Tytuł: Osiem minut
Autor: Darren O'Sullivan
Stron: 346
Gatunek: obyczaj, dramat, literatura współczesna, thriller, sensacja, kryminał
ISBN: 978-83-276-3735-2
Tym razem miałam do czynienia z debiutem. Przyznam szczerze, że czekałam na niego jak na mało co. Ten opis z tylu i pochlebne opinie kusiły strasznie, więc nie dziwota, że aż tak oczekiwałam tej pozycji na rynku. Darren O'Sullivan zdecydowanie trafił tą pozycją w mój gust. Przynajmniej byłam tego pewna do momentu, aż nie zaczęłam czytać...
Pewnego majowego dnia Chris stanął na peronie po to, by zrobić ten ostateczny krok, na który przygotowywał się od kilku miesięcy. Data nie jest przypadkowa. To rocznica ślubu Chrisa i Julii. 5 maja to ich dzień. Niestety teraz mężczyzna musi świętować ją sam, bo jego żona nie żyje. Aby nie musieć przeżywać rocznic samotnie postanawia do niej dołączyć. Jest pewny, że uczynił wszystko i jest przygotowany, by zrobić ten jeden krok.
Tyle, że na cztery minuty przed ostateczną decyzją pojawia się ona. Kobieta, która niszczy jego zamiary. Nie chce tego robić na jej oczach. Nie chce nikomu zatruwać życia swoim postępkiem. Nie chce, by ktoś do końca swoich dni widział, jak on popełnia samobójstwo.
Gdy tylko pociąg przejeżdża, Chris znika, a Sara znajduje list niedoszłego samobójcy. To wtedy uświadamia sobie, co mężczyzna chciał zrobić i przed czym go uchroniła. Pytanie tylko, czy na dobre, czy tylko odsunęła to w czasie.
Powieść zaczyna się w momencie, gdy Chris postanawia popełnić samobójstwo by dołączyć do swej żony. Uniemożliwia mu to kobieta, która postanawia go odnaleźć i zrozumieć co kierowało Chrisem. Akcja to tak naprawdę wspomnienia mężczyzny o życiu sprzed śmierci jego żony, która jak się okazuje ma drugie dno. Nie wiem kto i dlaczego umieścił tę powieść w dziale thriller. Jak dla mnie to totalna porażka. Nie tylko wpasowanie pozycji do tego gatunku, ale i sama pozycja. Dawno nie czytałam tak kiepskiej i nudnej książki. Co z tego, że pomysł był genialny skoro wykonanie wprost fatalne? To jedna z tych pozycji, którą jeśli tylko uda Ci się przeczytać to zapomnisz o niej w zastraszająco szybkim czasie. Ja jej nie przeczytałam. Ja ją wymęczyłam. A raczej to ona wymęczyła mnie. Można powiedzieć, że wytłumaczeniem jest fakt iż jest to debiut, ale mam za sobą niejeden i aż tak źle dawno nie było. Ja podziękuję za książki tego autora. Wam zostawiam otwartą bramę czy chcecie ryzykować czy nie.
* - cytat z "Osiem minut" Darren O'Sullivan, str. 5
Tym razem miałam do czynienia z debiutem. Przyznam szczerze, że czekałam na niego jak na mało co. Ten opis z tylu i pochlebne opinie kusiły strasznie, więc nie dziwota, że aż tak oczekiwałam tej pozycji na rynku. Darren O'Sullivan zdecydowanie trafił tą pozycją w mój gust. Przynajmniej byłam tego pewna do momentu, aż nie zaczęłam czytać...
"Chris stał i patrzył jak pomału mijają sekundy. Osiem minut, musi poczekać jeszcze tylko osiem minut." *
Pewnego majowego dnia Chris stanął na peronie po to, by zrobić ten ostateczny krok, na który przygotowywał się od kilku miesięcy. Data nie jest przypadkowa. To rocznica ślubu Chrisa i Julii. 5 maja to ich dzień. Niestety teraz mężczyzna musi świętować ją sam, bo jego żona nie żyje. Aby nie musieć przeżywać rocznic samotnie postanawia do niej dołączyć. Jest pewny, że uczynił wszystko i jest przygotowany, by zrobić ten jeden krok.
Tyle, że na cztery minuty przed ostateczną decyzją pojawia się ona. Kobieta, która niszczy jego zamiary. Nie chce tego robić na jej oczach. Nie chce nikomu zatruwać życia swoim postępkiem. Nie chce, by ktoś do końca swoich dni widział, jak on popełnia samobójstwo.
Gdy tylko pociąg przejeżdża, Chris znika, a Sara znajduje list niedoszłego samobójcy. To wtedy uświadamia sobie, co mężczyzna chciał zrobić i przed czym go uchroniła. Pytanie tylko, czy na dobre, czy tylko odsunęła to w czasie.
Powieść zaczyna się w momencie, gdy Chris postanawia popełnić samobójstwo by dołączyć do swej żony. Uniemożliwia mu to kobieta, która postanawia go odnaleźć i zrozumieć co kierowało Chrisem. Akcja to tak naprawdę wspomnienia mężczyzny o życiu sprzed śmierci jego żony, która jak się okazuje ma drugie dno. Nie wiem kto i dlaczego umieścił tę powieść w dziale thriller. Jak dla mnie to totalna porażka. Nie tylko wpasowanie pozycji do tego gatunku, ale i sama pozycja. Dawno nie czytałam tak kiepskiej i nudnej książki. Co z tego, że pomysł był genialny skoro wykonanie wprost fatalne? To jedna z tych pozycji, którą jeśli tylko uda Ci się przeczytać to zapomnisz o niej w zastraszająco szybkim czasie. Ja jej nie przeczytałam. Ja ją wymęczyłam. A raczej to ona wymęczyła mnie. Można powiedzieć, że wytłumaczeniem jest fakt iż jest to debiut, ale mam za sobą niejeden i aż tak źle dawno nie było. Ja podziękuję za książki tego autora. Wam zostawiam otwartą bramę czy chcecie ryzykować czy nie.
* - cytat z "Osiem minut" Darren O'Sullivan, str. 5
<Ocena: 2/10>
Za udostępnienie egzemplarza do przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję wydawnictwu HarperCollins Polska
To masz identyczne odczucia, jak ja.
OdpowiedzUsuńNo ja niestety przy tej pozycji męczyłam się strasznie, a tak na nią czekałam...
UsuńNiezbyt udany debiut. Nie skuszę się.
OdpowiedzUsuńGosiu nie chcę zniechęcać. To tylko moje całkiem prywatne odczucia. Może być tak, że Tobie spodoba się ta pozycja i to nawet bardzo :) Może daj jej szansę mimo wszystko :)
Usuń