środa, 22 lutego 2017

Wywiad z Agnieszką Pruską

Agnieszka Pruska - zdjęcie Ireneusz Skąpski
Karolina Marek: Pani Agnieszko co zapoczątkowało Pani przygodę z pisarstwem?

Agnieszka Pruska: Nie planowałam tego jako dziecko, fascynowały mnie zupełnie inne zawody i nie mogę powiedzieć, że zawsze chciałam zostać autorką. Na to, że piszę wpłynęło po pierwsze to, że czytam i to dosyć sporo, a przekrój tematyczny i gatunkowy moich lektur jest całkiem spory. Być może dla części czytelników i autorów pisanie i czytanie, to niezwiązane ze sobą czynności, ale według mnie, żeby pisać, trzeba najpierw czytać. Od dziecka byłam namiętnym czytelnikiem, oczywiście w zależności od wieku były to różne książki, ale nie pamiętam okresu, w którym bym nie czytała. Albo by mi nie czytano, bo oczywiście zanim mogłam robić to sama, musiałam liczyć na najbliższych. Byłam w tej dobrej sytuacji, że nigdy mi nie odmawiali. Kolejnym powodem była chęć sprawdzenia, czy ja też bym potrafiła napisać coś sensownego, dobrze opowiedzieć jakąś historię. Do tego doszło zainteresowanie nie tylko kryminałami, ale również kryminologią, kryminalistyką czy medycyną sądową, co zdefiniowało gatunek. Jednak to nie kryminał był pierwszy, za „pióro” chwyciłam, czyli siadłam do komputera, żeby napisać książkę na życzenie córki. To powieść przygodowa ze smokami, magią i światem alternatywnym w roli głównej. Na razie leży sobie w „szufladzie”, ale jest szansa, że się to zmieni. Kryminały zaczęłam pisać po tej „wprawce”.


KM: Co wpłynęło na fakt, że pisze pani właśnie kryminały, a nie na przykład romanse jak wydawało by się przystało na kobietę?


AP: Tak, jak wspomniałam praktycznie od zawsze interesowała mnie swoista gra dobrego ze złym, czyli policjanta (detektywa, prokuratora itd.) z przestępcą, motywy działania tych ostatnich, wykorzystanie techniki w pracy policji a także świat przedstawiony w kryminałach. W związku tym czytam całkiem sporo książek związanych z tą tematyką, a nie powieści obyczajowych lub romansów. Szczerze mówiąc romansu chyba nie przeczytałam żadnego, to nie mój gatunek. Do wymyślenia fabuły „Literata” bezpośrednio przyczyniło się to, że uświadomiłam sobie, na jak wiele sposobów można popełnić morderstwo. Ilość kombinacji zawierających elementy chociażby takie, jak: motyw, postać, miejsce, czas, przyczyna, narzędzie zbrodni, stróże prawa, czy wiek ofiary jest naprawdę olbrzymia. W moim przypadku pisanie kryminałów pozwala mi na sprawdzenie, czy potrafię połączyć wszystkie wątki i logicznie uzasadnić postępowanie przestępcy w wymyślonej przeze mnie fabule, to trochę tak jak rozwiązywanie krzyżówki. Dodatkowym bonusem jest poznawanie nowych tematów i zagadnień, na które trafiam przy planowaniu powieści i przeprowadzaniu research`u. Kryminał policyjny wymaga trzymania się realiów, a te trzeba sprawdzić. 


KM: Osobiście miałam okazję przeczytać Pani pierwszą powieść pt. "Literat" i zacząć drugą pt. "Hobbysta". Już na wstępie zostałam pozytywnie zaskoczona. Skąd pomysł akurat na imię Barnaba dla głównego bohatera i czy przy tworzeniu jego przygód inspirowała się Pani czymś lub kimś czy może poszła pani na tak zwany żywioł?

AP: Obdarowując swojego bohatera takim imieniem nie przypuszczałam, że będzie budziło tyle pytań . Tak ma na imię kolega mojej córki, bardzo mi się ono podoba, na dodatek jest dosyć rzadko spotykane, stąd wybór. Jeżeli chodzi o samą postać nadkomisarza, to w momencie, kiedy zaczął powstawać „Literat” byłam po przeczytaniu serii kryminałów skandynawskich. Dosyć mrocznych, z bohaterami mającymi problemy praktycznie ze wszystkim. W ramach pewnego protestu (aczkolwiek bardzo lubię Harry’ego Hole ‘a) powstał Barnaba Uszkier. Drugim powodem było to, że chciałam skupić się na pracy policji, a nie na problemach osobistych bohaterów. Oczywiście, żaden człowiek nie żyje tylko i wyłącznie pracą, ale nie chciałam, aby kłótnie z żoną, alkoholizm lub problemy z dorastającymi dziećmi przysłoniły element kryminalny, by nie zepchnęły go na drugi plan. Wymyślając fabuły do kolejnych powieści nie opieram się na znanych mi wydarzeniach, chociaż na pewno jakieś elementy z rzeczywistości są w nich zawarte. W końcu na naszą wyobraźnię wpływa to, co widzimy i słyszymy.


KM: Nie musimy szukać daleko i głęboko, bo już na okładce "Literata" widzimy informację, że zarówno komisarz jak i Pani uprawiacie aikido. Czy prócz tego Uszkier ma jeszcze jakieś wspólne z Panią cechy?

AP: Bardzo wygodnie jest obdarzyć bohatera jakimiś swoimi umiejętnościami, bo wtedy wie się, o czym się pisze. Uszkier trenuje aikido, a nie karate, a ja mogę dosyć realnie opisać sceny walki, w których stosuje techniki aikido. Muszę jednak przyznać, że są to jedne z trudniejszych opisów, ponieważ ja widzę ruch, wiem, jak zrobić jakąś technikę, a opowiedzenie tego za pomocą słów jest zdecydowanie trudniejsze, tym bardziej, że są to sceny dynamiczne. Gdyby nadkomisarz trenował karate, musiałabym jego poczynania z kimś konsultować. Uszkier ma jeszcze dwie moje cechy: lubi czytać i lubi piwo. I na tym koniec, nie jestem zwolenniczką robienia z bohatera alter ego autora. Jest przecież tyle ciekawszych cech i umiejętności.


KM: Choć Pani powieści mają wielu bohaterów tym głównym jest komisarz. Czy fakt, że łączy Panią i Barnabę miłość do aikido powoduje, że to właśnie z nim utożsamia się Pani najbardziej czy może jednak z innym bohaterem?

AP: Uszkier nie jest samotnym łowcą i pracuje w zespole, poza tym współpracuje z technikami, lekarzem sądowym i psychologiem. Najczęściej jest to stały zespół ludzi, którzy dobrze się rozumieją i… lubią. Dzięki umiejętności współpracy z powodzeniem rozwiązują większość spraw. Jednak nie zawsze jest tak sielsko, czasem trafia się ktoś, kto nie do końca pasuje do zgranej już ekipy. Ludzie są różni, policjanci też i w kolejnej książce z Uszkierem w roli głównej będzie można coś takiego zaobserwować. Nadkomisarz powstał jako pierwsza postać, poza tym to na nim opiera się fabuła i… trenuje aikido. Jest mi najbliższy, chociaż w każdym z bohaterów jest coś, za co ich lubię, nawet jeżeli czasem denerwują mnie, bo chcieliby żyć własnym życiem i muszę ich pilnować, żeby mi w książce nie namieszali. Własnym życiem, nie słuchając mnie zupełnie, chciałby żyć aspirant Bukowski, to chyba wynika z charakteru tej postaci.


KM: Jako że polubiłam Barnabę już od pierwszej pozycji i postanowiłam śledzić dalsze jego losy wiem, że prócz "Literata" i "Hobbysty" jest jeszcze trzeci tom "Żeglarz" - który swoja drogą też posiadam. Czy planuje Pani dalsze części z komisarzem Uszkierem? A może spróbuje Pani swoich sił z innym gatunkiem lub stworzy inną serię bądź pojedyncze historie?

Autorka okładki - Anna Damasiewicz
AP: W tej chwili kończę (jestem w trakcie pierwszej korekty) czwartą powieść, której bohaterem jest nadkomisarz Barnaba Uszkier. Akcja toczy się w Gdańsku a treść jest bardzo związana z tym miastem i jego historią. Jak zwykle na tym etapie wykańczania książki już mi się „rodzą” pomysły na następną część, ale na razie tylko je spisuję. Nieodmiennie pozostaję wierna kryminałowi, ale niedługo ukaże się książka zupełnie inna niż te z Uszkierem w roli głównej. W odróżnieniu o „Literata”, „Hobbysty” czy „Żeglarza” nie jest to kryminał policyjny, chociaż trup się oczywiście pojawia. „Zwłoki powinny być martwe” będzie można przeczytać już w maju i jestem bardzo ciekawa, jaki będzie odbiór czytelników. Mam nadzieję, że się spodoba. Najprawdopodobniej „Zwłoki” doczekają się kontynuacji i powstanie druga seria, też kryminalna. Bardzo mnie korci, żeby trochę więcej o niej poopowiadać, ale nie chcę pozbawić czytelników elementów zaskoczenia. Mam już jednak zielone światło od wydawnictwa („Oficynka”) na pokazanie okładki, więc tym się mogę pochwalić.


KM: Czy któraś z trzech wydanych do tej pory powieści jest Pani najbliższa sercu, a jeśli tak to dlaczego właśnie ona?

AP: Zawsze mam wrażenie, że ta powieść, którą właśnie skończyłam jest z jakiegoś powodu najbardziej „moja”. Może dzieje się tak ze względu na poruszany temat, środowisko, w którym osadziłam akcję, a które mnie intryguje lub ciekawi, postacie, które stworzyłam, lub jakieś wątki, które uważam za istotne. Potem następuje etap planowania kolejnej książki i fascynacji innymi tematami, technikami kryminalnymi, czy miejscami. Wydaje mi się jednak, że „Literat” zawsze pozostanie książką, do której mam duży sentyment. To mój debiut i mimo że najprawdopodobniej teraz niektóre rzeczy napisałaby trochę (zupełnie?) inaczej zawsze zostanie tą pierwszą, swoistym sprawdzianem, czy w ogóle da się przeczytać to, co napisałam.


 KM: Pani Agnieszko bardzo dziękuję za rozmowę. Gratuluję dotychczasowych sukcesów i życzę kolejnych i to co raz to większych.

AP: Dziękuję

4 komentarze:

  1. Świetny wywiad! Ciekawy i bardzo dobrze przeprowadzony!

    OdpowiedzUsuń
  2. Interesujący wywiad! Oby więcej takich na blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo interesujący wywiad. Przemyslany.Widać, że wlozylaś w niego wiele pracy😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajny wywiad :) pytania tak zadane, by autorka mogła się rozgadać, a i ciekawie opowiada. Z chęcią zajrzę do jej książek :)

    OdpowiedzUsuń