Tytuł: Anioły umierają od naszych ran
Autor: Yasmina Khadra
Stron: 368
Gatunek: dramat, literatura obyczajowa, literatura współczesna, literatura piękna
Wydawnictwo: Sonia Draga
ISBN: 978-83-799-9416-8
To już czwarta książka Yasminy Khadry, która wpadła w moje ręce. Kolejna, która uwiodła mnie od samego początku, o co bym się nie podejrzewała. Kiedy do rąk brałam pierwszą (dla mnie) jego pozycję, sądziłam, że mi się spodoba i tyle. To zdecydowanie nie mój klimat, nie mój gatunek. Wolę lżejsze pozycje w stylu, konkretne w akcji. Tu za każdym razem jest odwrotnie. Dostaję patetyczny i może nie ciężki, ale również nie błahy styl oraz stonowaną akcję. Dużo opisów, sporo obyczajowych aspektów.
Turambo to niepiśmienny chłopak z biednej rodziny. Imię jego to tak naprawdę nazwa miejscowości ską pochodzi. Po tym jak jego wioska zostaje zniszczona na skutek błotnej powodzi, wraz z rodziną przenosi się do Oranu. Tam stara się znaleźć swoje miejsce na ziemi. Zaczyna od poszukiwania pracy, którą przez wybuchowy charakter co i rusz traci. Nastolatek ma tendencję do wpadania w tarapaty co nie podoba się rodzinie. Miał im pomagać, a nie przysparzać problemów. W końcu okazuje się, że bycie narwanym może być plusem. Młody mężczyzna odnajduje się w jednej z najbrutalniejszych dziedzin sportu, a mianowicie w boksie. Tam pokonując kolejnych przeciwników pnie się po drabinie bokserskiej chierarchii. Udaje mu się wyrwać z biedy, ale nie może zdobyc jednego - szacunku białych mieszkańców Algierii.
Całą swoją historię Turambo opisuje na noc przed wykonaniem na nim wyroku kary śmierci. Ukazuje nam drogę jaką przebył od bycia mieszkańcem slumsów po posiadanie bogactwa. Od kariery pucybuta do zdobycia tytułu Mistrza Afryki Północnej w boksie.
Prócz opisania krok po kroku kariery sportowej głównego bohatera, autor ukazuje nam również trudne relacje mieszkańców Algierii lat '30 XX wieku. Relacje między Arabami, a Francuzami. Ci pierwsi są traktowanie o niebo lepiej niż czarnoskórzy niewolnicy w USA. Wszechobesny jest rasizm względem rdzennej ludności Afryki. Świetnie ukazuje to relacja Turambo z jego "promotorem" Diukiem, który tarktuje go jak konia, któego wystawia się do gonitwy.
To co mi troszkę przeszkodziło to chyba za duże skupienie się na życiu uczuciowym młodego boksera. Co rusz zakochany jest w innej kobiecie, uczucie jest niespełnione, nieszczęśliwe, a on sam momentami zachowuje się poprostu melodramatycznie.
Jednak to co musze przyznać to fakt, że Yasmina mnie pochłonął. Przepadłam na stronach jego powieści. Zrozumiałam co to znaczy: "wpaść jak śliwka w kompot". Jestem takim owocem, a Khadra jest moim kompotem, w który z każdą kolejną powieścią wpadam głębiej. Tyle, że tu nie dotknę dna, a jeśli to zrobię, to będzie to dla mnie sukces, a nie porażka.
Chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuń