Autor: Luke Allnutt
Stron: 400
Gatunek: literatura obyczajowa, dramat, literatura współczesna,
Wydawnictwo: Wydawnictwo Otwarte
ISBN: 978-83-751-5502-0
Moje zainteresowanie literaturą gdzie przewija się motyw choroby, jest realnie duże. Rzadko czekam, aż coś wpadnie mi w ręce, zazwyczaj nowości na rynku szukam sama. Myślę, że ma to podłoże we mnie, bo sama choruję i poznawanie losów innych chorych - nawet jeśli to tylko fikcja jest dla mnie naprawdę ciekawe i w pewien sposób odwraca uwagę od własnego losu.
"Niebo na własność" to nie tylko historia pełna bólu i cierpienia, choć to jako pierwsze rzuca się w oczy i trafia w serce. To też powieść pełna nadziei i miłości. Szczególnie tej rodzicielskiej, której granic zmierzyć się nie da.
Anna i Rob poznali się na studiach. Już wtedy między nimi zaiskrzyło, a poznając ich losy, rozumiemy, co kryje się pod słowami: "przeciwieństwa się przyciągają". Bo oni już bardziej się różnić od siebie nie mogli. Ona niezwykle spokojna i poukładana, on co rusz chwyta się czegoś innego i nie myśli o jutrze. Anna układa plany na przód, Rob robiąc jedno, zastanawia się nad drugim. A jednak ich życie układa się dobrze, choć jak u każdego raz bywa lepiej raz gorzej. Pierwsze problemy pojawiają się, gdy chcą powiększyć rodzinę. Anna nie może utrzymać ciąży i traci dwoje dzieci. To powoduje, że czuje się niepełna i że to kara za jakieś przewinienia. Jednak to jaką są parą pomaga im przetrwać. Częste rozmowy, spędzanie ze sobą czasu i po prostu bycie przy tej drugiej połówce pomaga. Na świat przychodzi ich synek Jack. Są szczęśliwi i czują się pełni. Jednak do czasu. Zaledwie w wieku trzech lat Jack zaczyna mieć problemy z równowagą, koncentracją i mówieniem. Wizyta u lekarza, badanie i diagnoza. Najpierw choć wiadomość straszna to jednak optymistyczna. Potem jest już tylko gorzej. Dla Jacka nie ma szans...
I tu znów wkraczają dwa różne charaktery rodziców malca. Matka choć cierpi to przy małym zachowuje stoicki spokój, przyjęła do wiadomości, że nie da się nic zrobić. I choć serce jej krwawi to próbuje cieszyć się z ostatnich miesięcy, tygodni i dni ze swoim synkiem.
Rob wręcz przeciwnie. Jest przerażony, nie wie co zrobić. Nie umie usiedzieć w miejscu, a komputer rozgrzewa się do czerwoności, gdy szuka pomocy dla swojego oczka w głowie. A dla niego zrobi wszystko, dosłownie wszystko.
Luke Allnutt ukazuje nam nie tylko dwie skrajne osobowości, które każda w inny sposób radzi sobie z tragedią, ale też fakt, że dla dziecka rodzice są wstanie poświęcić na prawdę wiele. Sumienie idzie w odstawkę, a opinie współmałżonka nie zawsze brane są pod uwagę.
Ja stanęłam na rozstaju dróg, bo chciała bym dodać, że opinia chorego też się liczy. Gdy ktoś cierpi często ma ochotę powiedzieć dość. Dajcie podjąć decyzję mnie czy chcę jeszcze walczyć i czy ma to sens. Cierpienie często jest tak duże, a koniec i tak jest za rogiem, że czasami warto odpuścić. Z drugiej strony jako rodzic nie wypuściła bym dziecka do póki nie była bym pewna, że zrobiłam wszystko co mogłam. I co począć w takim wypadku?
Książkę polecam każdemu. Nie ważne czy miałeś już styczność z nowotworem czy jesteś w tym gronie szczęśliwców, który go na swej drodze nie spotkał. Nie jest dedykowana mężczyznom czy kobietom, młodym czy starym. To książka dla wszystkich. Po prostu przeczytajcie.
Ocena: 9/10
Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję Wydawnictwo Otwarte
Czytałam i uważam, że jest to bardzo trudna, ale wartościowa i poruszająca książka.
OdpowiedzUsuń