sobota, 20 maja 2017

Argymir Iwicki - "Burek na śnaidanie. Serbia dla koneserów"

Tytuł: Burek na śniadanie. Serbia dla koneserów  
Autor: Argymir Iwicki
Stron: 320
Gatunek: literatura podróżnicza,
Wydawnictwo: Bernardinum
ISBN: 978-83-7823-819-5

Niejednokrotnie wspominałam, że kocham książki podróżnicze. Praktycznie nie mam ograniczeń jeśli chodzi o to o jakim kraju. Po prostu chcę poznać wszystkie zakamarki świata, których raczej nie dane mi będzie zobaczyć na własne oczy. Niejednokrotnie nie potrzeba zdjęć, bo opisy są tak realistyczne i dokładne, że można sobie wiele wyobrazić. Przyznajmy jednak, że fotografie to w pewien sposób to podstawa książek podróżniczych. Szczególnie tych w wydaniach albumowych.

W przypadku "Burka..." na samym wstępie autor ostrzega nas, że nie jest to typowa książka podróżnicza. Nie będzie to też przewodnik. To książka, opowieść o "Mojej Serbii" jak nazywa ją Argymir. Historia o fragmencie czasoprzestrzeni, która znajduje się na południu Europy. O kawałku ziemi, który zdołał poznać i posmakować, ale którego nie rozgryzł i nie odkrył jeszcze w całości. Nie miał szans, czasu i okazji żeby  zobaczyć, poznać i opisać wszystko. Nie miał możliwości zrobić zdjęć, porozmawiać z ludźmi. Ale pokazał i opisał nam to co zobaczył, dotknął i poznał.

Kiedy zobaczyłam książkę i jej tytuł to jako miłośniczka zwierząt miałam swoje skojarzenie i się przeraziłam. Musiałam poczytać o czym jest, co kryje się za "burkiem" nim odważyłam się zajrzeć w jej karty. Jak kamień spadł z mych ramion, gdy zorientowałam się, że ten tytułowy "burek" to ciasto z nadzieniem. Może być nadziany mięsem, warzywami czy serem. Grunt by był tłusty i gorący. No i jedzony na śniadanie z naturalnym jogurtem. To tylko jedno z wielu serbskich dań. 
Prócz tego autor pozwala nam choć w niewielkim stopniu poznać Vuk Karadzica - największego serbskiego językoznawcę, historyka i etnografa. Wylicza nam serbskie atrakcje wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Serbia ma tylko, a może aż trzynaście takich atrakcji. M. in. Park Narodowy Derdap, Forteca Smederevo czy Monastyr Studenica oraz Sopocani. 
Prócz tego wiele ciekawostek, wrażeń i opisów z punktu widzenia Argymira. Do tego przepiękne zdjęcia.

Dla mnie książka warta czasu i uwagi. To, że książka jest całkowicie subiektywna w ogóle mi nie przeszkadzało, a jeśli dla kogoś to problem to autor na szczęście już na początku ostrzega, że to jego książka o jego Serbii. Więc nie mamy prawa mieć pretensji. Zdecydowanie sięgnęła bym po inne pozycje Iwickiego. Polecam


<Ocena: 10/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Bernardinum

6 komentarzy:

  1. Z tym burkiem to szkoda, mogłaby być ciekawsza pozycja gdyby ta potrawa była... bardziej dosadna ;) No, ale to już domena chińskich kulinariów :D A recenzja ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Michale miałam okazję czytać książkę gdzie burek był faktycznie burkiem. Na jakiś czas mi starczy, bo zacznę się bać, że ktoś wpadnie i mojego psa zabierze i to nie na spacer... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym się nie bał :D Ja mam kota. Takiego zwierzęcego zresztą też ;)

      Usuń
    2. Twój kot umie zapewne używać pazurów i zębów. Mój pies tylko języka do zalizania na śmierć :)

      Usuń