wtorek, 4 listopada 2014

Mons Kallentoft – „Piąta pora roku”

Serię z komisarz Malin Fors co prawda zaczęłam nie po kolei, ale na szczęście jest to typ książek gdzie niespecjalnie nam to przeszkadza chyba, żę musimy mieć poukładane życie prywatne komisarz. Tylko jedna sprawa toczy się przez wszystkie tomy serii, a mianowicie sprawa Marii Murvall.
Właśnie w „Piątej porze roku” wracamy do sprawy Marii z konkretem. Dowiemy się co  przydarzyło się jej i innym kobietom. Kto potraktował je tak bestialsko i nieludzko. Kto nie poznał jeszcze komisarz Malin powiem tylko, że jest uparta, dociekliwa, ma zmysł i intuicję, której pozazdrościł by nie jeden policjant, ale nie jest ideałem. Ma problemy z alkoholem, z rodziną, ze sobą… Jest ludzka i albo się ją kocha albo nienawidzi.
Specyfiką Kallentofta jest wprowadzenie do książki narratora w postaci ducha – daje to naprawdę ciekawy efekt. Fabuła nie jest jakaś bardzo dynamiczna, ale tajemnicza i wciągająca. Jest jeden mankament pisania pana Monsa – chodzi o styl momentami zbyt filozoficzny i ciężki, zbyt dużo przenośni. A sama tematyka? Dla ludzi, którzy dysponują popapraną ciekawością, bo ciężko czytać ją komuś „normalnemu” ;)
<Ocena: 7/10>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz