Seria: Mundus
Autor: Patricia Posner
Stron: 320
Gatunek: na faktach, reportaż, dokument,
Wydawnictwo: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
ISBN: 978-83-233-4350-9
Nie minęło zbyt wiele czasu od przeczytania jednej pozycji o Auschwitz, po której obiecałam sobie chwilę wytchnienia. Zawsze myślałam, że jestem silna psychicznie, ale po książkach o obozach moje zdanie na ten temat legło w gruzach. Nie jestem odporna, a książki choć cienkie to czytane długo (ta akurat krócej). Tu jak sam tytuł wskazuje do czynienia będziemy mieli z farmaceutą. Niestety nie będzie to miły pan w fartuchu stojący po drugiej stronie okienka w aptece.
Victor Capesius, bo o nim mowa był taką osobą nim wylądował w Auschwitz. Ale czy trafienie tam daje człowiekowi prawo by zmienić się tak diametralnie? Czy znęcanie się nad innymi ma w ogóle jakiekolwiek wytłumaczenie? Victor pracował jako przedstawiciel koncerny Farben/Bayer w Rumunii. Był znany jako miły i uczciwy człowiek, który rozwiązywał wszelkie problemy związane z dostawami itp. Kiedy został oddelegowany do Auschwitz gdzie co chwila trafiał na znajomych ludzi części znajomości się wypierał, a część oszukiwał. Ludzie widząc go byli pewni, że trafiali w dobre ręce. Jakże się mylili...
"... lubił ludzi, był miły [...] był uosobieniem życzliwości. [...] miał wśród więźniów dobrą opinię. Był rzeczowym człowiekiem."*
Jednak w tamtym miejscu, w tamtym czasie to nie był ten sam człowiek. Jego pogląd na doświadczenia medyczne szokował niejednokrotnie.
"... była to bardzo ważna sprawa, bo przecież nigdzie indziej nie można było badać tak bez żenady jak tam."**
"Jakim człowiekiem musi być doktor Capesius, jeśli wiedział, że osoby, które jednym gestem kieruje na lewo, będą żyły jeszcze tylko przez godzinę albo dwie, a mimo to uśmiechając się i rzucając kilka słów otuchy dla uspokojenia, wysyłał rodziny swoich dawnych przyjaciół i kolegów z pracy, ich żony i dzieci na śmierć? Ile trzeba mieć w sobie brutalności emocjonalnej, ile piekielnego sadyzmu, ile bezlitosnego cynizmu, aby postąpić tak, jak postępował ten potwór? I pomyśleć, że wystarczyło jedno słowo tego Hauptsturmfuhrera SS, wystarczył jego jeden gest, żeby ocalić życie tej garstce osób, które znaczyła tak niewiele na tle całej ogromnej masy ludzi." ***
Gdy czytałam tą pozycję najpierw zszokowało mnie postępowanie Capesiusa w Auschwitz, potem jego samozaparcie, że nie zrobił nic złego. Razem z innymi medykami z obozu nie potrafili przyznać się do doświadczeń medycznych, tortur i morderstw. Oni nie zawinili, nie zrobili zupełnie nic złego. A potem te długie, mozolne śledztwa i wyroki nie dość, że mizerne to jeszcze nieodbyte do końca. Jak można uniewinnić osoby winne setek tysięcy morderstw? Jak można doprowadzić do ich ucieczek przed wymiarem sprawiedliwości? Czy gdybym na to pozwoliła to potrafiłabym spojrzeć żyjącym ofiarom w oczy? Wątpię.
Nie chcę Wam pisać szczegółów co robić Victor w obozie, bo wolałabym żebyście zapoznali się z tą pozycją sami. Jeśli deo głowy przychodzi Wam myśl, że o obozach powstało już dość książek to się mylicie. Nigdy nie będzie ich na tyle dużo by opisać każdą zbrodnię, każe przewinienia i każdą torturę, jakiej tam dokonano. A ja choć dla mnie to ogromne przeżycie przeczytam każdą pozycję, jaka wyjdzie choćbym miała robić to z przerwami. Chcę mieć prawo i możliwość dowiedzieć się wszystkiego. I tylko żal mi serce kraje, że człowiek potrafił i potrafi nadal takie coś zrobić drugiemu człowiekowi.
* - Cytat z "Farmaceuta z Auschwitz" Patricia Posner, str. 68
** - Cytat z "Farmaceuta z Auschwitz" Patricia Posner, str. 68
*** - Cytat z "Farmaceuta z Auschwitz" Patricia Posner, str. 230
Ocena poglądowa, gdyż tego typu książki jak dla mnie nie zasługują na ocenianie!
Ocena: 10/10
Za udostępnienie egzemplarza promocyjnego do przeczytania i wyrażenia opinii serdecznie dziękuję księgarni Gandalf
"... lubił ludzi, był miły [...] był uosobieniem życzliwości. [...] miał wśród więźniów dobrą opinię. Był rzeczowym człowiekiem."
OdpowiedzUsuńGeneralnie tego rodzaju ludzie byli bardzo mili, życzliwi i rzeczowi. Wielu z czołowych niemieckich morderców, którzy uciekli m. in. do Ameryki Południowej, zostali tam cenionymi lekarzami i profesjonalistami.
Jedna z czołowych strażniczek obozowych wyszła za mąż w USA i była przykładną żoną; gdy na jaw wyszła jej przeszłość, mąż nie mógł w to uwierzyć, to one "nawet muchy nie skrzywdziłaby."
Andrei Wyszyński, okrutny prokurator ZSRS, był przyjemnym człowiekiem, który chętnie pomagał swoim przyjaciołom i pracownikom.
A Mieczysław Moczar, który m. in. torturował wiele osób i dopuścił się wielu okropnych czynów był, według mojej znajomej (która pracowała w Najwyższej Izbie Kontroli, na czele której stał Moczar), był "bardzo przyjemnym, miłym siwym starszym panem."