Autor: Nicolas Beuglet
Stron: 448
Gatunek: kryminał, thriller, sensacja, kryminał skandynawski, thriller medyczny
Wydawnictwo: Sonia Draga
ISBN: 978-83-8110-280-3
Chociaż "Krzyk" to druga książka napisana przez Nicolasa Beugleta to w Polsce wydano niestety tylko tę. Muszę przyznać, że po przeczytaniu jej żałuję tego i liczę, że ktoś zdecyduje się to nadrobić. Musze przyznać, że ostatnio dość często w moje ręce trafiają pozycje ze szpitalem psychiatrycznym w roli głównej lub jako tło zdarzeń. Praktycznie każda z nich robiła na mnie pozytywne wrażenie i tu również tak było. Co w takim miejscu Nicolas dla nas zaplanował? Zobaczmy.
W szpitalu psychiatrycznym w Oslo dochodzi do dziwnego zdarzenia. Wszystko wskazuje na to, że jeden z pacjentów popełnił samobójstwo. I pewnie nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie to, że próbował się udusić własnymi rękami. Ostatecznie jednak zmarł na zawał. Powodem był wyjątkowo silny strach. Pytanie brzmi: Co może wystraszyć człowieka tak bardzo, że doprowadza go to do śmierci?
Sprawa trafia w ręce Sary Geringen. Inspektor sama zmaga się z poważnymi problemami osobistymi jednak śledztwo traktuje jako deska ratunku, coś na czym może się skupić i co pozwala jej przetrwać jeden z najgorszych momentów w jej życiu.
Odkrywszy na czole pacjenta bliznę w kształcie liczby 488, Sara domyśla się, że śledztwo nie będzie ani łatwe ani proste. Jak się okazuje miała rację. Dość szybko trafia do dziennikarza śledczego Christophera, który nie waha się pomóc jej rozwikłać sprawę. To co go do tego pcha to fakt, że w sprawę zamieszany był jego brat, który zginął w wypadku niedługo po tym jak zaczął węszyć w okół sprawy pacjenta 488.
Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że nikt nie wie jak nazywał się tak na prawdę pacjent z blizną 488. Mimo iż przebywał w szpitalu od ponad trzydziestu pięciu lat był po prostu numerem. To co było charakterystyczne to fakt, że pacjent przed śmiercią wydał przeraźliwy krzyk. A pacjent przebywający w pokoju niedaleko mówił, że nie był pierwszym jaki wydał i że ciężko go do czegokolwiek porównać. Po prostu przerażał.
Co (a może kto?) przeraziło mężczyznę tak, że dostał zawału? Kom był pacjent o numerze 488? Co w ogóle oznacza ten numer? Do czego dokopią się Sarah i Christopher? Czy będą gotowi na informacje jakie trafią w ich ręce? I czy na odwieczne pytanie: Czy istnieje życie po śmierci? znajdzie ktoś wreszcie odpowiedź?
"Krzyk" to niby francuski thriller, ale jego akcja toczy się po części w Norwegi, a po części we Francji. Jednak wraz z bohaterami odbędziemy jeszcze podróż na Wyspy Wniebowstąpienia. Początek książki jest spokojny, a wręcz powiedziała bym rozwleczony. Jednak po pewnym czasie autor funduje nam niezłego kopa. Pojawia się dynamika, która przenosi nas w świat jakby prosto z wesołego miasteczka. Lądujemy bowiem na Roller Costerze. Emocje sięgają zenitu, a jedyne czego pragnie czytelnik to dowiedzieć się co dalej. Myślę, że jeśli lubicie thrillery z odrobiną medycyny, ale i wiarą w tle to będzie to coś dla Was. Mało tego pozycję powinniście zapamiętać na dłużej. Ja chciała bym mieć okazję przeczytać pierwszą książkę jaka wyszła spod pióra Nicolasa Beugleta.
W szpitalu psychiatrycznym w Oslo dochodzi do dziwnego zdarzenia. Wszystko wskazuje na to, że jeden z pacjentów popełnił samobójstwo. I pewnie nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie to, że próbował się udusić własnymi rękami. Ostatecznie jednak zmarł na zawał. Powodem był wyjątkowo silny strach. Pytanie brzmi: Co może wystraszyć człowieka tak bardzo, że doprowadza go to do śmierci?
Sprawa trafia w ręce Sary Geringen. Inspektor sama zmaga się z poważnymi problemami osobistymi jednak śledztwo traktuje jako deska ratunku, coś na czym może się skupić i co pozwala jej przetrwać jeden z najgorszych momentów w jej życiu.
Odkrywszy na czole pacjenta bliznę w kształcie liczby 488, Sara domyśla się, że śledztwo nie będzie ani łatwe ani proste. Jak się okazuje miała rację. Dość szybko trafia do dziennikarza śledczego Christophera, który nie waha się pomóc jej rozwikłać sprawę. To co go do tego pcha to fakt, że w sprawę zamieszany był jego brat, który zginął w wypadku niedługo po tym jak zaczął węszyć w okół sprawy pacjenta 488.
Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że nikt nie wie jak nazywał się tak na prawdę pacjent z blizną 488. Mimo iż przebywał w szpitalu od ponad trzydziestu pięciu lat był po prostu numerem. To co było charakterystyczne to fakt, że pacjent przed śmiercią wydał przeraźliwy krzyk. A pacjent przebywający w pokoju niedaleko mówił, że nie był pierwszym jaki wydał i że ciężko go do czegokolwiek porównać. Po prostu przerażał.
Co (a może kto?) przeraziło mężczyznę tak, że dostał zawału? Kom był pacjent o numerze 488? Co w ogóle oznacza ten numer? Do czego dokopią się Sarah i Christopher? Czy będą gotowi na informacje jakie trafią w ich ręce? I czy na odwieczne pytanie: Czy istnieje życie po śmierci? znajdzie ktoś wreszcie odpowiedź?
"Krzyk" to niby francuski thriller, ale jego akcja toczy się po części w Norwegi, a po części we Francji. Jednak wraz z bohaterami odbędziemy jeszcze podróż na Wyspy Wniebowstąpienia. Początek książki jest spokojny, a wręcz powiedziała bym rozwleczony. Jednak po pewnym czasie autor funduje nam niezłego kopa. Pojawia się dynamika, która przenosi nas w świat jakby prosto z wesołego miasteczka. Lądujemy bowiem na Roller Costerze. Emocje sięgają zenitu, a jedyne czego pragnie czytelnik to dowiedzieć się co dalej. Myślę, że jeśli lubicie thrillery z odrobiną medycyny, ale i wiarą w tle to będzie to coś dla Was. Mało tego pozycję powinniście zapamiętać na dłużej. Ja chciała bym mieć okazję przeczytać pierwszą książkę jaka wyszła spod pióra Nicolasa Beugleta.
Ocena: 8/10
Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Sonia Draga
Uwielbiam thrillery, ale od tych medycznych trzymam się z daleka. To jednak za dużo na moje nerwy ;D
OdpowiedzUsuń