sobota, 23 czerwca 2018

Cody Cassidy, Paul Doherty - "Już nie żyjesz"

Autor: Cody Cassidy, Paul Doherty
Stron: 288
Gatunek: literatura faktu, 
Wydawnictwo: Znak Horyzont
ISBN: 978-83-657-4082-3

I oto na naszym rynku pojawiła się specyficzna nowość. Cody i Paul już wstęp swej książki zaczęli z dość dużą dawką czarnego humor. Jako, że ja jestem jego miłośniczką to bardzo szybko się odnalazłam w klimacie jaki stworzyli opisując kolejne metody na "głupią śmierć".  Kto z Was kojarzy takie programy jak "1000 sposobów na śmierć" gdzie niejednokrotnie mamy do czynienia z absurdalną, a jednak możliwą przyczyna zgonu lub "Anatomia głupoty" gdzie może wypadki śmiercią się nie kończą, ale jedyne pytanie jakie kotłuje się w Twojej głowie to: "jakim cudem ten ktoś żyje?!". Autorzy tej pozycji postanowili przerzucić to na papier, wyjaśnić za pomocą praw fizyki oraz logiki co by było gdyby...

No to teraz pytanie jakie głupie metody śmierci przychodzą Wam do głowy? 
Na Ciasteczkowego potwora? Czemu nie. W końcu ludzki żołądek jak i cały przewód pokarmowy ma swoją pojemność oraz wytrzymałość, więc choćbyś nie wiem jak kochał ciastka to nie zjesz ich w ilości przekraczającej te parametry. A zastanawialiście się kiedykolwiek nad tym ile jedzenia można zmieścić w brzuchu by "nie pęknąć? Przeczytajcie rozdział o potworze, a wszystkiego się dowiecie.
A może woleli byście się znaleźć w samym centrum roju komarów? Ja pasuję z moją alergią oraz brakiem wytrzymałości na swędzenie, ale jak się okazuje to są najmniejsze choć niezbyt przyjemne problemy. Jeden komar, dziesięć czy sto komarów to oprócz powyższych niedogodności nie jest jeszcze wielki kłopot. Gorzej jak zaatakują Cię setki tysięcy komarów, a każdy upije troszkę krwi... Wiesz ile ich potrzeba byś się wykrwawił?
Proponuję jeszcze kwestię zabawy w biblijnego Jonasza, którego zjadł wieloryb. Chcielibyście tak? Nie jestem pewna, bo nic w tym przyjemnego, ale każdy lubi co innego. No, bo czemu by nie wykąpać się w sokach żołądkowych żrących silniej niż kwas akumulatorowy? Albo nie być zmiażdżonym przez język, który waży prawie 3 tony? 

Kilka rozdziałów o kosmosie czyli wyprawa do czarnej dziury, wycieczka na Wenus czy Jowisz, stanął na powierzchni Słońca czy odbył podróż na gapę na Księżyc... I właśnie tego było mi za dużo i było dla mnie wręcz niepotrzebne. Bo prawda jest taka, że wszystko co w kosmosie sprowadzało się dokładnie do tych samych efektów. Można było wykorzystać inne "ciekawe" sposoby. Tyle, że pamiętajmy iż Paul Doherty to profesor fizyki, więc oczywiste jest, że to w swoim królestwie czuł się najpewniej!

Nie licząc nadmiaru fizyki oraz kosmicznych "prawdopodobieństw co by się stało gdybyś..." to pozycja jest na prawdę genialna. Napisana niezwykle lekko i z dużą dawką humoru przekazuje przede wszystkim wiedzę o fizyce w naprawdę przyswajalny sposób. Gdybym w liceum miała taką fizykę to mogła bym zdawać z niej maturę! No dobra poniosło mnie. Nigdy bym tego nie zrobiła. Jedno jest pewne! Jest to pozycja, którą polecę każdemu kto lubi nietuzinkowe książki

<Ocena: 8/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję księgarni Tania Książka


sobota, 16 czerwca 2018

Marybeth Mayhew Whalen - "Wszystko czego pragniemy"

Tytuł: Wszystko czego pragniemy
Autor: Marybeth Mayhew Whalen

Seria: EditioBlue
Stron: 296
Gatunek: obyczaj, romans, literatura współczesna, literatura kobieca, dramat
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
ISBN: 978-83-283-3645-2

Pierwsze moje spotkanie z Marybeth. Czuję jednak, że nie ostatnie. Książki obyczajowe nie są mi obce tylko nie sięgam po nie zbyt często. Te, które kryją na swych stronach jakiś dramat są przeze mnie wybierane częściej i chętniej. Tak już niestety tam, że im historia boleśniejsza tym bardziej przykuwa moją uwagę. Whalen na kartach swej powieści jeden z takich epizodów ukazuje, a ja postanowiłam się z nim zapoznać.

Urokliwa podmiejska Jaworowa Dolina znajdująca się w Północnej Karolinie. To tu mieszkańcy starają się żyć dniem dzisiejszym i robią wszystko by zapomnieć o przeszłości i żyć dniem dzisiejszym. Starają się by niczego w życiu nie stracić. Jednak chyba każdy z nas wie, że cena szczęścia zazwyczaj jest wyjątkowo wysoka, a sekrety i tak najczęściej ujrzą światło dzienne. I choć czasem kłamstwo jest lepsze od prawdy to zastanówmy się czy warto w to brnąć

Jedno miejsce, kilka perspektyw, mnóstwo wydarzeń i różne osoby...

Mieszkańcy Jaworowej Doliny żyją jakby obok siebie, na własny rachunek. Nikt nie wtrąca się w sprawy innych. Wszystko zmienia się latem, gdy spotykają się na otwartym basenie. Tyle, że wszystko jest w tedy powierzchowne, zainteresowania sąsiadem jest tyle by jakoś utrzymać konwersację i tyle. Zdawkowa wymiana zdań, pozdrowienia głową czy ręką. Jednak to lato będzie inne niż wcześniejsze. Zmieni życie wielu osób, choć na razie nie zdają sobie one z tego sprawy.

Wystarczył jeden wypadek. Jedno straszne zdarzenie by okazało się, że ludzie jednak potrafią ze sobą rozmawiać i stanąć razem w obronie innych. Jednak ma to też swoje wady, bo skrywane do tej pory sekrety zaczynają wypływać na wierzch jak oliwa. A nie każdy sekret to przyjemna rzecz. 

Komu można zaufać, gdy nikogo się nie zna, a każdy coś ukrywa? Czy da się ukryć prawdę tak by nikt do niej nie dotarł? Jak dobrze znamy siebie, bliskich i znajomych? 

Czytając tę książkę nasunęło mi się wiele pytań na które nie umiałam znaleźć odpowiedzi i właśnie to mi się spodobało. Autorka i jej powieść zmusiły mnie do szukania głębiej, do zadawania pytań, poznawania siebie i innych. Uświadomiła mi, że czasami sekrety to nie tylko efekt złych wyborów, ale też wybór mniejszego zła. Nie zawsze chcemy wszystko powiedzieć. Chcemy chronić innych przed prawdą, która bywa bardzo bolesna. I choć najczęściej i tak wszystko wypływa na wierzch to wydaje mi się, że czasami warto. Choćby po to by ból trwał krócej...


<Ocena 9/10>


Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Editio

Aurora Rose Reynolds - "Until Lilly"

Tytuł: Until Lilly
Cykl: (Until / Do utraty tchu Tom 3)

Seria: EditioRed
Autor: Aurora Rose Reynolds
Stron: 220

Gatunek:  literatura obyczajowa, literatura erotyczna, dramat, romans, literatura współczesna, literatura młodzieżowa, New Adult,
Wydawnictwo: Editio
ISBN: 
978-83-283-3018-4

Trzecie już spotkanie z Aurorą Rose Reynolds oraz stworzoną przez nią rodziną Maysonów. Choć powieści autorki nie są z najwyższej półki to przyjemnie i szybko się je czyta co w pewnych okresach swojego życia zdecydowanie sobie cenię. Odskocznia jest mile widziana, a jak do tego się doda łatwą w czytaniu i odbiorze pozycję to ciężko powiedzieć nie.

Cash Mayson to przystojny niebieskooki mężczyzna, który wie jak postawić na swoim. Lilly Donovan to urocza, ale i twarda młoda kobieta, która potrafi zadbać sama o siebie. Ich drogi przecinają się przypadkiem, jednak to co ich łączy jest wyjątkowe. Oboje wiedzą, że są dla siebie stworzeni. Niestety los bywa przewrotny. W życiu Casha wszystko przewraca się do góry nogami, gdy w jego domu zjawia się była mówiąc, że jest z nim w ciąży. Grozi mu, że ma być z nim, bo usunie ciążę. Chłopak robi wszystko by nie stracić nienarodzonego potomka - zrywa z ukochaną i bierze ślub z Jules. Tyle, że nie jest świadom tego, że Lilly również zaszła w ciążę, a jego żona rozprawiła się z nią za jego plecami. Lilly nie wie, że to czego doświadczyła ze strony swojego ukochanego to nie jego sprawka.

Mijają 4 lata podczas których małżeństwo młodego Maysona nie przetrwało i zakończyło się zdecydowanie gorzkim rozwodem. Za to, to co mu zostało to prawa rodzicielskie do ukochanego syna Jaxa dla którego zrobi wszystko. Pokrętny los zdecydował jednak, że drogi Casha i Lilly znów się krzyżują, a on dowiaduje się o istnieniu córki, o której nie miał zupełnie pojęcia. Szybko okazuje się, że oboje nie zapomnieli co do siebie czuli, a uczucia powracają ze zdwojoną siłą. Postanawiają dać sobie jeszcze jedną szansę na stworzenie pełnej i kochającej się rodziny. Niestety była żona Casha ma całkiem inne plany...

Czy Cash i Lilly ułożą sobie życie na nowo? Co knuje Jules i do czego w ostateczności się posunie by odzyskać syna i byłego męża? Czy faktycznie zależy jej na nich czy na sprawieniu przykrości Lilly?

Trzeci tom i trzecia historia, która wywarła na mnie wrażenie. Aurora ma niezwykły dar poruszania trudnych tematów w niezwykle lekki sposób. W każdej z trzech dotychczasowych powieści ukazała co innego. "Until November" to rodzina, która zamiast kochać woli ranić, "Until Trevor" to różne oblicza przyjaźni i podejmowanie poważnych wyborów, a "Until Lilly" to siła jakiej potrzeba do doświadczenia szczęścia. Choć książki są niezwykle cienkie i odczuwam momentami braki na pomysł jak pociągnąć dany wątek to i tak z niecierpliwością czekam na dalsze losy Maysonów.

<Ocena 7/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Editio

wtorek, 12 czerwca 2018

Mons Kallentoft, Markus Lutteman - "Leon"

Tytuł: Leon
Cykl: Zack Herry ( tom 2)
Seria: Herkules
Autor: Mons Kallentoft, Markus Lutteman
Stron: 340
Gatunek: Thriller, thriller psychologiczny, kryminał, dramat, kryminał skandynawski
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis
ISBN 978-83-806-2040-7

Monsa Kallentofta znam już bardzo dobrze za sprawą cyklu o komisarz Malin Fors, którą swoją drogą bardzo lubię i cenię. Jeśli chodzi zaś o Markusa Luttemana, to jest to moje drugie z nim spotkanie dzięki Zackowi Herry'emu. Sam Mons był dla mnie ciężki przy czytaniu pierwszej jego powieści. Potem po prostu pokochałam jego styl i wchłaniałam każdą kolejną część. Pisząc w duecie Kallentoft oraz Lutteman dają coś świeżego i żywszego, choć nadal specyficznego za sprawą tego pierwszego. Prawdą jest jednak to, że ja ich raczej dość nie będę miała. Chyba że się bardzo posypią w pomysłach, stylu czy współpracy, a bardzo bym tego nie chciała.

Zack Herry to młodziutki inspektor szwedzkiej policji kryminalnej. Jednak jak na osobę pracującą w tym zawodzie jego życie nie jest zbyt kryształowe. Ma problemy z narkotykami i to z dnia na dzień poważniejsze. Nadchodzi w końcu dzień, gdy zażywa je nawet w pracy. To co go prześladuje to dzieciństwo. Demony przeszłości nie dają mu spokoju, a on sam nie potrafi się z nimi uporać. Do tej pory praca nieznacznie mu pomagała, ale ostatnio nawet ona nie daje mu ukojenia. Jest zima, w Szwecji panują spore mrozy. Pewien mężczyzna podczas próby swojego drona dokonuje makabrycznego odkrycia. Na szczycie fabrycznego komina ktoś pozostawił okaleczone zwłoki dwunastoletniego chłopca. Wygląda to tak jakby nieznany sprawca urządzał polowanie na dzieci. Przewaga sprawcy - drapieżnika nad bezradnością ofiary w dwojakim tego słowa znaczeniu. Jak się okazuje jeśli sprawa nie zostanie szybko rozwiązana to nie trzeba będzie długo czekać aż dojdzie do kolejnego morderstwa. Sprawą zajmuję się sztokholmska jednostka do zadań specjalnych gdzie pracuje Zack. To on i jego koleżanka będą między innymi prowadzić to śledztwo. Herry'emu jest jednak coraz trudniej się na nim skupić, a błędy mogą kosztować życie nie tylko kolejne dziecko...

Do pisania książek przez duety tudzież trio podchodzę z rezerwą. Po części dlatego, że nigdy nie wiem co może wyjść spod pióra różnych osób tworzących jedną historię - wyjdą wszelkie niespójności i słabe strony autorów, z drugiej może się okazać, że zostaniemy mile zaskoczeni. Dlatego rezerwa jest dobra, ale spróbować też warto. W końcu nikt nikomu książki na siłę nie każe czytać. Ja Kallentofta znam od strony genialnego pisarza, więc o tą część się nie bałam. Liczyłam, że połowiczny sukces będzie. Lutteman okazał się być godnym kompanem w pisaniu w parze. Dwa tomy za mną, z ręką na sercu piszę, że drugi lepszy, choć pierwszemu nie mam nic do zarzucenia. Czekam na kolejne, bo czuję że będzie jeszcze lepiej. No i ciekawi mnie, w którą stronę pójdzie Zack. Wybierze dobrą drogę czy wręcz przeciwnie i się stoczy...

<Ocena: 10/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Rebis

piątek, 8 czerwca 2018

Wojciech Drewniak - "Historia bez cenzury 3: Poland first to fight... czyli II wojna światowa"

Tytuł: Historia bez cenzury 3: Poland first to fight... czyli II wojna światowa
Seria: Historia bez cenzury
Aut
or: Wojciech Drewniak
Stron: 304
Gatunek: literatura historyczna
Wydawn
ictwo: Znak Horyzont
ISBN: 978-83-240-4277-7


Jak widać po tytule to już trzecia część "Historii bez cenzury" w wydaniu pana Wojtka. Moje z nim spotkanie niestety pierwsze, ale jestem głęboko przekonana, że nie ostatnie. Przede wszystkim muszę nadrobić braki czyli dorwać o przeczytać dwa pierwsze tomy tej serii. Tak, dobrze czytacie. Ja, wróg historii numer jeden chcę przeczytać wszystkie książki Drewniaka. I kto by pomyślał, że na starość pokocham czytać ten gatunek książek... Na dzień dzisiejszy dla mnie to po prostu bestseller!

Tym razem Wojciech Drewniak skupia się na poszczególnych bitwach, starciach i akcjach naszych polskich żołnierzy podczas II wojny światowej. Na co postanawia nam on otworzyć oczy? Na Bitwę nad Bzurą, Powstanie Warszawskie czy Obrona Westerplatte. Każdemu z wydarzeń poświęcony został jeden rozdział, który czyta się z zapartym tchem i uśmiechem na twarzy

Nie chcę rozpisywać się o tym co w środku. Zachęcam by to po prostu przeczytać. Skąd w ogóle znam Wojtka? Z internetu i jego kanału na YouTube, a to dzięki poleceniu przez kuzyna. Dziś wiem,że bez tego co dawał i daje mi Drewniak czułam się niekompletna. Dzięki niemu też zrozumiałam dlaczego nie lubiłam historii w szkole. Nie pamiętam by ktokolwiek opowiadał coś w tak zajmujący sposób ( i nie mówię tu o humorze, który Wojtkowi trzyma się na naprawdę wysokim poziomie). Drewniak otworzył mi kolejną furtkę by wręcz pokochać historię, która jeszcze niedawno była moim wrogiem. Podziękować powinnam i Wojtkowi i kuzynowi. Wcześniej pochłonęły mnie jeszcze książki z serii Ciekawostek Historycznych, teraz Historia bez cenzury. Jak tak dalej pójdzie to zarzucę czytanie kryminałów na rzecz pozycji historycznych. Było by to dla mnie ciekawe doświadczenie. Jedno jest pewne - chcę więcej tego typu książek. Myślę, że jak na tego typu książki ta ma, tak duże branie, że nie trzeba jej specjalnie reklamować. Jednak ja zachęcam do zapoznania się z tą nowością rynkową, bo naprawdę warto!

<Ocena: 9/10>


Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję księgarni Tania Książka

czwartek, 7 czerwca 2018

Fionnuala Kearney - "Dzień, w którym Cię straciłam"

Tytuł: Dzień, w którym Cię straciłam 
Autor: Fionnuala Kearney
Stron: 447
Gatunek:  literatura obyczajowa, dramat, literatura współczesna, literatura kobieca, romans
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
ISBN: 978-83-655-0665-8


Typowe książki obyczajowe nie są moimi ulubieńcami choć od czasu do czasu chętnie przeczytam. Jednak, gdy gdzieś na horyzoncie ukazuje się ludzki dramat (nie ważne czy fikcyjny czy wręcz przeciwnie) to już nie mam zbyt dużych rozterek czy wybierać daną pozycję czy nie. Nie pytajcie mnie proszę dlaczego to właśnie krzywdy mnie przyciągają, ale ja już tak mam. Może za dużo kryminałów i thrillerów w moim życiu spowodowało, że dobro zbytnio mnie nie interesuje? Kto wie...

Jess jest kochającą matką i babcią. Z mężem rozwiodła się wiele lat temu, ale ich kontakt cały czas jest na stopie przyjacielskiej. Jednak życie kobiety zmienia się diametralnie w dniu, gdy otrzymuje najgorszą możliwą wiadomość. Wiadomość o śmierci własnego dziecka.  Jej córka ginie przysypana lawiną będąc na nartach. Jess musi pogodzić się ze stratą jedynego dziecka, poukładać sobie życie na nowo, ale przede wszystkim wskrzesić siły by móc zając się zaledwie pięcioletnią wnuczką Rose. Jak się jednak okazuje, śmierć Anny to dopiero początek góry lodowej z jaką zejdzie się zmierzyć kobiecie. Sekrety jakie ukrywała jej córka, a które ona krok po kroku zaczyna odkrywać załamały by niejedną osobę. 
Czy Jess będzie jedną z nich? Co ukrywała jej córka? Czy kobieta zdoła zająć się wnuczką i poukładać swoje życie na nowo? Kim była Anna, którą wydawało się, że matka zna najlepiej ze wszystkich?

Wiele pytań rodzi się w głowie po przeczytaniu tej powieści. To jak Fionnuala ukazuje rodzinny dramat jest niesamowite. Potrafi poruszyć nasze najgłębsze emocje i dotknąć tej najczulszej struny w naszym ciele i duszy. Zawarcie w jednej pozycji straty dziecka, bezwarunkowej miłości matki do niego, ukazanie jak niewiele możemy wiedzieć o najbliższej z bliskich nam osób oraz o tajemnicach jakie skrywamy przed innymi. Tajemnicach, które potrafią zniszczyć niejedno życie...

Książkę skończyłam niedawno, ale jeszcze długo będę rozmyślać nad tym co miała do przekazania. Chciałabym móc czytać takich pozycji znacznie więcej. Jak dla mnie powinna być zdecydowanie bardziej reklamowana i polecana


<Ocena: 10/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję księgarni Tania Książka

niedziela, 27 maja 2018

Tijan Meyer - "Anti-stepbrother. Antybrat"

Tytuł: Anti-stepbrother. Antybrat
Autor: Tijan Meyer
Stron: 446
Gatunek: New Adult, romans, obyczaj, dramat, młodzieżowa, literatura kobieca, literatura współczesna
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
ISBN: 978-83-657-4082-3

Z piórem Tijan Meyer spotkałam się po raz pierwszy. Prawdopodobnie dlatego, że nie czytam po angielsku, a to bodajże pierwsza jej powieść wydana po polsku. No i nie do końca pisze w moich klimatach. Tyle że tego rodzaju książki lubię traktować jako przerywnik między tym, co dla mnie znane i kochane, czyli kryminały i thrillery. Moją uwagę przykuł po części opis, a po części okładka. No cóż, kobieta, która jest wzrokowcem, ma swoje wady. Plusy jednak też - osobiście dzięki temu czytam to, po co nie widząc okładki, bym nie sięgnęła, co w ogólnym rozrachunku daje więcej przeczytanych pozycji.

Summer kilka lat wcześniej traci mamę, z czym tak naprawdę w dalszym ciągu się nie pogodziła. W jej sercu nadal tkwi dziura, która przypomina, jak wielkiej doznała straty. Kiedy jej ojciec bierze ślub, nie jest tym załamana. Z macochą dogaduje się wyjątkowo dobrze i dochodzi do wniosku, że nie wiele potrzeba jej do szczęścia. Tylko że to niewiele to jednak zbyt wiele jak się okazuje. Prócz przybranej matki w spadku dostaje także przybranego brata, którym jest Kevin. Chłopak pożądany chyba przez całą damską część szkoły. Choć nie łączą ich więzy krwi, to Summer nie miałaby zupełnie nic przeciwko, gdyby połączyło ich coś innego. Na przykład uczucie. Kiedy, więc Kev wyjeżdża do college'u dziewczyna nie waha się, by jechać z nim. 

Na miejscu jednak docierają do niej dwie rzeczy. Kevin nie ma powodu do narzekania, jeśli chodzi o powodzenie u dziewczyn, a ona zaczyna być zazdrosna. Chce być jego numerem jeden. Tyle że do czasu aż na jej drodze nie pojawia się Caden Banks. Znajomy z bractwa Kevina, który przy okazji okazuje się kimś na kształt wroga. Obaj panowie nie pałają do siebie ani krztą sympatii. A jednak to do tego umięśnionego, wytatuowanego i niezwykle seksownego młodego mężczyzny zaczyna wyrywać się serce Summer. Dziewczyna zaczyna się wahać i czuje, że stoi na rozstaju dróg. Uczucia do Kevina nie wygasną z dnia na dzień i cały czas liczy, że on ją zauważy. Z drugiej strony zrozumienie i oparcie ze strony Cadena również kusi, a jego wygląd jej nie pomaga.

Na kim w ostateczności skupi się Summer? Czy pogodzi się ze stratą matki? Kto da jej potrzebne wsparcie: przyrodni brat czy obcy chłopak? Kim jest tak naprawdę Caden i czy to, co czuje do niego dziewczyna, jest obustronne?

Cała historia może i była by ciekawa gdyby nie jeden poważny szkopuł. Autorka chciała w książce umieścić za dużo wątków. Nieporadny styl, pomieszanie z poplątaniem jeśli chodzi o sytuacje, chaotyczne próby łączenia całość w coś co ma ręce i nogi. To męczy czytelnika i to bardzo. Psuje radość z czytania samego w sobie. No i bohaterowie. Mamy tu studentów z charakterami gimnazjalistów. Pomijając fakt, że historia jest mało realna ( w końcu książki są po to by uciec od codzienności i przenieść się w świat fantazji) to po prostu jest dla mnie nieudana powieść. Nie zniechęcam, bo może dla kogoś z Was to będzie coś co pokochacie w przeciwieństwie do mnie.

<Ocena: 6/10>



Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Wydawnictwo Kobiece

niedziela, 20 maja 2018

Britt Collins - "Mój przyjaciel kot"

Tytuł: Mój przyjaciel kot
Autor: Britt Collins

Stron: 356
Gatunek: obyczaj, literatura współczesna, literatura kobieca, dramat, 
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
ISBN: 978-83-655-0623-8

I Ci, co mnie znają i ci, co śledzą mój blog wiedzą, że zwierzęta to moja miłość na równi z książkami. Gdyby ktoś kazał mi wybierać między czymś do czytania a jakimś czworonogiem (może mieć więcej i mniej nóg) to załamanie nerwowe gwarantowane. Na szczęście przez prawie 30 lat mego życia wyboru takowego dokonywać nie musiałam. Kochani, a jak myślicie, co wyjdzie, gdy miłośnik tych dwóch jakże różnych światów otrzyma książkę z opisem przygód np. bezdomnego i kota jak w tym wypadku? No właśnie. To, co najlepsze.

Michael King od lat jest bezdomnym. Sam wybrał sobie takie życie, chociaż gdy zaczynał, myślał raczej o przejściowym etapie w swoim życiu. Posypało mu się życie i chciał wszystko rzucić i przez jakiś czas walczył o coś na kształt zresetowania umysłu i własnego bytu. Nie udało mu się, mało tego faktycznie stracił dom i do życia na ulicy musiał przywyknąć. Jednak to, co zostało u niego jeszcze z czasów dzieciństwa to miłość do zwierząt (zabrzmiało mi to znajomo).  Kiedy wraz z ulicznym przyjacielem znajdują ranną i zaniedbaną kotkę bez wahania jej pomagają. Jakby tego było mało, ona pomaga im. Michael wraz z innymi uzbierane pieniądze, zamiast wydawać jak do tej pory na alkohol, przekazuje je na karmę i rzeczy dla Tabor (imię kotce nadali od knajpy, w której pobliżu ją znaleźli). Kotka jest niezwykle wdzięczną towarzyszką życia na ulicy, ale mężczyzna świadom jest, że ona w przeciwieństwie do niego ma dom. Tak oswojony kot nie żyłby byle gdzie, a ona wręcz lgnie do ludzi. Przez pierwsze dni ich wspólnie spędzanego czasu obawy o to, że kotka ucieknie, powodowały, że uciecha z towarzysza była stłumiona, ale z czasem między mężczyzną a kotem rodzi się głęboka przyjaźń. Jako że w Portland nadeszła sroga zima oboje wyruszają w podróż ku słonecznej Kalifornii. Na drodze spotykają wielu wspaniałych ludzi, którzy niezwykle chętnie im pomagają. Problem pojawia się nagle... Michael zabiera swoją przyjaciółkę do weterynarza, a tam okazuje się, że młoda kotka ma chipa i właściciela. To, czego tak strasznie bał się mężczyzna, okazuje się prawdą. Przed bezdomnym niezwykle ciężka i trudna decyzja. Czy zdobędzie się na to, by rozstać się z Tabor i oddać ją jej prawdziwej rodzinie? Czy jeśli to zrobi uda mu się znaleźć nowy cel w życiu, czy powróci do życia sprzed przyjaźni z mruczącym towarzyszem?

Pewnie nie jeden miłośnik fauny śledzi wydawnicze nowości o zwierzętach, więc wiedzą, że "Mój przyjaciel kot" był i jest nadal jedną z  polecanych pozycji. Mnie osobiście nie trzeba zachęcać do czytania tego rodzaju powieści, a te oparte na prawdziwych historiach to już w ogóle obowiązek, jeśli chodzi o biblioteczkę. Jeśli zatem podobnie jak ja jesteś zwierzofanem i książkoholikiem to nie zastanawiaj się tylko łap książkę w ręce i czytaj, czytaj i czytaj.

<Ocena: 8/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję księgarni Tania Książka

niedziela, 13 maja 2018

Agnieszka Pruska - "Zwłoki powinny być martwe"

Tytuł: Zwłoki powinny być martwe
Seria: ABC
Autor: Agnieszka Pruska 
Stron: 428
Gatunek: literatura polska, kryminał, humor, komedia
Wydawnictwo: Oficynka
ISBN: 978-83-643-0790-4

Kiedy w moje ręce trafiły trzy części o komisarzu Uszkierze, pióra Agnieszki Pruskiej byłam pewna, że oto po prostu zacznę przygodę z nową serią. Okazało się, że nie tylko. Zarówno jej styl, jak i bohaterowie naprawdę przypadli mi do gustu.  Powieści, choć kryminalne czytało się lekko, ale i z zainteresowaniem. Jako jedna z niewielu Agnieszka pokazała, jak wygląda prawdziwa praca policji, czyli... Rozmowy i raporty. I niech Was to proszę, nie przeraża, bo zrobiła to umiejętnie i pozycje wciąga się w zastraszającym tempie. Kiedy ujrzałam "Zwłoki..." pomyślałam: muszę je mieć i przeczytać! A kiedy znalazłam adnotację, że kryminał jest z humorem, no to już było pewne, że nie popuszczę.

Jest lato, właśnie zaczęły się wakacje i dwie nauczycielki z Gdyni postanawiają wyjechać na wczasy. Ich wybór pada na urokliwą leśniczówkę w Olsztynku, gdzie planują leniuchować, odpoczywać, zbierać grzyby i czytać. Tyle że plany szybko biorą w łeb, bo na spacerze prócz zbierania malin kobiety znajdują coś jeszcze. Są to zwłoki. Po zgłoszeniu tego na policję i powrocie na miejsce zdarzenia ciała mężczyzny brak. No cóż, jak się okazuje, nie każde zwłoki są martwe i statyczne.

"O Matko Boska! Ruchliwe zwłoki! Jakoś mi się to nie skojarzyło z przemieszczeniem ciała w inne miejsce, ale najpierw z tańczącym nieboszczykiem, a potem ze zwłokami nieco przechodzonymi ruszającymi się za sprawa zasiedlającego je robactwa."*

Kobiety, by się rozerwać jeszcze bardziej niż planowały przed znalezieniem uciekającego trupa postanawiają pobawić się w policjantki i zaczynają swoje prywatne śledztwo. Zaczynają oczywiście od przeszukania lasu w okolicy miejsca zdarzenia, rozszerzając systematycznie swoje poszukiwania. W ich głowach rodzą się przeróżne pomysł kto i dlaczego zabił, czy w ogóle zabił, a może jednak mężczyzna był nietrzeźwy lub stracił przytomność i wiele wiele innych opcji. A im więcej możliwości tym Alicja i Julia są bardziej podniecone faktem rozwiązania zagadki. No a pomysłów im nie brakuje - zorganizowane grupy przestępcze, zdradzeni kochankowie, a nawet "kilka" lat wstecz, czyli koncepcja o hitlerowskich skarbach i zemście. 

Jedno jest pewne, nauczycielkom nie można zarzucić braku wyobraźni. A jak dodamy do tego ich pomysły, jak zdobywać potrzebne informacje to naprawdę dostaniemy genialny materiał do oderwania się od codziennych smutków i problemów.

Agnieszka Pruska stworzyła niesamowity kryminał z porządną dawką humoru. Jej powieść to cudowny wybór dla tych, którzy mają kiepskie dni - szczególnie że nie jest ani krwawa, ani makabryczna. Nada się na prawdę dla każdego. Chciałabym czegoś jeszcze w tym stylu i mam nadzieję, że autorka napisze coś podobnego. Kto wie - może gdańskie nauczycielki powrócą z kolejnymi niby-zwłokami? Byłoby ciekawie. A ja szykuję się, by powrócić do przygód komisarza Barnaby. Przeczytajcie "Zwłoki...", bo warto!

* - cytat z "Zwłoki powinny być martwe" Agnieszka Pruska

<Ocena: 9/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Oficynka

sobota, 12 maja 2018

Anna Snoekstra - "Laleczki"

Tytuł: Laleczki
Autor: Anna Snoekstra
Stron: 336
Gatunek:  kryminał, thriller psychologiczny, dramat, obyczaj
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
ISBN: 978-83-276-2518-2

No i nadszedł czas, gdy po raz drugi w moje ręce trafia twórczość Anny Snoekstry. Muszę przyznać, że pierwsze spotkanie zrobiło na mnie ogromne wrażenie stąd też, gdy ujrzałam kolejną książkę, musiałam ją mieć i przeczytać bez zastanowienia. Zaufałam, że autorka potrafi pisać i to  efektownie. Czy zrobiłam dobrze, ufając bezgranicznie w jej umiejętności? Zobaczmy.

Colmstoc to mała mieścina bez perspektyw na przyszłość, jeśli chodzi o jej mieszkańców. Bezrobocie ma tu wyjątkowo wysoki odsetek, a nielegalne interesy są na porządku dziennym. Społeczeństwo jest wyjątkowo hermetyczne i wydaje się, że każdy o każdym wie dosłownie wszystko. Mieszkańcami wstrząsa tragedia, jaką jest pożar sądu oraz śmierć jednego z ulubieńców miasteczka - Bena Rileya. Rose Blakeley jedna z młodych mieszkanek Colmstock marzy o karierze dziennikarki i z niecierpliwością czeka na odpowiedź z gazety "Sage Review" o możliwość odbycia u nich stażu. Niestety e-mail, jaki dostaje, jest negatywny i dziewczyna świadoma jest, że aby ruszyć do przodu musi napisać zdecydowanie dobry tekst. Ponieważ spokój ludności budzą pojawiające się w tym samym czasie pod drzwiami niektórych laleczki iście podobne do ich dzieci. Rose to wykorzystuje, pisząc artykuł o tej sytuacji. Szczególnie że jej siostra dostała taką lalkę, a krążące po okolicy plotki mówią, iż podrzuca je pedofil, znacząc w ten sposób kolejne ofiary. Artykuł dziewczyny ukazuje się w mniejszej gazecie. Problem w tym, że nie każdemu podoba się to, że Rose ujawnia pewne zdarzenia z ich miasteczka. Im więcej ona zadaje pytań, tym bardziej niektórzy uważają, że zasługuje na karę...

Opis zapowiadał książkę równie ekscytującą co "Córeczka". Niestety muszę się skupić na słowie "zapowiadał". To, co dostałam i przeczytałam, a raczej umęczyłam, totalnie mnie zawiodło. Czułam się, jak by napisała to nie Anna, tylko jakiś nieudacznik. Ciężko mi się pisze takie rzeczy, szczególnie, że na prawdę pierwsza jej książka była genialna. Może za wysoko postawiła sobie poprzeczkę, może ja za dużo wymagam, a może trochę tego, trochę tego. Pomysł był genialny, wykonanie zdecydowanie gorsze. I tylko zakończenie zrobiło na mnie w miarę dobre wrażenie, choć czułam, jakby było wymuszone. Anna Snoekstra jest autorką, którą po pierwszej powieści szukałam i oczekiwałam w zapowiedziach. Teraz zastanawiam się, jak będzie z kolejną pozycją, bo aktualnie szkoda by mi było czasu. Żałuję, że autorka tak się opuściła, ale liczę, że było to jednorazowe potknięcie.

<Ocena: 5/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu HarperCollins Polska

czwartek, 3 maja 2018

Avital Norman Nathman - "Liga (nie) złych mam. Egoistki z miłości"

Tytuł: Liga (nie) złych mam. Egoistki z miłości
Autor: Avital Norman Nathman

Stron: 382
Gatunek: reportaż, literatura współczesna, literatura faktu, literatura kobieca, dokument
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
ISBN: 978-83-657-4027-4

Nie jestem mamą. Nie wiem, czy będzie mi dane nią zostać. Skąd więc zainteresowanie właśnie tematyką macierzyństwa? Jest kilka powodów. Spędzam z dziećmi na prawdę dużo czasu. Kocham je i lubię słuchać oraz czytać o przygodach zarówno maluchów, jak i ich rodziców.

"Liga (nie) złych mam. Egoistki z miłości" to zbiór esejów. Zestaw jakże różnych opowieści matek, które może nie nigdy, ale zdecydowanie rzadko wyglądają tak jak te z pierwszych stron gazet.

Wszystkie razem, ale też każda z osobna wydały na świat istotkę lub kilka. Stworzyły nowe życie, które ma w sobie kawałek ich samych. I choć nie są idealne ani jako kobiety, ani jako matki, co same potwierdzają to łączy je jedno. Miłość do dzieci oraz to, że są dla nich dobrymi mamami. To nic, że makijaż nie jest idealny, ubrania nie są wyprasowane na kant, a kuchnia nie jest tak czysta, by jeść z podłogi (a jednak dzieci lubią to robić). W końcu mówi się, że:

"Dobre mamy mają bałagan w kuchni, brudną kuchenkę, stos prania, lepką podłogę oraz szczęśliwe dzieci"

Tak jak wspomniałam - nie jestem matką. Nie będę, więc oceniać ich postaw, ich decyzji, ich zachowania. Niemniej nie wszystkie rozumiem. Kilka rzeczy mnie przeraziło. Palenie trawki, by przetrwać w towarzystwie dziecka? Aborcja, czyli zabieg jak każdy inny, który nie ma skutków ubocznych? Nie, tego nie zrozumiem.

Jedne planują od własnego dzieciństwa, ile będą miały dzieci, jak będzie wyglądała ich rodzina, co i jak będzie robione. Niektórym się to udaje, innym nie. Drugie idą na żywioł, nie planują, tylko żyją tym, co teraz. Nie ważne kim są z zawodu, czy ich życie jest rozplanowane co do minuty, czy są samotne, homo czy heteroseksualne. Łączy je jedno - są matkami i dla dziecka zrobią wszystko.

Z obserwacji wiem, że walka między matkami bywa zacięta i zastanawiam się niejednokrotnie: "dlaczego?". Czy naprawdę tak ważne jest to, czy moje dziecko będzie miało więcej zajęć pozalekcyjnych? Czy jego ubrania są firmowe? Czy ładnie wygląda? A może trzeba zafundować operację plastyczną na nos lub uszy? Moje dziecko musi być idealne, a ja jego matka razem z nim. Na prawdę? A nie wystarczy, by zarówno rodzicielka, jak i jej potomstwo byli szczęśliwi? Szczęście to nie firmowe buty za setki złotych. Uśmiech to nie umiejętność grania na czterech instrumentach i mówienie w sześciu językach w wieku lat czterech, gdy jeszcze dobrze nie zna się swojego ojczystego. To wsparcie i towarzystwo rodzica. To wspólnie spędzony czas - tak na pracy, jak i zabawie. To wspólna nauka.

Nie jestem matką, ale jestem córką. I wiem, ile pracy musiała włożyć moja mama, w to, bym była tym, kim jestem. By w tym czasie Ona nie zatraciła tego, kim była i kim jest. Jestem jej wdzięczna i do końca życia mój szacunek do niej się nie zmniejszy. Wierzę, że wręcz przeciwnie z dnia na dzień będzie większy.

Jako kobieta i córka chciałabym móc powiedzieć, że zrobiłam wszystko, co mogłam, by moja mama była ze mnie dumna. Mam też nadzieję, że jeśli będzie mi dane zostać mamą, to moje dziecko kiedyś powie, że jest zadowolone ze swojej mamy.

Sięgając po tę pozycję, bardzo się bałam. W głowie nadal miałam jakże nieudaną dla mnie książkę "Żałując macierzyństwa". Strach, że ta pozycja wbije gwóźdź do mej trumny, był ogromny. Siadłam, zaczęłam czytać i odpłynęłam. Chciałabym tę książkę polecić każdej matce. By znalazła tę chwilę czasu dla siebie i zobaczyła, że idealna matka to nie tylko ta w pełnym perfekcyjnie zrobionym makijażu, z dzieckiem cudownie wychowanym, czystym i grzecznym. To czasami trochę brudu i złości, kropla goryczy i smutku, śmiechu i zabaw. Szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko, a szczęśliwe dziecko to brudne dziecko. Wniosek jeden - ideał nie zawsze idealnie się prezentuje!



<Ocena: 9/10>


Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Wydawnictwo Kobiece

Amo Jones - "Srebrny łabędź"

Tytuł: Srebrny łabędź
Cykl: Elite Kings Club #1

Autor: Amo Jones
Stron: 336

Gatunek:  literatura obyczajowa, literatura erotyczna, dramat, romans, literatura współczesna, literatura młodzieżowa, New Adult, fantastyka
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
ISBN: 
978-83-656-0183-4


Powód, dla którego sięgnęłam po tą pozycję jest błahy i zdecydowanie u mnie pospolity - ciekawość. Mówią swoją drogą, że jest ona pierwszym stopniem do piekła. I czasami jestem skłonna to potwierdzić jak nigdy. Nie lubię fantastyki. Niektóre elementy jestem w stanie potraktować neutralnie, czasami coś mi się spodoba, ale zasadniczo omijam szerokim łukiem wszystko to, co ma z nią cokolwiek wspólnego - szczególnie, gdy jest to jawnie napisane. Tu nie wiedziałam co będzie, a opis wydawał się intrygujący. Zatem dlaczego nie?

Madison Montgomery to zwykłą dziewczyną. Tyle że z dość bogatego domu. Jej życie ulega zmianie, gdy matka dopuszcza się zbrodni, a następnie popełnia samobójstwo. Skandal, jaki wybucha, nie daje dziewczynie żyć - ląduje na językach chyba wszystkich osób. Ojciec Mad żeni się ponownie, a wraz z tym podjęta jest jeszcze jedna decyzja. Rodzina się przeprowadza, a nastolatka trafia do prywatnej szkoły. Panna Montgomery jest pewna, że to będzie start w nowe życie, że zacznie wszystko od nowa...

Jak w każdej chyba szkole tak i w tej są grupki, kluby i elity. Jedną z nich jest Elite King's Club, który otoczony jest aurą tajemnicy i mroku. Odczuwa się, że uczniowie się ich boją i unikają. Oczywiście Madison nie chce wierzyć, że dziesięciu niepokornych chłopaków może mieć wszystko i wszystkich w garści. A jednak to w co chce wierzyć, nie pokrywa się z tym, co widzi i czuje. A jej wątpliwości z dnia na dzień stają się coraz większe. Powodem okazuje się przywódca klubu - Bishop, któremu Mad wpada w oko, a który postanawia na nią zapolować.

Kim tak naprawdę są członkowie Elite King's Club?  Czy Madison coś grozi? Co ma wspólnego jej przeszłość z tym, co ją czeka? Czy dziewczyna jest w stanie zmienić to, co szykuje jej los? 

Książka zapowiadała się naprawdę ciekawie. Niestety bardzo szybko musiałam zmienić zdanie. Nie potrafiłam się w niej odnaleźć, a główna bohaterka doprowadzała mnie do szału. Jednak nie o to chodzi, bo jednych możemy lubić a drugich nie. Styl autorki oraz historia mnie nie przekonały, nie wciągnęły i nie zachęciły. Mogłabym powiedzieć, że może dlatego, iż przesłanie jest dla młodzieży, a ja mam swoje lata i nie wszystko muszę tolerować. Chciałabym powiedzieć, że powieść wywołała skrajne emocje. Tak, ale tylko negatywne. Te pozytywne zmieściłyby się na placach u jednej ręki, a i to byłyby chyba naciągane. Nie, nie zniechęcam do pozycji. Jeśli czujecie, że to klimaty dla was to sięgajcie i czytajcie. Może będzie to jedna z Waszych ulubionych serii. Ja niestety pasuję po pierwszym tomie.

<Ocena: 4/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Wydawnictwo Kobiece

sobota, 28 kwietnia 2018

T.M. Frazier - "Tyran"

Tytuł: Tyran
Cykl: The King (Tom 2)
Autor: T.M. Frazier
Stron: 336
Gatunek:  literatura obyczajowa, literatura erotyczna, dramat, romans, literatura współczesna, literatura kobieca
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
ISBN: 
978-83-657-4099-1


Kiedy siadałam czytać "Kinga" czyli pierwszy tom z serii "The King" spodziewałam się czegoś niby lekkiego, ale nie całkiem. Z nutą pieprzu oraz wanilii. Ale to czego się spodziewałam najbardziej to przewidywalności. I faktycznie tak było. Tyle, że autorka tak zakończyła tę pozycję, że nie było szans bym nie sięgnęła po dalszy ciąg. A tu już takiej oczywistości nie było. Do połowy szło gładko i pomyślałam, że pani Frazier nie zaszalała. I nagle...

Kiedy King oddawał Doe jej ojcu był pewien, że robi dobrze. Że zarówno kobieta jak i on będą szczęśliwi. Ale ani on ani ona tego szczęścia nie doświadczyli. King - ponieważ został oszukany, a Ray - bo on ją oszukał i zawiódł. 
Po powrocie do rodziny, tej prawdziwej rodziny dziewczyna nie potrafi się odnaleźć. Ma wrażenie, że rodzice i jej chłopak mówią tylko to co oni chcą, to co dla nich jest wygodne. A przez to, że ona nie umie niczego potwierdzić ani niczemu zaprzeczyć czuje się niezwykle zagubiona. A najgorsze, że jej serce tęskni za nim. I choć ma syna to nie potrafi wykrzesać z siebie ani grama uczuć do jego ojca. Pamięta jego oczy, ale to wszystko. Chce sobie przypomnieć, ale im bardziej się stara tym większa pustka ją otacza.
King po rozstaniu z Ray nie potrafi znaleźć sobie miejsca. Po utracie nie tylko ukochanej, ale i najbliższego przyjaciela Preppy'ego jest w rozsypce. Nie wie co robić. Chce odzyskać dziewczynę choć wie, że nie powinien tego robić. Tyle, że chyba każdy wie iż serce nie sługa i działa na własnych zasadach. A z nim i jego postępkami umysł często przegrywa...

Czy King znajdzie sposób by odzyskać ukochaną? Kim jest tytułowy Tyran i dlaczego Ray została ostrzeżona przed nim przez przyjaciółkę? Co się stało, że najbliższa osoba dziewczyny stoczyła się na samo dno i tak marnie skończyła swoje życie? Czy pomimo wplątania w kryminalną aferę największe niebezpieczeństwo grozi Ray wśród najbliższych? Czy młoda kobieta odzyska pamięć, a jeśli tak to czy całą? 

Muszę przyznać, że tu Frazier pokazała na co ją stać i zdecydowanie podwyższyła sobie poprzeczkę w pisaniu. I choć sama historia nie należy do tych realnych z powodu kilku (a może i kilkunastu aspektów) to jako powieść oceniam ją zdecydowanie na plus. Teraz z niecierpliwością czekam na przygody kolejnych bohaterów z otoczenia Kinga - szczególnie Preppy'ego, który skradł me serce. Książkę polecam miłośniczkom czarnych charakterów, niegrzecznych chłopców oraz romansów z nutami kryminału czy czystej erotyki.

<Ocena: 9/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Wydawnictwo Kobiece

Aurora Rose Reynolds - "Until Trevor"

Tytuł: Until Trevor
Cykl: (Until / Do utraty tchu Tom 2)

Seria: EditioRed
Autor: Aurora Rose Reynolds
Stron: 240

Gatunek:  literatura obyczajowa, literatura erotyczna, dramat, romans, literatura współczesna, literatura młodzieżowa, New Adult,
Wydawnictwo: Editio
ISBN: 
978-83-283-3016-0


Drugi tom serii Do utraty tchu. Aurora Rose Reynolds postawiła na klasykę jeśli chodzi o młodzieżowe powieści. Miłość i dramat w życiu młodych dorosłych chyba nigdy nie będą tematami, które się przedawnią. Wystarczy wczuć się w klimat i zebrać to do tak zwanej kupy. Jednym się udaje, innym nie. Aurora należy do tych pośrednich. "Until Trevor" to nie jest powieść z górnej półki, ale też z doświadczenia wiem, że jest zdecydowanie wiele pozycji poniżej tego co oferuje Reynolds.

Liz Hayesnie była oczkiem w głowie swojego ojca. Ojca, który niestety zmarł wiele lat temu. Przez pewien czas matka się nią nie interesowała, szkołę kończyła jako samotna dziewczyna. Jednak rodzicielka w końcu obudziła się z letargu i zrobiła wszystko by nadrobić czas, gdy zaniedbywała córkę. Ale Liz ma też brata. Brata, który w pewnym momencie swego życia podjął złe decyzje. W czasie, gdy młoda kobieta zaczęła układać sobie życie po odejściu jedynej miłości, bo nie pasowała do jego poukładanej przyszłości, wraca Tim. Odwiedził ją i zniknął, a wraz z nim całe oszczędności i pieniądze ze sklepu Liz. Dziewczyna, by nie zbankrutować i utrzymać własny interes i żeby w ogóle mieć za co przeżyć musi podjąć się dodatkowej pracy. A ta praca, której się podejmuje nie jest marzeniem żadnej dziewczyny. 
W tym samym momencie znów pojawia się on - Trevor. Brązowooki i niesamowicie przystojny facet, o ustach które stworzone są do całowania. Mężczyzna władczy, pewny siebie i przekonany, że Liz jest jego i tylko jego. Ale tym razem musi się trochę pofatygować by przekonać dziewczynę do siebie. By znów mu zaufała, by zechciała znów z nim być.
Tyle, że życie to nie bajka i nic nie trwa wiecznie i nie układa się idealnie. Zakochanym nie będzie dane długo cieszyć się miłością, bo nie tylko Tim popada w tarapaty. Kłopoty i problemy grożą także dziewczynie, a gdy się w tym orientuje może być już za późno na cokolwiek.

Książka, którą stworzyła Aurora to nie tylko klasyczny romans z nutą dramatu. To także ukazanie różnych obliczy przyjaźni, decyzji jakie młodzi ludzie muszą podejmować i że wybór nie zawsze jest jednoznaczny i łatwy. To również błędy i próby ich naprawienia. To rozstania i powroty. Reynolds pokazuje młodym, że dawanie sobie szansy to ważny i dorosły krok w życiu. I choć powieść spod jej pióra Autory nie porywa to jednak pozwala na chwilę się oderwać od codzienności. No i przede wszystkim pokazuje nad czym warto się w życiu zastanowić. Ja mimo wszystko czekam na następne książki i losy kolejnych bohaterów.

<Ocena 6/10>

Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu Editio