Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Editio Red. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Editio Red. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 2 maja 2019

Penelope Ward - "Mieszkając z wrogiem"

Tytuł: Mieszkając z wrogiem
Seria: Editio Red
Autor: Penelope Ward

Stron: 320
Gatunek: erotyka, literatura kobieca, romans współczesny literatura współczesna, literatura obyczajowa, romans
Wydawnictwo: Editio
ISBN: 978-83-
283-3936-1


Miałam już okazję czytać książkę Penelope Ward, ale pisaną w duecie z panią Keeland. Jako solistka trafiła w moje ręce po raz pierwszy. Jako że Vi znam bardzo dobrze to bez większych kłopotów rozpoznawałam, mieszankę stylów i to które fragmenty, do której z pań należą. Czytając "Mieszkając z wrogiem" tylko potwierdziłam, że Penelope ma swoje pióro i nie pomylę go z innym dobrze mi znanym. Czy jest ono godne polecenia? Czy warto poświęcić jej czas? Zobaczmy.

Amelia ma zaledwie dwadzieścia cztery lata, gdy świat jej się wali. Najpierw dowiaduje się, że dla swojego ukochanego nie była tą jedyną bowiem Adam od kilku tygodni prowadził nieczystą podwójną grę. Jakby tego było mało umiera ukochana babcia Amelii. Kiedy dziewczyna myśli, że wszystko, co złe już na nią spadło wstrząsa nią jeszcze jedna wiadomość. Spadek, jaki otrzymała od babci i w którego skład prócz biżuterii wchodzi domek podzielony jest na pół. Prócz niej chatkę nad morzem dziedziczy jej najlepszy przyjaciel z dzieciństwa - Justin, który był dla niej jak rodzony wnuk. Problem w tym, że rozstali się wiele lat temu i delikatnie mówiąc nie było to rozstanie w przyjacielskiej zgodzie. Mało tego od tej chwili nie mieli ze sobą kontaktu. 
Tak jak spodziewała się młoda kobieta spotkanie po latach to istny koszmar. Złośliwość, ironia, drwiny i dogadywanie na każdym kroku to praktycznie codzienność, a dom będą dzielić przez całe wakacje, chyba że podzielą się nim okresowo. Jade dziewczyna Justina stara się załagodzić sytuację i spróbować chociaż zneutralizować kontakty tych dwojga, bo na ponowną przyjaźń nie ma co liczyć. Amelia coraz ciężej znosi pobyt na wyspie, ale nie chce stąd uciekać, bo to miejsce wiele dla niej znaczy. Głęboko wierzy, że uda jej się porozmawiać z Justinem i wyjaśnić to, co wydarzyło się między nimi lata temu. Problem w tym, że jak to mówią do tanga trzeba dwojga i sama nic nie wskóra...

Co ciekawe to tylko malutka część tego, co przydarzy się Amelii oraz Justinowi. Ta książka choć nie zapowiada ukrywa wiele i to niekoniecznie smutnych i dramatycznych momentów choć przyznać trzeba, że one są kanwą dla całej historii. To, co mnie trochę zbijało z pantałyku to mieszanie przez Penelope naprawdę romantycznych momentów z wręcz powiedziałabym wulgarnym i wyuzdanym erotyzmem. Na początku miałam do tego mieszane uczucia, ale dość szybko przełączyłam się na jej tryb i czytało mi się bardzo przyjemnie. Choć to moje pierwsze spotkanie z Ward jako solistką to na pewno nie ostatnie. Ma w swoim piórze charakter i potrafi z niczego zrobić coś. I choć historia, jakich wiele w dzisiejszej literaturze to muszę przyznać, że żeby ją stworzyć na nowo to trzeba to umieć i Penelope to potrafi. Mimo dramatów lektura jest niezwykle przyjemna i lekka w czytaniu oraz odbiorze. Myślę, że teraz jak robi się cieplej niejedna dziewczyna lub kobieta śmiało może po nią sięgnąć i spędzić razem z bohaterką oraz piękną pogodą kilka godzin w domku nad brzegiem morza...

<Ocena 7/10>


Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Editio

wtorek, 29 stycznia 2019

Kylie Scott - "Deep. Stage Dive"

Tytuł: Deep. Stage Dive
Cykl: Stage Dive (Tom 4)

Seria: Editio Red
Autor: Kylie Scott
Gatunek: erotyka, literatura kobieca, romans współczesny literatura współczesna, literatura obyczajowa, romans
Wydawnictwo: Editio
ISBN: 978-83-283-3225-6


Wszyscy wiemy, że każda seria kiedyś się kończy. Stage Dive też właśnie zamknęło przede mną swe wrota, gdyż stworzony przez Kylie zespół rockowy miał ograniczony ilościowo skład muzyków. Całe szczęście, że każdy z nich miał swoją osobną historię. Wiele razy już słyszałam o tym, by nie wybierać ulubionej części i bohatera przed zakończeniem serii. Owszem wiem o tym, a jednak ten jeden wpadł mi w oko dzięki wygłupom. Moje ogromne rozczarowanie nastało wraz z czwartą i ostatnią już częścią Stage. Okazało się, że jest ktoś lepszy...

Ben Nicholson basista Stage Dive to ostatni samotny z czworga mężczyzn wchodzących w skład zespołu. Przystojny, ciemnooki kawaler marzy tylko o dobrej zabawie i przygodach na jedną noc. Nie chce stałego związku i jak sam uważa nie jest typem żonkosia. I choć otaczają go trzej przyjaciele, a każdy z nich spotkał na swej drodze tę jedyną, która jak wszystko wskazuje będzie z nim na dobre i na złe to on woli życie singla. Bez zobowiązań i bez problemów. Jednonocne wyskoki zdecydowanie mu wystarczają. Szczególnie że jedyna kobieta, która robi na nim poważne wrażenie i budzi w nim czułość jest dla niego zakazanym owocem.
Lizzy dobrze wie, że dobrze ułożone dziewczynki nie zakochują się w rockmenach. Tym bardziej sporo starszych od siebie. Tyle że serce nie wybiera, a postawny Ben jest jedynym facetem, który sprawia, że dziewczyna traci nad sobą kontrolę. Myślenie o nim, przebywanie w jego towarzystwie czy kontakt choćby SMS-owy jest dla niej tak ważny, że zdaje sobie sprawę, iż to już zakrawa o obsesję. Młoda kobieta robi wszystko by przyciągnąć uwagę przystojnego basisty, mimo że jej starsza siostra związana z innym członkiem zespołu zdecydowanie próbowała go wybić jej z głowy. No cóż, nie udało czego biedna Anne się nie spodziewała. Tak jak i jej mąż, a przyjaciel Bena Malcolm.

Lizzy dopina swego w Las Vegas podczas ślubu siostry z perkusistą. Zaciąga basistę do łóżka, a upojna noc pozostaje w pamięci i nie tylko już na zawsze. Nie tylko za sprawą zaskakująco dobrego seksu, ale... testu ciążowego! W momencie złożenia sobie postanowienia, że zapomni o przystojniaku dwie kreski na tym niewinnym przedmiocie nie pozwolą tego uczynić. Problemem okaże się nie tylko sama ciąża, ale podejście basisty do sprawy ojcostwa. W końcu wieczny singiel, który akceptuje tylko muzykę oraz dobrą zabawę to jednak nie jest dobry materiał ani na partnera, ani na ojca.

Po przeczytaniu tej części nie jedna z Was pomyśli czemu akurat Ben stał się moim ulubieńcem. W końcu zachował się jak szczeniak i unikał odpowiedzialności. Jedyne, na co było go stać do pewnego momentu to opieka nad dziewczyną w ciąży, za którą zapłacił i doglądanie czy wszystko ok. No i właśnie o to chodzi. Kylie nareszcie pokazała faceta, a nie ideał! Zrozumiała, że każdy ma prawo popełnić błędy, że do pewnych sytuacji musi dojrzeć. A wiek z byciem dojrzałym nie zawsze idzie w parze. Ktoś przyzwyczajony do jednego stylu życia musi przetrawić pewne aspekty, by móc zacząć funkcjonować w nowym dla niego życiu. Scott przepięknie pokazała tę drogę. Drogę, jaką musiał przejść, by zrozumieć, że ani Lizzy, ani dziecko nie są mu obojętni, a dawanie kasy to nie wszystko, co powinien robić przyszły ojciec. Brawo Kylie! To najlepsza część i najlepszy bohater! 

Zachęcam do zapoznania się z serią. Owszem mogłabym powiedzieć, że nie trzeba po kolei, ale nie jest to prawda. Bo choć każda książka to losy innego członka zespołu to historie się przeplatają i pojawiają się spojlery. Więc jak dla mnie kolejność obowiązkowa, ale co Wy z tym zrobicie to już Wasza decyzja!

<Ocena 8/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Editio

sobota, 19 stycznia 2019

Aurora Rose Reynolds - "Until Nico"

Tytuł: Until Nico
Cykl: (Until / Do utraty tchu Tom 4)
Seria: EditioRed
Autor: Aurora Rose Reynolds
Stron: 256
Gatunek:  literatura obyczajowa, literatura erotyczna, dramat, romans, literatura współczesna, literatura młodzieżowa, New Adult,
Wydawnictwo: Editio
ISBN: 
978-83-283-3020-7

Aurora Rose Reynolds po raz kolejny w niepozornej książce zawarła niesamowitą historię naszpikowaną ogromną dawką emocji. Podziwiam autorów, którzy potrafią to robić. Zawsze myślałam, że żeby pozycja miała w sobie to coś, to musi mieć konkretną objętość. Aurora jest kolejną osobą, która otwarcie pokazuje, że to nie prawda i nawet cienka i skromna książeczka może zrobić ogromne wrażenie.

"Until Nico" i losy ostatniego już z braci Mayson. 

Nico lubi się zabawić, ale na co dzień twardo stąpa po ziemi. Praca, którą wykonuje wymaga od niego sprawności fizycznej, więc wolny czas poświęca właśnie na ćwiczenia. Zdecydowanie wygląda na niegrzecznego chłopca, który stoi po drugiej stronie prawa, ale to tylko powierzchowne wrażenie. Owszem bywa niegrzeczny jak to młody mężczyzna, jest też niepokorny i uwielbia stawiać na swoim. W przeciwieństwie do braci nie ma czasu na "miłość do grobowej deski". Nie wierzy również w klątwę rodu Maysonów, czyli w pojawienie się "tej jedynej". No cóż... Nico musi przyznać, że to wszystko jednak istnieje i trzeba będzie przyznać rodzinie rację. 

Gdy znajduje telefon myśli tylko o tym, by go oddać i mieć święty spokój. No niestety nic bardziej mylnego. Właścicielka znalezionego sprzętu zawraca mu w głowie i sercu od pierwszego wejrzenia. A najdziwniejsze jest to, że już bardziej by się od niego nie mogła różnić. Skromna, urocza i niepozorna Sophie, która na dodatek obdarzona jest niewielkim wzrostem wygląda w jego oczach jak ósmy cud świata. 

„Nigdy wcześniej nie pozwoliłem, by jakaś kobieta na mnie wpływała, nigdy nie obchodziło mnie, co one myślą, mówią lub robią. Przez całe życie słuchałem o poznaniu tej jedynej i zawsze myślałem, że to stek bzdur. To znaczy do czasu, aż Asher poznał November, Trevor się ogarnął i zdobył Liz, a potem Cash zaczął być z Lilly. A później poczułem to na własnej skórze, gdy zobaczyłem Sophie.” *

Sophie od pierwszego spotkania wie, że Nico nie jest jej obojętny. Jednak dziewczyna ma za sobą trudne doświadczenia, unika kontaktu z ludźmi, a co dopiero związków. Chce odepchnąć młodego mężczyznę, ale wie, że ani on nie ustąpi, ani ona nie ma na to sił. Niestety nie ma też odwagi powiedzieć mu czego doświadczyła, a wie, że bez tego nie ruszy do przodu nawet o krok.
Zaskoczona jest cierpliwością i zrozumieniem ze strony Nica i postanawia dać szansę jemu, ale przede wszystkim sobie. 

Czy Nico i Sophie zaznają szczęścia? Czy dziewczyna zdoła się otworzyć i wyjawić swoje tajemnice? Czy Nico ochroni dziewczynę przed jej lękami i nie tylko?

Raptem 250 stron. Jednak to wystarczy, by pokazać piękną i wzruszającą historię poprzetykaną ludzkim dramatem. Spodobało mi się ukazanie relacji między dwójką głównych bohaterów, zarysowanie ich portretów psychologicznych oraz emocji, jakie budzą się w każdym z nich. Dodany wątek kryminalny fajnie zabarwia powieść, ale nie nakręcajcie się, bo od początku wiadomo kto jest w to wplątany. Książka jak najbardziej utrzymana w stylu i na poziomie poprzednich części. Szybka do czytania, przyjemna w odbiorze, a momentami z nutami pikanterii. Polecam zapoznać się z całą serią i przygodami braci Maysonów i ich wybranek.

* - cytat z "Until Nico" Aurora Rose Reynolds

<Ocena 9/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Editio