tracimy dziecko. Doskwiera nam, gdy kogoś tracimy, bo on znika. Może ktoś go porwał? Gdzieś się zgubił? Ma atak paniki lub amnezji? Kiedy się odnajduje to nasz najszczęśliwszy dzień w życiu. Może nie do końca, gdy dostajemy ciało, a nie tę ukochaną osobę, ale... mamy kogo pożegnać. Możemy go godnie pochować, możemy pozwolić mu odejść. A co jeśli mijają tygodnie, miesiące i lata, a my nadal nie mamy ani utraconej osoby, ani jego ciała? Nie wiemy, czy ten ktoś żyje, czy umarł. Czy możemy nadal czekać, czy już zacząć wchodzić w etapy żałoby? 

Cztery rodziny doświadczyły straty. Każda z nich utraciła syna i/lub brata. Czterech chłopców niezwykle do siebie podobnych znika. Jeden w marcu 1998 roku, a trzech w marcu 1999 roku. Żaden się nie odezwał, nie pojawił, nie dał znaku życia. Policja nie wiele zrobiła. W końcu dwoje nastolatków uciekło z ośrodka wychowawczego, jeden prawdopodobnie pił i się utopił. Czwarty również się utopił. A rodziny niewiele mogły zrobić. Starały się wierzyć w mundurowych. W to, jak prowadzą sprawy. Czas mijał, żadnych nowych informacji, śledztwa umorzono. Tylko jedna rodzina pogodziła się z prawdopodobną śmiercią własnego syna. Reszta chciała dojść prawdy. Po latach pojawił się ślad, ale nigdy nie został sprawdzony. Czy był prawdziwy i słuszny? Tego się nie dowiemy. 

Gdyby do zaginięć doszło raptem kilka lat później, wszystko mogło potoczyć się inaczej. Pojawiły się nowe metody, badania DNA, komputery, komórki. Jest wiele możliwości. Wtedy nie było prawie nic. Naklejanie plakatów, które kilka godzin, a czasami minut od zawieszenia zrywane były przez wiatr lub deszcz, na nic się zdawało. 

Książka jest niezwykle bolesna mimo z fabularyzowana. Kiedy człowiek pomyśli, że to prawda tylko przedstawiona trochę inaczej kraje mu się serce. No, bo jak się zachować, gdy ginie dziecko, nie ma po nim śladu i nie wie się, czy żyje, czy nie... Ma się z nim pożegnać? Czy czekać na jego powrót do końca? Kogo tak naprawdę wyczekiwać po 5, 8 czy 10 latach? 

Książka to nowość na rynku wydawniczym, którą polecam jak mało jaką pozycję. Warto przeczytać, pomyśleć. Ja nie wiem, czy i kiedy ewentualnie o niej zapomnę.

Równe 20 lat od zaginięcia Szymka, a dziewiętnaście lat od zaginięcia Darka, Jędrka i Kamila. Nadal nie wiadomo gdzie mogli lub mogą przebywać, co się z nimi stało i czy jeszcze żyją. Wykonano progresje wiekową dla Jędrzeja oraz Kamila. Dla Szymona i Dariusza nigdy tego nie zrobiono.

Ocena: 8/10

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję księgarni  Tania Książka.

2 komentarze:

  1. Bardzo zachwalasz, ale obawiam się, że to by była za "ciężka" książka dla mnie :) Przynajmniej na razie wolę coś lżejszego albo fikcję. Ale może kiedyś...?

    OdpowiedzUsuń
  2. Skoro tak bardzo polecasz jeśli tylko będę miała okazję z pewnością przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń