poniedziałek, 27 listopada 2017

Charlotte Link - "Sześć lat. Pożegnanie z siostrą"

Tytuł: Sześć lat. Pożegnanie z siostrą
Autor: Charlotte Link

Stron: 288
Gatunek: biografia, autobiografia, dokumentalna, pamiętnik, dramat, literatura faktu
Wydawnictwo: Sonia Draga
ISBN: 978-83-799-9904-0

Charlotte Link - jakże dobrze znana autorka dla miłośników literatury obyczajowej, ale przede wszystkim psychologicznych powieści sensacyjnych. Ja niestety nie miałam okazji przeczytać jakiejkolwiek książki Charlotte i żałuję, ale też mam w planach to nadrobić. Jednak nie bez powodu sięgnęłam właśnie po tą pozycję. O jej powieściach czytać i słychać wszędzie wiele dobrego, a ta jest jednak całkiem inna niż te wydane przez nią do tej pory. Chciałam się przekonać czy jest świetna też w innych klimatach. 

Pytanie brzmi czy taką książkę jaką jest "Sześć lat. Pożegnanie z siostrą" można dzielić na kategorie świetna pozycja lub dno? Genialna konstrukcja lub totalna porażka? Nie. To jest właśnie ta różnica. W tej książce nie o to chodzi. Ten tytuł ukazuje nam coś całkiem innego, coś czego nie da się ująć w ramy typowej oceny konkretnych powieści. Spytacie pewnie: "dlaczego?"

Bo to historia szczera, prywatna i intymna. To zwierzenia o walce o każdy dzień siostry Charlotty - Franziski. Opowieść uchylającą sporą część prywatnego życia autorki i jej rodziny. Nie każdego na to stać, nie każdy uważa to za słuszne, ale czasami właśnie to pomaga uporać się z traumą jaką dana osoba dźwiga na barkach. 

"Sześć lat. ..." to próba pogodzenia się przez Link z wieloma rzeczami. Ból jakim jest świadomość, że jedna z najbliższych Ci osób w każdej chwili może odejść jest straszny. Wiem o tym z doświadczenia, więc rozumiem co przeżywała Charlotte. Problemem jest pogodzenie się z losem jaki pisany jest każdemu z nas. A mam wrażenie, że najgorzej pogodzić się nie z własnym, ale właśnie drugiej osoby - szczególnie tej kochanej przez nas całym sercem.

Franziska miała zaledwie dwadzieścia pięć lat, gdy zdiagnozowano u niej chłoniaka Hodkinga - złośliwy nowotwór węzłów chłonnych, który w 80% jest w pełni uleczalny. Wydawało by się, ze statystyki są wspaniałomyślne i po części tak jest, a młoda dziewczyna znajduje się właśnie w tej jakże chlubnej większości. Po miesiącach walki udaje się wywalczyć remisję. Zarówno Franz jak i jej rodzina starają się wrócić do normalnej codzienności. Choć po ciężkiej i agresywnej terapii lekarze ostrzegają, że nie zostanie nigdy matką ona na przekór wychodzi za mąż i rodzi dwójkę wspaniałych dzieci. Jest szczęśliwą rodzicielką - ma syna i córkę. Czerpie z życia garściami. Podróżuje, pracuje, jest wolontariuszką w obronie braci mniejszych. Wszystko było cudownie do czasu. Świat rozsypuje się jak domek z kart, gdy u czterdziestojednoletniej już Franziski znów zdiagnozowano raka - tym razem jelita. Co szokuje w tym najbardziej? Fakt, że kobieta nie umiera z powodu tegoż właśnie nowotworu. Jakim cudem? I co tak na prawdę było przyczyną jej śmierci jeśli nie ta straszna choroba?

Muszę przyznać, że jestem dość twarda i mało rzeczy mnie "rusza". Uronienie łzy przy czytaniu to u mnie sporadyczna sytuacja. Wstyd się przyznać, ale częściej się to u mnie zdarza, gdy czytam o krzywdzie zwierząt. A jednak historia Charlotte i jej siostry rozerwała mi serce. Mam wrażenie, że zostało one wyrwane i posiekane. Co, więc musiały czuć obie kobiety, które to przeżywały, a nie o tym czytały? Jak to możliwe, że ta historia nie jest tylko bujną wyobraźnią autorki? Jak życie może pisać takie scenariusze? To boli, ale jest najprawdziwszą prawdą - wiem z autopsji. Myślę, że warto by każdy zapoznał się z tą pozycją. Chyba, że jesteś zbyt wrażliwy/ -a to decyzję podejmij sam/ -a. Ja polecam z ręką na pękniętym sercu...

Ocena: 10/10


Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Sonia Draga

niedziela, 26 listopada 2017

Mindy McGinnis - "Dyskretne szaleństwo"

Tytuł: Dyskretne szaleństwo
Autor: Mindy McGinnis

Stron: 392
Gatunek: thriller, thriller gotycki, dramat,
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
ISBN: 978-83-655-0678-8

Powiedzmy sobie szczerze, że jak ktoś zna mnie lub moje półki z książkami to wie w czym gustuję. Tym sposobem kryminały i thrillery zajmują u mnie pierwsze miejsce, a ta pozycja swoim opisem skradła moje serce praktycznie od razu. Kapsułka mroku i tabletka gotyku polana syropem z medycyny. Jak tego nie przeczytać? Ja odmówić sobie nie mogłam. Szczególnie, że czasami na upartego mogła bym znaleźć się w sytuacji głównej bohaterki. Wcale wiele nie potrzeba by i mnie zamknęli w takim domku... A na poważnie to właśnie są klimaty jakie kocham i tego się będę trzymać.

Przenieśmy się do XIX w. do Bostonu. To czasy, gdy kobiety miały nie wiele do powiedzenia, a mężczyźni do woli korzystali z przewagi jaką nad nimi mieli. 

Nastoletnia Grace Mae za sprawą ojca trafia do przytułku dla obłąkanych. Będąc w ciąży jest tam poniżana, głodzona i bita. Dziewczyna niknie w oczach, a to co daje jej chwilę oddechu i schronienie to milczenie. Jednak to nie pozwala jej zapomnieć o doznanej krzywdzie. Tyle, że ona nie myśli o sobie. W jej sercu pojawia się tylko siostra, a myśli krążą wokół tego jak jej pomóc i co zrobić by uniknęła jej losu.
W tym samym czasie dostrzega ją jeden z lekarzy z przytułku. Wyszkolony frenolog i amator psychologii kryminalnej. To właśnie on zauważa potencjał w genialnym choć skrytym umyśle dziewczyny. Postanawia jej pomóc i podstępem zabiera ją z jednego przytułku i zabiera do innego gdzie pracuje na stałe.
Ten szalony duet w dość krótkim czasie wplątuje się w sprawę poszukiwania seryjnego mordercy młodych kobiet. Zarówno doktor Thornhollow jak i nastolatka wczuwają się w swoja rolę i próbują swych sił żeby odkryć zarówno samego zabójcę jak i jego motywy. Problemem okazuje się to, że Grace wciąż skrywa swoje demony, o których nie jest w stanie zapomnieć i mimo iż chce skupić się na tropieniu szaleńca to zadanie staje się nie lada wyzwaniem. 

" - W pana ustach brzmi to tak, jakby w gruncie rzeczy nikt nie był chory psychicznie.  
- Wprost przeciwnie, moja definicja jest zbyt rozległa. Uważam, że wszyscy jesteśmy szaleni. Niektórzy z nas zachowują jedynie w tej kwestii większą dyskrecję." *

Muszę przyznać, że autorka świetnie przedstawiła szpital psychiatryczny tamtych czasów oraz metody leczenia osób z zaburzeniami psychicznymi. Jednak mam mały niedosyt. Niby są tam szaleństwo, gotycki thriller i straszne historie, ale jak by były w zbyt skromnym stopniu. Nie, że jest ich mało, ale zbyt delikatne? No nie wiem może faktycznie jak mówi tytuł nie tylko szaleństwo jest tu dyskretne, ale i cała historia. Jednak parę rzeczy robi ogromne wrażenie i chciała bym żeby autorka porwała się na napisanie jeszcze czegoś.

* - Cytat z "Dyskretne szaleństwo" Mindy McGinnys

<Ocena: 8/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Wydawnictwo Kobiece

sobota, 25 listopada 2017

Justyna Wojteczek, Wiesław Wiktor Jędrzejczak - "Pozytywista do szpiku kości"

Tytuł: Pozytywista do szpiku kości
Autor: Justyna Wojteczek, Wiesław Wiktor Jędrzejczak
Stron: 248
Gatunek: literatura współczesna, biografia, literatura naukowa, literatura popularnonaukowa, literatura polska
Wydawnictwo: Studio EMKA
ISBN: 978-83-650-6835-4


Biografie czy autobiografie to zasadniczo gatunki książek, które omijam szerokim łukiem. Nie umiem się w nich odnaleźć i najczęściej kojarzą mi się ze wścibstwem, wsadzaniem nosa w nieswoje sprawy, rozgrzebywaniem niepotrzebnych sytuacji itp. Jednak bywają osoby, których historia mnie interesuje i to bardzo. Jeśli maja jakiekolwiek powiązania z medycyną, kryminalistyką czy zwierzętami to bardzo chętnie sięgam po książkę i w tedy gatunek auto- czy biografii mnie nie przeraża i nie odstrasza.

Wiesław Wiktor Jędrzejczak znany jest pewnie bardzo dużej części z Was. Są wśród nas pewnie i tacy, którzy mogli mieć okazję poznać go osobiście. Jest nie tylko naszym czyli Polaków skarbem. Znany chyba na całym świecie zasłużył na uznanie i  sympatię ludzi. Autor wielu książek, artykułów czy publikacji. Uznany specjalista chorób wewnętrznych szczególnie w dziedzinie hematologii, onkologii klinicznej oraz transplantologii. Jednak to co go najbardziej wyróżnia to charyzma, empatia oraz ciepło, które okazuje pacjentom. Zrozumienie dla nich i ich rodziny. Pozytywnie nastawiony stara się być zawsze uśmiechnięty i kiedy tylko może służy dobrą radą, miłym gestem i wsparciem. 

Profesor opowiada nam o swoim życiu, początkach kariery, o postępach a czasami cofnięciach w medycynie. O walce o przyszłość, a raczej o walce o codzienność, bo ciężko było myśleć o tym co będzie jutro, gdy nie wiedziało się co będzie za kilka godzin. Powiedzmy sobie jednak, że choćby nie wiem jak pozytywnym człowiekiem był pan Wiesław to zawód jaki wybrał, a szczególnie specjalizacja nie często dawała mu powody do radości. Chociaż jako hematolog wdrożył wiele pionierskich sposobów leczenia agresywnych odmian białaczek szpikowych i został jednym z dziesięciu najbardziej wpływowych lekarzy w Polsce to są osoby, które powiedzą, że są inni, bardziej zasłużeni, znani i być może lepsi. Nie mam zamiaru się z tym spierać, ale uważam, że wszystko co uzyskał profesor Jędrzejczak należy mu się po stokroć. 

Co ciekawe prócz kariery medycznej Wiesław Jędrzejczak zrobił też karierę w Wojsku Polskim i zdobył tam stopień pułkownika. Mimo to udało mu się dwukrotnie dostać stypendium w Stanach Zjednoczonych co zainteresowało oczywiście zainteresowało polski wywiad, a sama bezpieka chciała go zwerbować w swoje progi. Jak się okazało - bezskutecznie.

Bardzo spodobał mi się styl w jakim przedstawiono tu historię profesora. Nie są to tylko suche fakty, ale też wiele ciekawostek, prywatnych przemyśleń, a nawet zabawnych sytuacji. Jest też dodatek w formie wielu czarno-białych fotografii . Musze przyznać, że jak na osobę, która nie przepada za gatunkiem jakim jest biografia to w tej książce się odnalazłam. Czytała mi się bardzo przyjemnie choć nie zawsze łatwo. Na prawdę zachęcam do zapoznania się z tą pozycją. Myślę, że wiele osób będzie usatysfakcjonowanych treścią tej książki.

<Ocena: 10/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Studio EMKA

Vi Keeland - "MMA Fighter. Przebaczenie"

Tytuł: MMA Fighter. Przebaczenie
Cykl: MMA Fighter (Tom 3)
Autor: Vi Keeland
Stron: 384
Gatunek:  literatura obyczajowa, literatura erotyczna, dramat, romans
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
ISBN: 978-83-655-0674-0

Przede mną, a raczej za mną trzeci i ostatni już tom trylogii MMA Fighter. Muszę przyznać, że polubiłam ją już od pierwszego tomu co jak dla mnie i tego gatunku książek było miłym zaskoczeniem. Myślę, że nie jedna kobieta znalazła by tu swój kawałek świata i przeniosła myśli po ciężkim dniu właśnie w stronę bohaterów i ich przygód.

Jakson Knight jest wysportowanym i cholernie przystojnym facetem. Jako zawodnik MMA cieszy się dość dużą popularnością wśród płci przeciwnej. W towarzystwie bardzo szarmancki i wychowany o ujmującym stylu bycia w łóżku potrafi pokazać się z całkiem innej strony. 

Lily St. Claire to kobieta nie tylko piękna, ale i mądra. Po przejściach wie, że nie warto łączyć życia prywatnego z zawodowym i stara się tej zasady mocno trzymać. Jako córka legendarnego zawodnika MMA i współwłaścicielka sieci klubów jest obeznana z męskim towarzystwem i nadmiarem testosteronu. Wie z doświadczenia jakim typem są mężczyźni z tych kręgów.

Pech, a może szczęście powoduje, że losy tych dwojga się splatają. I choć ona jest świeżo po rozstaniu, którego jej były nie rozumie, a na dodatek twardo chce udowodnić sobie i innym, że potrafi nie łączyć ze sobą spraw zawodowych i prywatnych to nie potrafi oprzeć się wrażeniu, że Jax ją przyciąga, ale i pociąga. Choć lampka w głowie się świeci i rozsądek chce się przebić na zewnątrz to Lili nie potrafi walczyć ze sobą i tym co dzieje się między nimi. Jax również czuje te iskry oraz napięcie. Robi wszystko by zdobyć kobietę, która nieumiejętnie, ale jednak próbuje się opierać. 

Muszę przyznać, że każda z części MMAFighter ma w sobie to coś. I choć nie można powiedzieć by była to literatura z wyższej półki to czyta się szybko i przyjemnie. A jeśli jesteś kobietą lubiącą seksownych i niekoniecznie grzecznych facetów to spędzisz z tą serią naprawę przyjemny czas. Teraz, gdy wieczory długie to towarzystwo koca, ciepłej herbatki i tych powieści będzie idealnym wyborem.

<Ocena: 8/10>


Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Wydawnictwo Kobiece

poniedziałek, 20 listopada 2017

Kirsty Moseley - "Zdobyć Rosie. Czas próby"

Tytuł: Zdobyć Rosie. Czas próby
Seria: Nic do stracenia
Autor: Kirsty Moseley
Stron: 304
Gatunek: literatura młodzieżowa, romans, obyczaj, dramat, love story
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
ISBN: 978-83-276-3117-6


Wspominałam już, że Kirsty została jedną z moich ulubionych autorek jeśli chodzi o tematykę lżejszą niż mój standardowo uwielbiany kryminał czy thriller. To ona jest przeze mnie wybierana, gdy tylko mam ochotę na trochę romansu tyle, że z kłopotami w tle. Mam za sobą wszystkie jej pozycje wydane po polsku i choć jedne są lepsze, a drugie gorsze to raczej nie zrezygnuję z podczytywania ich w wolnej chwili.

W poprzedniej części "Zdobyć Rosie. Początek gry" poznaliśmy głównych bohaterów. Tytułową Rosie oraz Nate'a. Teraz czas na poznanie ich dalszych losów.

Panna York oraz agent Peters zdecydowanie się do siebie zbliżają i definitywnie kończą jako para. Dla Nate'a dziwnym uczuciem jest fakt pewności iż to ta jedyna, że chce z nią spędzić resztę życia i chce założyć z nią rodzinę. Do niedawna uznawał tylko przygody na jedną noc i to szczerze mówiąc praktycznie co noc. A teraz ta zmiana powoduje, że choć jego pewność jest chyba na najwyższym poziomie to nie umie się w tej sytuacji znaleźć. Zaczyna szukać pomocy u swojego przyjaciela Asthona. Chce wiedzieć co w związku należy, co można a co jest zakazane i czego unikać. Dobrze wie, że jako facet w zasadzie nie posiada krzty romantyzmu i to go przeraża, bo potrafi spartaczyć każdą najbardziej intymną sytuację. Co ciekawe Rosie właśnie to w nim uwielbia. Jego naturalność, robienie z siebie idioty byle poprawić jej humor albo co częściej stosuje - coś na niej wymusić. Ale jej się to bardzo podoba i choć nie raz miała ochotę zapaść się przez to pod ziemię to wie, że ie wyobraża sobie bez niego i tego wszystkiego życia. Zresztą nie tylko ona. Jej synkowi DJ-owi również zaczyna zależeć na jej chłopaku równie mocno. Lgnie do niego bardziej niż do własnego ojca. 
On czeka na te dwa słowa z jej ust, a ona choć wie, że go kocha nie potrafi się na tą deklarację zdobyć. Po tym co przeszła strach jest zbyt duży, obawy spychają nadzieje na dno, a wiara nie chce przebić się przez mur obronny. 

Na co zdecydują się młodzi ludzie? Czy Rosie uwierzy, że nie każdy mężczyzna to zimny drań? Czy Nate zaufa swojemu przeczuciu, że czas się ustatkować i zdecyduje się na ten krok właśnie z panną York? Co będzie musiało się zdarzyć, by docenili to co mają i to co dają sobie nawzajem?

Choć wspomniałam, że pierwszy tom "Zdobyć Rosie" średnio mi się podobał to również dodałam, że chcę poznać ich dalsze losy. I jak nie polubiłam Nate'a na początku tak tu wzbudził we mnie sporo sympatii. Jak każdy normalny człowiek miał swoje wady i to spowodowało, że był "ludzki" i realny. Rosie w dalszym ciągu była moją ulubienicą. Na pewno czekam na kolejne książki autorki, a Was zachęcam do zapoznania się nie tylko z losami tych bohaterów, ale i innych stworzonych przez Kirsty. Cieszę się, że ta pozycja była znacznie lepsza od pierwszej części tej dylogii.

<Ocena: 8/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu HarperCollins Polska

czwartek, 9 listopada 2017

Vi Keeland -"MMA Fighter. Szansa"

Tytuł: MMA Fighter. Szansa
Cykl: MMA Fighter (Tom 2)
Autor: Vi Keeland
Stron: 368
Gatunek:  literatura obyczajowa, literatura erotyczna, dramat, romans, literatura współczesna, literatura kobieca
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
ISBN: 978-83-655-0672-6

To co do tej pory ukazało się po polsku, a jest spod pióra Vi przeczytałam wszystko. I choć jej książkom daleko do tych z wysokiej półki, a stylowi "troszkę" brakuje do arcydzieł literackich to jest idealna na wieczory. Szczególnie te troszkę dłuższe. Dlaczego? Bo jedna pozycja na jeden wieczór wystarczy. 

W pierwszej części poznaliśmy Elle i Nico, którzy również i tu się pojawiają choć niestety sporadycznie. Teraz poznajemy Liv i Vinnce'a.

Liv jest śliczna i ambitna, a przy tym pracowita.  Stoi na najlepszej drodze do zdobycia pracy marzeń. Wszystko zależy tylko od jednego artykułu, który jak się okaże nie będzie wcale taki łatwy i przyjemny w napisaniu.

Vince "Niezwyciężony" Stone. Przystojniak jakich mało i bardzo dobrze zdaje sobie z tego sprawę. Potrafi to wykorzystać. Jako zawodnik MMA ma wspaniałą prezencję i choć nie wierzy w miłość bez problemu przedkłada potrzeby kobiet nad własne - szczególnie w łóżku. Oczekuje najważniejszej walki w karierze i to na niej powinien się skupić, a nie na czymś lub kimś innym.

Zarówno panna Michaels jak i pan Stone się znają. Żeby było ciekawie ona udzielała mu korepetycji. Ich drogi się rozeszły. Część spraw zostało przerwanych, a część niewyjaśnionych. Teraz po 7 latach spotykają się znów. To o nim Liv ma napisać artykuł. Tyle, że od pierwszego spotkania między nimi czuć napięcie, dosłownie widać iskry, a powietrze można kroić nożem. Pierwsza ich reakcja na własny widok to zaskoczenie i nieufność przez to co było kiedyś. Druga to silne pożądanie i pragnienie tego drugiego.

Czy odważą się sobie zaufać od nowa, ale przede wszystkim wytłumaczyć co zaszło te siedem lat temu? Czy kobieta napisze artykuł, który może zniszczyć to co starają się wyjaśnić i wyprostować? Co wybiorą Liv i Vince? Powiedzenie, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki czy wręcz przeciwnie i postawią na starą miłość co nie rdzewieje? A może z całej tej sytuacji wyniknie jeszcze coś innego? 

Choć z reguły nie czytam takich książek to przyznam, że Keeland polubiłam od początku. Lekki styl, przyjemne i szybkie w czytaniu pozycje. Bohaterzy, których polubiłam - nawet jeśli jednych bardziej od drugich. Jedne z lepszych jakie czytałam w tym gatunku. I choć autorka nie pisze nic nowego czego jeszcze nie było to robi to sprawnie i dobrze. Ocena jest wysoka, ale zastrzegam, że jest brana z punktu widzenia książki w danym gatunku, a nie jako książka sama w sobie. Polecam kobietom gustującym w takich klimatach.

<Ocena: 9/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Wydawnictwo Kobiece

niedziela, 5 listopada 2017

Jojo Moyes - "We wspólnym rytmie"

Tytuł: We wspólnym rytmie
Autor: Jojo Moyes
Stron: 528
Gatunek: literatura współczesna, literatura obyczajowa, literatura kobieca
Wydawnictwo: Między Słowami
ISBN: 978-83-240-3820-6

O Jojo słyszałam wiele. Szczególnie za sprawą dwóch jej książek tj. "Zanim się pojawiłeś" oraz "Kiedy odszedłeś". Ich nie miałam okazji czytać, ale może kiedyś będzie mi to dane. Jeśli zaś chodzi o "We wspólnym rytmie" to to co zachęcało mnie najbardziej to... koń. Tak. Dobrze czytacie. Chodzi o konia. Zarówno tego na okładce jak i tego co występuje na kartach powieści. Czy było warto czytać właśnie z takiego punktu widzenia?

 Dwie dziewczyny, których życiowe drogi się krzyżują.

Natasha Macauley jest młodą i ambitną prawniczką. I choć kobieta i jej mąż mają wydawało by się wszystko - duży i piękny dm, dobrze płatne prace, mnóstwo pieniędzy i znajomych to ich małżeństwo legło w gruzach. Czekający ją rozwód rekompensuje sobie pracą. Spotyka się również z kolegą z pracy. I boli ją tylko fakt, że on nie chce przedstawić jej synom, a jej jak do tej pory dzieci mieć nie było dane...

Czternastoletnia Sarah jest miłośniczką koni. Jej jedynym opiekunem jest dziadek, który pewnego dnia trafia do szpitala. Jego stan niestety się nie poprawia i dziewczyna jest zdana sama na siebie. Ma szkołę, opiekę nad koniem Boo, odwiedziny u dziadka i ogarnięcie domu. Nie radzi sobie.

Pewnego wieczoru Natasha wpada na Sarah w sklepie, gdzie nastolatka oskarżona zostaje o kradzież. Kobieta ratuje ją z opresji, ale to nie koniec ich wspólnych przygód. Pytanie tylko czy będą one pozytywne i jak się potoczą. 

Polubiłam młodą prawniczkę za to co sobą reprezentuje. Za to kim jest. Ale po części znienawidziłam czternastolatkę. Wiadomo, że bycie nastolatkiem to nie łatwa sprawa. Problemy wydają nam się w tedy ogromne i chcieli byśmy wszystko sami. Sarah ma możliwość robienia wszystkiego sama, ale nie do końca w pozytywnym tego słowa znaczeniu.

Jojo świetnie przedstawiła dwa jakże różne charaktery swoich bohaterów, ale książka sama w sobie niestety bardzo mnie zawiodła. Lubię konie o czym wspomniałam i to był element dla którego sięgnęłam po tę pozycję. Było o jednym dużo, aż za dużo mogła bym powiedzieć. Osoba, która za tymi zwierzakami nie przepada albo po prostu się nie interesuje może momentami być wręcz załamana ilością treści poświęconej szkoleniu tych stworzeń. To przytłacza, a zrobienie z Boo głównego bohatera i zepchnięcie ludzi na dalszy plan było nieudanym zabiegiem. Od siebie dodam, że powieść mnie nudziła. Zbyt powolna i mało ambitna treść mnie zniechęciła. Ale chcę dać autorce szansę, bo za coś pozytywne opinie chyba dostała.


<Ocena 5/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Znak Literanova

sobota, 4 listopada 2017

Ryszard Ćwirlej - "Milczenie jest srebrem"

Tytuł: Milczenie jest srebrem
Autor: Ryszard Ćwirlej

Cykl: Milicjanci z Poznania (tom 8)
Stron: 480
Gatunek: literatura polska, kryminał, sensacja, 
Wydawnictwo: Muza
ISBN: 978-83-278-0706-1


Chociaż to już ósmy tom przygód milicjantów z Poznania to niestety moje drugie z nimi spotkanie. Muszę przyznać, że za pierwszym razem, gdy siadałam i zapoznawałam się z nimi o ich śledztwem to byłam pełna niepokoju i znaków zapytania. Ale im więcej stron było za mną tym większe zaskoczenie i to pozytywne. Jedno jest pewne autor trzyma poziom na wysokim poziomie i to przez całą powieść.


Przenosimy się do roku 1986. Jest marzec, a w Gnieźnie proboszcz archikatedry dokonuje szokującego odkrycia. Ktoś zbezcześcił Kościół i ukradł srebrną figurę świętego Wojciecha z sarkofagu za głównym ołtarzem. Ponieważ trwa tam właśnie remont to podejrzanych jest wielu, a i dostęp poprzez rusztowania znacznie ułatwiony. Zaczyna się, więc zawiłe śledztwo do którego oddelegowani zostają milicjanci z Poznania. Zespół majora Marcinkowskiego zabiera się do pracy,a Teofil Olkiewicz wraz z Mirosławem Brodziakiem i resztą zaczynają rozpracowywać grupkę studentów, którzy zajmują się przemytem legalnie kupionego w Polsce srebra do NRD gdzie można je sprzedać nawet pięciokrotnie drożej. Jak by tego było mało dochodzi do kilku włamań do szpitali gdzie z archiwów kradzione są w ilościach hurtowych klisze rentgenowskie. Ponieważ śledztwo utknęło w martwym punkcie Mirek postanawia poprosić o pomoc swojego kumpla. Ryszard Grubiński zwany przez wszystkich Gruby Rychu bez zastanowienia puszcza wici w półświatku, w którym sam urzęduje. Jak się okazuje nie trzeba długo czekać na informację gdzie prawdopodobnie przetapiane jest srebro. 

Kiedy po czwartym tomie, a dla mnie pierwszym przeczytanym chwaliłam pisarstwo Ćwirleja nie wiedziałam czy będzie to jednorazowe czy wręcz przeciwnie. Drugie spotkanie przebiegło w równie przyjemnej atmosferze jeśli nie jeszcze lepszej. Musze przyznać, że stworzenie gatunku neomilicyjnego kryminału to na prawdę świetny pomysł - szczególnie, gdy weźmie się pod uwagę poziom wykonania. W dalszym ciągu utrzymuję, że moim antybohaterem jest Teoś, ale wiem, że bez niego te książki były by niczym. Trzeba będzie nadrobić pozostałe tomy i Was również zachęcam do zapoznania się z książkami Ryszarda Ćwirleja!

<Ocena: 10/10>


Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję księgarni Tania Książka

Benjamin Ludwig - "Prawdziwa Ginny Moon"

Tytuł: Prawdziwa Ginny Moon
Autor: Benjamin Ludwig
Stron: 352
Gatunek: literatura współczesna, literatura obyczajowa, dramat, 
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
ISBN: 978-83-276-2616-5


Pomijając opis, z którym mamy do czynienia na tylnych okładkach, a który w tym wypadku zrobił na mnie pozytywne wrażenie miałam i mam nadal uczucie, że coś jeszcze ciągnęło mnie do tej pozycji. Nie wiem co to było, ale cieszę się, że się pojawiło, bo książka warta była poświęcenia kilku godzin czasu. 

Ginny Moon ma zaledwie czternaście lat. Jednak nie jest zwykłą nastolatką. Zmaga się z autyzmem. Ma za sobą także wiele doświadczeń, ale jak by mało było choroby to to co ją do tej pory spotkało nie było pozytywne i dobre. Nastolatka nie dość, że nie miała prawdziwego domu, nie zaznała w swoim życiu prawdziwej miłości, musiała dbać o siebie, ale też o lalkę. Kiedy, więc pewnego dnia zabrała ją policja i trafiła do rodziny zastępczej byłą przerażona. Już sama zmiana otoczenia dla autystycznej dziewczynki była traumatyczna, a co dopiero fakt, że nie miała przy sobie lalki, która jej potrzebowała i to bardzo. Trzecia rodzina, u której jest najdłużej w końcu kupuje jej lalkę niemowlę by mogła się nim opiekować, ale Ginny nie chce nowej, chce SWOJĄ lalkę! Kłopoty zaczynają się, gdy dziewczynka nawiązuje kontakt z matką, z którą nie powinna go mieć. Problemy dosięgają nie tylko samą nastolatkę, ale też jej nową "na zawsze" rodzinę. I choć autystyczna dziewczyna cieszy się i na swój sposób docenia miejsce i ludzi u których się znajduje to jednak tęskni za swoim rodzinnym domem. Za matką, która ją krzywdziła oraz za swoją LALKĄ.

Kim jest lalka? Dlaczego Ginny tak na niej zależy i czemu twierdzi, że lalka sobie bez niej nie poradzi? Czy nastolatka zniszczy zaufanie jakie wywiązało się między nią a "na zawsze" rodzicami jak ich nazywała? Czy autystyczna dziewczynka na prawdę chce wrócić do rodzinnego domu?

Czytając "Prawdziwą Ginny Moon" wkracza się w całkiem inny świat. Świat przedstawiony nie tylko oczami dziecka, ale na dodatek dziecka chorego na autyzm. Ona postrzega wszystko inaczej z naszego punktu widzenia. Z jej punktu to my działamy inaczej. To wszystko powoduje, że często dochodzi do nieporozumień i problemów. Benjamin Ludwig w naprawdę świetny sposób ukazał nam te kłopoty i niedomówienia. Język jakim się posłużył jest na prawdę godny uwagi. Chciała bym by napisał coś jeszcze, być może w podobnym stylu. W tedy wiem, że nie zawahała bym się przed przeczytaniem. On już skradł moje serce tą książką. Polecam, bo na prawdę warto poświęcić tej pozycji czas. A patrząc na styl, tematykę i objętość jest to na prawdę niewielka ilość czasu.

<Ocena: 9/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu HarperCollins Polska